poniedziałek, 18 grudnia 2017

Sarah Rubinstein – Korzonkowska: W sztuce najważniejsza jest prawda /wywiad/

Z Sarą Rubinstein-Korzonkowską – malarką i pisarką. Miała kilka indywidualnych wystaw malarstwa, m. in. ”Mistycyzm i czas”, którą obejrzeć można było w Galerii Wodozbiór w Łazienkach Królewskich, wystawę "Twarze", a także ”Emanacje Estery”.


Sarah Rubinstein-Korzonkowska, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek


Barbara Lekarczyk-Cisek: Twoje prace oglądaliśmy w Synagodze pod Białym Bocianem, a także w Domu Edyty Stein. Co przygotowałaś tym razem?

Sarah Rubinstein – Korzonkowska: To jest moja czwarta wystawa we Wrocławiu. Nosi tytuł ”Madonna przez madras ciała”. Włoskie słowo ”Madonna” znaczy „Nasza Pani” i używam go w znaczeniu duszy ludzkiej, która powinna rządzić ciałem. Natomiast ”madras” oznacza ”muślin” – lekką bawełnianą tkaninę, która symbolizuje naszą kruchą fizyczność, oddzielającą nas od duchowości. Zaprezentowane na wystawie portrety nie przedstawiają konkretnych twarzy. To są portrety duszy. Widzimy na nich ból, rozpacz, czasami radość czy zaciekawienie, jednakże cały czas mamy do czynienia z przestrzenią duchową. Piszę aktualnie powieść, która nawiązuje do problemu nerwic w społeczeństwie. Wyraziłam w niej pewną myśl o tym, że człowiek rozpoznaje naszą twarz, ale nie rozpoznaje naszej duszy. Możemy bowiem na kogoś patrzeć i jego rysy wydają się nam znajome, a jednak nic istotnego o nim nie wiemy. Zawsze będzie dla nas obcy. Jak portret wiszący na ścianie galerii.  Rzecz w tym, aby to, co zewnętrzne, stało się drogą do tego, co jest istotą człowieka. Cała współczesna kultura stawia ciało w centrum uwagi, ja natomiast uważam, że jest ono tylko pretekstem.

Gdzie tkwi źródło takiego postrzegania człowieka?

Odwołuję się w swoim malarstwie do kabalistycznej teorii duchowości, wedle której istnieje podział na trzy etapy: ruach to tchnienie, nefesz – energia, wymiar biologicznego istnienia, ale to także samo istnienie, neszama, która definiuje wyjątkowość intelektualną i duchową, jest odbiciem Boga.
Jeśli mamy się otworzyć na świat obrazów, to po to, by poszukiwać tej energii, w którą ludzie na ogół nie wierzą, czyli duszy. Łatwiej jest im uwierzyć w istnienie bakterii czy elektryczności, aniżeli w istnienie duszy. Toteż pracuję nad swoim warsztatem, by przy pomocy fizycznych narzędzi pokazać przejawy duchowe.

Podobno przy okazji wystawy powstał pomysł fundacji, która zajmowałaby się wypełnianiem pustych szpitalnych ścian malarstwem.


Obraz Sarah Rubinstein-Korzonkowska, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Tak, przy okazji tej wystawy powstał pomysł uczłowieczenia polskich szpitali. Chcielibyśmy przeprowadzić akcję „Kryształowy motyl – troszcząc się o innych, troszczysz się o siebie”. Kryształowy motyl jest symbolem kruchości. Chcielibyśmy, aby polskie szpitale otrzymały od różnych artystów prace, żeby pacjenci mogli kontemplować przez obraz swoje życie. Bo chociaż choroba jest trudnym doświadczeniem, to jednak pozwala zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad sobą.

Realizujesz się w różnych dziedzinach twórczości: w malarstwie, literaturze, teatrze… Czy różnorodność form niesie odmienność problematyki?

Tematem mojej sztuki jest zawsze sens ludzkiego cierpienia. Żeby nie traktować go jako porażki, należy zastanowić się, po co jest nam ono potrzebne. Cała moja twórczość – jakkolwiek brzmi to banalnie – dotyczy poszukiwania sensu cierpienia. W życiu każdego człowieka przychodzi moment, kiedy musi się pochylić nad sobą i odpowiedzieć na podstawowe pytania: kim jestem, po co przyszedłem i jaki sens ma moje cierpienie.

Czy kulturowa obcość daje Ci większą wolność? Czy staje się przedmiotem refleksji?

Obraz Sarah Rubinstein-Korzonkowska, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Sądzę, że człowiek jest zawsze obcy. Jestem Żydówką, Rosjanką, a obecnie Polką, ale nie chcę przynależeć do jednego, wąskiego  grona, ponieważ wszelkie próby zdefiniowania siebie ograniczają. Tymczasem każda kultura coś innego wnosi. Rosyjska sprawia, że moje obrazy są mocno nasycone. Tradycji żydowskiej zawdzięczam skłonność do filozofowania. Polska z kolei sprawia, że pochylam się nad kobietą – Madonną, najwyższym wzorem kobiecości.
Przełamując ograniczenia wieku, płci i kultury – stajemy bliżej Boga. Dusza nie ma narodowości. I tylko będąc pielgrzymem człowiek jest twórczy.

Czym jest dla Ciebie tworzenie?

Każdy artysta może tworzyć tylko wtedy, kiedy ma w sobie pokorę. W sztuce ważna jest prawda. Forma jest sprawą drugorzędną. Istotna jest misja artysty. Chciałabym pobudzać ludzi nie tylko estetycznie, ale przede wszystkim do aktów duchowego miłosierdzia. A ono ma miejsce wtedy, kiedy kogoś lepiej rozumiemy.

Dziękuję za rozmowę.

Wystawa ”Madonna przez madras ciała” potrwa do 4 2014 r. grudnia. Można ją oglądać w Centrum VINCI·FIT·ART. we Wrocławiu

Wywiad ukazał się na portalu Kulturaonline w listopadzie 2014 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

21. MDAG: pełny program filmowy i konkurs o Grand Prix Dolnego Śląska

Na mdag.pl dostępny jest już pełny program filmowy 21. Millennium Docs Against Gravity! W tym roku wrocławska publiczność zobaczy ponad 70 f...

Popularne posty