Albrecht Dürer, Św. Jan i 24 starców w niebie |
O tym, że ludzkość od dawna interesowały zagadnienia początku i końca świata, świadczą najstarsze teksty, do których należą: Stary i Nowy Testament. Najbardziej znaną wizję końca świata znajdziemy w Apokalipsie Św. Jana. Należy jednak pamiętać, że próby wyjaśnienia, jak będzie wyglądał koniec świata, odnajdziemy również w księgach Starego Testamentu. np. w Księdze Daniela, Księdze Baruha, a także w utworach apokryficznych, np. wyroczni Sybilii, psalmach Salomona czy tzw. Apokalipsie Abrahama. Apokaliptyczny charakter mają też niektóre fragmenty Nowego Testamentu np. Ewangelia wg Św. Marka (13: 24-26, 14:61-62) czy Listy Św. Pawła. ( I i II do Koryntian (2:6-8; 12:2-4).
Samo słowo „apokalipsa” pochodzi od greckiego apokalipsis tzn. odsłaniam to, co ukryte i oznacza objawienie przez Boga tajemnic za pośrednictwem wybranego proroka.
Dzięki popularności tego motywu, powstał gatunek piśmiennictwa narracyjnego objaśniającego ukrytą przyszłość za pomocą zagadkowych symboli. Nosi on nazwę apokalipsy.
Jako rodzaj literacki apokalipsa oddziałuje przede wszystkim na literaturę o charakterze katastroficznym i mistycznym.
Głównym tematem piśmiennictwa apokaliptycznego są wizje Sądu Ostatecznego. Najważniejszym źródłem obrazów końca świata jest dla literatury Apokalipsa Św. Jana. Jej treścią jest ciąg wizji, których doznał Jan. Szczególną rolę należy przypisać symbolom Apokalipsy, w tym symbolice cyfr. Wśród nich podkreśla się szczególną rolę liczby siedem. Od niej pochodzą charakterystyczne znaki i symbole. Należą do nich: Wizja tronu i Baranka otwierającego kolejnych siedem pieczęci, znak Niewiasty, Smoka i aniołów z siedmioma plagami, czterech jeźdźców apokalipsy, Archanioł Michał walczący ze Smokiem, a także siedmiogłowa bestia. Siedem jest cyfrą oznaczającą doskonałość i pełnię.
Albrecht Dürer, Wizja Chrystusa i siedmiu świeczników/Wikipedia |
W epoce romantyzmu Apokalipsę Św. Jana uważano za wzorcowe dzieło sztuki, zwłaszcza poezji. Romantyczna koncepcja poety – kapłana i proroka, będącego pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem, została sformułowana przez niemieckich filozofów. Wyznaczała także status polskiego poety romantycznego i charakter jego wyobraźni. Jej ślady odnajdziemy w: „Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego, w twórczości Adama Mickiewicza w młodzieńczym „Hymnie na dzień Zwiastowania”, a także w „Widzeniu” ks. Piotra w III cz. „Dziadów” czy w Prologu „Kordiana” Juliusza Słowackiego. W nawiązującej do romantyzmu epoce Młodej Polski powróciły katastroficzne wizje końca świata. Najbardziej znaną jest hymn Jana Kasprowicza „Dies irae”.
W późniejszych epokach II wojna światowa widziana jest przez poetów jako „apokalipsa spełniona”. Wśród nich wyróżnia się twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, autora m. in. „Czterech Jeźdźców Apokalipsy” i „Sądu Ostatecznego”.
Również literatura współczesna nie jest wolna od wątków apokaliptycznych. Pojawiają się one w literackich utopiach i antyutopiach np. w twórczości Herberta George’a Wellsa i George’a Orwella, których utwory są chętnie przenoszone na ekran, co dowodziłoby aktualności problematyki.
Wizje końca świata pojawiają się również we współczesnej literaturze polskiej. Najbardziej znanym utworem nawiązującym już w tytule do tego motywu jest „Mała apokalipsa” Tadeusza Konwickiego. Motyw apokalipsy pojawił się także w twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, w opowiadaniach „Drugie przyjście”, „Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej” czy „Jubileusz”.
