środa, 29 maja 2024

Olśniewający "Teseo" G. F. Händla w Narodowym Forum Muzyki /relacja z koncertu/

26 maja dość nieoczekiwanie mogłam posłuchać nieznanej mi opery Georga Friedricha  Händla: "Teseo" ("Tezeusz") w znakomitym wykonaniu Wrocławskiej Orkiestry Barokowej i doborowych solistów. Koncert poprowadził z wielkim sukcesem maestro Jarosław Thiel. Znaleźliśmy się niejako na Händel-Festspiele Halle, tam bowiem zmierzali artyści, robiąc we Wrocławiu coś w rodzaju próby generalnej. Tak nas zachwycili, że musieli bisować, choć – jak żartobliwie zauważył dyrygent – innej opery nie przygotowali.  

Fanny Lustaud jako Medea i Jarosław Thiel,
fot. Karol Sokołowski

"Teseo" - nietypowa opera Händla


Dramma tragico w pięciu aktach miała swoją prapremierę w Queen`s Theatre w Londynie w 1713 roku. Kompozytor miał już za sobą sukcesy, a najważniejszym z nich była opera seria: "Rinaldo", o czym świadczy liczba wykonań i jej wznowienia w kolejnych latach. To i dzisiaj jedna z najczęściej wystawianych i nagrywanych oper kompozytora  Z "Teseo" stało się inaczej, choć może to dziwić, zważywszy, ile w niej pięknych arii. Operą tą Händel powraca do gatunku heroiczno-magicznego, który tak się podobał publiczności "Rinalda". Libretto zostało zapożyczone z francuskiej tragedii muzycznej Philippe`a Quinault, co się nigdy przedtem nie zdarzyło, nietypowa jest też liczba aktów. Skutkiem tego zostały naruszone schematy obowiązujące w operze seria (np. aria "na wyjście", dająca możliwość oklaskiwania kończącego swój występ artysty). W przypadku "Teseo" arie przechodzą płynnie w recytatywy śpiewane przez tę samą postać, co jest typowe dla francuskiej tragedii muzycznej. Na początku Agilea śpiewa dwie kontrastujące ze sobą arie, natomiast akt II należy niepodzielnie do Medei. Również faktura orkiestrowa ma francuską proweniencję. W duecie Medei z Egeuszem słyszymy dwie grupy altówek, zaś pierwszej arii Agilei towarzyszy pięciogłosowy akompaniament smyczkowy. Te pozorne "niedoskonałości", będące próbą połączenia włoskiej opery i francuskiego dramatu muzycznego, sprawiają jednocześnie, że całość brzmi interesująco i mniej schematycznie. Całość charakteryzuje się wielością emocji, często skrajnych (jak u Medei), co błyskotliwie przekłada się na ekspresję muzyczną, oddziałując zarazem na odbiorców. Na koncercie w Narodowym Forum Muzyki brzmiało to znakomicie.

Suzanne Jerosme jako Agilea i Dennis Orellana - Tezeusz,
fot. Karol Sokołowski


Miłość, nienawiść i inne namiętności


Treść libretta odwołuje się do mitu o Tezeuszu, który – początkowo nierozpoznany jako syn króla Egeusza – walczy w obronie Aten z narażeniem życia. Jest prawdziwym herosem – walecznym i skromnym zarazem. Zakochuje się w nim z wzajemnością Agilea, a także Medea. Po zwycięstwie król Egeusz nie dotrzymuje słowa danego czarodziejce, która swoimi czarami wspomagała go w czasie walk, ale pragnie pojąć za żonę Agileę. Sytuację tę wykorzystuje zazdrosna Medea, która skłonna jest raczej poświęcić życie Tezeusza, aniżeli z niego zrezygnować. Za pomocą czarów zmusza więc nieszczęsną Agileę, by wyrzekła się ukochanego, bo tylko tak może uratować mu życie. Jest moment, w którym Medea, poruszona dozgonną miłością tych dwojga, skłonna jest ustąpić, ale to trwa tylko chwilę. Ta, która poświęciła własne dzieci, aby ukarać Jazona, tym bardziej zechce zniszczyć mężczyznę, który nie odwzajemnia jej uczuć. Król Egeusz tymczasem dochodzi do wniosku, że jako król powinien zachować dystans i nie dać się ponieść uczuciom, rezygnuje więc z ręki Agilei, by oddać ją Tezeuszowi. W momencie, gdy młodzi składają sobie przysięgę, ma zamiar (za poduszczeniem Medei) podać Tezeuszowi kielich z trucizną. Kiedy jednak rozpoznaje miecz pozostawiony dla niego przed laty , rozpoznaje w nim syna i wszystko kończy się happy andem. Dodajmy, że w sztuce występuje jeszcze jedna, nieco żartobliwie zarysowana, para kochanków: Clizia i Arcane. Kochają się z wzajemnością, ale kobieta pragnie, aby jej ukochany był równie dzielny jak Tezeusz i pozbył zazdrości, wobec czego poddaje go próbie. Całość kończy się ślubem obu tych par i ogólną radością.

Fanny Lustaud jako Medea i Sonja Runje jako Egeusz,
fot. Karol Sokołowski



Händel po wrocławsku


Opera "Teseo" była wprawdzie zaprezentowana w wersji koncertowej, ale śpiewacy do tego stopnia wcielili się w swoje postaci: głosem, mimiką, gestami, że nie było to żadnym niedostatkiem. Dobrze zagrany i zaśpiewany koncert może być równie satysfakcjonujący, o czym mogłam się wielokrotnie przekonać słuchając m. in. koncertowej wersji "Wesela Figaro" pod dyr. Giovanniego Antoniniego, "Powrotu Ulissesa do ojczyzny" Claudia Moneverdiego pod sir Johnem Eliotem Gardinerem czy "La Clementa di Tito" Mozarta pod batutą Teodora Currentzisa. 

Wśród solistów przeważali młodzi, utalentowani artyści, którzy do tego stopnia bez reszty porwali publiczność, że ta nagradzała arie i duety gromkimi brawami, jak to się zwykło czynić w operze, pomimo że  Händel tego nie ułatwiał. Znakomicie dobrane głosy i swoboda wykonawcza, świadcząca o nieprzeciętnych możliwościach i opanowanym warsztacie, cechowała właściwie wszystkich wykonawców. Zazwyczaj najdłużej pozostają w pamięci role wyraziste, tzw. czarne charaktery, toteż warto wyróżnić Fanny Lustaud w roli Medei – francuski mezzosopran, która znakomicie wyśpiewała wszystkie skrajne emocje: od miłości do nienawiści, kiedy to np. daje upust zazdrości w arii "O stringero nel sen". Z kolei  Angielka Suzanne Jerosme (sopran) pięknie wcieliła się w postać Agilei, z jej wrażliwością, słodyczą, ale i determinacją. Wspaniała pierwsza aria, w której wyznaje swoją miłość i poleca ukochanego modląc się do Minerwy albo kiedy roztrzęsiona śpiewa pieśń, w której gotowa jest na wszystko, byle tylko ratować ukochanego ("Ombre soltite - Sybillando ululando"). Pięknie i czysto brzmiał  sopran Dennisa Orellana  z Hondurasu – tytułowego bohatera opery. Podobała mi się także chorwacka kontralt/mezzosopranistka Sonja Runje w roli Egeusza. 

Wrocławska Orkiestra Barokowa towarzyszyła solistom tak wspaniale, jakby współpracowali ze sobą od dawna. Ten ze wszech miar udany koncert to także zasługa szefa orkiestry – Jarosława Thiela, który po raz kolejny (po Pasji wg św. Mateusza J. S. Bacha) znakomicie czuwał nad całością jako dyrygent. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 1.12.2024

 W nadchodzący weekend Muzeum Narodowe we Wrocławiu zaprasza na wykłady w ramach cyklu „Kurs historii sztuki” oraz w cyklu „Jakie to ameryka...

Popularne posty