Utwory Josepha Haydna i Carla Philipa Emanuela
Bacha w dialogu z kompozycjami Mozarta, we wspaniałych interpretacjach – na
początek trwającej właśnie Akademii Mozartowskiej.
Program Akademii Mozartowskiej odsłania przed nami różne oblicza słynnego
kompozytora. Autor - Giovanni Antonini
tak go skonstruował, aby zacząć od okresu młodzieńczego, kiedy Mozart powoływał
się jeszcze na swoich mistrzów, a na dojrzałej, słynnej operze "Wesele
Figara" kończąc. Można mieć wątpliwości, czy bez Josepha Haydna i Carla Philipa Emanuela Bacha Mozart osiągnąłby
szczyty swego geniuszu, ale z całą pewnością zestawienie jego utworów z
mistrzami pozwala zrozumieć subtelne podobieństwa,, mimo niepowtarzalności
autora "Requiem".
Mozart radosny
Początek Akademii był szczególnie elektryzujący, a to ze względu na
wykonawców: olśniewającą Isabelle Faust oraz Giovanniego
Antoniniego ze swoim Il Giardino
Armonico. W zestawieniu utworów usłyszeliśmy
najpierw dojrzałego, lirycznego i niezwykle emocjonalnego Haydna w Symfonii
f-moll nr 49 "La Passione", w drugiej zaś części
- Uwerturę do opery "L’isola disabitata" ("Wyspa
bezludna"). Nazwa powstałego w 1768 roku utworu "La
Passione" wskazywałaby na to, iż był skomponowany na Wielki Tydzień, choć
niektórzy twierdzą, że ma ona teatralną proweniencję. Bez wątpienia jednak
swoją emocjonalnością poprzedza utwory z okresu "Sturm und Drang",
choćby Beethovena. Natomiast opera miała swą premierę 6 grudnia 1779 roku,
w dniu imienin Księcia Mikołaja Eszterhazego. Uwertura jest obecnie najbardziej
znaną jej częścią.
Mozart napisał sześć kwartetów smyczkowych pod urokiem serii kwartetów
smyczkowych Haydna i dedykował mu je. Haydn zresztą odwzajemniał sympatię i
adorację młodego kompozytora, którego cenił niezwykle wysoko, o czym wiemy z
jego listu do ojca Wolfganga - Leopolda Mozarta.
Niemiecka skrzypaczka Isabelle Faust zachwyciła swoją
interpretacją Mozarta. Ubrana w spodnie i oryginalną tunikę, krótko ostrzyżona,
b y ł a młodym Mozartem - z jego radością tworzenia i młodzieńczym wigorem.
Nieomal tańczyła na scenie, tworząc niekiedy z prowadzącym koncert Antoninim
radosny duet. Bo właśnie radość tworzenia zapanowała nad
całością, zaś Isabelle zdawała się swoją osobą dominować nad wspaniałym
skądinąd zespołem muzyków towarzyszących. Zagrała dwa koncerty skrzypcowe
Mozarta: B-dur i A-dur, wydobywając nie tylko ich urodę, ale właśnie
młodzieńczość. To dzięki niej mogliśmy sobie wyobrazić, że tak właśnie mógłby
zagrać te utwory sam kompozytor. W wywiadzie z Isabelle Faust w lutowym numerze
"Muzyka w Mieście" możemy przeczytać takie oto znamienne słowa:
Zawsze ciekawiły mnie intencje kompozytora, sposób jego myślenia o
muzyce, oczekiwania związane z wykonaniem dzieła. Za każdym razem staram
się tego dowiedzieć, choć zdaję sobie sprawę, jak bardzo iluzoryczna bywa taka
wiedza.
Isabelle Faust, fot. B. Beszlej |
Koncert dowiódł jednak, że owe intuicje nie zawiodły skrzypaczki. Dała przepiękny, porywający popis gry na skrzypcach. Szczególnie
olśniewające było wykonanie Koncertu skrzypcowego A-dur, z cudownym menuetem na
końcu. Publiczność oklaskiwała ją na stojąco i zachęciła do bisowania, dzięki
czemu mogła jeszcze delektować się Rondem C-dur KV 373.
Mozart uduchowiony i galant
Drugim mistrzem i przyjacielem Mozarta był Carl Philip Emanuel Bach -
bardzo wówczas znany i doceniany syn Jana Sebastiana, choć z pewnością młody
kompozytor był bardziej przywiązany do Jana Christiana Bacha, o czym świadczą
listy do ojca, w których wyraża się o synu Jana Sebastiana z największą
czcią i miłością. Carl Philip Emanuel spędził na służbie króla praskiego
trzydzieści lat, komponując przede wszystkim utwory na instrumenty klawiszowe. Jednak
dopiero po przeprowadzce do Hamburga stworzył swoje najwspanialsze dzieła:
piękne kwartety na flet, altówkę, wiolonczelę i instrument klawiszowy..
Christine Schornsheim i soliści Wrocławskiej Orkiestry Barokowej w NFM oraz Dora Ombodi flet, foto B. Beszlej |
Podczas koncertu Christine
Schornsheim (pianoforte) z solistami Wrocławskiej Orkiestry Barokowej
mieliśmy okazję wysłuchać Koncertu fortepianowego Es-dur, oraz Sonaty G-dur z
udziałem flecistki Dóra Ombodi.
Wyznam jednak, że dominacja fletu nad pozostałymi instrumentami brzmiała jakoś
szkolnie i kompletnie mnie nie porwała. No, może z wyjątkiem Presto, gdzie flet zabrzmiał subtelniej,
podobnie jak w utworze na bis.
Zdecydowanie lepiej brzmiały utwory z udziałem skrzypiec (Zbigniew Pilch). Mozart z całą
pewnością okazał się doskonalszy od swego mistrza. Jego utwory wydobywały nie
tylko piękno brzmienia pianoforte, ale również odznaczały się cudowną harmonią
melodii prowadzonych przez wszystkie instrumenty. O ile Carl Philipp Emanuel
był galant, to kompozycje Mozarta,
choć równie eleganckie i przyjemne, były jednak czymś więcej: poza pięknym
brzmieniem, które pieściło ucho, koiły także duszę.
Christine Schornsheim, fot. B. Beszlej |
Przed nami divertimenta, muzyka liturgiczna i opera „Wesele Figara” – uczta
muzyczna trwa, zaś Mozart objawi z
pewnością jeszcze niejedno swoje oblicze.
Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline 12 lutego 2016 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz