Pierwszą baśnią, którą opracuję, jest „Czerwony Kapturek”. Główną złą postacią w tej opowieści jest Wilk, który pozornie wodzi za nos małą dziewczynkę i ma wobec niej złe zamiary. Jak powszechnie wiadomo, to właśnie on jest jedyną złą postacią w baśni o Czerwonym Kapturku i właśnie tu pojawia się zasadnicze pytanie: czy aby na pewno to Wilk jest zły w tej baśni?
Wilk w baśni reprezentuje aspołeczne tendencję, które podświadomie posiada każdy z nas. Zwierzę pełni obraz ojca, który pociąga seksualnie Czerwonego Kapturka. Po stwierdzeniu, że Wilk pociąga Kapturka, nie może umknąć naszej uwadze fakt, że to nie Wilk pragnie Kapturka, tylko na odwrót. Śmiem twierdzić, że mała, zagubiona w lesie dziewczynka, pragnąca starszego osobnika, to dosyć patologiczny i nietendencyjny obraz. Zwierzę ma swoje naturalne instynkty. Gdy dzikie zwierzę czuje się zagrożone, ucieka lub próbuje się bronić – wszystko zależy od sytuacji, w której się znajduje. Ten fakt możemy rozważyć przyglądając się postawie naszego baśniowego Wilka.
Teoretycznie Wilk mógł poczuć się zagrożony na tle seksualnym przez Kapturka, (która może nawet nieświadomie zaburzyła jego przestrzeń osobistą). Owa sytuacja mogła przytłoczyć zwierzę, które naturalnie zaczęło się bronić i jedynym wyjściem dla niego było pozbycie się dziewczyny poprzez jej pożarcie. Później tzw. „wilczy apetyt” nie pozwolił Wilkowi przestać myśleć o zjedzeniu Kapturka i stwierdził, że taka mała dziewczyna nie zaspokoi jego głodu, więc zaplanował wypytać ją o babcię i zjeść je obie. Opisana przeze mnie wyżej teoria jest dość śmiała, ponieważ staram się udowodnić, że tak naprawdę nie możemy uważać Wilka za jedyną złą postać w przedstawianej przeze mnie baśni.
Kolejną sprawą jest prowokacja. Czerwony jest najbardziej wyraźnym, charakterystycznym i rzucającym się w oczy kolorem. Z psychologicznego punktu widzenia osoby noszące na sobie ubranie koloru czerwonego kochają rywalizację. „Czerwoni” potrafią okręcić sobie innych wokół palca i dzięki temu niemal wszystko uchodzi im na sucho. Odnosi się to, moim zdaniem, bezpośrednio do charakteru dziewczyny. Tak naprawdę to Kapturek jest prowodyrem całej zaistniałej sytuacji między nią a Wilkiem. Prowokuje Wilczura czerwienią swojej pelerynki, chce zwrócić na siebie jego uwagę. Gdy dochodzi do interakcji, Czerwony Kapturek zachowuję się jak niczemu niewinna bezbronna dziewczynka, a z Wilka wydobywają się najgłębiej skrywane instynkty. W pochopnej ocenie to Wilk jest wszystkiemu winny, jednak, gdy przyjrzymy się szczegółowo całej sytuacji, to Czerwony Kapturek manipuluje Wilkiem, poprzez jej odważny czerwony strój oraz wyczuwalne pożądanie.
W baśni możemy zauważyć również narcystyczną stronę dojrzewającej młodej kobietki. Młoda dziewczyna, czując pożądanie w stosunku do Wilka, bez problemu podaje mu wszelkie szczegóły na temat adresu zamieszkania jej babci. Kapturek podświadomie uważa, że babcia stanowi dla niej zagrożenie i chcę ją wyeliminować by „zachować” Wilka tylko dla siebie Jednak mimo jasno widocznego egoizmu Czerwonego Kapturka oraz jej niechlubnych zagrywek, uchodzi jej wszystko na sucho i nadal uważana jest za dobrą baśniową postać. Jest przecież uroczą, małą dziewczynką, a takie „zawsze” są niewinne.
Następną kwestią, którą poruszę w mojej pracy, jest postać matki. Rozsądna matka, ubierając swoją córkę na wyprawę przez las (pomijając, że rozsądne matki raczej nie wysyłają swoich dzieci samotnych do lasu), ubrałaby ją w neutralne, spokojne kolory, by ta nie ściągnęła na siebie uwagi zwierzyny leśnej jak i pracujących w lesie drwali. Różnica jednak jest taka, że matka Kapturka może i była rozsądną kobietą, ale nie miała czystych zamiarów ubierając córkę w czerwone odcienie. Matka chcąc, aby jej dziecko jak najszybciej dojrzało, daję jej czerwoną pelerynę i pragnie, by przeszła inicjację seksualną i stała się prawdziwą kobietą. Moim zdaniem, matka Czerwonego Kapturka nie jest zbyt pozytywną postacią w tej baśni. Kierują nią własne pobudki i ambicje, a instynktu macierzyńskiego na pewno nie dopatrzymy się w tej postaci.
W mojej pracy nie twierdzę, że Wilk jest uosobieniem dobra i nie jest winny swoich czynów, ale uważam również, że mimo jego gniewnej natury nie powinniśmy obarczyć go całym zawartym w tej baśni „złem”. Wilk jest tak naprawdę tylko „narzędziem” w rękach kobiet. Zwierzę jest podatne na ich sugestie i prowokację, co prawdopodobnie może się wiązać z jego typowymi „pieskimi” zachowaniami.
Kolejną baśnią, którą opracuję jest „Roszpunka”. Główną złą postacią występującą w tej baśni jest Czarownica, ale czy możemy w ogóle nazwać ją „złoczyńcą”?
Pierwsze moje rozważania oprę na postaci biologicznej matki Roszpunki. Jest to kobieta dbająca tylko o swoje własne zachcianki. Pewnego dnia kobieta zobaczyła w ogrodzie roszpunkę, której pragnęła bardziej niż czegokolwiek na świecie (pomijając upragnione przez nią dziecię) i musiała ją mieć, więc poprosiła swojego męża o dostarczenie jej. Matka Roszpunki doskonale wiedziała, że ogród należy do Czarownicy i nikt nie ma prawa tam wchodzić, bo czeka go kara. Mimo zakazu zjedzenie przez nią jagódek było ważniejsze niż bezpieczeństwo jej męża. Gdy spróbowała cudem zdobytych przez jej małżonka jagód – chciała ich jeszcze więcej. Królowa kolejny raz bezkarnie naraziła swojego męża na niebezpieczeństwo, aby zaspokoić swoje rządzę. Królowa ewidentnie jest egoistką. Jej zachowanie nie jest godne szanującej się żony, ani matki. W rodzinie najważniejsze jest dbanie o siebie nawzajem. Rodzina pod każdym względem powinna być dla nas ważniejsza, niż inne dobra – materialne czy też nie. Moim zdaniem, zachowanie matki Roszpunki czyni z niej po prostu złą „osobę”. Żaden z nas nie chciałby, by nasi najbliżsi przekładali swoje dobro, nad dobro rodziny.
Przejdę do ojca królewny. Ojca Roszpunki ciężko jest nazwać złą postacią, ponieważ jest to tylko posłuszny, spełniający kobiece zachcianki mężczyzna. Nie jest stanowczy i daje sobą manipulować. Król jest bardziej głupcem niż złoczyńcą i przez to właśnie on staje się bezpośrednim winowajcą odpowiedzialnym za utracenie swojej własnej córki. W tym momencie nasuwa mi się myśl „Nieznajomość prawa szkodzi”, ponieważ Król nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie musiał dotrzymać złożonej obietnicy Czarownicy i oddać dziecko po jego narodzinach (bo tak działa prawo obietnicy). W tym przypadku głupota ojca księżniczki odbija się na jego ogólnej ocenie i jest odbierany przeze mnie jako postać negatywna.
Kolejną postacią, której postawa sieje mnóstwo wątpliwości, jest Królewicz. Młody chłopak, zakochany w Roszpunce, obiecuje jej pomóc uwolnić się z wieży, w której została „uwięziona” przez Czarownicę. Mimo złożonej przez Księcia obietnicy, że przy okazji następnego spotkania przyniesie włóczkę, z której Królewna będzie mogła zrobić drabinkę i z nim uciec, chłopak nie spełnia jej. Książę codziennie wieczorem odwiedza ukochaną, lecz nie stara się jej w żaden sposób uwolnić. Jak później dowiadujemy się, jego odwiedziny nie mają wyłącznie charakteru „poznawczego”, ale charakter typowo seksualny. Młody chłopak, kierowany żądzami seksualnymi, „wykorzystuje” Księżniczkę do zaspokojenia własnych potrzeb. Jego zachowanie świadczy o tym, że nie traktuje poważnie związku z Roszpunką. Wniosek z tego jest tylko jeden: Królewicz nie potrzebuje na co dzień dziewczyny jako swojej życiowej partnerki, lecz jedynie do własnego spełnienia się na tle seksualnym. Określenie Księcia mianem „gwałciciela” jest może zbyt agresywnym stwierdzeniem, ale moim zdaniem najbardziej odpowiednim (nazywajmy rzeczy po imieniu).
Złej strony Czarownicy, myślę, że nie muszę przedstawiać, bo jest ona dość „oczywista”. Skupię się, więc na jaśniejszej stronie tej postaci. Czarownica wcale nie ukradła małej Roszpunki jej rodzicom poprzez krętactwo czy też kłamstwo. Kobieta zawarła z ojcem Roszpunki w uczciwy układ, dzięki któremu mała dziewczyna stała się jej „własnością”. Czarownica traktowała Roszpunkę jak własną córkę. Wychowała ją i dbała o nią jak należy.
Przejdę o zamknięcia królewny w wieży. Z pozoru wydaje się to dość drastyczny aspekt wychowawczy, ale jeśli pomyśleć o tym pod innym kątem widzimy, że Czarownica chciała głównie dobra dla swojej wychowanki. Wychowana według starej daty kobieta mogła uważać, że umieszczenie podopiecznej w wieży będzie dla dziewczyny najbezpieczniejszym miejscem w trakcie procesu dojrzewania. „Matka” chciała bronić swe dziecię przed złem otaczającego świata. Wiedziała, że Roszpunka to piękna kobieta i że na wolności wywoływałaby niemałe zainteresowanie u osobników płci przeciwnej. Chciała, by dziewczyna mogła tego uniknąć. Faktem jest to, że Czarownica w pewnym momencie zapędziła się za daleko w swojej opiekuńczości i zazdrości o swe dziecię, co widzimy, gdy wpada w złość dowiedziawszy się o romansie Roszpunki z Królewiczem. Traktuje ona bowiem Księżniczkę nadal jako małą, niedoświadczoną dziewczynkę potrzebującą ochrony. Zachowanie Czarownicy nie jest „przesiąknięte” złem i niechlubnymi pobudkami, lecz bardziej typowo matczyno-opiekuńczymi obawami. Czy to upoważnia nas do nazwania jej „tą złą”?
Ostatnią baśnią, w której występuje jedna z najbardziej kojarzonych złych postaci,
jest „Śnieżka”, a dokładniej chodzi mi o Królową. W tym miejscu po raz kolejny jestem zobowiązana postawić pytanie: Czy w „Śnieżce” tylko Królowa jest negatywną postacią? Czy doszukamy się w tej opowieści innego „ciemnego charakteru”?
Królewicz, który ujrzał Śnieżkę w trumnie i zapragnął ją mieć na własność, to (po raz kolejny w baśniach) przejaw czystego egoizmu. „Widzę i muszę mieć, bo w przeciwnym razie oszaleję” – takiego zachowania spodziewałabym się, u co najwyżej siedmioletniego dziecka, które nie przystoi młodocianemu Królewiczowi. Młodym chłopakiem kierują własne żądze, nie liczy się z uczuciami krasnoludków, które błagają, by ten nie odbierał im Śnieżki. Dodatkowo możemy pomyśleć, że jest on władcą, który nie słucha próśb swoich podwładnych, a liczy się tyle ze swoim zdaniem. Dokładnie nie wiemy, po co martwa dziewczyna była dostojnemu Królewiczowi, ale nie wydaje mi się, by wziął ją krasnalom, by ją, np. pochować jak należy.
Śnieżka jest piękną młodą kobietą, która (można powiedzieć) „kusi” swoim ciałem całe królestwo.
Wszyscy uważają Królewnę za piękną kobietę, a ona sama ma tego pełną świadomość. Można powiedzieć, że Śnieżka wykorzystuje swoje atuty, by osiągnąć, co chce. Pierwszą taka sytuacją jest uniknięcie śmierci z ręki Myśliwego, urok osobisty odegrał tu dużą rolę. Drugą taką sytuacją jest wtargnięcie do domu siedmiu krasnoludków i nieponiesienie za to konsekwencji wyłącznie, dlatego, że mężczyźni już dawno nie widzieli kobiety, a dodatku takiej pięknej.
Śnieżka, wiedząc, że jej niezrównoważona macocha jej nienawidzi, powinna odsunąć się w cień, jednak ta mimo wszystko „rywalizowała” z macochą o względy jej ojca. Śnieżka jest tzw. intrygantką.
Jeśli chodzi o Czarownicę, to postać ta jest ewidentnie negatywna. Zachowanie Czarownicy wynika jej z jej zazdrości o młodszą, piękniejszą Śnieżkę. Po jakimś czasie ta zazdrość stała się obłędem i myślę, że odbiło się to na psychice Królowej. Moim zdaniem nie byłą to kobieta przy zdrowych zmysłach, dlatego popełniła te wszystkie zbrodnie.
W baśni pt. „Śnieżka” w gruncie rzeczy jest tylko jedna zła postać – Czarownica, a dodatkowo jest to, w moim mniemaniu, najbardziej okrutna i najgorsza sylwetka, którą omówiłam w mojej pracy. Królewicz i Śnieżka mimo to, że zachowują się dziwnie i nieszlachetnie, nie są złymi postaciami. Powiedziałabym, że są zagubieni.
Podsumowując, mój wniosek wyciągnięty z głębszego przyjrzenia się postaciom baśniowym jest taki, że nie powinniśmy pochopnie ich szufladkować. Możemy wniosek ten przenieść też na nasze życie. Nie należy dzielić postaci baśniowych oraz ludzi w życiu codziennym na „złych” i „dobrych”. Baśniowe sylwetki, jak i ludzie często tworzą iluzję i pozory wokół własnej osoby, co nieraz zakłóca nam czysty odbiór zamiarów, intencji i charakteru osoby lub postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz