wtorek, 31 lipca 2018

`Zstąp, Mojżeszu`, czyli o tęsknocie za wolnością /Olimpiada Teatralna/

Teatralne eksperymenty Romeo Castellucciego, dla którego  sztuka ma stworzyć możliwość objawienia i odkryć oraz o tęsknocie za wolnością i potrzebie nowego Przymierza.

Zstąp, Mojżeszu, fot. Luca Del Pia
Jesteśmy w polowie Olimpiady Teatralnej – olbrzymiego projektu, próbującego środkami artystycznymi opowiedzieć prawdę o współczesnym świecie. Oprócz spektakli tzw. głównego nurtu, jest to także przegląd teatrów alternatywnych, wykraczających poza ramy przedstawienia, prezentacje scen dolnośląskich, programu Instytutu Jerzego Grotowskiego, spektakle i wariacje na temat ”Dziadów” Adama Mickiewicza. Towarzyszą im liczne wystawy, debaty, wykłady i publikacje.
Z tej polifonii artystycznych wydarzeń z pewnością najsilniejszym głosem przemawiają spektakle tzw. głównego nurtu. Ponieważ jest to przegląd znaczących przedstawień z całego świata, mogliśmy doświadczyć wielkiej różnorodności – od śpiewów ormiańskich w ”Armine, Sister” w reż. Jarosława Freta, chińskiego monodramu ”Życie między niebem a ziemią” w wykonaniu Liu Libina, którego bohater przypomina nieco Chaplinowskiego Charliego, poprzez spektakle bogate inscenizacyjnie, jak ”Maskarada” w reż. Walerego Fokina czy ”Max Black, czyli 62 sposoby wsparcia głowy ręką” w reżyserii Heinera Goebbelsa. Pisaliśmy już o ”Trojankach”  - wybitnym przedstawieniu Tadashi Suzuki z 1974 roku, który został ponownie pokazany po latach we Wrocławiu. Tym razem chciałabym podzielić się refleksją na temat spektaklu, który zrobił na mnie, jak dotąd, największe wrażenie, a mianowicie ”Zstąp, Mojżeszu” włoskiego reżysera Romeo Castellucciego. Przedstawienie zagrali aktorzy Socìetas Raffaello Sanzio, której Castellucci jest współzałożycielem.

Świat miejscem prawdy?

Na początek mała prowokacja, nie sposób jej bowiem uniknąć pisząc o teatrze Castellucciego. Otóż jakby wbrew przewodniemu hasłu Olimpiady Teatralnej, reżyser powiada:

Prawda nie ma nic wspólnego z teatrem. To okropne słowo. Prawda wyklucza teatr. Nietzsche, filozof, który zrodził się z tragedii greckiej, powiedział, że sztuka jest instrumentem pozwalającym uwolnić się od prawdy. Jeśli wszyscy znalibyśmy prawdę, bylibyśmy niewolnikami. (…) Dlatego trzeba zaburzyć komunikację, która stała się ideologią dominującą, wprowadzić wątpliwość, niepewność. Sztuka nie jest komunikacją, ale rodzajem odkrywania. Odkrywanie jest odwrotnością, wywróceniem komunikacji. To właśnie jest zadaniem teatru – stworzyć możliwość odkrycia, wręcz objawienia.

W teatrze Castellucciego w istocie nie tyle o gotowe prawdy chodzi, co odkrycia będące udziałem każdego widza z osobna.  W swojej praktyce artystycznej reżyser poszukuje nowego języka teatralnego, wykorzystując spektakularne środki techniczne i tworząc z ich pomocą interesujące kompozycje teatralne, prowokujące widza do myślenia poza schematami. Teatr Castellucciego jest niepowtarzalny, w pełni autorski, a jednocześnie trudny, momentami agresywny i może się nie podobać. Z całą pewnością jest oryginalny i dotyczy spraw istotnych, a to wystarczy, aby uznać tego twórcę za godnego uwagi, jeśli nawet się z nim nie zgadzamy.

Zstąp, Mojżeszu, fot. Luca Del Pia
W tym roku, podczas jubileuszowego XX Festiwalu Szekspirowskiego, Castellucci zaprezentował spektakl z 1997 roku: "Juliusz Cezar. Fragmenty", w którym słowa wciąż kreują świat, ale nośnikiem znaczeń są ciała aktorów. Natomiast we Wrocławiu mieliśmy okazję obejrzeć spektakl z 2014 roku: ”Zstąp, Mojżeszu”.

Świat potrzebuje nowego Przymierza

Tekst przedstawienia został zainspirowany starą pieśnią religijną, śpiewaną w Stanach przez niewolników z Afryki, którzy wzywali Mojżesza, by – jak ongiś naród wybrany – wyprowadził  ich  z niewoli. Romeo Castellucci powraca do tego motywu, twierdząc w swoim przedstawieniu, że świat potrzebuje nowego Przymierza, bez którego ludzie nigdy nie staną się wolni.

Do swojego przedstawienia reżyser zaprojektował także scenografię, kostiumy i światło. Efekt sceniczny jest doprawdy oszałamiający!  Jego plastyczną urodę i niepowtarzalność można by porównać ze sztukami Tadeusza Kantora. W obu przypadkach mamy do czynienia z precyzyjną, świadomą środków scenicznych autorską wizją spektaklu. Jednakże ”malarskość” Castellucciego (który ukończył malarstwo i scenografię na Akademii Sztuk Pięknych w Bolonii)  przypomina raczej obraz filmowy, nieco zamglony, niekiedy niewyrazisty, innym razem uderzający naturalizmem. Tak było w przypadku spektaklu ”Zstąp, Mojżeszu”, ujętym w ramy obrazu, na którym na początku i na końcu ubrane elegancko panie i panowie poruszają się w przestrzeni niby-galerii, oglądając słynny obraz Albrechta Dürera "Młody zając", do dziś zachwycającego dbałością o szczegół, realizmem oraz umiejętnością przekazania specyficznego wewnętrznego napięcia. Pomiędzy tymi scenami rozgrywa się zasadniczy dramat. Castellucci zdaje się wychodzić od sztuki klasycznej, realistycznej, ale natychmiast burzy jej schematy, dokonując twórczej reinterpretacji i tworząc własny, niezwykły świat.

Oto współczesna młoda kobieta rodzi dziecko w hotelowej łazience, a potem – jak jej biblijny pierwowzór – pozostawia je w koszu na wodzie. Tak pojawia się ponownie wyczekiwany Mojżesz. Oczywiście, nikt tego nie rozumie i kobieta jest przesłuchiwana przez policję, która podejrzewa ją o dzieciobójstwo. Następnie trafia do szpitala, gdzie zostaje umieszczona w urządzeniu przypominającym tomograf, który staje się rodzajem ”kapsuły czasu”.

Zstąp, Mojżeszu, fot. Guido Mencari
I oto znajdujemy się w epoce kamienia łupanego – czas zatoczył koło i historia świata zaczyna się na nowo. Musiał jednak znaleźć się ktoś równie odważny i zdeterminowany jak owa kobieta, aby podjąć to wyzwanie. Ta sama bohaterka, tym razem w zamierzchłych czasach, traci dziecko, które z jakichś powodów umiera i zostaje ceremonialnie pogrzebane. Jej rozpacz i próby ”przebicia się” przez przeźroczystą zasłonę, która oddziela jej świat od naszego, są doprawdy przejmujące. Zamknięta w ”tamtym czasie”, jak w kapsule, nie zdoła się jednak przedostać na ”inną stronę”. Tak to Castellucci igra z czasem i przestrzenią w sposób niezwykle dojmujący i długo, jak echo,  pozostający w widzach siedzących po przeciwnej stronie scenicznego ekranu.

Poszczególne obrazy tego spektaklu następują po sobie w sposób logiczny, a jednak nieoczywisty. Pomiędzy nimi pojawia się i głośno pracuje znajdująca się blisko proscenium dziwna machina, przypominająca wielki wał korbowy, na którą nawijają się ludzkie włosy (?). Budzi niepokój, lęk, drgając,  hałasując i rozwibrowując  ciała siedzących w pobliżu widzów. Do tego nieznośny dźwięk. Doprawdy, Castellucci prowokuje nieustannie uwagę i zaangażowanie widza – czy on tego chce, czy też nie. Zupełnie, jakby chciał powiedzieć:
Nie przyszedłeś obejrzeć jeszcze jedną sztukę, siedząc wygodnie w fotelu. Ja tobą potrząsnę!

Przed nami znaczące inscenizacje ”Dziadów” Adama Mickiewicza oraz tajemnicze obrzędy, a także konferencja o przodkach zza morza, które wpisują się w listopadowe Zaduszki. Ponadto ”Prometeusz w okowach” T. Terzopoulosa oraz ”Pole bitwy” Petera Brooka, a także warsztaty i spotkania z wybitnymi twórcami.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline w październiku 2016 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty