poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Paweł A. Nowak o swojej pasji do akordeonu /wywiad/

"Naoglądałem się filmów o francuskich akordeonistach, z których dowiedziałem się, że każdy z nich ma w domu po kilka instrumentów" - opowiada żartobliwie o swojej pasji do akordeonu i różnych gatunków muzycznych Paweł A. Nowak, wybitny muzyk-akordeonista, kolekcjoner i animator kultury muzycznej.


Paweł A. Nowak, zdjęcie ze strony artysty na FB

Barbara Lekarczyk-Cisek: Będąc w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu zachwyciłam się różnorodną i niezwykle piękną kolekcją akordeonów z Pańskiej kolekcji. Podobno stworzył Pan w Kościerzynie na Kaszubach pierwsze w Polsce Muzeum Akordeonu. Proszę zdradzić, skąd wzięła się Pańska pasja do instrumentów muzycznych i jak stał się Pan właścicielem tak rzadkich okazów.

Paweł A. Nowak: Pochodzę z muzykującej rodziny, choć jako pierwszy ukończyłem szkołę muzyczną II stopnia, a później Akademię Muzyczną im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Dodam także, że nie planowałem nauki w klasie akordeonu - na skutek braku pieniędzy fortepian przegrał z akordeonem. Jednak po kilku latach nauki w szkole muzycznej zacząłem się bardzo interesować tym instrumentem. Trafiłem na warsztaty akordeonowe w Wejherowie i od tej pory instrument ten stał się moją pasją. Na dodatek naoglądałem się filmów o francuskich akordeonistach, z których dowiedziałem się, że każdy z nich ma w domu po kilka instrumentów, podczas gdy ja miałem wtedy jeden i to wypożyczony ze szkoły.

Harmonia dwurzędowa wiedeńska, wystawa "Akordeony z kolekcji Pawła A. Nowaka",
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Potem otrzymałem od brata mojego dziadka akordeon, na którym już nie grał. Wspólnie z rodzicami odnowiłem go i tak stałem się właścicielem pierwszego instrumentu. Następny kupiłem od kolegi za 50 złotych. Po jakimś czasie pojechałem ze swoim koncertowym instrumentem, który kupili mi rodzice, do Tadeusza Koszuka z Augustowa. Zajmował się nie tylko naprawą instrumentów, ale posiadał wówczas niewielką ich kolekcję. Były tak piękne, że mnie zachwyciły i zapragnąłem również takie mieć. Udało mi się zgromadzić dziesięć instrumentów, a później przybywały kolejne, m.in. dzięki koncertom, które organizowałem. Kiedy uzbierało się więcej instrumentów, postanowiłem stworzyć dla nich muzeum, które zostało otwarte 16 listopada 2010 roku, jako oddział Muzeum Ziemi Kościerskiej im. dra Jerzego Knyby w Kościerzynie. Uznałem, że tak wspaniałe okazy instrumentów, często pojedyncze i unikalne, nie mogą być trzymane w zaciszu domowym, ale powinno się je pokazywać. Jestem jego pomysłodawcą i współtwórcą, ale do powstania tego obiektu przyczyniło się wiele osób.

Chroma, wystawa "Akordeony z kolekcji Pawła A. Nowaka",
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

A jak Pan sobie radzi z konserwacją tak unikatowych zbiorów?

Udało mi się zarazić swoją pasją rodziców i to oni zajmują się konserwacją, za co jestem im nieskończenie wdzięczny. Jest to proces trudny i wymagający umiejętności i cierpliwości. Czasami trafiają do nich instrumenty bardzo uszkodzone, wybrakowane, a oni je czyszczą, dorabiają brakujące części. Dzięki nim coś, co na pierwszy rzut oka wydawało się bezpowrotnie zniszczone, odzyskuje nowe życie i nabiera blasku.

Przyglądając się Pana rozlicznym aktywnościom, uznałam, że jest Pan udosłownieniem metafory człowiek-orkiestra: daje Pan koncerty, nagrywa płyty, stworzył zespół, jest autorem audycji „Jazz na akordeon”... A jak by tego było mało, także pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym odbywającego się od 2003 roku Międzynarodowego Festiwalu Akordeonowego w Sulęczynie. Do tego praca pedagogiczna, a na deser prowadzi Pan co roku bicie rekordu Polski w jednoczesnej grze na akordeonach, które odbywa się co roku w marcu podczas Dnia Jedności Kaszubów. Doprawdy imponujące!

Niestety, to prawda, co oznacza w praktyce, że wszystko jest na mojej głowie. Oprócz tego, że  muszę stworzyć sobie odpowiedni repertuar, a potem się go nauczyć grać, moim zadaniem jest zorganizować muzyków i zadbać o reklamę. Poza znanymi nazwiskami, reszta muzyków w Polsce musi sobie sama radzić, aby sprzedać to, co robi, bo na menadżerów raczej nie mogą liczyć. W związku z tym trzeba robić wiele rzeczy, na które wcale nie ma się ochoty.

Akordeon Fratelli, Włochy, Chroma, wystawa "Akordeony z kolekcji Pawła A. Nowaka",
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Jeśli chodzi o bicie rekordu w grze na akordeonach podczas Dnia Kaszubów, to muszę podkreślić, że choć nie urodziłem się na Kaszubach, to jednak jestem Kaszubą z wyboru. Znam język, od urodzenia spędzałem tutaj dużą część roku, a od dziesięciu lat mieszkam w Sulęczynie na stałe. To dlatego wiele moich działań związanych jest z Kaszubami. Pomysł bicia rekordu z okazji Dnia Kaszubów wyszedł od mojego kolegi, który pragnął, aby ta społeczność została szerzej zauważona. Chciał, aby w Polskę poszedł taki mocny komunikat, że Kaszubi istnieją, że mają swoją kulturę, odrębność językową. Oczywiście, przy tej okazji gramy kaszubskie melodie. Kiedy zaprosił mnie do tego projektu, zająłem się aranżacjami, po roku prowadziłem orkiestrę akordeonistów, którzy bili rekord. Zaczęło się to od stu kilku osób, a obecnie w biciu rekordu uczestniczy ponad trzystu akordeonistów, głównie z Kaszub.

Słyszałam Pańskie koncerty, na których gra Pan na akordeonie z zespołem muzykę klasyczną, co nie jest w powszechnym odbiorze takie znowu oczywiste...

Nie mogę się zgodzić z takim stanowiskiem. Akordeon i muzyka klasyczna współistnieją od wielu lat. W Polsce wprowadził to połączenie Włodzimierz Lech Puchnowski, który wprowadził też akordeon na uczelnie, co sprawiło, że przestał być instrumentem chałturniczym, ludowo-weselnym, a stał się pełnoprawnym instrumentem koncertowym. Także za sprawą lepszej jakości instrumentów, dzięki czemu da się na nich zagrać wszystko. Gram różne rodzaje muzyki, nie ograniczając się do jednego typu, choć gdyby tak było, byłbym w tej dziedzinie dużo lepszy. Jednak mam tak wielką radość z uprawiania różnych gatunków muzyki, że nie byłbym w stanie ograniczyć się np. tylko do muzyki klasycznej. Skłaniam się raczej ku muzyce rozrywkowej, przede wszystkim tango, trochę także jazz, muzyka francuska, klezmerska, bałkańska...

Harmonia ręczna trzyczęściowa, Polska, wystawa "Akordeony z kolekcji Pawła A. Nowaka",fot. Barbara Lekarczyk-Cisek


Przy tak intensywnej działalności artystycznej zajmuje się Pan jeszcze edukacją muzyczną dzieci i młodzieży. Czyżby odnalazł Pan w sobie kolejne powołanie?

Praca pedagogiczna stanowi podstawę mojej egzystencji. Zawód muzyka koncertującego jest tak bardzo niepewny, a praca pedagogiczna pozwala na skromne życie, więc wielu muzyków podejmuje ją. Nie jest to jednak mój wymarzony zawód.

Dzieciaki jednak mimo wszystko mają szczęście, gdy trafiają na takich pasjonatów jak Pan, bo być może wychowa Pan swego następcę. ..

Trochę mi żal tych dzieciaków, bo żyjemy w totalnie zwariowanych czasach. Kiedy ja uczyłem się w szkole muzycznej, to był czas na wiele spraw i nie byliśmy przytłoczeni taką masą informacji. W tej sytuacji dodatkowo chodzą na naukę grania, ale mam nadzieję, że docenią ten fakt dopiero w przyszłości i może wówczas to im się do czegoś przyda.

Widzę jednak, że nie siedzi Pan wcale na tej swojej uroczej kaszubskiej prowicji, ale nosi Pana po Polsce i po świecie z koncertami.

Rzeczywiście, uczestniczyłem i nadal to robię, w wielu projektach, których jestem często liderem. Od jedenastu lat gramy z Dorotą Lulką, aktorką Teatru Miejskiego w Gdyni, "Piaf po polsku", a także program „W czasie deszczu dzieci się nudzą – Dorota Lulka i Młodsi Panowie” z repertuarem Kabaretu Starszych Panów. Graliśmy także razem "Tango". Mam także zespół muzyczny, z którym gramy tango argentyńskie, współpracuję także z Orkiestrą Kameralną Progress, z którą przygotowaliśmy kilka programów. Po kilku latach przerwy reaktywował się zespół Klezmoret, z którym również współpracuję. Z Almost Jazz Group nagrałem trzy płyty...

Orfeo, Włochy, wystawa "Akordeony z kolekcji Pawła A. Nowaka",fot. Barbara Lekarczyk-Cisek


Ciekawi mnie, jak udaje się Panu to wszystko zrobić.

Jakoś się udaje. Jutro nagrywam płytę "Piaf 2", której poświęciłem sporo czasu, żeby osiągnąć satysfakcjonujący efekt. Jednak w przypadku projektów trwających latami nie muszę aż tyle czasu poświęcać na przygotowanie.

Dodajmy, że ma Pan rodzinę, której również musi poświęcić czas...

Mamy z żoną siedmioletniego syna i blisko roczną córeczkę.

Czy syn ma zadatki na muzyka?

Ma predyspozycje, ale zarazem ma także awersję do muzyki. Czysto śpiewa, ma poczucie rytmu, zna cały mój repertuar na pamięć, ale nie chcę go do niczego zmuszać. Zbyt często mam do czynienia z dziećmi, które są zmuszane do nauki gry. W dodatku nie jestem pewien, czy chciałbym, aby moje dziecko wykonywało zawód muzyka. Sam doświadczam rozterek, bo spędzanie dużej ilości czasu poza domem nie jest dobre dla rodziny i nie jest dla mnie łatwe. Z drugiej strony, cenię sobie wolność związaną z tym zawodem.

Dziękuję za rozmowę.

Harmonia styryjska, wystawa "Akordeony z kolekcji Pawła A. Nowaka",fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Wystawę akordeonów z kolekcji Pawła A. Nowaka można oglądać w Muzeum Etnograficznym (Oddział Muzeum Narodowego) we Wrocławiu do 15 września 2019 roku.

Zachęcam do obejrzenia filmu dokumentalnego o Pawle A. Nowaku. Posłuchajcie, jak wspaniale gra:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto otrzyma Nos Chopina podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival?

 12 wspaniałych filmów dokumentalnych o ludziach całkowicie oddanych sztuce, która zmienia nie tylko ich życie, ale fascynuje i porusza takż...

Popularne posty