niedziela, 7 lutego 2021

„Debussy – Tchaikovsky” - nowy album NFM Orkiestry Leopoldinum /recenzja/

W lipcu ubiegłego roku ukazał się album Narodowego Forum Muzyki: „Debussy – Tchaikovsky” w wykonaniu NFM Orkiestry Leopoldinum pod batutą jej obecnego szefa artystycznego Josepha Swensena. Zawiera kompozycje  Claude’a Debussy’ego oraz  Piotra Czajkowskiego - artystów różniących się znacznie od siebie, których zestawienie na płycie daje interesujące efekty. Warto jej posłuchać, zapewniam!


Dwie strony tej samej monety

Debussy i Czajkowski są jak dwie strony tej samej monety - zapewnia w eseju towarzyszącym płycie dyrektor artystyczny NFM Orkiestry Leopoldinum, Joseph Swensen. Mają wspólny rdzeń, ale zwróceni są w przeciwnych kierunkach. Czajkowski pozostaje wierny Mozartowi i europejskim tradycjom klasycznym, podczas gdy Debussy, ze swoją miłością do muzyki Bali, kieruje nas w stronę szeroko pojętego braterstwa ludzkości. Podstawowy język muzyczny, jakim się posługują, jest jednak bardzo podobny. To język melodii. Być może właśnie ich magiczna zdolność do tworzenia pięknych i niezapomnianych melodii najbardziej zachwyciła madame Nadieżdę von Meck, bogatą rosyjską mecenaskę obu kompozytorów.

Istotnie, kiedy wsłuchamy się w obie kompozycje, przekonamy się, że są one zapisem nastrojów, z których pierwszy - pełen niepokoju i jakiejś nostalgii - uzupełnia się niejako z drugim: harmonijnym i melodyjnym.

Claude Debussy - odejście od reguł klasycznej harmonii

Kwartet smyczkowy g-moll op. 10 - jedyny kwartet, który skomponował - ukończył Debussy w roku 1893, mając niespełna 31 lat. Utwór miał być zadedykowany kompozytorowi Ernestowi Chaussonowi , którego osobiste zastrzeżenia co do tej kompozycji ostatecznie zmieniły pierwotne intencje kompozytora. Premiera kwartetu odbyła się 29 grudnia 1893 roku w paryskim Société Nationale .

Składający się z czterech części utwór ma zmysłowy, impresjonistyczny charakter, a charakterystyczne przesunięcia tonalne są rozpoznawalnym symbolem jego czasu powstania. Dzięki cyklicznej strukturze stanowi przykład ostatecznego oderwania się od reguł klasycznej harmonii. Stąd wrażenie niepokoju. Dzięki bogatemu składowi orkiestrowemu, paleta kolorów i ekspresja wykonania z pewnością wzbogacają dzieło Debussy`ego.

Piotr Czajkowski jak balsam na duszę

Wyznam, że Serenady C-dur op. 48 wysłuchałam z ulgą i wielką przyjemnością. Ta muzyka działa jak balsam :-) Z pewnością dlatego, że tego rodzaju kompozycje śpiewano pod oknem ukochanej przy akompaniamencie lutni. W XVIII w. rozwinęła się natomiast kilkuczęściowa serenada instrumentalna, która przybrała postać utworu orkiestrowego. Takie serenady komponował m. in. W. A. Mozart (Eine kleine Nachtmusik) na orkiestrę smyczkową. W XIX wieku powstało kilka słynnych serenad romantycznych na orkiestrę smyczkową (Dvořák, Elgar). Wśród takich kompozycji jest także także Serenada C-dur Czajkowskiego, jego ulubiona. Zawiera rozmaitość niezwykle pięknych melodii, a jej brzmienie do dziś zachwyca bogactwem i spoistością. pozostaje wyrazem zamiłowania Czajkowskiego do form dawnych, a w szczególności do muzyki Mozarta.
Serenada powstała dość szybko, bo rok po zapowiedzi o jej komponowaniu została wykonana w 1881 w Petersburgu. My mamy znakomitą okazję, aby posłuchać jej w nowym opracowaniu i rewelacyjnym wykonaniu NFM Orkiestry Leopoldinum. Tego nie sposób pominąć, jeśli ktoś kocha muzykę :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót Orfeusza - koncert pamięci Andrzeja Markowskiego w setną rocznicę urodzin w NFM /zapowiedź/

29 listopada o 19.00 Narodowe Forum Muzyki zaprasza na koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej pod batutą maestra Jacka Kaspszyka, poświęcony p...

Popularne posty