W dniach od
1 do 5 października 2014 roku trwał we Wrocławiu Międzynarodowy Festiwal
Opowiadania. W moim odczuciu jest to przede wszystkim impreza branżowa. Dzięki niej młodzi na ogół autorzy mogą zaistnieć
w tzw. środowisku: przeczytać, a także opublikować swoje teksty oraz
tłumaczenia. Spotkań było niewiele, ale za to zaprezentowano w tym roku sporo
filmów, m.in. nieznane tytuły Sławomira Mrożka.
Wydawnictwa: Nowe marzy, Transgresje
Organizatorzy
zaprezentowali dwa wydawnictwa: ”Nowe
marzy” , będący antologią dwudziestu
tekstów, których autorami są ludzie o niewielkim dorobku (lub w ogóle bez),
w przedziale wiekowym od 15 do 43 roku życia. Ich biogramy, znajdujące się na
końcu publikacji, zaiste, warte są lektury. Wiele z nich bowiem wiele mówi o
indywidualnych cechach pisarza i jest przykładem prozy humorystycznej. Niektóre
brzmią barokowo: Do tej pory nie
opublikowała jeszcze niczego, co nie byłoby opatrzone bibliografią i przypisami
(Kajetana Fidler), inne sms-owo: Czechofil
od dziecka (Kajetan J. Gendek), jeszcze inne bardziej sms-owo: Prawnik. Doktorant. Short story writer (Łukasz
Hassliebe (nazwisko brzmi jak pseudonim artystyczny). Zdarzają się też biogramy
autoironiczne: Były recenzent muzyczny,
obecnie oddany pracownik ponadnarodowej korporacji. (Łukasz Błaszczyk),
futurystyczne: Do niedawna student
wrocławskiej polonistyki, obecnie kandydat na magistra na poznańskim UAM. (Łukasz
Boeske), a także brzmiące tajemniczo: Zawzięty
self-publisher, autor powieści ”Gwelfów i gibelinów, współtwórca inicjatywy
Pies Łańcuchowy. (Paweł Sajewicz). Nie brakuje też surrealistycznych: Uwielbia czerwone wino i to, że Slavoj Žižek
trzyma skarpetki w kuchennych szafkach. ((Blanka Zawada)…
Oprócz ”Nowe
marzy” ukazała się antologia przekładu,
zatytułowana ”Transgresje”. We
wstępie Agnieszki Wolny-Hamkało
czytamy:
Transgresja jest
funkcją literatury postrzeganej jako wyzwanie i eksperyment, jako czynność wysoce ryzykowna i progresywna. (…) W nowoczesnych
społeczeństwach pisarz w pewien sposób
pełni funkcję szamana – pozostając na marginesie, przetwarza odpady, brudy
kultury. Ale przekroczenie dotyczy go także bezpośrednio: tworząc schodzi
do piwnic, w których ukrył ścierwo, świństwa, upiory, a one aż się trzęsą, żeby
znów zacząć mu towarzyszyć.
Jak widać,
słowo ”transgresja” zmieniło się od czasów Marii
Janion i jej kultowej serii. Dlaczego „przekraczanie”
ogranicza się (celowo użyłam tego paradoksu) do brudów i piwnic i dlaczego
tylko ścierwo, świństwa i upiory – tego dalibóg nie pojmuję…
Sławomir Mrożek na wielkim ekranie:
Amor i Powrót
Filmów
będących ekranizacjami literatury było znacznie więcej, ja jednak ograniczę się
do Mrożka, bo jego filmy były unikatowe. Nakręcił je w Niemczech, wespół z
wybitnymi operatorami: Jerzym Lipmanem oraz Witoldem Sobocińskim.
Pierwszy z nich: ”Amor”, poprzedzony był odczytaniem fragmentów tekstu literackiego,
dzięki czemu mogliśmy pojąć, jak precyzyjnie Mrożek widział to, co chciał
przenieść na ekran. Dialogi, opisy wnętrz i plenerów, nawet (chciałoby się użyć
tego teatralnego określenia) ruch sceniczny i oświetlenie scen są dokładnie
takie jak w filmie.
Historia
dorastania chłopca rozgrywa się wprawdzie podczas okupacji niemieckiej, ale
jest to w jakimś sensie umowny szczegół. Kobieta, która skupia na sobie
erotyczne marzenia nastolatka, jest tak czy owak nieosiągalna. Zarówno ona, jak
i jej kochanek – niemiecki oficer zajmujący kwaterę w domu ciotki chłopca,
zachowują się dość przyzwoicie, tzn. traktują
po ludzku swoich gospodarzy, a chłopca nazywają Amorem, ponieważ kojarzy
im się on z ich miłością. Amor przestaje być dzieckiem i staje się mężczyzną po
tym, jak wydaje kobietę i jej kochanka. Nóż, który otrzymuje w zamian, staje
się symbolem jego inicjacji. Film powstał w 1978 roku i swoją poetyką bardziej
przypomina teatr niż obraz filmowy: dużo dialogów, statyczne sceny, akcja
rozgrywa się przeważnie we wnętrzach.
O wiele
bardziej wybronił się po latach drugi obraz, zatytułowany ”Powrót”. I w tym przypadku aktor odczytał fragment tekstu, a
ponadto komentarz do niego, pozwalający zrozumieć, jaki był zamysł twórcy.
Jednakże film żyje najwyraźniej własnym życiem i nie jest już tak literacki jak
poprzedni. Historia pisarza, który powraca do miasteczka, skąd pochodzi i nie
może już go opuścić, jest wieloznaczna i metaforyczna. Historia ta została
osadzona w realiach cesarstwa austro-węgierskiego, co nie jest zabiegiem czysto
dekoracyjnym, ale pozwala snuć rozważania na temat funkcjonowania artysty w
kulturze imperium i poza nim. Poza ważkimi treściami, ”Powrót” to także
wysmakowane obrazy przywołujące klimat tamtych czasów, a przede wszystkim
przepiękne kostiumy, zaprojektowane przez Romę Ligocką, tę od ”Dziewczynki w
czerwonym płaszczyku”.
Dodać
należy, że po seansach odbywały się dyskusje z udziałem specjalistów, które
pozwalały pogłębić temat.
Reasumując,
Festiwal Opowiadania ma przede wszystkim charakter imprezy branżowej, na której
dominuje mocno akademicki ton i nie ma tam miejsca na własną refleksję. Wszystko
musi być gdzieś umocowane i ujęte w formę, od której nie ma ucieczki (jakby
powiedział Gombrowicz). Mimo to jednak jego istnienie z pewnością pomogło
niejednemu młodemu twórcy zaistnieć. Oczywiście, nie należy przesadzać. Nie ma bowiem
związku między festiwalem (jakimkolwiek) a jakością pisania. O tym, co
najważniejsze, decyduje talent i praca nad nim, z dala od wszelkich, uczonych
gremiów.
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline, w październiku 2014 roku.
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline, w październiku 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz