poniedziałek, 11 września 2017

"Stand_Up Witkacy" we wrocławskim Teatrze Polskim /recenzja teatralna/

Witkacy - Cichy jest zatroskany o kondycję Polaków, sztuki, która stała się czystą blagą (zamiast Czystej Formy), a w której ochoczo uczestniczymy. Czyni to brawurowo, dowcipnie i … z przesłaniem.

plakat przedstawienia/Teatr Polski we Wrocławiu

Zanim rozpocznie się spektakl, z głośników sączy się "słowniczek pojęć” charakterystycznych dla twórczości Stanisława Ignacego WitkiewiczaCzysta Forma, Istnienie Poszczególne, metafizyczny niepokój, … bolszewizm. Również podczas  trwania przedstawienia, wcielający się w rolę artysty aktor próbuje nam wytłumaczyć znaczenie tych słów, rysując zabawne wykresy i je komentując. Czy można bez nich zrozumieć  rozważania Witkacego?
To, co autor "Nienasycenia" zawarł w licznych pismach filozoficznych, zostaje przeniesione na grunt teatru. Bo teatr był dla twórcy "Szewców" medium, o którym sądził, że utraciło swoją pierwotną funkcję – sakralną, metafizyczną. Wiedział, że zanik uczuć metafizycznych zwiastuje upadek cywilizacji. Próbował więc przywrócić sztuce metafizykę, transponując na obszar teatru wywodzącą się z malarstwa ideę Czystej Formy. Oznaczała ona – w wielkim uproszczeniu – że sztuka nie naśladuje "życiowych bebechów", jak się wyrażał, ale jest kompozycją poszczególnych elementów dzieła. Taką, która ma na celu wywołać u widza tzw. uczucie dziwności Istnienia Poszczególnego (czyli każdego człowieka z osobna) w Wielości Istnień. A w konsekwencji - przyprawić o metafizyczny dreszcz.
Trudno jednoznacznie orzec, czy Wiesławowi Cichemu – artyście totalnemu (scenariusz, reżyseria, wykonanie) udało się ten cel zrealizować. Z całą pewnością postawił istotne pytania o rolę artysty i sztuki we współczesnym świecie. Bawiąc mądrze i po Witkacowsku  - za pomocą formy quasi-kabaretowej, z angielska nazwanej "stand_up”.
Wiesław Cichy w scenie spektaklu/Teatr Polski
Spektakl rozpoczyna seria min Witkacego znanych z jego licznych sesji fotograficznych.  Artysta uwielbiał bowiem grać i eksperymentować z twarzą, do czego zresztą skutecznie nakłaniał swoich znajomych, m.in. Bruno Schulza, Romana Jasińskiego, Janinę Bykowiakówną. Nikt jednak nie był w stanie mu dorównać. Miny  Witkacego w wykonaniu Cichego zyskują teatralny wymiar na tle "gabinetu luster” i dodatkową "głębię metafizyczną”, gdy rozpoczyna się monolog utkany ze smakowitych  fragmentów regulaminu Firmy Portretowej:
Wykluczona a b s o l u t n i e jest wszelka krytyka ze strony klienta. Portret może się klientowi nie podobać, ale firma nie może dopuścić do najskromniejszych nawet uwag, bez swego specjalnego upoważnienia. Gdyby firma pozwoliła sobie na ten luksus: wysłuchiwania zdań klientów, musiałaby już dawno zwariować.
Wiesław Cichy/Teatr Polski
Rozważania na temat roli sztuki i artysty prowadzą do katastroficznych wniosków, a niekiedy … za kulisy, gdzie Witkacy – Cichy uśmierza "stakankami" egzystencjalny weltschmerz (co rozgrywa się przy zmienionym świetle, w poetyce sennego koszmaru). 
Podobnie jak Witkiewicz, grający go aktor jest zatroskany o kondycję Polaków. Nie mówi jednak o tym, że powinni się myć, dbać o dusze i ciała, lecz wskazuje na narodową skłonność do puszenia się i nadymania. Dziś każdy może stać się osobą publiczną, żyjemy bowiem w czasach kultury masowej, obrazkowej, medialnej. Taki "artysta medialny” nie  jest reprezentantem Czystej Formy, lecz blagierem, naśladowcą - nikim. Staje się uosobieniem Czystej … Blagi (choć może powinno się to napisać małymi literami). Prawdziwi i bezkompromisowi artyści są na wyginięciu, co najwyżej można w nich dostrzec nieprzystosowanych dziwaków.
Tak więc aktor puszy się i nadyma, "ubrany” w strój tyleż dziwaczny (skrzyżowanie drag queen z pawiem), co znaczący. Puszy się przed nami i dla nas, a także przeciwko nam. Żebyśmy nie tylko zaśmiali się z otaczającej nas hiper-rzeczywistości (jakby powiedział Baudrillard), ale i z samych siebie. Nas, którzy w tej rzeczywistości ochoczo uczestniczymy i może nawet do końca nie zdajemy sobie z tego sprawy. Cichy uświadamia to mówiąc i śpiewając teksty Witkacego. Brawurowo, dowcipnie i … z przesłaniem:
Aa, a, kotków sześć,
Nieskończoność w szklance mieść.
No właśnie, i co z tą nieskończonością, mój Kotku? (jakby zapytał Witkacy)
STAND_UP WITKACY wg Stanisława Ignacego Witkiewicza premiera 27 marca 2014 roku -- Scena Kameralna/zapowiedź

Recenzja ukazała się 11 kwietnia 2014 r. na portalu Kulturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Noc muzeów 2024 w Muzeum Narodowych we Wrocławiu / 18 maja 2024/

 Oprowadzania kuratorskie po wystawach czasowych „Impresje. Młodzi o sztuce dawnej” i „Poszukiwania artystyczne Marka Oberländera” w Muzeum ...

Popularne posty