z Jadzią w "Manufakturze", Świdnica, 8 lipca 2015 r. |
Spotkanie klasowe, Jadzia - druga od lewej, Świdnica, 8 sierpnia 2008 r. |
Jadzia na wystawie Chagalla, fot. moja |
Dzięki temu poznałam Jadzię niejako na nowo. Była już dojrzałą kobietą, ale zachowała ten dawny serdeczny uśmiech, który tak lubiłam... Zawsze gościnna, uczynna, chętnie służąca pomocą - była (cóż za okropne słowo!) dobrym, ciepłym człowiekiem. Przy tym tak skromnym, jakby się tej swojej dobroci trochę wstydziła... Uczęszczała na Uniwersytet Trzeciego Wieku w Świdnicy, gdzie spełniała się towarzysko, a poza tym z wielką miłością zajmowała się wnukami. Pisała do mnie:
Ostatnio chodzę wieczorami z wnukiem na roraty, a wczoraj poczułam, że święta tuż tuż,jak nasz Pawełek z wszystkimi dziećmi z przedszkola, a jest ich niemało, zaprezentowali się w teatrze na wieczornicy wigilijnej, Świąteczny nastrój będzie też w poniedziałek, tym razem z Robertem i dziećmi z jego szkoły, a we wtorek będę na koncercie kolęd w Ognisku Muzycznym, gdzie Robert tez zagra z kolegą na fortepianie na cztery ręce "Wesołą nowinę".Cieszę się, bo w tym przedświątecznym wirze spraw jest czas na chwile refleksji i zadumy.
Opiekowała się także chorą na Alzheimera mamą, aby odciążyć ojca. W ogóle była bardzo rodzinna, ale jednocześnie umiała żyć własnym życiem, nie była typem osoby żyjącej życiem innych, o nie. Buntowała się nawet czasami Pisała:
Wymyśliłam ze względu na mamę dwie wigilie, jedną u rodziców w składzie wraz z nimi mój brat, ja z mężem i taty siostra, więc dyspozycje wydam, do części kolacji wigilijnej u nas w domu -dzieciom- to będzie pierwszy sprawdzian. Kiedyś trzeba zakończyć bycie matką Polką w tym znaczeniu zbytniego poświęcenia.
Jadzia na wystawie Chagalla, fot. Tomasz Wałków |
Myślałam ostatnio o Tobie, będąc w niedzielę w Filharmonii Wrocławskiej, rozmawiałam z koleżanką przy stoisku z płytami na temat płyt Bacha, dla Ciebie, ale to samo powiedziałam do niej, że pewnie masz kolekcje Bacha.
Rzeczywiście, mam :-)
Ilekroć przyjeżdżałam do Świdnicy, sama czy z Markiem, gościła nas jak królów, co nas nieco krępowało, zwłaszcza, że teraz to rzadkość i mało kto w dzisiejszych czasach kultywuje staropolską gościnność. Jadzi dom był właśnie taki: otwarty i pełen życzliwości. Zdarzały się nam też "wpadki". Otóż kiedyś podczas takiej uczty Marek niefortunnie wylał kawę na śnieżnobiały obrus. Zapanowała konsternacja, a tymczasem Jadzi nawet nie drgnęła powieka i zaczęła pocieszać Marka, że z tego dzbanka zawsze się wylewa na obrus, a poza tym i tak miała zamiar go zmienić. Taka była kochana...
31 sierpnia 2016 roku poszłyśmy razem na konferencję związaną z otwarciem wystawy Chagalla w Muzeum Miejskim Wrocławia i tam, w sposób zupełnie nieoczekiwany, Jadzia stała się muzą znanego fotografa, Tomasza Wałkowa. Udało mu się uchwycić nie tylko Jej piękno i dyskretną elegancję, ale również rozjaśnioną zaciekawieniem twarz, kiedy ogląda obrazy, nie mając świadomości, że ktoś Ją fotografuje...
Jadzia na wystawie Chagalla, fot. Tomasz Wałków |
Taką pragnę Cię zapamiętać, Kochana. Teraz wędrujesz z pewnością po niebieskich galeriach i pastwiskach pod czułym Okiem Opatrzności. I zapewne czekasz na nas, bo przecież kochałaś ludzi i lgnęłaś do nich - z wzajemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz