niedziela, 4 września 2022

Inauguracja sezonu w Operze Wrocławskiej - z przytupem!

3 września miałam prawdziwą muzyczną przyjemność uczestniczyć w gali inauguracyjnej sezonu artystycznego 2022/2023 Opery Wrocławskiej. Gwiazdą wieczoru był Erwin Schrott - znakomity bas baryton - nie tylko utalentowany śpiewak i aktor, ale również showman, który rozpalił naszą wyobraźnię i apetyty na nadchodzący sezon w operze.. A najbardziej zaskakujące było zakończenie występu...

Gala inauguracyjna w Operze Wrocławskiej, od lewej: Bassem Akiki, Jadwiga Postrożna,
Erwin Schrott, Maria Rozynek-Banaszak,
fot. z archiwum Jadwigi Postrożnej

Miałam pewne wątpliwości wybierając się na koncert inauguracyjny do Opery Wrocławskiej, sądziłam bowiem, że usłyszę arie z różnych oper w wykonaniu jakiejś gwiazdy. Tymczasem czekały mnie miłe niespodzianki! Gwiazdą wieczoru był Erwin Schrott (bas baryton) - na przekór nazwisku Urugwajczyk, który okazał się nie tylko znakomitym śpiewakiem, ale również showmanem i od pierwszych chwil zagarnął operową publiczność. Na deskach Opery Wrocławskiej czuł się tak swobodnie i "u siebie", jakby całe życie tu występował, a publiczność traktował jak starych dobrych znajomych, toteż szybko wczuliśmy się w tę przypisaną nam rolę 😀

Artysta odsłonił też różne swoje oblicza, występując w I części nie tylko jako znakomity interpretator ról komicznych, ale także w duetach miłosnych z Marią Rozynek-Banaszak (sopran koloraturowy). Po uwerturze do "Don Giovanniego" W. A. Mozarta w wykonaniu Orkiestry Opery Wrocławskiej pod dyrekcją Bassema Akiki usłyszeliśmy przezabawną i błyskotliwie zaśpiewaną arię z I aktu opery: "Madamina, il catalogo è questo" ("Proszę pani, to jest katalog"), w której Leporello, służący Don Giovanniego, usiłuje na polecenie pana zniechęcić Donę Elvirę do uwodziciela, który ma na sumieniu niezliczone podboje, udokumentowane w prowadzonym przezeń zeszycie. Z tyrad Leporello wynika, że Don Giovanni potrafi docenić urodę kobiet pod każdą szerokością geograficzną. U blondynek wychwala łagodność, u brunetek stałość, u jasnowłosych zaś ceni ich słodycz. Preferuje też - w zależności od pór roku - zimą panie o pełniejszych kształtach, natomiast latem szczuplejsze. Jeśli chodzi o wzrost - wyższe kobiety zdają się być bardziej majestatyczne, a malutkie zawsze powabne. Giovanni ze starszymi romansuje też często dla samej przyjemności wciągnięcia ich na listę prowadzoną dla niego przez Leporella. Chociaż największą namiętnością zdobywczego szlachcica są młode nowicjuszki, to jednak nie pogardzi żadną zdobyczą. W interpretacji Erwina Schrotta, w jego gestykulacji i zachowaniu cały komizm tej arii, zamierzony przecież przez Mozarta - doprowadzał nas momentami do łez (ze śmiechu).

Z kolei duet Don Giovanniego z Zerliną (Maria Rozynek-Banaszak) "Là ci darem la mano"  ("Tam podamy sobie ręce") pozwolił Schrottowi pokazać tytułowego bohatera opery jako człowieka  cynicznego, który bez skrupułów uwodzi naiwną wieśniaczkę, ale jakże piękny to duet! Mnie się nieodłącznie kojarzy z moim ulubionym filmem "Uczta Babett" Gabriela Axela, w którym słynny śpiewak Achille Papin kusi córkę pastora, aby poszła z nim zdobywać świat muzyki. Trzeba przyznać, że Giovanni w tym duecie jest naprawdę pociągający i uwodzicielski do tego stopnia, że jakoś rozumiemy Zerlinę, że mięknie pod wpływem jego zalotów. Która by nie uległa...  😅

Po nich Schrott zaśpiewał słynną arię szampańską " Fin ch’han dal vino" ("Niech głowy rozgrzeje im wino"). Don Giovanni wykonuje ją w momencie, w którym jego los bardzo się już skomplikował: zabił w potyczce Komandora z Sewilli, ojca Donny Anny i choć o tym nie wie, został przez nią właśnie rozpoznany, o czym powiadomiła także własnego narzeczonego – Don Ottavia. Razem poprzysięgli mu oni zemstę. Ponadto ściga go odtrącona Donna Elvira, zazdrosna o młodą wieśniaczkę Zerlinę, którą Giovanni próbuje uwieść, a także świeżo przez Zerlinę poślubiony Masetto. A jednak bohater pragnie się dalej bawić, jakby nie przyjmował do wiadomości, że gromadzą się nad nim chmury. A może to właśnie podnosi mu adrenalinę..?  W każdym razie to aria - wyzwanie dla śpiewaka i Schrott wykonał ją bajecznie! Co za dykcja, frazowanie - mistrz!

Po bohaterze zabawnym i cynicznym wenezuelski nasz bas baryton wcielił się w rolę szarlatana Cavatina "doktora" Dulcamary z "Napoju miłosnego" Gaetano Donizettiego, który w arii "Udite, udite o rustici", wykonanej z Chórem Opery Wrocławskiej, usiłował sprzedać tytułowy napój, który był w istocie butelką wódki. Sam zresztą dla zachęty korzystał z jej zawartości, co wyraźnie dodawało mu animuszu. Z tej samej opery pochodził także duet z Adiną (Maria Rozynek-Banaszak): "Come sen va contento", w którym bohaterka pragnie kupić butelkę tajemniczego napoju, by zdobyć uczucia Nemorina. Maria Rozynek-Banaszak w tej roli wydawała mi się najlepsza.

Druga część koncertu pokazywała Erwina Schrotta w dramatycznym repertuarze włoskim i francuskim: "Moc przeznaczenia" Giuseppe Verdiego, "La tregenda", "Tosca" Giacomo Pucciniego oraz "Filemon i Baucis" Charlesa Gounoda. Ponadto w tej części koncertu wystąpiła znana wrocławska mezzosopranistka Jadwiga Postrożna, która wystąpiła w duecie z Marią Rozynek-Banaszak i wspaniale zaśpiewała arię księżniczki Eboli z II aktu opery Giuseppe Verdiego: "Don Carlos". To opera na wielkie głosy - każda z sześciu głównych postaci otrzymuje przekonujący fundament dramatyczny i rozwój, a każdy śpiewak ma wspaniałe akcenty muzyczne. Podstawą opery stała się sztuka Schillera pod tym samym tytułem. A jej główną myślą jest wolność i godność człowieka epoki oświecenia, i to ona rozpaliła iskrę natchnienia u Verdiego. Żadne inne jego dzieło nie ma tak dalece rozwiniętej fabuły i potęgi pięciu aktów. W interpretacji Jadwigi Postrożnej został znakomicie wykorzystany potencjał tej postaci, jak ją skomponował Verdi - przede wszystkim warunki głosowe (mezzosopran) i interesująca interpretacja. Jednakże już wcześniej mogliśmy się przekonać, jak wspaniale ta artystka śpiewała role w innych operach, m. in. stworzyła niezapomnianą kreację Cyganki Azuceny w "Trubadurze" G. Verdiego. Miejmy nadzieję, że znowu powróci z wielkimi rolami. 

Największe wrażenie zrobiło na publiczności "Te Deum" Pucciniego - finał I aktu opery "Tosca", wykonane przez Erwina Schrotta przy akompaniamencie chóru. To dramatyczny moment "Tosci", kiedy to podczas wykonywania uroczystego "Te Deum" czarny charakter, baron Scarpia, ujawnia swoje niecne plany zdobycia serca śpiewaczki i egzekucji Cavaradossiego. Szalony aplauz publiczności Opery Wrocławskiej sprawił, że nastąpiła nieoczekiwanie trzecia część koncertu, w której Erwin Schrott opowiedział swoją osobistą historię, ilustrując ją tradycyjnymi południowoamerykańskimi pieśniami. Do Orkiestry Opery Wrocławskiej dołączyli ponadto dwaj młodzi muzycy grający na akordeonie i na gitarze i zaczęło się istne szaleństwo, z czynnym udziałem publiczności. 😁 Poczułam wtedy, jakbym nieoczekiwanie znalazła się na planie filmu Almodovara "Porozmawiaj z nią". Wszyscy aktorzy tego reżysera siedzą zamyśleni wokół Alberto Iglesiasa grającego na gitarze  słynne "Cucurrucucu Paloma" Caetano Veloso. I tak znaleźliśmy się w Urugwaju, a generalnie - w Ameryce Południowej, wtórując śpiewakowi głośnym "Quizas quizas quizas!" 😉 Jest to bez wątpienia wspaniała zapowiedź tego, co się będzie działo w Operze Wrocławskiej w nadchodzącym sezonie - teraz już wszystko jest możliwe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty