środa, 23 września 2020

Marek Oberländer i Jan Lebenstein. Totemiczny znak figury ludzkiej - wystawa w Muzeum Narodowym we Wrocławiu /relacja/

Do 3 stycznia 2021 roku W Muzeum Narodowym we Wrocławiu można oglądać i kontemplować niezmiernie interesujące prace Marka Oberländera i Jana Lebensteina - artystów przygniecionych ciężarem wojennych cierpień, którzy próbują w swoich obrazach odnaleźć na nowo człowieczeństwo. Z pewnością warto stanąć przed pracami nieco - niesłusznie! - zapomnianego malarza, jakim jest Marek Oberländer i zamyślić się nad kondycją duchową i moralną nas samych.

Wystawa "Marek Oberländer i Jan Lebenstein. Totemiczny znak figury ludzkiej",
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Jak słusznie zauważył w przedmowie do katalogu wystawy Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu wystawa prac Marka Oberländera i Jana Lebensteina nabiera nowych znaczeń w czasach pandemii, stawiając pytania o conditio humana. Obaj artyści - jak pisze - zgłębiali mroczną, pokrętną naturę ludzką, analizując jej pierwotną biologię i odwołując się do archaicznych, mitycznych korzeni człowieczeństwa. (...) Postać ludzka sprowadzona do kategorii "figury" - znaku i metafory odczłowieczenia. Odrealniony świat, którym już nie władamy, którego już nie tworzymy, który stał się nam całkowicie obcy".

Marek Oberländer, Figura, 1959-1960,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Kuratorka wystawy, pani Magdalena Szafkowska, długo, bo ok. dziesięć lat, nosiła się z myślą o zrobieniu wystawy dzieł Marka Oberländera, którego obrazy trafiły do Muzeum Narodowego w 1978 roku, kiedy to ofiarował je tuż przed śmiercią sam malarz (mieszkał w tym czasie w Nicei). Natomiast druga partia jego prac trafiła do zbiorów muzeum dzięki żonie artysty - Halinie Pfeffer-Oberländer, która jest pierwowzorem Kici Koci z kabaretu Mirona Białoszewskiego. Drugi z artystów, Jan Lebenstein, jest z pewnością bardziej znany, a jego prace trafiły do wrocławskiego Muzeum Narodowego na początku lat 70. i były wielokrotnie eksponowane. Obecna wystawa poświęcona jest przede wszystkim Markowi Oberländerowi, którego obrazy przeważają - jest ich 80. Poprzednie wystawy tego artysty odbyły się wiele lat temu, w tym wiekopomna - w warszawskim Arsenale w 1955 roku.  Ogólnopolska Wystawa Młodej Plastyki przeszła do historii jako bunt przeciwko wszechobecnemu wówczas socrealizmowi, a jej głównym pomysłodawcą i organizatorem był właśnie Marek Oberländer. Obecna ekspozycja w Muzeum Narodowym jest próbą unaocznienia faktu, że artysta ten nie jest bynajmniej naśladowcą Lebensteina, ale oryginalnym twórcą.

Marek Oberlander, Figura, 1959-60,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Na wystawie we Wrocławiu znalazły się prace z najlepszego okresu twórczości Marka Oberländera, kiedy to artysta zmagał się ze swoją traumą wojenną. Pochodził z Kresów - urodził się 14 kwietnia 1922 roku w Szczerzecu koło Lwowa. Utracił całą swoją rodzinę - najpierw ojca, kiedy miał zaledwie jedenaście lat, a potem, podczas wojny, resztę rodziny. Jako siedemnastolatek został przymusowo wcielony do Armii Czerwonej, a następnie skazany za dezercję na katorgę, co prawdopodobnie uratowało mu życie, ale mocno nadszarpnęło zdrowie fizyczne i psychiczne. Kiedy w 1946 roku powrócił do Polski, postanowił zostać malarzem. Malarstwo stało się dla niego rodzajem terapii - próbą opisania świata na nowo, a przede wszystkim próbą opowiedzenia o ludzkiej kondycji.

Marek Oberländer, Figura 30, papier, tusz, 1962, 
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Podczas studiów na SP obaj artyści się spotkali i od tego zaczyna się ich wspólna droga, co stało się dla kuratorki wystawy inspiracją do tego, aby tak właśnie pokazać prace obu malarzy. Figury osiowe Lebensteina pokazują podobne, a zarazem inne odzwierciedlenia wyobraźni prezentowanych na wystawie artystów - obu tak straszliwie okaleczonych. 

Również powojenne losy Oberländera, którego obrazy dominują na wystawie, są bardzo dramatyczne. Po 1968 roku artysta wyemigrował do Szwecji, gdzie rozwinął swoje tematy, a jego prace spotkały się z prawdziwym uznaniem. Stamtąd wyjechał do Paryża, gdzie wziął ślub ze swoją wieloletnią partnerką Haliną Pfeffer. Z powodu śmierci ojca wróciła do Polski i już nigdy się nie zobaczyli. 

Marek Oberländer, Figura, gwasz, 1964, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Na wystawie w Muzeum Narodowym przeważają prace Oberländera na papierze, jest także kilka obrazów olejnych. Artysta wielokrotnie próbował sportretować zamordowaną podczas okupacji matkę, a ponieważ nie zachowała się żadna jej fotografia, próby te przybrały postać wizerunków postaci "bez twarzy, o podwójne twarzy, wreszcie twarzy odwróconej (jak u Chagalla)" (W. Włodarczyk, katalog wystawy Lebensteina). W cyklu "Garbate" wizerunek człowieka przybrał formę "plastycznego znaku przeżycia" duchowego i cielesnego cierpienia, jak zauważyła M. Kitowska-Łysiak. Pod koniec lat 50. Figury Oberländera podlegały kolejnym transformacjom. Obrazy artysty zapełniły postaci ludzi-owadów, ludzi-ptaków albo stylizowane ludzkie szkielety. Kolorystyka - od barw monochromatycznych po czarnobiałe ("Sylwetki" z początku lat 60.), choć zobaczymy na wystawie obrazy o bogatszej kolorystyce, przypominającej prace Lebensteina. W latach 60. pojawiają się postaci owadzie przypominające modliszki, wywołujące skojarzenia z "Przemianą" Franza Kafki. 

Marek Oberländer, Figura, papier, tusz, 1962,
 fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Obaj artyści - zarówno Marek Oberländer, jak i Jan Lebenstein - próbują przedstawić samych siebie - "przygniecionych ciężarem wojny, która wyrugowała z ludzkich istot i niepowtarzalną - uwarunkowaną duchowością, a także cielesnością - osobowość, tożsamość, indywidualność" - podsumowuje malarstwo obu Magdalena Szafkowska, kuratorka i autorka katalogu wystawy.

Z pewnością warto stanąć przed obrazami nieco - niesłusznie! - zapomnianego malarza, jakim jest Marek Oberländer i kontemplując je zamyślić się nad kondycją duchową i moralną nas samych.


Dziękuję Pani Magdalenie Szafkowskiej za oprowadzenie po wystawie "Marek Oberländer i Jan Lebenstein. Totemiczny znak figury ludzkiej", a także za inspirujący i ciekawie wydany katalog, w którym zamieściła swoje przemyślenia na temat obu artystów i ich prac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

59. Międzynarodowy Festiwal Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju

Już w czerwcu kolejna (pięćdziesiąta dziewiąta!) odsłona Międzynarodowego Festiwalu Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju! Festiwal hołdu...

Popularne posty