Przeciwko katastroficznym wizjom
Wiersz Czesława Miłosza o charakterystycznym tytule „Piosenka o końcu świata” pochodzi z wydanego tuż po wojnie tomu poezji "Ocalenie", ale napisany został podczas wojny. Możemy więc domyślać się, że temat końca świata został sprowokowany przez przeżycia wojenne autora.
Wizja Miłosza nie przypomina jednak wcale jego biblijnego pierwowzoru. Już sam tytuł jest rodzajem prowokacji. Piosenka kojarzy się z czymś zwykłym i banalnym, niepasującym do poważnego i dramatycznego tematu końca świata. Poeta tymczasem przedstawia ów dzień, który wygląda jak każdy inny. Ludzie pracują, ptaki i owady, a także ryby morskie wykonują odwieczne te same czynności i tylko obraz węża może kojarzyć się z jego biblijnym przodkiem.
Poszczególne obrazy nie zawierają żadnych znaków. Obserwujemy zwykłe sceny obyczajowe: kobiety idą pod parasolami, sprzedawcy warzyw się nawołują, a pijak zasypia na skraju trawnika.
Przywołując postać proroka, podmiot mówiący przekornie oświadcza, że nie jest on prorokiem „bo ma inne zajęcia”. Ów prorok-nie-prorok powtarza zresztą dwukrotnie, że innego końca świata nie będzie.
Utwór Miłosza nie poddaje się jednoznacznej interpretacji. Mądrość życia polega, jego zdaniem, na świadomości śmierci. Jednocześnie odrzuca wizję Św. Jana jako nieprawdziwą. Koniec świata w jego interpretacji dziejów – człowieka doświadczonego przez wojnę - dokonuje się bez znaków, patosu, wielkich wizji i bez pocieszenia.
Kosmiczna i prywatna eschatologia jako triumf totalitaryzmu w wierszu Zbigniewa Herberta „U wrót doliny”
Inaczej wyobraża sobie koniec świata Zbigniew Herbert. Jego wiersz zatytułowany „U wrót doliny” wyrasta nie tyle z przeżyć wojennych, co raczej z doświadczenia totalitaryzmu.
W utworze tym odnajdziemy nawiązania do Apokalipsy Św. Jana już na początku. Deszcz spadających gwiazd i łąka popiołów są metaforami, które mają wyraźny związek z wizjami Św. Jana. Jednocześnie roztacza on przed nami obraz, w którym „pod strażą aniołów” nieliczni ocaleni są pędzeni na Sąd Ostateczny. Ludzie ci przypominają „beczące stado dwunogów”, co jest ironicznym nawiązaniem do motywu Dobrego Pasterza i jego owiec.
Część tego wiersza ma charakter reportażu, w którym beznamiętnie opowiada się o rozgrywających się tutaj dantejskich scenach. Za pomocą licznych metafor, które oddają grozę tej sytuacji, np. świst eksplozji, świst ciszy, opowiada się nam o bezwzględnym odłączaniu od siebie ludzi i istot sobie bliskich. Wbrew temu bowiem, czego nauczają ewangeliści, „będziemy zbawieni pojedynczo”. Obraz ten przypomina raczej transport do obozu pracy, w którym rolę strażników więziennych pełnią aniołowie stróże.
Herbert korzysta także z innych środków wyrazu przypominających swoją poetyką film. Są to mikroscenki przedstawiające intymne dramaty, np. rozstanie wieloletniego małżeństwa, staruszki z jej ulubionym kanarkiem, a nawet drwala z jego narzędziem pracy. Okazuje się, że trzeba wyzbyć się wszystkiego. Są i tacy, którzy nadaremne próbują przemycić drogie im pamiątki, ale nie udaje im się to.
Na koniec, posługując się cytatem z Ewangelii, nazywa Herbert Sąd Ostateczny „ostatecznym podziałem” na zgrzytających zębami i śpiewających psalmy.
Obydwaj poeci pod wpływem doświadczenia wojny, okupacji, totalitaryzmów, utracili wiarę w naturalny sprawiedliwy porządek rzeczy, a tym samym w obietnicę zawarte w Biblii, a w szczególności w Apokalipsie, mówiące o tym, że koniec świata będzie w istocie końcem śmierci i zła i że „Bóg otrze każdą łzę, a śmierci już nie będzie”. Ich apokalipsa nie ma ani wspaniałych wizji, ani nie niesie pociechy.
Groteskowe obrazy apokaliptyczne w "Końcu świata" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego
Odmienną od zaprezentowanej w wierszach Miłosza i Herberta wizję końca świata przedstawia Konstanty Ildefons Gałczyński w utworze, który powstał jeszcze przed drugą wojną światową - w 1922 r. Nie jest on więc obciążony doświadczeniami drugiej wojny i totalitaryzmu.
Ujęcie tematu ma charakter typowy dla Gałczyńskiego, tzn. żartobliwy i groteskowy. Groteska przejawia się tutaj w zderzeniu poważnej treści z żartobliwą formą. Zarówno tytuł, jak i motto, mają taki właśnie charakter. Podtytuł „Wizje Świętego Ildefonsa” są informacją, że nie należy traktować utworu zbyt serio, ponieważ nie ma takiego świętego, po drugie nie ma nawet takiego imienia. Gałczyński przybrał je prowokacyjnie i używał jako rodzaj żartu. Również motto i dedykacja są wymieszaniem powagi z żartem. Cytaty zapowiadające koniec świata po łacinie mieszają się tutaj z określeniami w rodzaju „trąby powietrznej w kwiecie wieku”.
Akcja rozgrywa się we Włoszech, w Bolonii, gdzie pracownicy akademii o wymyślnych imionach w rodzaju Pandafilanda, zapowiadają koniec świata. W efekcie wszyscy wpadają w panikę. Dzieją się rozmaite znaki, nie mające jednak nic wspólnego z Apokalipsą Św. Jana, np. pękają lustra, co zdaniem narratora jest karą za grzechy.
Zagłada postępuje, wszystko się rozpada: teatry, sklepy, cyrki, ubikacje. Tymczasem ludzie postanowili zaprotestować przeciwko temu i tłum ruszył w pochodzie. Nie był to jednak pochód zwyczajny ale – jak to u Gałczyńskiego – „anarchiści niosący piekielne maszyny szli obok masonów, marksistów, rewolucjonistów i kukluksklanów”.
W pewnym momencie następują wprost nawiązania do Apokalipsy Św. Jana, ale z użyciem kolokwializmów: „Kosmiczna zaczęła się chryja z całą straszliwą atmosferą. Vide Święty Jan – apokalipsa – Patmos”. Na koniec „świat jak łódź bez steru, jak potworny kadłub Tytanika zatonął w odmętach eteru”.
Ostatecznie okazuje się, że wszystko to „sługa boży Ildefons słyszał przez telefon” i zapisał jako swoją księgę apokalipsy.
Jak widać z przytoczonych przykładów, polscy poeci współcześni nawiązują do Apokalipsy św. Jana tworząc własne, odmienne wizje końca świata.
Czesław Miłosz w „Piosence o końcu świata” wyobraża go sobie – w opozycji do Apokalipsy św. Jana - bez znaków i dramatycznych zapowiedzi, ale jako proces, który „staje się już”.
Zbigniew Herbert nadaje wydarzeniom reporterski ton i przedstawia je na podobieństwo doświadczeń pokolenia, które zaznało okrucieństwa totalitaryzmu.
Można też temat Apokalipsy i końca świata potraktować z dystansem i na wesoło, bawiąc się słowami, obrazami, mieszając realizm z fantazją, jak to robi Konstanty Ildefons Gałczyński. Jego apokalipsa przypomina bardziej groteskowo-satyryczny kabaret niż koniec świata.
Wszystkie te wyobrażenia końca świata noszą piętno doświadczeń ich twórców, mają też odmienne od pierwowzoru przesłanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz