niedziela, 18 lutego 2018

Leon Leyson: Chłopiec z Listy Schindlera /recenzja książki/

Świadectwo najmłodszego na tzw. liście Schindlera powinno być lekturą obowiązkową nie tylko dla zainteresowanych historią i Holocaustem, ale także dla tych, którzy mają wątpliwości, czy pojedynczy człowiek może przeciwstawić się potężnemu złu.

okładka książki

Chłopiec z listy Schindlera Leona Leysona jest z całą pewnością lekturą godną polecenia. Interesujący jest już opis świata sprzed wojny – wsi Narewki, położonej w północno-wschodniej Polsce, gdzie rodzina Lejba Lejzona – bo tak naprawdę nazywa się nasz bohater – zamieszkiwała od pokoleń. Ciężka praca, bieda, ale i miłość oraz silna więź rodzinna tworzą obraz przedwojennego świata, w którym Żydzi i Polacy mieszkali obok siebie i stanowili zintegrowaną społeczność. Kiedy ambitny i dbający o dobro licznej rodziny ojciec Mosze Lejzon przenosi się do Krakowa, by w ciągu kilku lat sprowadzić tam swoich najbliższych, poznajemy również realia przedwojennego miasta, a w szczególności jego dzielnicy, w której mieszkali pracownicy huty szkła. Chłopiec jest najmłodszy i ciekawy świata, więc szybko się zaprzyjaźnia i wraz z kolegami zapuszcza w odleglejsze dzielnice miasta.

„Szczególnie upodobałem sobie – wspomina – wielkie krakowskie parki i historyczne budowle, takie jak Synagoga Stara z piętnastego wieku i majestatyczny czternastowieczny kościół Mariacki, górujący nad Rynkiem Głównym. Każdy kolejny dzień przynosił nową przygodę; nie mogłem się doczekać, by odkryć, co się znajdowało za następnym rogiem ulicy. Czasami dotykałem budynków, by się upewnić, że nie śnię”.

Egzystencję w nowych warunkach wypełniały pełne przygód wyprawy tramwajem na gapę, obserwacja „tętniącego życiem miasta, kwitnącego ośrodka kultury, pełnego teatrów, ale też kawiarń oraz nocnych lokali”, a także uczestnictwo w żydowskich świętach. Autor wspomina, że w Krakowie mieszkało około sześćdziesięciu tysięcy Żydów, którzy modlili się w ponad stu synagogach rozrzuconych po całym mieście. Już w 1938 roku docierały do tego świata złe wieści o dyskryminacji Żydów w Niemczech, m.in. o wypędzeniu siedemnastu tysięcy polskich Żydów, którym rząd Rzeczypospolitej odmówił prawa powrotu do ojczyzny, a którzy mimo to próbowali się przedrzeć przez granicę do Krakowa i innych miast. Kiedy we wrześniu 1939 roku Niemcy wkroczyli do Polski, zaczął się dla chłopca i jego rodziny czas wielkiej próby, choć długo nie zdawali sobie z tego sprawy. Kolejne restrykcje – upokarzające i ograniczające wolność Żydów – okazały się preludium do wydarzeń znacznie gorszych i niezwykle dramatycznych. Ich zapowiedź miała miejsce w scenie, którą dziesięcioletni wówczas Lejb zapamiętał jako jeden z najgorszych momentów w swoim życiu. Do mieszkania wpadli wówczas gestapowcy, którzy pobili i upokorzyli ojca na oczach całej rodziny, a następnie zabrali go nie wiadomo dokąd. To właśnie wtedy rozpadł się świat, w którym ojciec był gwarantem poczucia bezpieczeństwa. Po kilku tygodniach ojca wprawdzie zwolniono, ale od tej pory utracił wiarę on w siebie.

Niespodziewana pomoc przyszła z zupełnie nieoczekiwanej strony – od Oskara Schindlera, Niemca i w dodatku człowieka o niezbyt pochlebnej opinii pijaka, kobieciarza i kombinatora. Nie tylko zatrudnił on całą rodzinę w swojej fabryce, ale okazywał Żydom życzliwość i zainteresowanie. W czasach, kiedy inni Niemcy traktowali ich z pogardą, jako „podludzi”, on z nimi rozmawiał, dodawał otuchy, podrzucał jedzenie… Przede wszystkim zaś wydawał ogromne pieniądze na łapówki, aby ocalić „swoich Żydów” od zagłady. To jemu właśnie rodzina Mosze Lejzona – ojca autora wspomnień – zawdzięcza ocalenie. Jest ono prawdziwym cudem, gdy czytamy o warunkach życia w getcie, a potem w obozie w Płaszowie. Wstrząsające opisy okrucieństwa i uczuć oderwanego od rodziny dziecka – ciężko pracującego z dorosłymi, bitego i głodzonego, a przede wszystkim bezbrzeżnie samotnego – są najmocniejszymi i najbardziej poruszającymi fragmentami tej opowieści. Z tego piekła wyzwala chłopca i jego rodzinę właśnie Schindler, który przenosi swoją fabrykę do Czech. Po drodze doświadczają jeszcze obozów w Auschwitz i Gross-Rosen.

Po wyzwoleniu próbują jeszcze, bez powodzenia, zacząć od nowa życie w Krakowie. Część rodziny wyjeżdża do Izraela, pozostali, wraz z autorem wspomnień, decyduje się na wyjazd do Stanów. Dopiero tam udaje się stworzyć na nowo podstawy egzystencji. Lejb Lejzon przybiera nazwisko Leona Leysona, odbywa służbę wojskową, zakłada rodzinę. Upłynie jednak wiele lat, zanim zacznie opowiadać o swojej dramatycznej przeszłości. Przełom nastąpił po projekcji filmu Lista Schindlera, który wywołał ogromne zainteresowanie tego rodzaju tematyką. Dla autora wspomnień nie jest to nigdy łatwe, lecz traumatyczne: „Za każdym razem czuję ból na widok cierpienia moich rodziców, zimno i głód tych wszystkich nocy w Płaszowie i stratę moich dwóch braci”.

Składa także hołd Schindlerowi: „Nie jestem filozofem, ale sądzę, że postawa Oskara Schindlera spełnia definicję bohaterstwa. Udowodnił, że pojedynczy człowiek może przeciwstawić się złu. Jestem żywym świadectwem tego heroizmu”.

Świadectwo najmłodszego na tzw. liście Schindlera powinno być lekturą obowiązkową nie tylko dla zainteresowanych historią i Holocaustem, ale także dla tych, którzy mają wątpliwości, czy pojedynczy człowiek może przeciwstawić się potężnemu złu.

Książka "Chłopiec z listy Schindlera" Leon Leyson, Marilyn J. Harran, Elisabeth B. Leyson, w tłumaczeniu Jarosława Skowrońskiego ukazała się w Wydawnictwie Prószyński i S-ka.

Recenzja została pierwotnie opublikowana na portalu WYWROTA.PL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty