sobota, 20 marca 2021

Romantyczne stereotypy w twórczości Witolda Gombrowicza

Choć nie zawsze mamy tego świadomość, stereotyp odgrywa ważną rolę w naszym codziennym  życiu. W zetknięciu z rzeczywistością, posługujemy się niezliczonymi stereotypami, które wynikają z naszych doświadczeń i zarazem są próbą uporządkowania i selekcji natłoku informacji. Stosujemy więc uproszczenia, a te są stereotypami.

Witold Gombrowicz, fot. Bohdan Paczowski

Stereotyp definiuje się zazwyczaj jako „powzięte z góry przekonanie, nie wynikające z aktualnej oceny, ale ze zrutynizowanych nawyków sądów i oczekiwań”. To utarte i uproszczone wyobrażenie lub sformułowanie wynika nie tylko z indywidualnej skłonności do upraszczania rzeczywistości, ale przede wszystkim z silnie zakotwiczonych w świadomości społecznej wyobrażeń, które nie są poddawane krytyce i uznawane są za niezbite prawdy.  Dotyczy to stereotypów narodowościowych i rasowych, np. stereotypu Żyda, Niemca, Cygana.
Również literatura posługuje się stereotypem, zarówno w strukturze utworu, jak też w konstrukcji bohaterów. Stereotypowy może być schemat fabularny, kiedy to z góry możemy przewidzieć, jak potoczy się akcja. Stereotypowe mogą być też zakończenia, np. happy end czy „żyli długo i szczęśliwie”. Stereotypem może być również gatunek literacki, jeśli jest odczuwany jako mocno skonwencjonalizowany. W tym wypadku pisarz może posłużyć się stereotypem jako rodzajem kodu, znanego zarówno jemu, jak i odbiorcy.
      Z takim zabiegiem mamy do czynienia w przypadku „Don Kichota” Cervantesa czy „Kubusia Fatalisty” Diderota. "Kandyd" Woltera jest powiastką filozoficzną opartą na schemacie powieści przygodowej. Autor świadomie wykorzystuje ten stereotyp, aby trudne i niepopularne myśli przekazać w modnej formie. Zaś sparodiowany przez Gombrowicza schemat powieści edukacyjnej daje w rezultacie utwór o dojrzewaniu jako inicjacji w świat stereotypów.
        Znamy bardzo dobrze schematy baśniowe, ponieważ obcujemy z nimi od wczesnego dzieciństwa. W baśni piękny królewicz zwycięża zło, które zawsze jest brzydkie i otrzymuje rękę nie mniej pięknej królewny, a potem żyją długo i szczęśliwie. Podobne schematy obowiązują w powieści przygodowej, której fabuła i sylwetka bohatera mają swój ustalony kształt.
   Również Witold Gombrowicz posługuje się literackimi stereotypami, ponieważ ma świadomość ich nieautentyczności. Dla niego powieść jest formą, która go ogranicza i wobec tego rozbija jej schemat. Dlatego też z jednej strony możemy powiedzieć, że „Ferdydurke” jest parodią powieści edukacyjnej, ale z drugiej strony jest także schematem powieściowym w ogóle. Dlatego też parodia odbywa się na wszystkich poziomach tego tekstu: parodiowana jest narracja, bohaterowie, wydarzenia. Ponadto Gombrowicz wprowadza do „Ferdydurke” rozważania filozoficzne na temat syntezy i analizy, a więc korzysta ze schematu dialogu filozoficznego. Szczególną rolę odgrywają w obalaniu schematów charakterystyczne słowa - klucze, które zawierają esencję jakiegoś stereotypu, np. gęba symbolizuje schemat, który pojawia się w relacjach międzyludzkich, pupa jest znakiem infantylizmu, a łydka – młodości. 
    Witold Gombrowicz kompromituje także polskie stereotypy nauczania o romantykach, polskiego pisarza – emigranta, a także Polski i Polaków.

Stereotyp romantycznego wieszcza na podstawie „Ferdydurke”


Wśród stereotypów, które mają cechy doświadczenia uniwersalnego, Gombrowicz ze szczególnym upodobaniem krytykuje polskie stereotypy, najczęściej dotyczą one pozycji pisarza – wieszcza  a także emigranta polskiego. Ponadto ośmieszony zostaje stereotyp literatury romantycznej, podczas  lekcji polskiego w „Ferdydurke”. W szkole przedstawionej przez Gombrowicza utworów romantycznych nikt nie czyta, natomiast podawana jest o nich wiedza w pigułce, składająca się ze zlepku słów haseł, słów stereotypów, pozbawionych właściwie treści. Profesor Bladaczka nie ukrywa, że sam jest znużony „recytowaniem” swojej lekcji, ale robi to, ponieważ musi. 

Polskie przedwojenne gimnazjum, do którego uczęszczał autor, było przede wszystkim nastawione na nauczanie literatury romantycznej i klasycznej. Wiemy ze wspomnień Gombrowicza i Tadeusza Kępińskiego, że istotnie miała miejsce lekcja polskiego, podczas której jeden z uczniów wygłosił słynne „Słowacki wielkim poetą był” i otrzymał za to piątkę. Wydarzenie to stało się impulsem do sparodiowania lekcji polskiego w „Ferdydurke”. Profesor Bladaczka ma za zadanie wytłumaczyć uczniom „dlaczego Słowacki wzbudza w nich miłość i zachwyt?” Odpowiedź jest prosta - dlatego że „Słowacki wielkim poetą był”. To kategoryczne stwierdzenie zostaje poddane w wątpliwość przez jednego z uczniów - Gałkiewicza, którego Słowacki jednak "nie zachwyca". Absurdalną sytuację podkreśla Gombrowicz równie absurdalnymi stwierdzeniami, które wypowiada nauczyciel, a mianowicie, że „wielka poezja będąc wielką i będąc poezją nie może nie zachwycać nas, a więc zachwyca”. Jednak argumenty Gałkiewicza, które można utożsamić ze stanowiskiem autora, brzmią o wiele bardziej logicznie. Gałkiewicz powiada, że nikt nie czyta poezji, że wszystkich ona nudzi. Romantyzm zamienił się bowiem w szkolny stereotyp, puste hasła, których nagromadzenie ma uświadomić, jak dalece stały się one pozbawione znaczenia. 

Dlaczego „zachwyt, miłość płaczemy, poryw, serce i lecieć, pędzić”, „Towiański, Towiański, Towiański, mesjanizm, Chrystus Narodów, znicz, ofiara, czterdzieści i cztery, natchnienie, cierpienia, odkupienie, bohater i symbol”. Takie nagromadzenie słów, których zazwyczaj używa się interpretując polskie dzieła romantyków,  w szczególności zaś Słowackiego i Mickiewicza, powoduje ich ośmieszenie. Uświadamia, że rozumienie romantyzmu sprowadza się do wszechobecnego stereotypu, gotowych formuł, które należy znać, a one już nic nie znaczą. 

„Wieszczem był! Wieszczył! Panowie, a zatem jeszcze raz powtórzmy – zachwycamy się gdyż był wielkim poetą, a czcimy, gdyż wieszcze był!” Romantyczny poeta – wieszcz w ustach profesora Bladaczki staje się swoją własną parodią. Kiedy Gombrowicz - debiutant próbuje znaleźć swoje miejsce w panteonie polskich pisarzy, również skazany jest na klęskę. Ucieka wobec tego w parodię, chowa się w swoją rzekomą niedojrzałość, stosując różne gry z czytelnikiem. W ten sposób odkłamuje nadętą i sztuczną wizję polskiej literatury, w której ciągle pokutują romantyczne widma i upiory. „Udawać pisarza i literata, parodiować styl literacki i dojrzale wyszukane zwroty” – oto jego program literacki.

Geniuszem być - "Trans-Atlantyk"


O ile w „Ferdydurke” pojawia się pisarz niedojrzały - co oczywiście jest rodzajem gry, ponieważ Gombrowicz był wówczas świeżo po debiucie zatytułowanym „Pamiętnik z okresu dojrzewania” - o tyle w „Trans-Atlantyku” kreuje on swoje alter egoGombrowicza jako Geniusza. Takie bowiem jest zapotrzebowanie wśród jego rodaków na emigracji. Bohater – narrator zostaje zaproszony na przyjęcie przez przedstawicieli polskiej ambasady w szczególnych okolicznościach. Właśnie wybuchła wojna i istnieje zapotrzebowanie na przychylność opinii świata w stosunku do Polski. W tej sytuacji minister, który twórczości Gombrowicza wcale nie zna, postanawia, że zleci mu pisanie artykułów wychwalających wielkich Polaków, a kiedy ten odmawia, zaprasza go na przyjęcie, podczas którego ma zaprezentować się cudzoziemcom jako polski genialny pisarz. Witold Gombrowicz pokazuje mechanizm psychologiczny polegający na wmówieniu sobie i innym, że „Gombrowicz wielkim pisarzem jest”. O ile jednak łatwiej jest uwierzyć w wielkość klasyka, o tyle wielkość współczesnego, nikomu nieznanego pisarza z odległej Polski, jest mocno wątpliwa. Podczas pojedynku  na słowa z Cudzoziemskim Pisarzem bohater przegrywa przede wszystkim dlatego, że jego rodacy nie wierzą w niego, że wstydzą się go. 
 Dla polskiego pisarza najtrudniejszy jest jednak stereotyp pisarza-emigranta, mającego obowiązki moralne wobec swojego uciśnionego narodu. Jest to rola mająca swoje źródło w romantyzmie, ale nigdy nie przestała być aktualna. W „Trans-Atlantyku” widoczne są parodystyczne nawiązania do „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, bo Gombrowicz - podobnie jak jego wielki poprzednik - próbuje poradzić sobie z problemem emigracji. W końcu dochodzi do wniosku, że wolność tworzenia można osiągnąć pozbywając się  balastu obowiązków wobec narodu, a także przez ucieczkę od form zastanych, a raczej lawirowanie pomiędzy nimi, mylenie tropów. Widać to zarówno w pierwszej powieści Gombrowicza, która de facto powieścią nie jest, a także w sposobie kreowania narratora mającego cechy samego pisarza, ale nim nie będącego. Jest to rodzaj gry, którą Gombrowicz nieustannie prowadzi ze swoim czytelnikiem. Ceną jest - jak twierdzi - autentyczność i wolność od Formy. 


Stereotyp Polski i Polaka

„Trans-Atlantyk” jest przede wszystkim rozprawą ze stereotypami Polski i Polaka. Gombrowicz nie tylko demaskuje polskie kompleksy. W Przedmowie do „Trans-Atlantyku” powiada, że chciałby: „Przezwyciężyć polskość. Rozluźnić to nasze poddanie się Polsce! Oderwać się choć trochę! Powstać z klęczek!” Mówiąc to ma na myśli uzyskanie swobody wobec kolejnej Formy – jest nią Polska. Chce także stać się Polakiem „obszerniejszym i wyższym od Polaka”. 
Stereotypy Polski i Polaka są zakorzenione w Polsce sarmackiej, w romantyzmie, a także mają związek z polską literaturą - z twórczości pisarzy takich jak Henryk Sienkiewicz,  Wincenty Pol, Władysław Bełza. To znane wszystkim hasła: „Hej, kto Polak na bagnety”, „Kto Ty jesteś? – Polak mały, utrwalone „ku pokrzepieniu serc”. Będąc przez dziesiątki lat zniewoleni, Polacy uczynili z tych stereotypów wspólne dobro, coś, co świadczy o ich tożsamości narodowej. 

W „Trans-Atlantyku” toczy się gra o Syna. Jest nim Ignacy, młodzieniec jeszcze nie ukształtowany, o którego względy stara się homoseksualista Gonzalo. Jego Ojciec symbolizuje tradycję i Ojczyznę. Intryga polega na tym, że Ojciec ma być sprowokowany do pojedynku i zamordowany, a wówczas Syn straci więź, która go ogranicza i krępuje. W intrydze tej uczestniczy także Gombrowicz, który stanowi rodzaj pośrednika pomiędzy jednym a drugim. Udaje się nocą do Syna, aby uświadomić mu niebezpieczeństwo, ale na widok jego niewinności i urody zaczyna mu się marzyć „Synczyzna” zamiast Ojczyzny, ponieważ stara Forma go ogranicza, tłamsi i nie pozwala być sobą. Natomiast ta nowa „Stająca się Nieznana Synczyzna” zaczyna go pociągać i pragnie jej. W jej spełnieniu przeszkadza jednak zorganizowany przez Barona, Ciumkałę i Pyckala „polski kulig” z przyśpiewkami, tańcami, powiedzonkami w rodzaju „zastaw się a postaw się”, „krew nie woda”. Wszystko to sprawia, że marzenia rozwiewają się. Kulig całkiem niespodziewanie przemienia się w jakiś dziwny stwór, w którym jedni Polacy uciskają innych za pomocą ostrogi i wędzidła. To jakby ukryta, ciemna strona polskości, ograniczająca i przynosząca cierpienie. Obraz ten przekształca się w upiorny taniec, w którym bierze udział Ignacy i zaprzyjaźniony z nim Horacjo, a wszyscy są nieświadomi zbliżającej się katastrofy, którą wyreżyserował Gonzalo. W jej efekcie Syn miał zabić Ojca, ale zamieniło się to nieoczekiwanie w wybuch śmiechu, ponieważ -  jak zwykle u Gombrowicza – nie czyny, ale słowa decydują o rozwoju wydarzeń. 
 
                 Stereotypami posługujemy się powszechnie i nie zawsze świadomie. Istnieją jednak tacy, dla których  celowe  użycie stereotypu służy przekazaniu ważnych treści. Staje się wówczas stereotyp rodzajem wehikułu, który korzystając ze starej formy, przemyca nowe treści. W "Ferdydurke" i "Trans-Atlantyku" Gombrowicz podejmuje  m.in. krytykę stereotypu nauczania o polskim romantyzmie, a także stereotypu pisarza – emigranta oraz Polski i Polaków. Próbuje w ten sposób „odkłamać” funkcjonujące schematy, sprawić, by jego czytelnicy stali się krytyczni, a w efekcie – bardziej autentyczni i wolni od schematów. Jako pisarz-emigrant Gombrowicz próbuje uwolnić się nie tylko od stereotypu „polskiego geniusza”, ale przede wszystkim od presji, którą wywierają na niego inni emigranci, żyjący we władzy stereotypów. W zamian proponuje, aby nie wypierać się i nie wstydzić faktu, że jesteśmy kulturą prowincjonalną, młodą i niedojrzałą (jak Syn), ponieważ właśnie to jest niepowtarzalne i wartościowe. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty