Rozmawiam z autorką książki
”Prawdziwa historia Ireny Sendlerowej” o jej bohaterce i o trudach pisania
porównywalnych z operacją na otwartym sercu.
Anna Mieszkowska |
Barbara Lekarczyk-Cisek: Ukazała się właśnie kolejna Pani książka
poświęcona Irenie Sendlerowej. Jak to się stało, że Pani – teatrolog –
zainteresowała się tą postacią?
Anna Mieszkowska: W maju 2001 roku dowiedziałam się z
”Teleexpresu” po raz pierwszy o istnieniu Ireny Sendlerowej. Wtedy właśnie przyjechały
do Polski cztery amerykańskie uczennice, które napisały o niej na konkurs
sztukę zatytułowaną ”Życie w słoiku”. Nie wygrały wprawdzie konkursu, ale
wygrały sławę, popularność dla Ireny Sendlerowej. I dzięki niej one też stały
się sławne. Przyjechały do Polski w 2001
roku, mimo że nie miały pieniędzy na tę podróż, ale ich zapał był tak wielki,
że znalazły sponsora, który zafundował im i ich rodzicom tę podróż. Po ich
wizycie media nadały tej sprawie taki rozgłos, że dowiedział się o pani
Sendlerowej cały świat. A ponieważ było
to już po Jedwabnem, Polsce potrzebny był ktoś taki jak pani Irena – jako
przeciwwaga tamtej zbrodni.
Dwa lata
później, w 2003 roku, moi znajomi z Londynu odwiedzili panią Irenę i oznajmili
mi, że jest to niezwykła osoba i że koniecznie powinnam o niej napisać.
Pomyślałam wówczas, że może jest to temat na artykuł albo na wywiad. Z takim
nastawieniem poszłam na spotkanie. Wcześniej moi znajomi zdążyli przekonać
panią Irenę, że byłoby dobrze, aby powstała książka o niej. Ona sama miała dość
spotkań z dziennikarzami, którzy ciągle zadają te same pytania, gdy pragnie się
zapomnieć o wojennej traumatycznej historii.
Miała wówczas dziewięćdziesiąt trzy lata i była bardzo schorowana.
Kiedy w
rezultacie naszych spotkań napisałam książkę ”Matka dzieci Holocaustu” (ukazała
się w 2004 roku), nie miałam
wyobrażenia, jakie będą tego konsekwencje. Pani Irena mieszkała wtedy w Domu
Opieki Ojców Bonifratrów przy ulicy Sapieżyńskiej w Warszawie. Sądziła, że po
ukazaniu się książki będzie mogła odsyłać do niej wszystkich zainteresowanych i
nareszcie odzyska spokój. Tymczasem stało się wręcz przeciwnie.
Jak powstawała Pani pierwsza książka
o Irenie Sendlerowej?
Napisałam tę
książkę w rekordowym tempie. Taki temat wymaga kilkuletnich studiów. Na
początku jednak nie zdawałam sobie sprawy z ciążącej na mnie odpowiedzialności.
Pani Irena udostępniła mi swoje notatki, wywiady, których udzieliła wcześniej,
a także artykuły, które sama napisała. Umówiłyśmy się, że nie będę ani
notowała, ani nagrywała, dlatego, że pani Irena miała uraz z czasów przesłuchań
na gestapo, a po wojnie – przez UB. W
związku z tym uszczegóławiając to, co mi mówiła, pisałam dyskretnie na
chusteczkach higienicznych albo na serwetkach, czego nawet nie widziała. Potem
to wszystko w domu przepisywałam, aby nie zapomnieć jakichś ważnych szczegółów.
Czytałam dwukrotnie pani Irenie swoją książkę, a ona ją autoryzowała.
Miała Pani szczęścia osobiście poznać
bohaterkę swojej książki. Jakim człowiekiem była Irena Sendlerowa w
bezpośrednim kontakcie?
Anna Mieszkowska z Ireną Sendlerową, fot. z archiwum autorki |
Przywołam tu
pewną anegdotę, która dobrze oddaje osobowość pani Ireny. Otóż w pewnym
momencie opowiada, że pracując w Wydziale Opieki Społecznej, zarabiała dwieście
pięćdziesiąt złotych, a jej mąż – pracownik naukowy uniwersytetu –sto
dwadzieścia. Po przeczytaniu przeze mnie tego fragmentu pani Irena wyraziła
obawę, że być może mąż przeczyta książkę i będzie mu przykro. Mężczyźni nie
lubią, gdy kobiety wypominają im, że za mało zarabiali. Wobec czego zapytałam:
”W takim razie wykreślamy to zdanie czy dajemy mu podwyżkę?”. Na co pani Irena
odpowiedziała: ”O nie, na podwyżkę to on nie zasłużył!”
Była tak
subtelna, iż obawiała się, żeby byłego męża nie urazić, mimo upływu trzydziestu
lat od rozstania …
W kontakcie
osobistym była to osoba o charyzmatycznej osobowości. Jeden z uratowanych przez
nią nazwał ją laicką świętą. I to jest
prawda! Kiedy ją poznałam, już się nie poruszała o własnych siłach od wielu
lat. Jednak siedząc w fotelu interesowała się wszystkim, co się na świecie
dzieje. Pytała młodych, odwiedzających ją ludzi, jakie mają zdanie na różne
tematy. Zawsze zajmowała własne stanowisko w różnych sprawach, a jednocześnie
była człowiekiem bardzo otwartym.
O tym, jak barwna to była postać
mogliśmy się przekonać także dzięki filmowi o Irenie Sendlerowej? Czy jego
twórcy zaczerpnęli z Pani książki?
Amerykańscy
filmowcy, a przynajmniej niektórzy z nich, poznali jeszcze panią Sendlerową
osobiście. Tytuł oryginalny filmu brzmiał: ”Odważne serce Ireny Sendlerowej”,
natomiast polski współproducent zmienił go na ”Dzieci Ireny Sendlerowej”.
Wydawnictwo Muza wydało moją drugą książkę o Irenie Sendlerowej, promując tym
samym film. Premiera miała miejsce w Gdańsku, 31 sierpnia 2009 roku i wziął w
niej udział ówczesny Prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką. Do tego drugiego
wydania dodałam rozdział zatytułowany ”Życie po książce”. W życiu Ireny Sendlerowej zmieniło się bowiem
bardzo wiele po wydaniu pierwszej biografii.
W tym roku ukazało się trzecie
wydanie biografii – najpełniejsze, o znaczącym tytule ”Prawdziwa historia Ireny Sendlerowej”. Co Panią skłoniło do tego, aby zająć się
swoją bohaterką po raz trzeci? I co sugeruje określenie ”prawdziwa historia”?
Obecne wydanie książki ukazuje się dokładnie dziesięć
lat po pierwszym. Dlaczego podjęłam jeszcze raz próbę rekonstrukcji tej
historii? Otóż ja się ciągle uczę
historii pani Ireny Sendlerowej. Coś nowego odkrywam, dodaję… Tak było w
przypadku małżeństw mojej bohaterki. W obu pierwszych wydaniach rodzinna
historia jest celowo tak przeze mnie opowiedziana, że nikt nie wie, o co
chodzi. Pani Irenie bardzo to odpowiadało. Natomiast na spotkaniach autorskich
ludzie mnie ciągle o to pytali. Uznałam, że przyjdzie czas, kiedy będę mogła to
uzupełnić.
Pani Irena
miała siedemnaście lat, gdy Cyganka jej wywróżyła, że będzie miała dwóch mężów,
ale trzykrotnie wyjdzie za mąż. Istotnie, wyszła ponownie za pierwszego męża po
śmierci drugiego.
W trzeciej
wersji książki początek tytułu: ”Prawdziwa historia …” odnosi się m.in. do
historii rodzinnej, którą wcześniej musiałam
zakamuflować. Włączony do tego wydania wywiad z córką ukazał się po raz
pierwszy i jest dla mnie ogromnie ważny. Myśmy rozmawiały wiele razy, ale Janka
(Janina Zgrzembska) nie godziła się na publikację. Teraz, kiedy ją lepiej znam
i rozumiem, wiem, że ma w sobie głęboką traumę. Otóż na zdjęciu
przedstawiającym znaną m.in. z okładki pierwszego wydania mojej książki,
podobizną Ireny Sendlerowej, napisała ona na dwa tygodnie przed urodzeniem
córki wstrząsające słowa:
Dla mojego Dziecka. Tak wyglądała Twoja
Mamusia po ”wyjściu” z Pawiaka – więzienia niemieckiego w r. 1943.
W ten sposób
przekazała nienarodzonemu dziecku swoją traumę, własne cierpienie… Janka nie
rozumiała, jakie jest źródło jej lęku w stosunku do Niemców. Uświadomiła to
sobie, kiedy pokazałam jej tę dedykację, twierdząc, że została naznaczona,
zanim się urodziła. Mimo, że to sobie wreszcie uświadomiła, z wielkimi oporami
jechała do Niemiec, gdzie powstała pierwsza szkoła imienia Ireny Sendlerowej.
Drugą
istotną częścią trzeciego wydania jest rozdział zawierający dokumenty. Są wśród
nich artykuły napisane przez panią Irenę i dwa jej listy do Natana Grossa. Był poetą,
reżyserem filmowym, tłumaczem, mieszkającym w Izraelu od 1950 roku. Był także członkiem
Komisji Yad Vashem. Zwrócił się do pani Ireny o poparcie, aby medal
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata otrzymała jedna z jej współpracowniczek,
Maria Kukulska. Pisząc list do Grossa, pani Irena otworzyła się przed nim i
dużo napisała o swoim drugim mężu, ojcu swoich dzieci. W ten sposób została
wyjaśniona cała historia tego trudnego związku. Stefan Zgrzembski po
przeżyciach wojennych nie potrafił się zupełnie odnaleźć, nie nadawał się do
życia.
Anna Mieszkowska z Ireną Sendlerową, fot. z archiwum autorki |
Napisanie biografii tak wspaniałej
osoby przyniosło Pani zapewne wielką satysfakcję. A co było najtrudniejsze?
Moja książka jest opowieścią o
trudnej pamięci. Praca
nad nią była operacją na otwartym sercu, bez znieczulenia. Dla tych ludzi, z
którymi rozmawiałam i dla pani Ireny w pewnym sensie również. Ważnym
doświadczeniem w pracy nad tą książką jest refleksja, że nigdy nie wiemy, o
czym jeszcze nie wiemy… Wcale nie uważam, że trzecia edycja wyczerpuje temat i
problem, ponieważ ciągle się czegoś nowego dowiaduję.
Dziękuję za rozmowę
Anna Mieszkowska (ur. 1958 w Warszawie) , historyczka
teatru, ukończyła Wydział Wiedzy o Teatrze w Akademii Teatralnej w Warszawie.
Pracuje w Archiwum PAN w Warszawie. Od wielu lat zbiera dokumentację teatralną
dotyczącą działalności polskich artystów poza krajem.
Autorka
książki Dzieci Ireny Sendlerowej
(wydanej po raz pierwszy pod tytułem Matka
dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej w 2004 roku) oraz Prawdziwej historii Ireny Sendlerowej
(2014). Ponadto opublikowała m.in. Ja,
kabareciarz. Marian Hemar od Lwowa do Londynu (MUZA SA 2005), Była sobie piosenka. Gwiazdy kabaretu i
emigracyjnej Melpomeny (MUZA SA 2006). Współpracuje z Archiwum Emigracji w
Toruniu i Polską Fundacją Kulturalną w Londynie.
Wywiad ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline w grudniu 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz