czwartek, 14 grudnia 2017

Julia Fiedorczuk: Literatura pozwala wniknąć w tajemnicę /wywiad/

Rozmawiam z Julią Fiedorczuk – poetką, tłumaczką krytyczką literacką – o jej najnowszej powieści, tajemnicach ludzkiego losu oraz o … „kwantowym splątaniu”.

Julia Fiedorczuk, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Barbara Lekarczyk-Cisek: Niedawno ukazała się w Wydawnictwie Marginesy Pani powieść zatytułowana tajemniczo „Nieważkość”. Jakie były okoliczności jej powstania?

Julia Fiedorczuk: Piszę zwykle bardzo powoli. Od pierwszego impulsu do ukończenia książki zwykle mija ładnych parę lat. „Nieważkość” zaczęła powstawać kilka lat temu, kiedy przeczytałam reportaż o zniknięciu pewnego chłopca. Po kilku miesiącach okazało się, że to dziecko popełniło samobójstwo.
Ta historia głęboko we mnie zapadła – trudno racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego akurat ta, a nie inna spośród tak wielu tragedii, o których codziennie słyszymy. Było to właściwie coś w rodzaju choroby. Myślałam o tym chłopcu, a jednocześnie przypominały mi się historie innych zaszczutych dzieci. Sądzę, że każdy takie pamięta: brudne, zaniedbane, nieatrakcyjne, inne; takie, obok których wstyd usiąść w jednej ławce. Myślałam o niewinnym dziecinnym okrucieństwie i z jakiegoś powodu było to dla mnie bardzo bolesne. Ostatecznie jednak nie napisałam tej książki z perspektywy chłopca. Postanowiłam raczej, że jego historia będzie stanowiła bolesne, pulsujące centrum powieściowego świata. Dałam mu na imię Mirosław, co oznacza: „sławiący pokój”. Mirek niewiele mówi. Pod koniec powieści pojawia się jeszcze drugi chłopiec, Antonis – to grecki malarz, który nie mówi wcale, ale komunikuje się ze światem za pomocą obrazów.

Wszystkie postacie tej powieści żyją życiem, by tak rzec, wewnętrznym. Przeżywają traumy z dzieciństwa, nie mogąc się od nich uwolnić. Czy zawsze tak postrzega Pani ludzkie losy?

Mam wrażenie, że żyjemy w dużej mierze przeszłością albo mrzonkami na temat przyszłości, a rzadko kiedy przeżywamy teraźniejszość. Bohaterki tej książki faktycznie w jakimś stopniu są skazane na swój los, ugrzęzły w przeszłości i dlatego są oderwane od teraźniejszości. Tytuł powieści sugeruje jakiś rodzaj zawieszenia – te  kobiety nie mają kontaktu z własnym życiem, a może też nie chcą dorosnąć, pragnąc pozostać jak najdłużej w idyllicznym dzieciństwie. Tylko jednej z nich, Zuzannie, udaje się przebudzić. Dzieje się to w momencie, kiedy przestaje myśleć o sobie i rozumie, że może komuś pomóc. Tu i teraz. To szansa i początek nowej drogi.
Kryje się tu wielka egzystencjalna zagadka: dlaczego niektórzy z nas dostają taką szansę, a inni nie?  Uważam samą siebie za bardzo uprzywilejowaną w tym względzie. Płynie z tego poczucie długu wobec innych istot, zobowiązanie etyczne, odpowiedzialność. Myślę, że Zuzanna zaczyna odczuwać to zobowiązanie pod koniec powieści. Przeżywanie życia – tu i teraz - łączy się z odpowiedzialnością i gotowością do adekwatnego reagowania na to, co właśnie się wydarza. A to z kolei otwiera przestrzeń wolności, człowiek odrywa się od przeszłości i daje sobie możliwość wyboru.

Istotną rolę ogrywa zarówno tytuł powieści, jak też  tytuły rozdziałów. Mają symboliczny, metaforyczny sens i wskazują, że nie mamy do czynienia ze zwykłą powieścią obyczajową, ale czymś znacznie więcej: z refleksją nad ludzkim losem.

Jako powieść obyczajowa „Nieważkość” byłaby chyba raczej nieciekawa. Jak zauważyła Agata Passent, żadna z bohaterek tej książki nie wspina się na Mount Everest. Cóż, nie wspina się. Fabuła zbudowana jest z najprostszych, ale zarazem najbardziej fundamentalnych spraw, takich jak narodziny i śmierć, samotność i poszukiwanie spełnienia, praca, w tym nudna, powtarzalna praca biednej kobiety przypominająca wysiłek Syzyfa, ale i radość, także radość z tej pracy. Przypomniało mi się niedawno, że w „Micie Syzyfa” Camus pisał o spełnieniu wynikającym z pełnego utożsamienia się ze swoim losem,  o radości wynikającej z faktu, że pcha się ten kamień pod górę, kompletnie bez sensu –  a więc także radość, godzina po godzinie, dzień po dniu, że rodzimy się, cierpimy, kochamy, nienawidzimy, umieramy, ale w tym wszystkim mamy szansę okazać się ludźmi. Dopóki oddychamy, jesteśmy „w drodze”; pchamy kamień, zmieniają się pory roku, krople rosy lśnią na nitkach pajęczyny, coś gnije, coś zakwita.

Ważną rolę odrywają w Pani powieści nawiązania biblijne: motto ze sceny powołania rybaków przez Chrystusa, a także cytaty wewnątrz tekstu. Znajdziemy fragmenty Pieśni nad Pieśniami, nie mówiąc już o znaczących imionach bohaterów: Zuzanny i Daniela, które przywodzą na myśl historię Zuzanny i starców…

Cieszę się, że zwróciła Pani na to uwagę. W istocie nawiązania biblijne układają się w ukrytą w tekście – ale niezbyt głęboko – opowieść o Zuzannie. Zuzanna, w porównaniu z pozostałymi dwiema bohaterkami tej książki, bardzo dużo dostała: pochodzi z domu z inteligenckimi aspiracjami, otrzymuje wykształcenie, nie musi walczyć o byt. Jednocześnie jednak w młodości coś w niej zostało przetrącone na skutek destrukcyjnego romansu z nauczycielem malarstwa, który miał być jej Mistrzem. Ostatecznie, na gorzki, ironiczny sposób, był nim dla niej, ale był też starcem odbierającym młodej dziewczynie niewinność. Biblijny prorok Daniel, jak pamiętamy, wyratował Zuzannę z rąk nieuczciwych świadków. Oczywiście powieściowy Daniel nie jest żadnym prorokiem, ale na ścianie w jego pracowni Zuzanna znajduje zapisany po hebrajsku cytat, który może wiele dla niej znaczyć – nie chcę wyjaśniać, co, bo tam kryje się pewna zagadka. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że pod koniec powieści Zuzanna odpowiada na czyjeś wezwanie – na wezwanie innego lub samego życia, i tym samym staje się, dosłownie, odpowiedzialna.

Opowieść judeochrześcijańska nie stanowi jednak dla mnie ostatecznego klucza do tej opowieści. Historię Zuzanny i pozostałych bohaterek i bohaterów można też odczytywać po buddyjsku jako przypowieść o karmie i mozolnej drodze do wolności czyli, w ostatecznym rozrachunku, do samego siebie. W istocie, interpretacja mitu o Syzyfie, którą znajdziemy w książce Camus, jest bardzo buddyjska.

Zwróciłam także uwagę na narrację tej opowieści, szczególnie na piękny, momentami poetycki, innym razem bardzo zmysłowy, obrazowy język. Dzięki niemu i wzajemnemu przenikaniu obrazów dotykamy jakiejś tajemnicy: że oto te losy jakoś się ze sobą splatają.

W fizyce mówi się o „kwantowym splątaniu”, kiedy jedna cząstka „wie” co dzieje się z inną cząstką, nawet jeśli są od siebie odległe o całe lata świetlne. Ludzkie losy czasem są podobnie „splątane” – kto wie, być może ktoś kiedyś znajdzie naukowe, fizyczne wyjaśnienie tych spraw (śmiech). Poza tym, w tkance  wszystko jest ze sobą splecione – materialne z duchowym, żywe z martwym, piękne z brzydkim. Czas również pozostaje dla nas tajemnicą, ponieważ, zatopieni w nim jak owady w bursztynie, nie możemy zobaczyć go z zewnątrz. Wydaje mi się jednak, że literatura pozwala trochę wniknąć w tę tajemnicę. Właśnie język – precyzyjny, bezkompromisowy -  jest sposobem na to, żeby zrobić szczelinę w otaczającej nas skorupie i wpuścić trochę światła z zewnątrz.

Czy ukazanie się powieści oznacza dla Pani koniec pewnego etapu i rozpoczęcie nowego? Czy też żyje  Pani jeszcze tą historią?

Emocjonalnie nadal jestem z tą powieścią związana, czuję to kiedy rozmawiam z  czytelnikami. Jednocześnie jednak zaczynam już pracować nad nowymi tematami. Jest trochę starych, niepublikowanych opowiadań, chciałabym wkrótce do nich wrócić. Roboczy tytuł nowej książki to: „Siedem opowieści o duszy”. Zaczęłam też pisać nowelę o malarzu, w której powracam do relacji Mistrz-uczennica, ale ukazuję ten temat zupełnie inaczej niż w „Nieważkości”. Spośród wszystkich wątków obecnych w powieści ten wydaje mi się najbardziej niedomknięty.

Czekamy zatem, jak go Pani rozwinie. Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline, w kwietniu 2015 roku.

Julia Fiedorczuk pisze dedykację dla mnie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NFM I Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE l 15.11.2024–23.02.2025

29.listopada.2024 o godz. 17.30  w foyer NFM odbędzie się wernisaż wystawy Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE. Wielogłos Artystycznych Po...

Popularne posty