sobota, 1 września 2018

Idę do kina - subiektywny poradnik kinomana, 1 - 6 września 2018

"Idę do kina" to stały cotygodniowy cykl, zawierający przegląd nowości filmowych. Ich wybór jest całkowicie subiektywny, ale daje jakieś rozeznanie :-) Zobaczcie, co dla Was (i dla siebie) wybrałam w tym tygodniu.


Zdjęcie zrobione przeze mnie podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival
Filmy przedpremierowe

Zacznę od filmów przedpremierowych, które podczas weekendu oferuje Kino Nowe Horyzonty. Wczoraj (piątek) zaprezentowano Żonę Björna Runge. Pisałam o tym filmie po MFF Nowe Horyzonty - zdecydowanie trzeba go zobaczyć, bo jest bardzo dobry. Kto nie zdążył, ma szansę 7 września - to data polskiej premiery tego filmu.

W sobotę i w niedzielę można też zobaczyć przedpremierowo nagrodzony Złotą Palmą film Matteo Garrone o psim fryzjerze: Dogman. 
Treść: Mieszkańcy włoskiego miasteczka wiedzą, że Marcello, miejscowy psi fryzjer, nie skrzywdziłby nawet muchy. Niepozorny, ale lubiany przez wszystkich, dzieli swój czas między pracę, wychowywanie córki i okazjonalny handel kokainą. Z powodzeniem unika kłopotów, przynajmniej dopóki nie pojawia się Simone – trzęsący całą okolicą, wiecznie naćpany osiłek. Kiedy po raz kolejny bezwzględnie wykorzysta naiwność Marcella, psi fryzjer będzie musiał się odgryźć. (KNH)

Michał Przepiórka na "Bliżej Ekranu" pisze o tym filmie:

Pozostawia nas z poczuciem niepokoju, jakby udało mu się dotknąć czegoś pierwotnego w naszych sercach. Jakąś niezwykle wrażliwą strunę, której dawno nikt nie trącał. Ale właśnie tak działają najlepsze z baśni, które pod pozorami upraszczającej rzeczywistość metafory, skrywają wyjątkowo głębokie pokłady mroku, zwątpienia w ludzką kondycję i refleksji nad kwestiami najbardziej fundamentalnymi.

Natomiast Adrianna Prodeus na portalu Filmweb studzi nasz zapał taką oto opinią:

Historia jest aż nazbyt prosta: słaby ktoś sięga takiego dna, że musi się zemści - w czym mu kibicujemy. I to właśnie jest największą wadą filmu: że jest boleśnie, skończenie przewidywalny.

Nikomu nie można ufać, więc przekonajcie się sami :-)


polski zwiastun filmu

Premiery

Warto też wybrać się do kina na filmy premierowe. Na ekrany kin wchodzi film Lucrecii Martel: Zama. 
Treść: Tytułowy bohater Diego de Zama to zarządca rezydujący na peryferiach XVIII-wiecznej hiszpańskiej kolonii. Żyje w stanie ciągłego oczekiwania na awans, pragnie wykazać się przed mocodawcami i zostać przez nich dostrzeżony. Wypatrując przyszłości, nie dostrzega jednak wartości tego, co dzieje się wokół niego. Jest więźniem urzędu, człowiekiem uporczywie przywiązanym do rytuałów, patrzącym na siebie przez pryzmat swojej pozycji społecznej. Tropikalny upał i wilgoć szybko jednak demaskują pustkę przywiezionych z Europy norm. Im rozpaczliwiej bohater trzyma się sztywnych reguł, których w jego mniemaniu przestrzegać powinien urzędnik, kolonizator i dumny biały mężczyzna, tym więcej czeka go upokorzeń. Sytuując swoją opowieść na kulturowym pograniczu, gdzie przedstawiciele hiszpańskiej Korony zmuszeni są do niepewnej koegzystencji z rdzennymi mieszkańcami, Lucrecia Martel daje Zamie szansę na przemianę i wyzwolenie. Szansę, którą przychodzi wraz z upadkiem.

Michał Przepiórka na "Bliżej Ekranu" pisze o tym filmie:

Jest filmem brutalnym, choć niewiele w nim przemocy. Jest bezwzględny dla swoich groteskowych bohaterów, paradujących w wytwornych perukach, pod którymi pieczołowicie skrywają strach, tęsknotę, niespełnienie i rozczarowanie. Martel zabiera nas do świata, gdzie największą radość przynosi brak złudzeń.
I ocenia film na 6 w skali 1-10.

Zaś Magdalena Bartczak pisze w"Ekranach:

Reżyserce znakomicie udaje się przenieść na ekran kafkowską, oniryczną atmosferę historii, w której niewiele zdaje się zależeć od bohaterów - siła sprawcza decydująca o ich losach leży gdzieś poza nimi.

Mnie się ten film nie podobał. Poza egzotyką i próbą egzystencjalnego ujęcia zjawiska kolonizacji z punktu widzenia pozbawionego możliwości wyboru nadzorcy, ma on tę wadę, ze jest jakoś niedobrze opowiedziany. Męczy miast fascynować...

polski zwiastun filmu

Premierę ma również film Kiryła Serebrennikowa: Lato.
Treść:  Majk jest gwiazdą undergroundowej sceny muzycznej i królem klubu rockowego, gdzie młodzież ma przykazane słuchać koncertów na siedząco i w ciszy. Wiktor dopiero zaczyna, ma za to talent, przyciągającą wzrok urodę i pisze świetne teksty. Tych dwóch połączy nie tylko miłość do muzyki, ale i do Nataszy, mądrej i pięknej żony Majka. (DCF)

Katarzyna Wolanin z Filmaster chwali film:

Rozczulająca mieszanka wschodnioeuropejskiej melancholii i rockowego musicalu, próbująca w niezwykle wibrującej, żywej formie uchwycić atmosferę czasów na chwilę przed Pieriestrojką i zmierzyć się z duchami przeszłości. Piosenkami i osobistymi historiami ówczesnych bardów, którzy nie dożyli upadku Związku Radzieckiego.

Natomiast Adriana Proteus ocenia go sceptycznie i daje mu tylko 5 punktów na 10 możliwych:

Niestety, Sieriebriennikow i jego ekipa również ściszają muzykę, zamiast zarazić nią cały świat. Próbują pokazać, że rosyjski punk wyrastał na podobieństwo swoich kosmopolitycznych braci. Ale ostatecznie spiłowują tylko pazur sztuki, która wyprzedziła Pierestrojkę.

Zobaczcie zwiastun i zdecydujcie sami :-)


Na koniec bliska sercom wszystkich Polaków: Dywizjon 303. Historia prawdziwa w reż. Denisa Delića.
Treść: prawdziwa historia polskich asów przestworzy, inspirowana bestsellerem Arkadego Fiedlera o tym samym tytule. Polscy lotnicy, początkowo niedoceniani i wyśmiewani, stają się legendą. W ramach Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii tworzą elitarną jednostkę - Dywizjon 303, który nie ma sobie równych. W czasach, gdy każdy dzień mógł być ostatnim, nie wahali się wykonywać ewolucji powietrznych na granicy szaleństwa. Nikt nie latał tak jak oni. Ich ponadprzeciętne umiejętności i niezwykły patriotyzm mogą być przykładem dla kolejnych pokoleń Polaków, czym jest prawdziwe bohaterstwo. Film opowiada nie tylko o spektakularnych akcjach, w których brali udział podczas Bitwy o Anglię, ale pokazuje również ich życie prywatne. Kogo kochali, kogo stracili i za kim tęsknili.

Mógł być prawdziwym hitem i wielką produkcją historyczną, a tak po raz kolejny mamy do czynienia z kinem niewykorzystanego potencjału. To bezpieczna i pozbawiona brawury fabuła, która robi wszystko, aby przypadkiem nikogo nie urazić - pisze o filmie Krzysztof Potaski z Telemagazynu.

Wtóruje mu Karolina Dynek z Filmawki:

Dywizjon 303 chciałoby się postawić na półce "dobre kino", jednak to raczej przyzwoita laurka z pocztówkowymi widokami bez pogłębionej refleksji. Chociaż, czy nie o to chodziło twórcom?

Jednym słowem - niedobre kino, ale ... trzeba zobaczyć :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót Orfeusza - koncert pamięci Andrzeja Markowskiego w setną rocznicę urodzin w NFM /zapowiedź/

29 listopada o 19.00 Narodowe Forum Muzyki zaprasza na koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej pod batutą maestra Jacka Kaspszyka, poświęcony p...

Popularne posty