Polska odzyskała niepodległość w listopadzie 1918 roku. Książki, a szerzej – słowo drukowane odegrało w tym dziejowym dramacie rolę uporczywego, sumiennego suflera. Nie możecie zapomnieć, Polacy, że jesteście Polakami, że nie wolno wam pogodzić się z podległością – bo stracicie swoje słowo, swoją wolność, swoją duszę. To podpowiadał w czasach bez polskiego państwa Pan Tadeusz Mickiewicza, książki Sienkiewicza, tomiki Słowackiego i Konopnickiej, Wesele Wyspiańskiego, powieści Żeromskiego – aż po wydany w 1912 roku Katechizm polskiego dziecka Bełzy, z powtarzanym tyle razy potem wierszykiem: Kto ty jesteś…? To podpowiadały, w różnych, ścierających się między sobą wersjach, drukowane programy politycznej i społecznej walki o odrodzenie: od ulotek i odezw konfederatów barskich czy powstańców Kościuszki, manifestów 1831 i 1863 roku, czasopism Wielkiej Emigracji – demokratów i monarchistów, aż po Myśli nowoczesnego Polaka i ten afisz Rady Regencyjnej, który obwieszczał przekazanie Piłsudskiemu władzy wojskowej w odrodzonej Polsce.
Ów przechowywany w Bibliotece Narodowej afisz, wpisany ostatnio na Listę Pamięci Świata UNESCO, podobnie jak rękopis Przedwiośnia Stefana Żeromskiego i jedyny zachowany pierwodruk broszury Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość – od której w roku 1800 zaczynała się debata nad drogami do odbudowy polskiego państwa – to jakby inicjały owego zbiorowego ducha, jakiego w naszej historii wyraziło słowo niepodległe i gromadząca je w zbiór żywej pamięci książnica.
Taka jest geneza i rola samej Biblioteki Narodowej. Powstała ona w odpowiedzi na zagrożenie polskiej niepodległości. To, że niepodległości już nie ma w Rzeczypospolitej, dotarło do jej obywateli w roku 1733, kiedy to sąsiedzi przysłali swoje armie, by narzucić w elekcji takiego króla, jakiego chciała caryca w Petersburgu, a nie takiego, jakiego chcieli obywatele. W odpowiedzi na to wyzwanie zaczyna się dzieło samonaprawy Rzeczypospolitej: żeby odzyskała siłę do niepodległości, do walki o nią. Kamieniem milowym na tej drodze stało się otwarcie w roku 1747 roku w Warszawie biblioteki publicznej, jednej z pierwszych w Europie. Założona przez dwóch biskupów, braci-bibliofilów Andrzeja i Józefa Załuskich, udostępniała imponujący zbiór ponad 300 tysięcy książek. W nim zapisana była pamięć i kulturowa wartość niepodległości: kroniki i prawa Rzeczypospolitej oraz już utrwalone w piśmie cuda języka polskiego: od Mikołaja Reja i Jana Kochanowskiego po Ignacego Krasickiego.
Doskonale zrozumieli to znaczenie Biblioteki Narodowej ci, którzy chcieli ostatecznie zniszczyć niepodległość Polski. Po klęsce powstania Kościuszki caryca Katarzyna poleciła feldmarszałkowi Suworowowi natychmiast zabrać z polskiej stolicy symbole kulturowej niezależności Rzeczypospolitej. Przede wszystkim Bibliotekę. 2 stycznia 1795 roku ruszył transport całości tych zbiorów (już ponad pół miliona książek i rękopisów) do Petersburga. Zabrać polskiemu narodowi politycznemu jego tradycje państwowe i jego oświecenie, ich materialne podstawy – to był cel tej operacji. Powtórzyła się ona dokładnie tak samo, kiedy Polacy znów zechcieli sięgnąć po niepodległość: w roku 1831. Po klęsce powstania listopadowego, car Mikołaj I nakazał zabranie z ponownie zdobytej Warszawy tego, co stanowiło o jej kulturowej sile: zbiorów bibliotecznych, które z trudem udało się odtworzyć. Zlikwidowany został Uniwersytet Warszawski i Towarzystwo Przyjaciół Nauk, a ich zbiory biblioteczne i artystyczne skonfiskowane. Ponad 150 tysięcy książek wywieziono wtedy z Warszawy do muzeów i bibliotek rosyjskich. Ostatni raz powtórzyli tę operację – niszcząc i paląc zbiory Biblioteki Narodowej – Niemcy w czasie II wojny światowej.
Ale słowo niepodległe – nie przegrało. Jest tutaj, zapisane, dostępne. Zaprasza. Pozwala zrozumieć: czym jest niepodległość i ile jest warta.
prof. Andrzej Nowak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz