wtorek, 13 lutego 2018

Sherlock Holmes i dr Watson w Muzeum Narodowym. O swojej pracy opowiada Jacek Witecki

W powszechnym mniemaniu praca muzealnika jest zajęciem benedyktyńskim i nudnawym. Otóż nic bardziej mylnego! Kiedy zajrzymy za kulisy powstawania wystawy "Stwórcze ręce" (i zapewne nie tylko tej), okazuje się, że jej przygotowanie bliższe było pracy detektywa i stało się pełną zaskakujących niespodzianek przygodą. Odkrywanie śladów wrocławskich mistrzów złotnictwa i metaloplastyki miało też swoją dramaturgię...

Jacek Witecki z rzeźbą Vonki, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Poszukiwani

Na początku jest zawsze jakaś niewiadoma. W opowiadaniu Artura Conan – Doyle a  "Pies Baskerville`ów" dr Watson bacznie ogląda laskę pozostawioną w mieszkaniu Sherlocka Holmesa przez nieznajomego gościa i zachęcony przez przyjaciela próbuje scharakteryzować jej właściciela. Zostaje za to pochwalony, ale jego poczucie zadowolenia szybko zgaśnie, kiedy Holmes uszczypliwie zauważy, że jego mylne wnioski są dla słynnego detektywa bardzo inspirujące...
Tak też było w przypadku wystawy "Stwórcze ręce". Początkowo Dyrektor Muzeum Narodowego Piotr Oszczanowski zasugerował kuratorowi wystawy - Jackowi Witeckiemu, aby przygotował ekspozycję, która ukaże rzemiosło artystyczne, a ściślej: złotnictwo okresu modernizmu. Jest to obszar bardzo mało znany. Bezpośrednią inspiracją stała się w tym wypadku nie elegancka laska z tajemniczą dedykacją, ale zakupiony na rynku antykwarycznym katalog ofertowy z 1937 roku wrocławskiego złotnika Ericha Adolfa

Katalog uświadomił nam istnienie pewnego świata, o którym historia sztuki milczy - przyznaje Jacek Witecki. Od Ericha Adolfa zaczęliśmy podążać dalej, co nie było proste, ponieważ wobec braku obiektów w muzeum musieliśmy przedsięwziąć wyjazdy terenowe. Najpierw udaliśmy się tropami owego skromnego katalogu Adolfa. I chociaż nie wszystko się zachowało, wyjazdy zaczęły przynosić nadspodziewane owoce. 

Pierwsze odkrycia

Zaczęło się od klasztoru Sióstr Boromeuszek w Trzebnicy, gdzie przechowywane są dzieła z warsztatu Ericha Adolfa. Tak poznano s. Olimpię, która stworzyła muzeum klasztorne, w którym znajdują się świetnie zachowane obiekty z lat 20. i 30. Są to niezwykłe monstrancje, wyposażenie kaplicy, świeczniki, a także dokumentacja: oryginalne listy związane z zamówieniami, rachunki itd. Można było dalej kontynuować poszukiwania, ponieważ siostry mają swoje zakony także w innych miastach: we Wrocławiu i w Kamieńcu Ząbkowickim. Duży zespół dzieł złotniczych znaleziono we wrocławskim Kościele pw. św. Maurycego. Ważna jest także postać ks. Paula Peikerta, który był fundatorem tych dzieł.

Bardzo mnie to poruszyło, że był taki człowiek, który poza napisaniem książki  "Kroniki dni oblężenia Wrocławia 22 I – 6 VI 945" fundował takie piękne dzieła. 

Dalsze poszukiwania

Z czasem odkryto, że przy dzisiejszym Pl. Nankiera 9 znajdowały się obok siebie dwie pracownie złotnicze: Ericha Adolfa i Alberta Greinera. O tym ostatnim nic nie było wiadomo. 

Dotarliśmy do jego katalogu ofertowego - jedynego istniejącego egzemplarza, który znajdował się w Bibliotece Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu - relacjonuje dalsze poszukiwania Jacek Witecki. Potem zaczęły pojawiać się kolejne wątki, przede wszystkim związki z  Miejską Szkołą Rzemiosła Artystycznego. Tak zaczęły się pojawiać kolejne nazwiska osób, o których niewiele wiedzieliśmy do tej pory, w każdym razie nie od interesującej nas strony. 

Tak w obszarze zainteresowań twórców wystawy pojawił się Gebhard Utinger - szwajcarski architekt, malarz i projektant form użytkowych, który uczestniczył w przebudowie i modernizacji kościoła św. Bonifacego, gdzie wykonał polichromie ścian prezbiterium oraz zaprojektował tabernakulum. Natomiast jego liczne projekty prac w metalu są mniej znane. Innym artystą, na którego trop trafiono, był Hans Beyssell - postać wybitna, a prawie zapomniana. Profesor w Miejskiej Szkole Rzemiosł i Przemysłu Artystycznego we Wrocławiu, był złotnikiem i metaloplastykiem. W latach 30. XX w. wykonał szereg prac na zlecenia władz miasta Wrocławia. Były to  nagrody wręczane honorowym obywatelom lub też zwycięzcom biegów sztafetowych. Do najbardziej znanych jego dzieł należał trybowany w miedzi herb Wrocławia z 1935 roku, zdobiący wejście do wrocławskiego szpitala Wszystkich Świętych. Kolejnymi odkryciami byli Hermann Diesener  i Tillmann Schmitz, najstarszy w tej grupie
artystów, czołowy złotnik - secesjonista, etatowy mistrz techniki rzemiosła we wrocławskiej Królewskiej Szkole Sztuki i Przemysłu Artystycznego.  W ogóle Miejska Szkoła Rzemiosł i Przemysłu Artystycznego jest tym szczególnym miejscem, które kształciło nowoczesnych artystów dizajnerów. Byli to ludzie, którzy dobrze się znali i przyjaźnili - zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Tworzyli środowisko, które było kuźnią poglądów na sztukę i na nowe trendy. Zostało unicestwione przez historię i przestało istnieć w 1945 roku. 

Trop prowadzi do Jaroslava Vonki

Był, jak poprzednicy, nauczycielem Miejskiej Szkoły Rzemiosła Artystycznego. Postać niezwykła. Przedstawiał się jako kowal, ale był kimś znacznie więcej - artystą bardzo oryginalnym, który stworzył własny rozpoznawalny styl, inspirowany ekspresjonizmem, art déco i sztuką ludową - świat fantastyczny, baśniowy i pełen niezwykłych alegorii. Jego praca, przedstawiająca figurę ogrodnika, stała się symbolem całej wystawy. Długo nie było wiadomo, co symbolizuje, była bowiem fragmentem pewnej nieznanej całości. Dopiero kiedy natrafiono na archiwalne zdjęcia należące do Vonki, znalezione po wojnie w jednej z wrocławskich willi,  udało się rozwiązać tę zagadkę. Okazało się, że Ogrodnik jest częścią tarczy zegarowej i wraz z  figurą kobiety tworzą symbole życia i śmierci, zaś całość symbolizuje upływ czasu. 

Odkryliśmy dwa duże archiwa Vonki - opowiada Jacek Witecki. I  nagle artysta ten urósł do tematu numer jeden naszej wystawy. W pewnym momencie, dzięki różnym kontaktom i informacjom od różnych osób, m.in. antykwariusza Leszka Nowaka oraz artysty kowala Ryszarda Mazura, trafiliśmy do rodziny Vonki. Był to dla nas szok, kiedy ujrzeliśmy w małym domku archiwum największych artystów przedwojennego Wrocławia. Vonka utrzymywał kontakty z wieloma przyjaciółmi, więc zachowała się ogromna korespondencja. Dzięki niej dowiedzieliśmy się także, jakie były wojenne losy naszego bohatera. Trafiliśmy też na archiwum datowanych i opisanych zdjęć należących do ucznia Vonki – Josefa Peška, które przedstawiają prace ich obu. 

Zachęceni odkryciem zaczęli poszukiwania prac Vonki w Polsce. Tak trafili do Prudnika i dowiedzieli się o istnieniu pięknej kraty zrealizowanej na zamówienie banku. 

Vonka tak podziałał na moją wyobraźnię - zwierza się kurator wystawy - że chodząc po Wrocławiu zaczynałem sobie wizualizować nieistniejące obiekty, których zaczęło mi nagle brakować... Był wrażliwym na rzeczywistość człowiekiem, który miał niezłomne dążenie do nieustannego rozwoju. Można by powiedzieć, że stworzył się sam, bo nie ukończył szkoły wyższej, a jednak był znakomitym oryginalnym artystą, który czerpał z różnych stylów, tworząc własną, niepowtarzalną sztukę.  Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na ekspresjonistyczną rzeźbę przedstawiającą św. Elżbietę czy kubistyczne szaty św. Jana Ewangelisty. 

Znaczenie wielu dzieł tego znakomitego artysty nadal pozostaje tajemnicą, stając się tym samym inspiracją dla wyobraźni i własnych poszukiwań. 

W roli Sherlocka Holmesa wystąpił kurator Jacek Witecki.

Jacek Witecki jest absolwentem Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego a od 1994 r. pracownikiem Galerii Rzemiosł Artystycznych i Kultury Technicznej Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Autor publikacji i wystaw poświęconych m.in. dawnemu złotnictwu i bronioznawstwu.

Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline w kwietniu 2015 r.

"Stwórcze ręce. Sztuka metalu doby modernizmu we Wrocławiu" - przygotowania do wystawy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NFM I Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE l 15.11.2024–23.02.2025

29.listopada.2024 o godz. 17.30  w foyer NFM odbędzie się wernisaż wystawy Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE. Wielogłos Artystycznych Po...

Popularne posty