W Wydawnictwie Prószyński i S-ka
ukazał się pierwszy tom dzienników Agnieszki Osieckiej, obejmujący lata 1945 –
1950. Starannie opracowany i wydany, pozwala wniknąć w biografię poetki,
zobaczyć jej życie w perspektywie niejako wewnętrznej, a to zawsze jest w jakiś
sposób pasjonujące. Autorka „Okularników” prowadziła zapiski przez całe życie
(z przerwami) i możemy się z nich dowiedzieć nie tylko o niej i jej rodzinie,
przyjaciołach, miłościach, ale również lepiej poznać atmosferę tamtych czasów.
„Zaczynam
mój pamiętnik – pisze zaledwie
dziewięcioletnia Agnieszka – dnia 27 grudnia 1945 roku…” Pod pseudonimem Bożena
Ostoja stara się prowadzić swoje zapiski regularne. Bywa, że kiedy nie udaje
się to przez kilka dni, przeprasza za ten brak mobilizacji. Początkowo notatki
dotyczą spraw najzwyczajniejszych, takich, które składają się na tzw.
codzienność: co jadła na obiad, czy jej smakował, że mama ją uczesała, ale
ubrała się sama, że chodzi na lekcje angielskiego , co aktualnie czyta…
Agnieszka,
której portret wyłania się z pierwszego tomu „Dzienników”, jest pewną siebie,
bardzo towarzyską osobą: ciągle gdzieś wyjeżdża z rodzicami (osobno z matką,
osobno z ojcem), bywa w różnych środowiskach (sport, szkoła, nauka języków),
bacznie przygląda się nowo poznanym i ocenia ich, np. tak:
„Gerard jest
bardzo ładny, małomówny i niczego bardzo
dobrze nie umie”, „Zdzisławowi K. (…), który jest bardzo miłym chłopcem i
bardzo go lubię, ale na takiego instruktora tak się nadaje, jak ja na
baletnicę”.
Agnieszka –
podlotek jest kochliwa i wierna w przyjaźniach:
„Szkoda, że
tu nie ma Ewuni, ja ją bardzo kocham, ona jest moją najlepszą przyjaciółką i
brak mi jej bardzo. Nieraz mam takie myśli, że gdybym była chłopcem, tobym z
nią wszędzie chodziła, opiekowała się nią i bardzo ją kochała, a potem bym się
z nią ożeniła…”
Jeśli
pamiętamy „Rozmowy o zmierzchu”, to ten rodzaj relacji jako żywo przypomina
stosunek dorosłej już Agnieszki do Maryli Rodowicz.
Agnieszka
A.D. 1949 jest także skoncentrowana na sobie, jak typowa jedynaczka, której
niczego nie brakuje:
„Jeśli
chodzi o dom, to jest teraz całkiem miło, tatuś stosunkowo dobrze zarabia
(grywa na koncertach i dużo komponuje) , więc się będę elegancko ubierać”.
Dziennik
służy również do snucia poważnych refleksji na tematy egzystencjalne i
eschatologiczne:
Są też w
„Dzienniku” refleksje zaskakujące dojrzałością, jak choćby ta o szczęściu:
„… myślę, że
w 98%, nawet w epoce postępu i równouprawnienia, ideałem szczęścia dla kobiety
jest kochać i być kochaną”.
Lektura „Dziennika”
Agnieszki Osieckiej jest interesująca nie tylko dlatego, że możemy się
przyjrzeć jak rozkwita ciekawa osobowość, ale również dlatego, że jest rodzajem
lustra, w którym ujrzymy własne dorastanie, przypomnimy o pierwszych
przyjaźniach i miłościach… Jest to bowiem książka skłaniająca czytelnika do
refleksji.
Recenzja ukazała się na Kulturaonline.pl
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz