Historia Kazimierza Nowaka i jego wyprawy do Afryki jest zupełnie niesłychana. Podobnie jak pośmiertne losy tego podróżnika. Dzięki edycji jego listów do żony możemy poznać go niejako prywatnie.
Wydawnictwo Sorus |
Podróżnik zdesperowany
Kazimierz Nowak był podróżnikiem niekonwencjonalnym. Może nawet nigdy nie zostałby obieżyświatem, gdyby nie okoliczności. Otóż w 1924 roku, wskutek kryzysu, stracił pracę urzędnika w Poznańskim Banku Ubezpieczeń i aby utrzymać rodzinę: żonę i dwoje dzieci, został wędrownym fotografem.
W poszukiwaniu klientów wyjeżdżał także za granicę. Już wówczas jego nieodłącznym środkiem transportu stał się rower. W taki oto sposób, w 1927 roku, znalazł się po raz pierwszy w Afryce. Podczas wyprawy zaczął publikować reportaże. Sądził, że w ten sposób uda mu się zdobyć pieniądze na utrzymanie rodziny. A ponieważ podczas pierwszej podróży do Afryki dotarł jedynie do Algieru, postanowił wyruszyć jeszcze raz. I tak 4 listopada 1931 roku podejmuje wyprawę ponownie, via Rzym, gdzie, poza paszportem, próbuje zdobyć jakieś fundusze, z różnym skutkiem. Ostatecznie jednak wyrusza, choć graniczy to z cudem.
Kazimierz Nowak z żoną, fot. Wyd. Sorus |
Z tej właśnie wyprawy pochodzą listy do żony, których pierwszy tom (z planowanych czterech), zatytułowany "Kochana Maryś!. Listy z Afryki. Libia, Egipt, Sudan", ukazał się w Wydawnictwie Sorus, starannie opracowany przez Dominika Szmajdę. Obejmuje listy datowane od 4 listopada 1931 roku do 13 stycznia 1933 roku. Poza nielicznymi fragmentami, listy te ukazują się w całości 80 lat po śmierci autora, nie ograniczone żadną cenzurą. Możemy ujrzeć ich autora jako człowieka z krwi i kości: kochającego męża i ojca, rozgoryczonego Polaka, który szarpie się z życiem i zostaje podróżnikiem bardziej z desperacji niż gnany żądzą przygód.
Niespełniony pisarz na nowo odkryty
Kazimierz Nowak wysyłał relacje ze swojej, trwającej 5 lat, wyprawy do redakcji największych tytułów prasowych. Publikowano je m.in. w "Kurierze Poznańskim", "Kurierze Warszawskim", "Przewodniku Katolickim", "Na szerokim Świecie". Marzył też o napisaniu książki, ale umarł niespełna rok po powrocie z podróży.
Dopiero po wojnie jego córce Elżbiecie udało się wspólnie z bratem Romualdem przygotować maszynopis reportaży ojca do druku. Nikt jednak nie chciał go wydać. Dopiero w 1962 roku Wiedza Powszechna wydała album "Przez Czarny Ląd", ze zdjęciami podróżnika. Reportaże doczekały druku dopiero w 2000 roku, kiedy to, za sprawą Łukasza Wierzbickiego, ukazała się książka "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd". Zainteresował się nią Ryszard Kapuściński, który 25 listopada 2006 roku dokonał odsłonięcia tablicy pamiątkowej, poświęconej Kazimierzowi Nowakowi. Wypowiedział wówczas pamiętne słowa:
Wyczyn Kazimierza Nowaka zasługuje na to, by jego nazwisko znalazło się w słownikach i encyklopediach, by było wymieniane obok takich nazwisk jak Stanley i Livingstone. Kazimierz Nowak był człowiekiem o ogromnej wyobraźni i ogromnej odwadze, człowiekiem nieustraszonym. Pokazał, że jeden biały człowiek, zupełnie bezbronny, nieposiadający żadnego uzbrojenia, a jedynie wiarę w drugiego człowieka, może przebyć samotnie wielki kontynent i to w czasach, gdy Europa zaczynała dopiero odkrywać Trzeci Świat.
Kazimierz Nowak w Afryce, fot. Wyd. Sorus |
Już pierwszy tom listów do żony ujawnia nieznaną dotąd twarz podróżnika. Jego dotychczasowe relacje były do tej pory zazwyczaj niepełne. W listach jawi się wielowymiarowy człowiek: zakochany w żonie, do której pisze czułe, pełne miłości, słowa, o którą się nieustannie martwi.
(...) gna mię los, choć duszą jestem jeszcze przy Tobie, całuję, pieszczę, jak godzin temu parę. (...) gdybym mógł, pieszo gnałbym do Ciebie, aby Cię pocieszyć, popieścić i łzy z ócz Twych drogich wycałować - te łzy, które nie bolały mię, ale zbliżyły ku Tobie - pisze czule w pierwszym liście z podróży. Właściwie w każdym kolejnym podobnie zapewnia o swoich uczuciach i tęsknocie. W listach do żony dzieli się również wrażeniami ze swojej wędrówki, często obszerniej i bardziej spontanicznie, niż w listach do redakcji gazet.
Pustynia jednak ma urok, czaruje wprost, zachwyca. Pomyśl - wszystko, to jest nasz bagaż, włącznie roweru, a potem wielbłądy rozproszone po pustyni - nikt nie pilnuje niczego, a jednak wszystko rano na tem samem miejscu, a do tego ta boska cisza, czar nocy pustynnej, ognisko, a przy nim w białym burnusie dobry stary Ali i jednooki Mahomet (...).
Żonie także zwierza się z problemów związanych z artykułami do druku, angażuje ją do załatwiania wielu spraw. Maria upomina się o zaległe honoraria, zaopatruje męża w materiały fotograficzne, sprzedaje pocztówki ze zdjęciami prywatnym osobom. Jej listy były dla niego warunkiem sine qua non przeżycia.
Kazimierz Nowak w Afryce, fot. Wyd. Sorus |
Pośmiertne życie Kazimierza Nowaka
Kiedy ukazuje się I tom listów Kazimierza Nowaka do żony, podróżnik jest już postacią znaną . Ma swoją stronę internetową, prowadzoną w pięciu językach (w tym w j. arabskim), z której możemy się dowiedzieć o licznych inicjatywach inspirowanych jego osobą. Od 2009 roku odbywa się Sztafeta Afryka Nowaka, w ramach której różni zapaleńcy wędrują przez Czarny Ląd jego tropem. Niektórym udało się nawet dotrzeć do osób, które poznały podróżnika osobiście. Wydawane są nowe książki, powstają audycje i filmy dokumentalne, działa stowarzyszenie. Kazimierz Nowak ciągle fascynuje i ma coraz większe grono czytelników i kontynuatorów.
Książka Kazimierza Nowaka "Kochana Maryś! Listy z Afryki", t. 1 ukazała się w Wydawnictwie Sorus.
Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline 10 lutego 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz