Opowiadania Wioletty Grzegorzewskiej wprowadzają
czytelnika w zmysłowy, tajemniczy świat wrażliwej, pełnej wyobraźni narratorki.
Wydawnictwo Czarne |
Proza
Wioletty Grzegorzewskiej, zatytułowana ”Guguły”, wydana przez Czarne, nie jest
właściwie debiutem autorki. Ten bowiem przypada na rok 1998, kiedy to ukazał
się pierwszy tom poezji, zatytułowany ”Wyobraźnia kontrolowana”. Jednakże i
poezja, i proza są mocno osadzone w biografii pisarki.
Przestrzenią
dzieciństwa i dorastania jest wieś Hektary, osadzona w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej,
ale wieś ta jest zarazem przestrzenią polskiej prowincji czasów PRL-u. To świat osadzony na dwóch filarach:
chrześcijańskiej tradycji i folkloru z jednej oraz socjalistycznej ideologii i
jej siermiężnej praktyki z drugiej strony.
Każde z
dwudziestu czterech opowiadań, składających się na całość ”Gugułów”, zawiera
swój własny mikroświat i odrębną narrację. Pierwsze – ”Odpustnica” jest
historią początku – narodzin i wczesnego dzieciństwa. Ostatnie – ”Neon nad
Jowiszem” - ukazuje historię ucieczki ze
wsi i powrót do niej dojrzałej już bohaterki.
Na początku
jest matka pracująca ponad siły w brygadzie realizującej socjalistyczny plan w
nieludzkich warunkach, mimo zaawansowanej ciąży. Ojciec znajduje się w tym
czasie w więzieniu za uchylanie się od służby wojskowej. Są też dziadkowie,
którzy współtworzą rodzinę i wspierają ją w tych trudnych czasach. Pamięć
dziecka przywołuje także doroczny odpust z piękną procesją w bazylice św.
Antoniego, kolorowy i wesoły, podczas którego ojciec tuli ukochaną córeczkę i
podrzuca ją w górę. Jest w bohaterce niczym nieskrępowana wyobraźnia dziecka,
które dopiero poznaje świat:
Słońce ponakłuwało osy, które
zmniejszyły się do normalnego rozmiaru i odleciały przez fioletowe i czerwone
kręgi. Światło łaskotało mnie jak woda podczas kąpieli w bali na podwórku.
Świat ten
składa się z obrazów i zapachów, a także różnych dźwięków. Ukochany kot pachnie
sianem i mlekiem. Jest także tym, który pokazuje
inną geometrię świata, gdzie granice wytyczały nie miedze porośnięte
ostem i lebiodą, kamienne drogi, płoty, ścieżki wykoszone lub wydeptane przez
człowieka, ale światło, dźwięki i
żywioły. Kot to także bolesne doświadczenie utraty.
Szczególnie ważną postacią staje się
w życiu bohaterki (i
narratorki w jednej osobie) ojciec. Jej dzieciństwo kończy się właściwie wraz z
jego śmiercią. Ojciec to niespokojny duch, podobno z domieszką cygańskiej krwi,
który pasjami preparuje ptaki, dając im niejako drugie życie. Dzięki jego
umiejętnościom, martwy niedawno jastrząb z
nienaturalnie rozpostartymi skrzydłami wzbijał się do lotu.
Kiedy ojciec
przedwcześnie umiera, Wiolka widzi w nim ośmioletniego chłopca, który znowu nie poszedł do szkoły. (…) Podniósł
głowę, popatrzył prosto w słońce, a potem zacisnął powieki z całej siły, a w
migających plamkach pojawiła się twarz mamusi, która niedawno umarła.
Tak oto
córka staje się dorosła i postrzega w ojcu nieszczęśliwego, pozbawionego matki małego
chłopca.
W
opowiadaniach Wioletty Grzegorzewskiej jest nie tylko zaduma i poezja, ale
również sporo humoru. Do takich zabawnych, a zarazem pouczających historii należy ”Dziewczynka z farbami”.
Bohaterka wygrywa mianowicie szkolny konkurs pod hasłem ”Zagrożenia w twoim
gospodarstwie” rysunkiem przedstawiającym stonkę wychodzącą z butelki
coca-coli. Nikt jej nie wierzy, że nie miała na myśli żadnych ukrytych treści i
że pomysł zaczerpnęła z życia: jej dziadek zbierał stonkę do takiej właśnie
butelki. Nagrodą był tygodniowy plener malarski. Zachęcona sukcesem, wzięła
udział w kolejnym konkursie, tym razem była to ”Moskwa twoimi oczami”. Jednakże
wskutek niefortunnego zbiegu okoliczności rysunek wypadł „zbyt pesymistycznie”,
jak oceniła komisja. Wtedy w szkole pojawił się tajemniczy pan z teczką, który
rozpytywał dziewczynkę, kto podsunął jej ten katastroficzny pomysł. Próbował ją
nawet przekupić czekoladą. Ostatecznie przygoda malarska zakończyła się
mdłościami i likwidacją kółka plastycznego. Takie to były czasy.
Tytułowe guguły oznaczają niedojrzałe owoce, a w kontekście całego utworu
stają się synonimem niedojrzałości głównej bohaterki, jej ”pamiętnikiem okresu dojrzewania”.
Oczywista, nie ma
ono nic wspólnego z prozą Gombrowicza, poza tytułem. Inne są postaci, realia,
inny język. Warto przy okazji zwrócić uwagę na oryginalny język opowiadań,
któremu urody dodają użyte w tekście narracji
wyrażenia gwarowe: czubajki, dziady, beboki, smolinoski, psioki...
Podczas
spotkania w Kawiarni Hiszpańskiej we
Wrocławiu we wrześniu 2014 roku pisarka, pytana o wpływy literackie, zgodziła się ze zdaniem
prowadzącej rozmowę Anny Marchewki,
że w jakimś sensie jej opowieść jest pochodną lektur, m.in. G. Marqueza, B.
Schulza, B. Hrabala, Z. Haupta. Jednakże – jak odpowiadała żartobliwie pisarka –
zadebiutowała na placu zabaw, gdzie jako dziecko opowiadała różne historie. I
tak snuje ciągle swoją własną opowieść, która jest dla niej rodzajem ballady,
ponieważ miesza się w niej żywioł liryczny, epicki i dramatyczny.
”Guguły”
wprowadzają czytelnika w zmysłowy, tajemniczy świat wrażliwej, pełnej wyobraźni
narratorki, znajomy, a jednak odległy. Z pewnością warto do niego zajrzeć.
"Guguły" Wioletty Grzegorzewskiej ukazały się w Wydawnictwie Czarne 11 lutego 2014 roku.
Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline w październiku 2014 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz