Koncertem "Kosmogonia" w wykonaniu NFM Filharmonii Wrocławskiej, Polskiego Narodowego Chóru Młodzieżowego i solistów, pod batutą dwóch dyrygentów: Christopha Aschenbacha i Miriana Khukhunaishvili, rozpoczął się 58. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans. Zaczęło się od wysokiego C i można poczuć przyjemny dreszczyk emocji, gdy się pomyśli, co będzie dalej.
Koncert inaugurujący 58. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans, fot. Karol Sokołowki, NFM |
Repertuar nieoczywisty, bynajmniej nie oratoryjny (utwór współczesnego kompozytora pochodzenia chińskiego Tan Duna, Krzysztof Penderecki i Ludwig van Beethoven), więc żywiłam pewne obawy. A jednak koncert był wspaniały, szczególnie właśnie pierwsza jego część, wprowadzająca nas de facto w klimat tegorocznej Wratislavii, która przebiega pod hasłem "Matka Natura".
Najpierw zabrzmiał utwór Tan Duna: "Passacaglia: Secret of Wind and Birds", Cóż to było za doświadczenie! Nieznany u nas kompozytor chińskiego pochodzenia uchodzi za czołową postać współczesnej muzyki klasycznej, czerpie z różnych wpływów zachodnich i chińskich – dychotomii, która ukształtowała większość jego życia i muzyki. Współpracuje z wiodącymi orkiestrami na całym świecie, Tan jest laureatem wielu nagród, w tym Grawemeyer Award za operę "Marco Polo" (1996) oraz Oscara i Grammy za muzykę filmową do filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok" (2000). Jego dorobek jako całość obejmuje opery, partytury orkiestrowe, wokalne, kameralne, solowe i filmowe, a także gatunki, które Tan nazywa "muzyką organiczną" i "rytuałem muzycznym". Prawda, że brzmi intrygująco?
Urodzony w Hunan w Chinach, Tan dorastał podczas rewolucji kulturalnej i otrzymał wykształcenie muzyczne w Centralnym Konserwatorium Muzycznym. Jego początkowe inspiracje obejmowały zarówno muzykę chińską, jak i XX-wieczną muzykę klasyczną. Kompozycje Tana często zawierają elementy audiowizualne; używa instrumentów zbudowanych z materiałów organicznych, takich jak papier, woda i kamień i często inspiruje się tradycyjnym chińskim przedstawieniem teatralnym i rytualnym.
Myśmy podczas tego koncertu, poprowadzonego przez maestro Eschenbacha (który dla odmiany urodził się w 1940 roku w Breslau), doznali swoistego olśnienia. Jakże wspaniale zabrzmiała NFM Filharmonia Wrocławska, która nie tylko grała, ale muzycy wydawali także rozmaite dźwięki, wspomagani nagraniem ptasich treli na telefonach komórkowych, w czym aktywnie wspomagała ich publiczność, która wcześniej uzyskała dostęp do odpowiedniej aplikacji. O tym koncercie nie ma sensu pisać, bo jest przeżyciem organicznym, a nie intelektualnym. Dlatego zamieszczam link do innego wykonania - w Carnegie Hall, choć to i tak namiastka:
Tytułowy koncert: Kosmogonię na głosy solowe, chór mieszany i orkiestrę Krzysztofa Pendereckiego poprowadził młody dyrygent z Gruzji – Mirian Khukhunaishvili i było to kolejne olśnienie. Monumentalne dzieło Pendereckiego zrobiło kolosalne wrażenie! I nie mogło być inaczej. Utwór powstał w 1970 roku na zamówienie z okazji 25-lecia istnienia Organizacji Narodów Zjednoczonych i jest rodzajem refleksji (ale także zaproszeniem do niej) na temat powstania świata i jego wyobrażenia. Znajdziemy w nim nie tylko wspaniałą muzykę naśladującą genesis, ale także nieoczywiste niekiedy teksty: od słów kosmonautów Jurija Gagarina i Johna Glenna do cytatów z biblijnej Księgi Rodzaju i epikurejskiego poematu ''O naturze rzeczy'' Lukrecjusza. Ponadto – fragmenty renesansowych traktatów Giordana Bruna i Leonarda da Vinci, przeplatane ze słowami z ''Antygony'' Sofoklesa i ''Metamorfoz'' Owidiusza, przez które przebijają się myśli średniowiecznego kardynała, filozofa i matematyka Mikołaja z Kuzy.
Mirian Khukhunaishvili, fot. Karol Sokołowski |
Młody gruziński dyrygent jest zwycięzcą Akademii Dyrygentów 2022-2023 i zarazem uczestnikiem programu stworzonego przez maestro Eschenbacha, który założył fundację wspierającą młodych artystów, pragnąc w ten sposób także upamiętnić przedwcześnie zmarłych rodziców. Jego matka, Małgorzata z d. Jaross, zmarła przy porodzie, zaś ojciec, Heribert Ringmann, (oboje byli muzykami) został wysłany za poglądy antynazistowskie na front wschodni, gdzie zginął. Chłopiec cudem przeżył i został wychowany przez kuzynkę matki Wallydore Eschenbach, której nazwisko przyjął przyszły muzyk.
Mirian Khukhunaishvili został doceniony przez Christopha Eschenbacha jako "niezwykle utalentowany młody dyrygent" po debiucie z Konzerthausorchester Berlin, a wczoraj – dzięki staremu mistrzowi – miał miejsce jego debiut we Wrocławiu, podczas Wratislavia Cantans. Na stronie dyrygenta przeczytałam, że od 2021 roku jest także wykładowcą na Iceland University of the Arts, gdzie prowadzi zajęcia z dyrygentury i chór uniwersytecki, a w 2020 roku uzyskał stopień doktora dyrygentury w Akademii Muzycznej w Krakowie (sic!). We Wrocławiu został przyjęty entuzjastycznie! Znakomicie poradził sobie z tak dużym składem muzyków. Poza NFM Filharmonią Wrocławską, która i w tym utworze zabrzmiała wspaniale, monumentalnie, wystąpił także Polski Narodowy Chór Młodzieżowy, którego brzmienie było doprawdy imponujące, w dodatku inkrustowane głosami świetnych solistów: Iwony Hossy (sopran), Rafała Bartmińskiego (tenor) oraz Jerzego Butryna (bas-baryton). Jak to brzmiało!
Koncert inaugurujący 58. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans, fot. Karol Sokołowki, NFM |
Drugą część koncertu wypełniła VI Symfonia F-dur op. 68 „Pastoralna” Ludwiga van Beethovena –skomponowana w latach 1807-08 i opowiadająca o uczuciach związanych z pobytem na wsi. Celem Beethovena nie było bynajmniej stworzenie muzycznej imitacji odgłosów wsi, uprawianie tzw. malarstwa dźwiękowego, lecz oddanie uczuć towarzyszących człowiekowi, który odnajduje na wsi upragnioną ciszę i spokój ducha. Tak więc po muzycznym "stworzeniu świata" mogliśmy kontemplować relacje człowieka z naturą. Tę część koncertu poprowadził ponownie maestro Christoph Eschenbach i wypadła równie wspaniale. Jeszcze raz mogliśmy się przekonać, jak znakomicie gra NFM Filharmonia Wrocławska, a w szczególności, jakich ma wspaniałych muzyków grających na instrumentach dętych, te bowiem są, jak wiadomo, w tym utworze pierwszoplanowe.
Tegoroczna Wratislavia zaczęła się więc od górnego C i można poczuć przyjemny dreszczyk emocji, gdy się pomyśli, co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz