poniedziałek, 12 października 2020

Magdalena Abakanowicz – artystka osobna

 Autorka słynnych „Tłumów” mówiła o sobie, że jej dzieciństwo było samotne, że po raz pierwszy zobaczyła tłum w Warszawie, przed Powstaniem i że było to związane z poczuciem strachu. 

Magdalena Abakanowicz wśród swoich `Nierozpoznanych` w Poznaniu,
fot. Tomasz Kamiński

Taka się urodziłam…

Urodzona 20 czerwca 1930 r. w Falentach, koło Warszawy, spędziła na wsi, w domu, który był właściwie dworem, wiele lat. Wspomina, że zawsze była inna, osobna:

Taka się urodziłam – wyjaśniała Jakubowi Janiszewskiemu w wywiadzie radiowym udzielonym TOK FM. Zanim nauczyłam się posługiwać sprawnie palcami, brałam w dłonie jakieś przedmioty i wiązałam je ze sobą. Tylko ja wiedziałam, dlaczego ten patyk z tym kawałkiem gliny są jedną rzeczą. Bez przerwy grzebałam w ziemi, zajmowałam się lepieniem i tworzeniem przedmiotów o mnie tylko wiadomych znaczeniach. Robiłam w pokoju dziecinnym straszny bałagan, więc rodzice podczas porządków to wszystko wyrzucali, a ja wygrzebywałam ze śmietnika co ważniejsze rzeczy .

Była samotnym dzieckiem. Poszła do szkoły mając 14 lat i – jak wspomina – nie umiała grać w piłkę, była nieśmiała, płaczliwa i chorowita.

Powiedziano mi, że na rzeźbę się nie nadaję

W liceum plastycznym jakoś nie zauważono jej talentu, a kiedy na egzaminie wstępnym na studia ulepiła smoka z gliny, komisja oceniła ją surowo: Powiedziano mi, że na rzeźbę się nie nadaję, bo nie mam wyczucia formy. Od tej pory przyszła, bodaj najsłynniejsza, polska rzeźbiarka zajmowała się malarstwem. Chodziła nocą do pracowni i próbowała malować. Kiedyś zobaczył jej obrazy Jerzy Soltan i zachwyciło go jej surrealistyczne malarstwo. Sprawiło jej to niekłamaną przyjemność, ale w owym czasie nawet nie marzyła o rzeźbie. 


Biegnący, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Mieszkałam nigdzie, jadłam nic

Nauka i studia były czasem niezwykle trudnym, nie tylko dlatego, że była osobna. Dokuczała również bieda. 

Mieszkałam nigdzie, jadłam nic – wspomina w przywołanym wywiadzie. Z koleżanką zbierałyśmy od kolegów jakieś grosze na bułkę. Potem sprzedawałam krew. Te wszystkie momenty były bardzo trudne . Jednakże rodzice wpoili jej rodzaj wewnętrznej dyscypliny – „trzeba się zachowywać” dawało siłę wtedy i na całe życie. 

To, co robiłam, nie pasowało do niczego

Dla niej sztuka była stanem ducha, psychiczną przypadłością, z którą trzeba było żyć.

Dla mnie sztuka jest stanem psychicznym – powie po latach. Przywarą, z którą trzeba sobie radzić. Może zmuszać do myślenia, ale nie może być użyteczna. Wszystko, co wprowadzam do rzeczywistości, pochodzi ze mnie, głęboko ze środka.

W „Myślach i słowach” napisała coś, co brzmi jak romantyczny manifest:

Sztuka pozostanie najbardziej zdumiewającą działalnością człowieka, zrodzoną z bezustannych zmagań rozumu z szaleństwem, marzenia z rzeczywistości...

Abakan, Nogi, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Przestrzeń kontemplacji - abakany

Będąc dzieckiem, wchodziłam do spróchniałego pnia i w nim zamierałam – opowiada we wspomnianym wywiadzie. Pragnęła być częścią czegoś większego, jakiegoś organizmu, toteż kiedy zamieszkała z mężem w małej kawalerce, zaczęła malować olbrzymie płótna, bo … mogła się wokół nich przechadzać. To dawało poczucie przestrzeni. Z czasem jednak płaskość zaczęła ją przygnębiać i zrodziła tęsknotę za trzecim wymiarem. Zaczęła więc tkać i zszywać kawałki tkaniny. W ten sposób powstawały wielkie, miękkie rzeźby, a raczej antyrzeźby, jak je nazwała. Nikt tego wtedy nie robił ani też nie uznano by tych reliefowych płócien za sztukę, ale można było przynajmniej, jak w dzieciństwie, wejść do środka rzeźby i stać się na chwilę jej częścią. Tak powstały abakany, określane przez artystkę jako przestrzeń kontemplacji. Były jej oryginalnym odkryciem, toteż przejęły od niej nazwę. 

Abakan jest wymagający. Potrzebuje szczególnej troskliwości i szczególnej ekspozycji. Nie nadaje się na ścianę, do dekoracji. Do niczego się nie nadaje.

W 1962 roku Abakanowicz uczestniczyła w Międzynarodowym Biennale Tkaniny w Lozannie. Zaprezentowała tam Kompozycję białych form, która wzbudziła zarówno zainteresowanie, jak i kontrowersje. Była to jeszcze tkanina płaska, ale zawierała już elementy reliefowe,  nowoczesną kompozycję form geometrycznych oraz wysmakowaną kolorystykę, łączącą odcienie beżu, bieli, szarości oraz sepii. Trzy lata później przestrzenne tkaniny artystki zostały zaprezentowane na Międzynarodowym Biennale w São Paulo, gdzie wzbudziły sensację, a Abakanowicz zdobyła Złoty Medal, który otworzył jej drogę do międzynarodowych wystaw i uczynił z niej artystkę znaną i rozpoznawalną.

To samoistne twory, zawieszone swobodnie w przestrzeni, bez ścian w roli tła bądź podpory, zapętlone w środku, a przy tym otwarte, dostępne zmysłom ze wszystkich stron, również od wewnątrz – pisała Ewa Hornowska o abakanach w katalogu jednej w wystaw artystki.

Postać stojąca w kształcie krzyża, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Odcisk człowieka

Nie poprzestała na tym. Kiedy otrzymała dodatkowy pokój na pracownię, odlała w gipsie ludzką sylwetkę, a potem z utwardzonego worka wykonała skorupowy pozytyw – odcisk człowieka. Bo poza ambicjami duchowymi, jest w każdym człowieku ta gigantyczna materialność. 

Międzynarodową pozycję artystki ugruntowały jej prace z lat 70., a mianowicie cykl "Alteracje" (obejmujący serie takie jak "Głowy", "Plecy", "Postaci siedzące") oraz "Embriologia" - formy organiczne przypominające jaja. Zwłaszcza ta ostatnia seria wzbudziła zachwyt na Biennale w Wenecji w 1980 roku.

Artystka komentowała swoje prace przy okazji różnych wystaw. O cyklu „Głowy” pisała:

Formy, które określam równie jako Głowy, odnoszą się do moich obaw, że przekraczając szybkość swojego biologicznego rytmu człowiek traci zdolność medytacji. Odczuwam lęk wobec cierpień spowodowanych sztucznym środowiskiem i nieustannym napięciem nerwów.

Mała embriologia, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

O „Embriologii”:

Embriologia.(…) Nałóg objaśniania wszystkiego jest katastrofą naszego czasu. Nie należy utożsamiać tajemnicy z problemem. Problem można podzielić na strefy poddające się analizie, tłumaczeniu, a tajemnica jest całością, która nas ogarnia, choć niechętnie się do tego przyznajemy.

O „Postaciach siedzących”:

Postacie siedzące, skorupowe negatywy obojętności ludzkiego ciała, są również problemem zawierania i obejmowania. Ten sykl dotyczy pustej przestrzeni, która może być wypełniona przez naszą wyobraźnię, oraz strefy dotykalnej, sztywnej, która jest niekompletnym śladem naszej przestrzennej przystawalności do materialnego otoczenia. 

Pracując nad „Katarsis” snuła jednocześnie takie refleksje:

Między mną a materiałem, z którego tworzę, nie ma pośrednictwa narzędzia. Wybieram go rękami. Rękami kształtuję. Ręce przekazują mu moją energię. Tłumacząc zamysł na kształt, zawsze przekażą one coś, co wymyka się konceptualizacji. Ujawnią nieuświadomione.


Siedząca postać, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

„Katarsis” to wielofiguralna kompozycja w plenerze, składająca się z 33 monumentalnych postaci, które stoją w pobliżu Pistoli we Włoszech. Brąz, z którego są wykonane, zapewnia im długie, chciałoby się powiedzieć: wieczne trwanie. Tworzą rodzaj przestrzeni kontemplacyjnej, w której człowiek, poruszając się, ma możliwość snucia refleksji na temat otoczenia i samego siebie. Sama artystka pragnęła, aby postacie wywoływały niepokój, a może także świadomość siły bezruchu. 

Tłum – refleksja o człowieku i jego kondycji we współczesnym świecie

Do najbardziej znanych i rozpoznawalnych prac artystki należy seria „Tłum”, wykonana z  brązu. Dla niej miarą pozostawał przede wszystkim człowiek, jego kondycja i pozycja we współczesnym świecie. W pracach Abakanowicz z tego cyklu człowiek jest zagubiony albo anonimowy w tłumie innych ludzi, a przy tym często pozbawiony indywidualnych cech. To ktoś o utraconej tożsamości, androgyniczny everyman  - pozbawiony niejako własnej istoty i treści. Interesowała ją, jak mówiła, straszliwa ludzka niemoc wobec własnej struktury biologicznej.

Stojący tłum, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Nowe wyzwania

Lata osiemdziesiąte przyniosły zainteresowanie nowymi materiałami rzeźbiarskimi: brązem, kamieniem i drewnem.  W kolejnym słynnym już cyklu "Gry wojenne" wykorzystała pnie i konary starych drzew ściętych przez drogowców. Z pni pozostawionych podczas wycinania lasów Magdalena Abakanowicz tworzy symbole życia i śmierci, łącząc ze sobą różne materiały (workowe płótna, metalowe obejmy) i personifikuje kompozycję. 

Zaczęła także tworzyć wielkie realizacje przestrzenne na wolnym powietrzu - we Włoszech, Izraelu, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Korei Południowej i na Litwie. Jedną z największych są "Nierozpoznani" - 112 postaci odlanych z żeliwa, które znajdują się w poznańskim parku na Cytadeli.

Będę zapewne zawsze porzucała jedne techniki i materiały na rzecz drugich (...) Najciekawiej jest posługiwać się techniką, której się jeszcze nie zna, i budować formy, których się jeszcze nie zna - deklarowała.

 I rzeczywiście, zaczęła tworzyć w obszarach dotąd przez siebie niepenetrowanych. W latach dziewięćdziesiątych, pod wpływem fascynacji japońskim tańcem butoh, tworzyła choreografie dla tancerzy polskich i japońskich.

Idący tłum, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Poza tym wzięła udział w konkursie władz Paryża na opracowanie planu dzielnicy, mającej stać się przedłużeniem osi stolicy Francji w kierunku zachodnim, poza dzielnicą La Defence. Zaproponowała wówczas nowatorską koncepcję stworzenia idealnej ekologicznej dzielnicy, która składałaby się z kilkudziesięciu budynków o wysokości ok. 25 pięter. Miały mieć organiczne kształty, nawiązujące do drzew, a od dołu do góry pokrywać je miała pnąca roślinność, wyrastającą na różnych poziomach fasad. Stąd wzięła się nazwa koncepcji: "Architektura arborealna". Projekt nie został wprawdzie wprowadzony w życie, bo zabrakło na jego realizację pieniędzy, ale trzeba przyznać, że był wizjonerski i prekursorski, jak niegdyś architektura Gaudiego. Był próbą zmierzenia się z problemem każdego wielkiego miasta, którego liczba mieszkańców ciągle rośnie i trzeba budować dla nich więcej mieszkań. Nie muszą one jednak być „blokowiskami”, przeciwnie – ma to być architektura zbliżająca człowieka do natury, właśnie za sprawą roślinności.

Magdalena Abakanowicz wykonywała również niezwykłe zlecenia. Jedno z nich na prośbę mieszkańców Hiroszimy, które miało być dziełem upamiętniającym ofiary wybuchu bomby jądrowej. Tak powstała grupa czterdziestu postaci z brązu, ustawiona na wzgórzu, gdzie ludzie usiłowali się schronić i gdzie umierali.

Mutanty stojące, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Po „Figurach siedzących” pojawiły się w twórczości Magdaleny Abakanowicz także postaci stojące, kroczące, potem tańczące… Do każdego cyklu dobierała odpowiednie surowce. Następnie przeszła od dzieł antropomorficznych do abstrakcji. Na pustyni Negev ustawiła siedem kamiennych kręgów. Na Litwie, w leśnym parowie, wzniosła dwadzieścia „pni” z betonu, zaś w Storm King Art Center w Nowym Jorku skonstruowała cztery „sakrofagi” z drewna w oszklonej konstrukcji. 

Ślady istnienia Magdaleny Abakanowicz we Wrocławiu – wystawa 

Prace MagdalenyAbakanowicz znajdują się w zbiorach ponad 70 muzeów i kolekcji publicznych na całym świecie, m.in. Muzeum Narodowego we Wrocławiu i w Warszawie, oraz w Poznaniu, w Muzeum Sztuki w Łodzi oraz Centre George Pompidou w Paryżu, Metropolitan Museum w Nowym Jorku i Museum of Modern Art w Kioto.

Pragnąc uczcić tę niezwykłą artystkę, zmarłą 20 kwietnia tego roku, wrocławska mia Art Gallery Magdaleny Mielnickiej przygotowała we współpracy z Fundacją All That Art!, Biurem Wrocław 2016 oraz European ArtEast Foundation wystawę retrospektywną: „Ślady istnienia. W hołdzie dla Magdaleny Abakanowicz (1930-2017)”. Jej kuratorami są Maria Rus Bojan z Tate Gallery w Londynie oraz Mariusz Hersmandorfer – wieloletni przyjaciel i współpracownik artystki, który będąc dyrektorem Muzeum Narodowego we Wrocławiu, zgromadził największy w Polsce zbiór prac tej artystki. Ekspozycja obejmuje nie tylko zamkniętą przestrzeń wystawienniczą sal Galerii Dworcowej na Dworcu Głównym we Wrocławiu, ale również inne przestrzenie miejskie: Przejście Świdnickie, Muzeum Współczesne, wirydarz Muzeum Architektury, Port Lotniczy, dziedziniec Synagogi pod Białym Bocianem oraz Bastion Ceglarski. Ślady obecności artystki można odkrywać we Wrocławiu do 25 sierpnia 2017 roku.

Bibliografia:

Ada Rottenberg, Samotne debiuty, (w:) Sztuka w Polsce 1945-2005, Warszawa 2005 r.

„Konteksty” 2006/3-4, numer monograficzny poświęcony Magdalenie Abakanowicz

Magdalena Abakanowicz,  katalog wystawy indywidualnej Magdaleny Abakanowicz w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w 1995 r.

Magdalena Abakanowicz , Hermansdorfer Mariusz, katalog wystawy w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, 1995 r.

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu "Niezła Sztuka".





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty