czwartek, 25 października 2018

"Silesia, Silentia" w Teatrze Współczesnym: Świat zły /recenzja teatralna/

Spektakl "Silesia, Silentia" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu jest poetycką opowieścią o stworzeniu świata, który nie udał się Stwórcy – więcej w nim zła i cierpienia, niż dobra. Jest to także refleksja na temat burzliwej historii Wrocławia i i Dolnego Śląska jego, ujęta w ramy moralitetu. Szkoda, że zbyt ”rozgadanego”.




Nieumiarkowana opowieść o stworzeniu świata 

Spektakl Teatru Współczesnego: "Silesia, Silentia", na podstawie dramatu Lidii Amejko, jest poetycką opowieścią o stworzeniu świata, który raczej nie udał się Stwórcy. Kreatorem owego świata jest żydowski Krawiec z Breslau (w tej roli znakomity Przemysław Kozłowski), który - podobnie jak jego poprzednik w dramacie Sławomira Mrożka – okazuje się nie tylko twórcą, ale może przede wszystkim – ofiarą  epoki pogardy i świadkiem Zagłady. Głównym bohaterem, którego powołuje do istnienia jest... męski Płaszcz (Maciej Kowalczyk), który pojawia się na scenie wraz ze swoją Duszą (Aleksandra Dytko). Ich miłość nie trwa jednak długo – Dusza  zostaje bowiem Płaszczowi bezpowrotnie odebrana, zaś on sam przechodzi różne koleje losu – ciągle  zmienia właścicieli, stając się zarazem świadkiem i uczestnikiem tragicznej historii. Płaszcz "czarny, gabardynowy, męski" jest dla Amejko nie tylko świadkiem historii i przedmiotem, na którym odciska ona swoje piętno; jest także symbolem minionej bezpowrotnie epoki – jej  materialnym śladem. Paradoksalnie, to materia i wszystko, co się z nią dzieje, interesuje autorkę "Silesia, Silentia", nie zaś "nieśmiertelna dusza", którą traktuje pogardliwie – jako  ”przypadkowe kaszlnięcie Stwórcy” i która zbyt szybko i łatwo jest odbierana temu, co materialne. W przeciwieństwie do duszy, to, co materialne, nie jest bynajmniej przypadkowe, lecz dokładnie przemyślane i starannie "wykrojone z nicości".

Silesia Silentia, fot. z próby, B. Lekarczyk-Cisek

Świat stworzony ulega destrukcji – niszczy go wojna i obydwa totalitaryzmy. Autorka nieustannie mnoży biblijne,  literackie, a nawet malarskie nawiązania, wskutek czego widz gubi się w nadmiarze aluzji i metafor. Brakuje jednak pewnej klarowności i powściągliwości narracji. Zamiast tego pojawia się ”wszystkoizm”.

Milczący Śląsk, niemy Wrocław

Dramat Lidii Amejko to nie tylko erudycyjny moralitet o "odrobinie dobra i ogromie zła", jakby powiedział Ryszard Przybylski, to również opowieść o mieście, które przestaje być Breslau – zniszczone  i sponiewierane przez wojnę staje się Wrocławiem, miejscem, którego historię próbuje się stworzyć od nowa. Narracja miasta, które przeminęło, zostaje zastąpiona nową opowieścią, ponieważ ludzie, którzy tu przybyli ze Wschodu, nie potrafią się w tym miejscu zakorzenić. Dla nich ono jest martwe i milczące - nie opowiada niczego, co byłoby swojskie i znane. Przeciwnie – kojarzy  się z wygnaniem z raju i trudami życia. Nowa władza próbuje odgórnie narzucić własną narrację, dlatego właśnie we Wrocławiu organizuje się zjazd intelektualistów z całego świata.

Silesia Silentia, fot. z próby, B. Lekarczyk-Cisek

Pojawia się Pablo Picasso (zagrany przez Jerzego Senatora), który świetnie się czuje jako dopieszczany przez komunistyczne władze artysta, w związku z czym masowo rysuje gołąbki pokoju, czyli "s… gołąbkami”, jak powiada inny ważny gość – Iréne  Joliot-Curie. W zabawnej scenie naśladującej "Śniadanie na trawie" E. Maneta pokazani zostali także Paul Ėuard (Marek Kocot), Maria Dąbrowska (Elżbieta Golińska) i Zofia Nałkowska (Irena Rybicka). Ich obecność na Kongresie Intelektualistów była potrzebna po to, aby tę przestrzeń nobilitować, nadać jej nową, pełną optymizmu narrację. Oczywiście, nie tylko Wrocław musi rozpocząć nową opowieść. Dotyczy to w równym stopniu całego Śląska, który po upływie kilku wieków stał się ponownie polski. Łaciński tytuł nie jest przypadkowy, nawiązuje bowiem do początków państwowości, kiedy to nazwę wywodzono od rzeki Silesius i już od XIII w. książęta tych ziem tytułowali się dux Slesie. Jednak dla przybyszów ze Wschodu (i nie tylko) Dolny Śląsk i Wrocław były nieme, a ich historia – obca. O tym także mówi ta sztuka.

Eksperyment z przestrzenią teatralną

Marek Fiedor - reżyser i scenograf w jednej osobie znalazł dla tych skomplikowanych i złożonych treści interesujący ekwiwalent. Twórczo wykorzystał przestrzeń sceniczną, nawiązując tym samym do znakomitych tradycji Teatru Współczesnego, kiedy to w latach 70. I 80. ówczesny dyrektor i reżyser – Kazimierz  Braun wielokrotnie eksperymentował z przestrzenią teatralną, m. in. wprowadzając na scenę autentyczny wagon kolejowy w inscenizacji ”Przyrostu naturalnego” Tadeusza Różewicza. Tamten był prawdziwy, realistyczny, zaś wagon w przedstawieniu "Silesia, Silentia" został pomyślany jako element ruchomej (i wieloznacznej) scenografii: symbolizuje miejsce (raj?), gdzie spotykają się teatralni Adam i Ewa, czyli Płaszcz i Dusza, jest gettem, pociągiem wiozącym do obozu śmierci, a także przywożącym wygnańców ze Wschodu - nowy lud tej ziemi.


Silesia Silentia, fot. z próby, B. Lekarczyk-Cisek

Akcja dramatu rozgrywa się pośrodku sceny, w różnych jej miejscach, widzowie zaś - usadowieniu po obu stronach - stają się świadkami / obserwatorami / uczestnikami zdarzeń. Najmniej udany był, w moim odczuciu, pomysł z muzyką na żywo. Miała ona w założeniu sygnalizować czas wydarzeń, służyć jako akompaniament, naśladować odgłosy wojny itd. Wyszło jakoś "szkolnie", w dodatku zbyt głośno, dominująco... Interesujące były natomiast kostiumy, które spełniały w przedstawieniu rozmaite role i były pięknie, starannie wykonane.

"Silesia, Silentia" Lidii Amejko, mimo pewnych niedociągnięć inscenizacyjnych oraz oszałamiającego nadmiaru rozmaitych treści i aluzji,  stanowi jednak interesującą próbę wpisania refleksji na temat historii Wrocławia (Śląska) w ramy moralitetu.

Spektakl miał premierę 23 stycznia 2016 roku na deskach Wrocławskiego Teatru Współczesnego we Wrocławiu.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót Orfeusza - koncert pamięci Andrzeja Markowskiego w setną rocznicę urodzin w NFM /zapowiedź/

29 listopada o 19.00 Narodowe Forum Muzyki zaprasza na koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej pod batutą maestra Jacka Kaspszyka, poświęcony p...

Popularne posty