Mój egzemplarz tomu korespondencji, jak widać "zaczytany" :-) |
"Dzisiaj takich listów nie piszemy. Wysyłamy e-mailowe komunikaty, które lądują potem w elektronicznym koszu. (...) Może warto w naszym codziennym zabieganiu na chwilę się zatrzymać i popędzić co tchu w przeszłość" - radzi we wstępie Ewa Lipska. Ba, teraz to już nawet o papier listowy trudno, o czym sama się niedawno przekonałam, ale przede wszystkim poczułam nostalgię za czasami, kiedy sama często pisywałam listy albo pisywali je do mnie ludzie, z których wielu już odeszło... Mimo różnych życiowych zawirowań, część tej korespondencji udało mi się zachować i mogę dzięki temu "udać się w przeszłość", jak radzi poetka.
Jednak choć sama niezmiernie rzadko pisuję tradycyjne listy, to chętnie sięgam po korespondencję pisarzy. Bardzo lubię listy Kafki do Felicji Bauer, korespondencję Zbigniewa Herberta oraz Magdaleny i Zbigniewa Czajkowskich albo listy Stanisławy Przybyszewskiej do przyrodniej siostry Iwy Bennett - odsłaniają one bowiem intymny portret piszącego, jakiego trudno się dopatrzyć w jego "oficjalnej" twórczości. Tak było również w odniesieniu do korespondencji Ewy Lipskiej ze Stanisławem Lemem. Wyłania się z niej zupełnie inny portret poetki, którą kojarzyłam do tej pory z mrocznymi tekstami z tomu "Trzeci tom wierszy" (1972) czy "Żywa śmierć" (1979). W listach Lipska ma wspaniałe poczucie humoru, podobnie jak Lem.
Korespondencja rozwija się w okresie, gdy Stanisław Lem przebywa wraz z żoną i synem za granicą - w Wiedniu. Rozpoczyna się w maju 1983 roku, kończy zaś w lutym 1991 roku i ten kontekst czasowy - stan wojenny i początki transformacji ustrojowej - odgrywa znaczącą rolę zarówno w życiu autorów listów, jak też jako temat ich korespondencji.
O czym piszą? Lem przeważnie o problemach ze zdrowiem, które traktuje z właściwym sobie ironicznym dystansem, a także o tym, jak im się żyje samotnie i markotno. Autor "Solaris" potrafi pisać inspirująco na każdy właściwie, nawet pozornie banalny, temat. Na przykład o gotowaniu obiadów przez żonę:
Żona moja oddaje się zuchwałym gastronomicznym eksperymentom, dającymi skutki lepsze lub gorsze, ale zawsze zaskakujące. Dziś uzyskała naleśniki, jakich by się najlepszy wytwórca egipskich pergaminów nie powstydził, ale onegdaj babka przewyższyła pulchnością pierzyny.
Piękne, prawda? :-)
Trwa stan wojenny, więc wszystkiego brakuje, ale i w tym wypadku poetka okazuje się zaradna i pomysłowa, jak większość z nas wtedy. Podczas gdy "Naród się konstytuuje, zrzesza, rewizytuje, obraduje", ona ... szyje.
Nic, tylko szyję... - pisze z sarkazmem, a mnie się to kojarzy z przedstawieniem "Niech sczezną artyści" Tadeusza Kantora, gdzie podobny tekst wygłaszał jeden z bohaterów. Mam też wiele zamówień na męskie koszule nocne. Na razie mogę je wykonywać z materiałów obiciowych, gdyż właśnie takie rzucili na rynek. Przyzna Pan jednak, że obiciowa koszula nocna to jest coś! I jakby zabezpieczając się przed cenzurą, dodaje: Nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek biciem i jest to też żadna aluzja polityczna (to uwagi dla dodatkowych czytelników).
Odpowiadając jej Stanisław Lem żartuje:
Koszule nocne z materiałów obiciowych dają wielkie możliwości, prócz noszenia ich, zwłaszcza w nocy, no bo chyba drapią? Ale może naród chce się hartować?
Pisarz ma inne problemy: przeprowadzkę, samotność, nudę, a przede wszystkim kłopoty ze zdrowiem: Tracę zmysły - zwierza się - wzrok i słuch, ale tu wszyscy tak ryzykownie jeżdżą, że prowadzić auto mogę spokojnie dalej.:-)
Przechodzi kolejne operacje, podczas których traci "dużo różnych wątpiów". To właśnie po jednej z nich wdaje się w rozmowę z lekarzem, który opowiada mu anegdotę o człowieku, który leżał w rowie, mając wbity w plecy ogromny nóż. Otóż został zagadnięty przez przechodnia, czy go nie boli, na co odparł: Tylko kiedy się śmieję.
No i faktycznie zaśmiałem się - konkluduje pisarz - i zabolało jak diabli.
Życie niejednokrotnie jeszcze zaboli, ale oboje korespondenci (a później również przebywający na studiach w Stanach Zjednoczonych Tomasz) śmieją się właśnie dlatego, aby tak nie bolało.
Potem, wraz z transformacją, role się odwrócą, ale kierunek, w którym wędrują listy - nie. Ewa Lipska zostanie wicedyrektorem Instytutu Polskiego w Wiedniu, a Stanisław Lem powróci do Krakowa. Nadal będą śledzić absurdy życia społecznego i politycznego, także w Stanach (za sprawą Tomasza). Okazuje się, że tego nigdzie nie brakuje. Listy uzupełniają rozmowy Lipskiej z Lemem - równie błyskotliwe i dowcipne jak listy.
"Boli tylko, gdy się śmieję". Listy i rozmowy Stanisława Lema, Ewy Lipskiej, Tomasza Lema powinien przeczytać każdy, kto doświadczył tamtych czasów - aby je skonfrontować z własną refleksją, ale także młodsi czytelnicy - aby się przekonać, jak interesująca może być rozmowa, wymiana listów i jak jednak wiele straciliśmy porzucając tradycyjną korespondencję dla maili.
Korespondencja Ewy Lipskiej ze Stanisławem Lemem i jego synem Tomaszem to prawdziwa perełka epistolografii. Czyta się ją z niekłamaną przyjemnością, podziwiając wnikliwość i poczucie humoru całej trójki.
Boli tylko, gdy się śmieję". Listy i rozmowy Stanisława Lema, Ewy Lipskiej, Tomasza Lema ukazała się w Wydawnictwie Literackim, we wrześniu 2018 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz