wtorek, 23 października 2018

Piotr Soroka: Spektakl ma sprawić przyjemność /wywiad/

Rozmawiam z Piotrem Soroką – animatorem kultury, choreografem, reżyserem spektaklu ”Macht mir Spaβ” oraz współtwórcą Novy Ruch Teatr.

Piotr Soroka, fot. z archiwum reżysera


Barbara Lekarczyk-Cisek: Przedstawienie ”Macht mir Spaβ” zainaugurowało Novy Ruch Teatr. Proszę opowiedzieć, w jakich okolicznościach powstał i jaki jest jego profil.

Piotr Soroka: Od dłuższego czasu odczuwaliśmy potrzebę autorskiej wypowiedzi i rozmawialiśmy o tym z Agnieszką Charkot i Agnieszką Dziewą. Prywatnie się przyjaźnimy, więc rozmowy o inspiracjach, możliwościach i kształcie takiej wypowiedzi ciągle się pojawiały. W pewnym momencie po prostu zaczęliśmy działać. Zaprosiliśmy do współpracy interesujących ludzi, o których wiedzieliśmy, że mają coś do powiedzenia i – jak  my – chcą  działać. I tak powstał Novy Ruch Teatr.

Nie chcieliśmy się zamykać na formy teatru tańca czy formy dramatyczne, więc potrzebna była odpowiednia nazwa. Początkowo nazwa brzmiała Novy Teatr, ale w ten sposób zbliżaliśmy się do teatru Warlikowskiego i innych „Nowych” teatrów – w Łodzi czy Poznaniu, które noszą taką nazwę. Po dyskusjach uznaliśmy, że w nazwie powinien znaleźć się „Ruch”, bo wskazuje na naszą tożsamość i podstawowy środek naszej wypowiedzi.

Czy łatwo jest założyć w Polsce teatr?

Bardzo łatwo, zwłaszcza na Facebooku, heh. Tak naprawdę, trzeba tylko chcieć i robić go z odpowiednimi ludźmi. Nam, poza Tomkiem, Martą czy Krzyśkiem, bardzo pomógł Dyrektor Wrocławskiego Teatru Pantomimy – Zbigniew Szymczyk, który nieodpłatnie udostępnił nam salę prób, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Gdyby nie to, przygotowanie spektaklu byłoby znacznie bardziej kłopotliwe. W przygotowanie „Macht mir Spaβ” włożyliśmy nasze oszczędności, ale też wiele osób nam pomogło w różnych innych kwestiach. Poza tym w czasie pracy otrzymaliśmy dotację na udział w Projekcie Dotknij Teatru 2015, dzięki czemu dwukrotnie pokażemy nasze przedstawienie na scenie Teatru Zamiast w Łodzi.

Prawda jest też taka, że wcześniej działaliśmy od czasu do czasu u pod szyldem Projekt Dana Dana.  Zrobiliśmy „Al Dente” i „Bajki w ruchu”. To co robimy teraz, to jakby o krok dalej.

Wracając do „Macht mir Spaβ”, czy łatwo było debiutantom zrealizować spektakl i promować go? I dlaczego taki niemiecki tytuł?

To było wyzwanie. Kostiumy wprawdzie otrzymaliśmy, ale dekoracje, scena, ogarnięcie prób, pokazu, dogranie terminów – zrobiło się tego dużo. Kiedy zacząłem wątpić, że to się uda, Adam Królikowski, który jest z nami od początku, uprzytomnił mi, że wszystko możemy zrobić. Skupiliśmy się więc na przedstawieniu. Chcieliśmy zrobić coś, co dawałoby widzom przyjemność, co jest po prostu ładne. Chcieliśmy odejść od tego, co pesymistyczne i trudne w odbiorze. Nie chcieliśmy robić mrocznego, niepokojącego spektaklu. Uznaliśmy, że przyjemności jest w sztuce zbyt mało. I to stało się dla nas wyzwaniem. Spektakl miał dać nam przyjemność, kiedy nad nim pracowaliśmy, publiczności – kiedy oglądała efekty naszych działań. Przyjemności miały płynąć z oglądania sztuki, wizualizacji, a także ze słuchania dobrej muzyki, jedzenia ciastek i z faktu wspólnego spędzania czasu. A sam tytuł „Macht mir Spaβ” jest cytatem z filmu dla dorosłych, brzmi lepiej niż polskie „Zrób mi przyjemność”.

 Jak pracował Pan, żeby było przyjemnie,  z aktorkami? Czy miały możliwość współtworzenia ról?

To była praca zespołowa, każdy dbał o to, żeby była między nami fajna atmosfera. Mnie oczywiście stres zjadł w dniu premiery, ale to inna historia.
Jeżeli wymyśliłem jakąś scenę, konsultowałem się z dziewczynami i tak się wzajemnie motywowaliśmy do pracy. Wiele rzeczy rozwijało się na próbach, Agnieszki wiele rzeczy proponowały od siebie, wiele rzeczy interpretowały na swój sposób, który też wydawał mi się ciekawy i to włączaliśmy do przedstawienia. Dużo inspiracji było w rozmowach z Adamem i dużo dobrego powstało jeszcze we współpracy z Olą Maliszewską i Anią Załużną w Zielonej Górze, bo „Macht mir Spaβ” miało być jeszcze większym projektem, ale ostatecznie mamy jakby dwie niezależne propozycje.

Co planujecie na przyszłość?

Przyznam, że przed premierą nie byłem w stanie wybiec w przyszłość, dlatego wciąż próbujemy zorganizować granie „Macht mir Spaβ” we Wrocławiu. Muszę powiedzieć, że w Europejskiej Stolicy Kultury nie jest to wcale takie łatwe. Łatwiej jest o pokazy w innych miastach. Klara i Antosia z RISK made in warsaw, od których dostaliśmy kostiumy, zaprosiły nas z pokazem do Warszawy. Rozmawiamy też o możliwości pokazu w Krakowie. Otrzymaliśmy zaproszenie z Kłodzka do współtworzenia widowiska „Węglowa odyseja” z okazji ogłoszenia programu obchodów ESK 2016 w ramach Projektu Mosty. Szukamy fajnych miejsc, inicjatyw, ludzi, z którymi możemy podziałać. Prawdę mówiąc, mamy sporo planów, ale jeszcze nie pora o tym mówić. Proszę tylko trzymać kciuki.

Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się na portalu Kulturaonline w 2015 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót Orfeusza - koncert pamięci Andrzeja Markowskiego w setną rocznicę urodzin w NFM /zapowiedź/

29 listopada o 19.00 Narodowe Forum Muzyki zaprasza na koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej pod batutą maestra Jacka Kaspszyka, poświęcony p...

Popularne posty