środa, 26 lipca 2023

Magdalena Abakanowicz (prawie) bez tajemnic /recenzja biografii Pawła Kowala: "Abakanowicz. Trauma i sława"/

Liczącą blisko pięćset stron biografię Magdaleny Abakanowicz przeczytałam od deski do deski, niczego nie pomijając, począwszy od zachęty do czytania autorstwa innego wybitnego artysty, Leona Tarasewicza, a na Posłowiu kończąc.  Jej autor, Paweł Kowal, nakreślił portret artystki nie tylko rzetelnie, odwołując się do licznych źródeł (w tym do niepublikowanych dzienników), ale nadał swojej pracy osobisty ton. To jest w jakimś sensie JEGO Abakanowicz, w takim znaczeniu, jaki ma tytuł filmu Joanny i Krzysztofa Krauze "Mój Nikifor". Czy bowiem w ogóle możliwa jest biografia obiektywna?

Mój egzemplarz biografii, Wyd. Agora

Dotknęłam kiedyś tego tematu w rozmowie z Renatą Lis, w związku z jej biografią "W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu". Powiedziała wówczas coś, co znakomicie przystaje także do książki Pawła Kowala:

"Nie proponuję czytelnikom obiektywnej biografii Bunina, ponieważ taka biografia jest niemożliwa. Opowiadam o tym, jak ta biografia złożyła się we mnie tu i teraz. Przecież każda taka opowieść jest kreacją - nawet w opowieści o własnym życiu, nawet przeznaczonej na użytek prywatny, jedne "fakty" wybieramy, inne pomijamy, wymyślamy albo przekręcamy (często bezwiednie), o jeszcze innych w ogóle nie pamiętamy, pełnymi garściami czerpiemy za to z cudzych wspomnień, coś nam się śni i marzy, dwoi się i troi, a twarze ze zdjęć plenią się w naszej pamięci, podając się za twarze z rzeczywistości. Z takiego szemranego materiału lepimy swoją opowieść o "prawdziwym" życiu,  odpowiednio je naświetlając, wydobywając lub naddając znaczenia".

Celowo przytoczyłam obszerny fragment tej wypowiedzi na temat pisania biografii, ponieważ to, o czym mówiła Renata Lis, oświetla w jakiś sposób metodę tworzenia biografii Abakanowicz. Również Paweł Kowal nie ukrywa swojego osobistego stosunku do artystki, rozpoczynając swoją opowieść dedykacją poświęconą żonie i przywołując dzień oraz miejsce ich wesela, które odbyło się w Falentach, gdzie Magdalena przyszła na świat 20 czerwca 1930 roku i gdzie spędziła pierwsze lata życia. Ale to nie wszystko! Autor deklaruje wprawdzie, że patrzy na życie artystki z punktu widzenia historyka czasów współczesnych oraz politologa, ale - podobnie jak Renata Lis - próbuje też spojrzeć na bohaterkę swojej biografii przez jej tajemnicę. W pewnym momencie swego życia Bunin doświadczył głębokiego rozdwojenia - kochał dwie kobiety jednocześnie i z żadnej nie umiał zrezygnować. Podobnie było z Magdaleną Abakanowicz, która będąc zamężna z Janem Kosmowskim, miała jednocześnie głęboką relację z Arturem Starewiczem - partyjnym notablem (poznali się, gdy artystka wystawiała swoje prace w Londynie, gdzie był ambasadorem), a jednocześnie człowiekiem nietuzinkowym, erudytą o szerokich horyzontach. Przy czym obaj mężczyźni byli jej absolutnie podporządkowani i jakoś znosili siebie wzajemnie. Jak pisze Paweł Kowal:

"Po pewnym czasie ich wspólne w dużej mierze życie znalazło ustalone formy. W Warszawie - wspólne obiady, święta. Każdego roku artystka spędzała część wakacji z Janem, część z Arturem, część spędzali we troje. I tak przez lata".

Jak wyglądały te wspólne wakacje, dowiadujemy się z dowcipnej relacji jednego z pasierbów Starewicza, Gabriela Michalika. Otóż będąc ok. ośmioletnim chłopcem był świadkiem przywiezienia przez Artura tkaniny wartej podobno 20 tysięcy dolarów.

"Wyobrażałem sobie, że to jest na przykład latający dywan - wspomina. (...) Tkaninę zobaczyłem bodaj dopiero następnego dnia. Pani Magda rozpostarła ją na stole. Przypominała duży dziurawy worek na ziemniaki (...). Potem przed domem powstała "polowa" pracownia rzeźbiarska Magdaleny Abakanowicz". Opisuje też artystkę przy pracy, kiedy to znalazła właściwy pień drzewa i wobec bezradnego traktorzysty ("Nie puszcza, jeszcze ten skurwysyn nie puszcza, pani profesor!") osobiście odrąbała go siekierą, aby przez następne dni pieczołowi obrabiać. Tak powstawały "Gry wojenne"... Ze wspomnień małoletniego wówczas Gabriela wyłania się portret kobiety zdecydowanej, silnej, chciałoby się rzec: męskiej.

Magdalena Abakanowicz, Lipsis z cyklu "Gry wojenne",
wystawa "Abakanowicz.Totalma" w Muzeum Narodowym we Wrocławiu,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Paweł Kowal przygląda się nie tylko samej artystce, widzianej oczami wielu osób, które się z nią zetknęły, ale bada również genealogię rodzinną, odwołując się zarówno do wspomnień Abakanowicz, jak też do własnych ustaleń co do jej tatarskich korzeni. Opisuje zjawisko osadnictwa tatarskiego na przełomie XIV i XV wieku, a także przygląda się dziejom rodu żyjącego na Kresach i niejako "wrośniętego" już w polską historię (przejście na katolicyzm, szlachectwo, udział w powstaniach itd.). Niektórym członkom rodu, np. Brunonowi Abakanowiczowi - wynalazcy i matematykowi czy też Konstantemu i Piotrowi, czyli ojcu i stryjowi ("skrzydlatym braciom", jak ich nazywa) poświęca więcej uwagi. Interesująca jest także opowieść o rodzinie matki Magdaleny - bogatego ziemiaństwa o niemieckich korzeniach. 

Powojenne dzieje braci i ich rodzin tworzą symboliczny obraz polskiego społeczeństwa, które różnie sobie radziło w zniewolonym przez komunistów kraju. A jednak, mimo "niewłaściwego" pochodzenia, artystka odniosła spektakularny sukces. Oczywiście, był to proces, u początków którego znajduje się "apolityczna" tkanina, a także kreatywność, która nierzadko bierze się z rozmaitych braków, ale również niezwykła pracowitość i ambicja artystki oraz splot rozmaitych okoliczności. 

Magdalena Abakanowicz, Abakan żółty, 1970-75, wystawa "Abakanowicz.Totalna",
Muzeum Narodowe we Wrocławiu, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Autor prezentuje Magdalenę Abakanowicz jako piękną kobietę, świadomą swoich walorów, a przy tym artystkę osobną, postać nieco tajemniczą. Widzimy ją w całym tym skomplikowaniu: z jednej strony władcza i jakby wycofana z codziennego życia, z drugiej - dobrze w tym życiu zakorzeniona, niebojąca się wyzwań. Zachowująca dystans do otoczenia, a zarazem serdeczna i charyzmatyczna dla swoich studentów. Pozornie krucha i delikatna, a jednak silna i władcza. Słowem - złożona, intrygująca osobowość. 

Oczywiście, pisząc o artystce, autor nie pomija jej dzieł, które interpretuje odwołując się zarówno do jej doświadczeń związanych z historią (owe tytułowe traumy), innym razem próbuje odnaleźć ich genezę zarówno w sferze osobistej (abakany będące symbolem kobiecości, erotyzmu), jak też historycznej i społecznej ("Plecy" zaprojektowane i wykonane dla Japończyków, a kojarzące się z bezradnością i strachem, których sama doznała podczas wojny). Przywołuje także wypowiedzi kuratorów wystaw, osób zawodowo zajmujących się sztuką, m. in. Ady Rottenberg czy Iwony Bigos, nie pomijając też deklaracji samej artystki. 

Dzięki tej znakomicie napisanej biografii możemy wreszcie zobaczyć artystyczny rozwój Magdaleny Abakanowicz jako pewien proces, którego początkiem jest tkanina, po niej rzeźba, wreszcie formy architektoniczne, a nawet... choreografia, którą zaprojektowała do własnej wystawy. To artystka, która w jakiś tajemniczy sposób ciągle zmienia się, poszukuje nowych form ekspresji. Jej monumentalne dzieła są eksponowane nie tylko w muzeach całego świata, ale także w przestrzeniach publicznych. Ich wymowa również się zmienia - żyją swoim życiem i nabierają nowych znaczeń pod każdą szerokością geograficzną. 

Magdalena Abakanowicz, "Plecy", 1976, wystawa "Abakanowicz. Totalna"
Muzeum Narodowe we Wrocławiu, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Kiedy czytałam Posłowie, uświadomiłam sobie z całą mocą, ile pracy i wysiłku włożył autor w jej napisanie, a zarazem, jak wspaniałą  przeżył przygodę, spotykając na swojej drodze tylu wspaniałych rozmówców, którzy wpłynęli na kształt tej biograficznej opowieści. Poruszyło mnie także końcowe wyznanie, w którym Paweł Kowal zwierza się z wątpliwości  przeżywanych w związku z podjęciem się tak monumentalnego wyzwania, a także snuje refleksje na temat pisania biografii w ogóle:

"Pisanie biografii - powiada - jest szczególnym zajęciem: prawie zawsze - okazją do przefiltrowania czyichś losów przez doświadczenia własne i przyjaciół. Wątki życia, które się opisuje, choć czasami dotyczą zgoła innej epoki, skłaniają nieraz do refleksji nad własnymi wyborami, motywacjami i decyzjami".

Zawsze jednak, gdy rodzą się wątpliwości i pojawiają kryzysy, można się udać z pielgrzymką do Santiago de Composteli, jak to w pewnym momencie uczynił autor i co sprawiło, że zdecydował się jednak pisać.

Z pewnością warto sięgnąć po tę znakomitą opowieść o życiu Magdaleny Abakanowicz, wejść w jej świat, po którym oprowadzi nas tak znakomity cicerone. Można także na jej kanwie snuć własne refleksje, jak czyni to autor.

"Książka Pawła Kowala "Magdalena Abakanowicz. trauma i sława" ukazała się w 2023 roku w Wydawnictwie Agora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty