Wydarzeniem wrocławskiej edycji 9. Planet
Doc+ Film Festival był dla mnie przede
wszystkim brytyjski film dokumentalny Jamesa Marsha „Projekt Nim”. Film głęboko
poruszający, ponieważ dotyka spraw najistotniejszych w życiu człowieka: miłości
i odpowiedzialności za istotę, którą się kocha.
Jak próbowano
uczłowieczyć szympansa
Zdecydowano się odebrać go matce zaraz po
urodzeniu i oddać pod opiekę ludzkiej rodziny. Pomysłodawcą eksperymentu był
niejaki Herb Terrace – naukowiec z New York`s Columbia University. Projekt zakładał,
że można nauczyć zwierzę komunikacji ze światem za pomocą języka migowego.
Wybrany szympans otrzymał imię Nim.
Film Marsha ma wielu narratorów, którzy
nam tę historię opowiadają na różnych jej etapach, kiedy to sami byli jej
uczestnikami. Reżyserowi udało się dotrzeć do wszystkich świadków tamtych
wydarzeń. A jest to wyjątkowo interesująca galeria postaci!
kadr z filmu Projekt Nim |
Rozpoczyna ją Stephanie LaFarge, matka
kilkorga dzieci, była kochanka naszego „doktora Frankensteina”, która wówczas wydawała
się mu właściwą osobą do sprawowania opieki na malutkim szympansem, ponieważ uznał
ją za ciepłą i macierzyńską. W istocie chodziło o uległość. Młoda, delikatna
dziewczyna na materiałach filmowych z lat 70. sama sprawia wrażenie dziecka w
gromadce innych dzieci. Oczywiście, nie ma wówczas pojęcia, jakie mogą być
zagrożenia i konsekwencje tej specyficznej adopcji. W dodatku Stephanie jest z
usposobienia hipiską, nie uznaje żadnych ograniczeń i stosuje tzw. bezstresowe
wychowanie, w ramach którego uczy Nima popalać „trawkę” i pociągać mocniejsze
trunki.
Herb Terrace, Projekt Nim |
Na horyzoncie pojawia się następnie
kolejna dziewczyna doktora i przejmuje opiekę nad szympansem, ucząc go
intensywnie języka migowego. Do projektu dołączają również inni młodzi ludzie,
którzy nawiązują z młodym szympansem emocjonalne więzi. Główny pomysłodawca
projektu, naukowiec Terrace, traktuje przedmiotowo wszystkich bez wyjątku: ludzi (w tym kolejne kobiety), a tym bardziej zwierzątko. Trzeba przy tym
zaznaczyć, że jest ono bardzo inteligentne i szybko się uczy migania. Kiedy
jednak zaatakuje jedną z opiekunek, a później rani poważnie drugą, profesor
zaczyna obawiać się konsekwencji i postanawia zakończyć eksperyment. Po pięciu
latach przebywania wyłącznie wśród ludzi Nim zostaje przetransportowany do
Oklahomy, do miejsca swego urodzenia i trafia do klatki.
Po latach opiekunowie wspominają
rozstanie ze łzami w oczach. Czują, że zawiedli zaufanie Nima i mimo upływu
czasu mają poczucie winy. Dalsze jego losy układają się w jeszcze bardziej
dramatyczny ciąg, który kończy się co prawda małym happy andem, ale i tak zwierzę umiera przedwcześnie, bo w wieku 26
lat, na zawał serca.
Na los szczęścia, Nim!
Historia
Nima jest oczywiście bardzo poruszająca, ale najistotniejsze w niej są jednak relacje międzyludzkie. Otóż Nim stanowi coś w rodzaju lustra, w którym przeglądają
się poszczególni bohaterowie i widzimy wyraźnie, jacy w istocie są. Ten
chwyt dramaturgiczny zastosował niegdyś znany eksperymentator kina francuskiego
– Robert Bresson w pięknym,
lirycznym dramacie „Na los szczęścia,
Baltazarze!”. Jego bohaterem był osioł, który przechodził z rąk do rąk i
doświadczał zarówno miłości, jak i wiele cierpienia.
kadr z filmu Projekt Nim |
Jednakże mamy świadomość, że film Jamesa
Marsha jest dokumentem i wszystko, co oglądam, jest faktem. Co więcej, reżyser
dał swoim rozmówcom niepowtarzalną szansę, aby przeżyli wydarzenia z przeszłości raz jeszcze i poddali
je refleksji. Słyszymy zatem, co myślą po latach i co zrozumieli z tej lekcji.
Niektórzy – jak Stephanie – zrozumieli niewiele, ale mają przynajmniej
świadomość, że sami zostali zmanipulowani, że wykorzystano ich naiwność. Inni –
a są to głównie dawni opiekunowie, którzy nawiązali z Nimem głębszą więź –
okazują dawną wrażliwość i zaangażowanie, mają także poczucie winy. Najmniej
autorefleksji przejawia prof. Terrace. Obecnie – podobnie jak na początku
eksperymentu – myśli jedynie o sobie i swojej karierze, traktując innych
instrumentalnie. Z ekranu spogląda na nas jednak o wiele mniej triumfalna jego
twarz. To już nie jest dawny „człowiek sukcesu”, tylko postarzały facet o
smutnej twarzy człowieka, który nikogo nie kocha.
Choć film
jest opowieścią o pewnym nieudanym projekcie, którego bohaterem tytułowym jest
szympans Nim, to jednak jest to przede wszystkim historia ludzka. A właściwie
splot różnych życiorysów, które połączył projekt, a które niezwykle
interesująco pod względem dramatycznym i wizualnym przedstawił reżyser
dokumentu. Film głęboko poruszający,
ponieważ dotyka spraw najistotniejszych w życiu człowieka: miłości i
odpowiedzialności za istotę, którą się kocha.
zwiastun z polskimi napisami
cały film
Recenzja ukazała się pierwotnie na portali PIK Wrocław, w maju 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz