wtorek, 31 października 2017

Na Wszystkich Świętych

Moim Bliskim, którzy przekroczyli Bramę…

Caspar Dawid Friedrich, Wejście na cmentarz, ok. 1825,
Gemäldgalerie, Drezno


            Znany obraz Caspara Friedricha Brama cmentarna przedstawia wrota cmentarne, ozdobione wyobrażeniami Arma Christi, symbolami pasji Zbawiciela. Otwierają się one szeroko na piękny krajobraz, wyobrażający elizejskie przestrzenie, pełne zieleni i wysokich drzew, pośród których – niczym naturalny element tego pejzażu – widnieją grobowce i krzyże. A wszystko to - skąpane jest w złotej poświacie - budzi u obserwatora rodzaj tęsknoty i chęć p r z e k r o c z e  n i a   bramy dzielącej dwa światy. Dwie postacie widoczne po lewej stronie, usunięte w cień, kontemplują odsłaniający się przed nimi widok. Znajdują się po stronie mroku, ale wzrok mają zwrócony ku przyszłości...  Owa brama cmentarna w obrazie Friedricha symbolizuje przejście do innego świata, śmierć, ale jest też powtórzeniem słów Chrystusa: „Ja Jestem Bramą

Niech zatem nastrój tego obrazu, a także jego wymowa, będą dla nas zaproszeniem do pogłębionej refleksji na temat Dnia Wszystkich Świętych i związanych z nim nieodłącznie Zaduszek, kiedy to wspominamy tych, którzy odeszli, a przecież nadal żyją w naszej pamięci i w naszych sercach...

Zanim więc tłumnie, jak co roku, odwiedzimy cmentarze, warto może zastanowić się i nad obecnością śmierci w naszym życiu, i nad tym jak kultywujemy pamięć o  zmarłych, a wreszcie nad samym miejscem – nad cmentarzem, Czym w istocie jest obecnie, a jaki był niegdyś? Co tak naprawdę dla nas znaczy?

Chociaż kult zmarłych jest cechą każdej cywilizacji, ba - często owej cywilizacji jedynym śladem - to jednak cmentarz w jego dzisiejszym kształcie powstał stosunkowo niedawno, bo na przełomie XVIII i XIX w. Pierwsi chrześcijanie, aby nie korzystać z cmentarzy komunalnych, od II w. zaczęli chować swoich zmarłych pod ziemią, z obawy przed prześladowaniami. Dopiero w V w. Kościół powrócił do tradycyjnego pochówku. Katakumby zaś, niszczone i ograbiane przez barbarzyńców (wówczas Gotów i Longobardów, ale przecież nie brakuje ich i w naszych czasach), zostały opuszczone (cenne relikwie przeniesiono do kościołów w mieście), a wreszcie zaanektowane przez naturę i zapomniane.

Katakumby w Neapolu, Wikipedia

Pierwszy wzorzec współczesnego cmentarza to francuski Père-Lachaise,  zaplanowany na wzór Pól Elizejskich, do dzisiaj zachował romantyczny urok w swojej najstarszej części. Miał być – niczym angielski park – falisty i zadrzewiony, a piękne pomniki miały tonąć w zieleni - jak na obrazie C. Friedricha. W podobnym czasie, w XVIII stuleciu, powstaje cmentarz na Powązkach w Warszawie, a niewiele później (początek XIX w.) Cmentarz Rakowicki.  Podobnie jak cmentarz paryski, i te są dziełem architektów – powązkowski D. Merliniego , rakowicki – K.R. Kremera i obydwa mają wygląd parku krajobrazowego. Ukształtowana wówczas koncepcja cmentarza ujmowała „miejsce wiecznego spoczynku” jako połączenie mitycznej Arkadii, Pól Elizejskich, Wysp Szczęśliwych, natury i przyrody, z galerią pamiątek narodowych, panteonem przodków, miejscem wspomnień, refleksji i medytacji.  Cmentarz taki miał spełniać w założeniu rolę szczególną: stał się szkołą religii i moralności, a także patriotyzmu. Stwarzać  poczucie ciągłości historycznej, wspólnoty korzeni.
Szczególne miejsce wyznacza się postaciom szczególnie zasłużonym.

wejście na cmentarz Père-Lachaise w Paryżu

Odwiedzający Pere Lachaise pielgrzymują do grobu Gericault, zdobnego w płaskorzeźby jego słynnych obrazów, jak również do pomników słynnych pisarzy: Moliera  czy La Fontaine`a, Polacy – zapewne przychodzą uczcić Chopina, wielbiciele sztuki teatralnej – do skromnego grobowca Sarah Bernardt.

 C.C. Hirschfeld w swojej „Teorii ogrodów”, wydawanej w latach 1779-1785 opisuje cmentarze w taki sposób:
Sąsiedztwo ciemnego lasu jodłowego i przytłumiony szmer niedalekiego wodospadu pogłębiają świętą melancholię tego miejsca. Drzewa przez swoje brunatne i ciemne listowie powinny nadać scenerii charakter żałobny.[...] Te grupy drzew i zagajniki mogą zawierać w sobie grobowce sławnych ludzi, mogą też być uszlachetnione przez pomniki i tablice pamiątkowe, które podsuwają wędrowcowi takie uczucia i nakłaniają do takich rozmyślań, jakich nie znajdzie on na hałaśliwej scenie świata.[...] Kryte hale, gdzie w rzeźbie lub płaskorzeźbie przedstawione są postacie płaczące i pogrążone w bólu albo gdzie wypisane są krótkie, wzruszające pouczenia dla przechadzających się śmiertelnych, budynki poświęcone żałobie, kaplice śmiertelne, siedziby melancholii, niezliczone pomniki [...]. Całość musi być wielkim, poważnym, posępnym i uroczystym malowidłem, które nie ma w sobie nic przejmującego grozą, nic okropnego, które jednak wstrząsa wyobraźnią, a zarazem wzbudza w sercu uczucie litości, delikatne i łagodnie melancholijne.

Cmentarze w tym ujęciu mają wiele wspólnego z krajobrazami melancholijnymi, właściwymi okresowi sentymentalizmu, który poprzedził romantyczną uczuciowość.
Romantyzm wykreował bowiem pewien typ uczuciowości stwarzającej więź pomiędzy żywymi a umarłymi, która wywodzi się wprost z ludowych obrzędów, a także bliska jest charakterowi małych przykościelnych cmentarzy.
Dziady obrzęd Adama Mickiewicza, ilustracja Czesława Jankowskiego

Dziady – arcydramat Adama Mickiewicza – ukazują taki właśnie – z ducha romantyzmu – obrzęd, w którym żywi obcują z umarłymi, czerpiąc z tego życiową mądrość:
Kto nie zaznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.”

„Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.”

„Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nigdy nie może być w niebie.”

Po trzykroć powtórzone przykazy moralne odwołują się do symboliki cyfr, w której trójka jest wyrazem doskonałości Trójjedynego Boga. „Żywa wiara” romantyków, ich uczuciowość nakazująca „myśleć sercem” ukazuje obrzęd jako rodzaj duchowego, moralnego współobcowania – z pożytkiem dla tych, którzy stoją przed Brama i tych, którzy są poza nią.
 Człowiek XIX w. pragnie rozmyślać przy grobach zmarłych, musi zatem odróżniać ich po jakimś znaku, stąd rozkwit rzeźby funeralnej, a także pojawienie się grobowców rodzinnych z kaplicami, których ściany zdobią imiona zmarłych i epitafia, a w których można się w skupieniu pomodlić. Wkrótce potem, w drugiej połowie XIX w. zaczynają się pojawiać rzeźby-portrety, tworzące niekiedy całe sceny rodzajowe. Pierwsze cmentarne pomniki wzorowały się na pięknych grobowcach kościelnych – i jedne, i drugie czerpały natchnienie ze sztuki starożytnej i neoklasycyzmu.
  Romantykom zawdzięczamy także przeświadczenie o przemijalności cmentarzy. Gdy nie ma już społeczności związanej z tym szczególnym miejscem, niszczeje ono, stając się bardziej częścią natury niż kultury.

Jacob van Ruisdael, Cmentarz żydowski, ok. 1857, Detroit Institute of Arts

Cmentarz żydowski Jacoba van Ruisdaela został opisany przez J.W. Goethego jako stary cmentarz przykościelny w eseju „Ruisdael jako poeta”:

Nawet pomniki nagrobne, poprzez stan zniszczenia, w jakim się znajdują, są wskazówką, jak zamierzchły jest czas ich powstania: są jakby pamiątką po samych sobie. [...] Ten stan zdziczenia przenika na cmentarz, a z jego dawnego nastroju cichej pobożności nie zostało ani śladu. [...] Wszelako najważniejsza idea tego obrazu wywiera zarazem największe malarskie wrażenie. Zawalenie się olbrzymich budowli przysypało, spiętrzyło i zmieniło bieg strumienia, który niegdyś płynął spokojnie i równo. Teraz, szukając drogi wśród gęstwiny, zalewa groby. Promień światła, przedzierający się przez ulewę, oświetla kilka pionowych, uszkodzonych już płyt grobowych, zszarzały pień drzewa i krzak, ale nade wszystko napływająca masę wody.

Blisko siedemdziesięcioletni podówczas autor „Fausta”, patrząc na obraz przedstawiający niszczejący cmentarz, przeżywa melancholijną zadumę wobec przemijania wszystkiego, co ziemskie.
Może więc rację miała św. Monika, matka św. Augustyna, której słowa przytacza Autor Wyznań:
To nieważne, gdzie złożycie me ciało. Zupełnie się o to nie martwcie. Nic nie jest dalekie dla Boga i nie należy się obawiać, że mógłby On nie rozpoznać u kresu czasu, z jakiego miejsca ma mnie wskrzesić. 

Cmentarz jest nie tylko świadectwem pamięci. Piękny czy skromny, zadbany czy niszczejący – uświadamia nam, że śmierć nie jest wyłącznie końcem i rozkładem, ale drogą wiodącą do lepszego świata - do Boga.  

Artykuł ukazał się pierwotnie w :Gościu Niedzielnym", a obecnie znajduje się na portalu kultura.wiara.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty