wtorek, 1 października 2024

Trzeba ufać muzyce - wywiad z Andrzejem Kosendiakiem

Zapraszam do lektury wywiadu z maestrem Andrzejem Kosendiakiem, dyrektorem NFM w latach 2014–2024, obecnie dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego i Wrocław Baroque Ensemble.

Andrzej Kosendiak, fot. Łukasz Rajchert

Ostatnim tygodniom poprzedzającym rozpoczęcie jubileuszowego 10. sezonu Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu towarzyszyły poruszające ogłoszenia. Z jednej strony entuzjazm melomanów spowodowało pojawienie się w kalendarzu koncertowym Chicago Symphony Orchestra uznawanej za jedną z najlepszych orkiestr na świecie. Z drugiej zaś w pierwszych dniach września komunikat o rezygnacji z funkcji dyrektora instytucji Andrzeja Kosendiaka prowadzącego ją od momentu powstania wywołał wiele pytań o perspektywy życia muzycznego w mieście, na które Maestro odpowiada w wywiadzie.

To wyjątkowy sezon nie tylko dla całego NFM, ale też dla poszczególnych zespołów. NFM Filharmonia Wrocławska obchodzi swoje osiemdziesięciolecie, mija też piętnaście lat od założenia Chóru Chłopięcego NFM. Planują Państwo świętować?

Trzeba skorzystać z szansy na podzielenie się naszą radością, że jesteśmy, działamy i tyle udało się nam tutaj osiągnąć. Właśnie w tych chwilach, w których widzimy, jak te emocje udzielają się innym, najpełniej uświadamiamy sobie, iż to, co robimy, ma sens. Jubileusze będą też okazją do podziękowań tym, dzięki którym NFM powstało i prężnie funkcjonuje. Ciesząc się, pamiętamy jednak o całych pokoleniach muzyków, którzy nie dostali szansy zagrania w tym wspaniałym budynku przy placu Wolności, którzy musieli występować w salach o złej akustyce i nie mieli takiego komfortu, jak artyści we Wrocławiu dzisiaj. Z powodów zupełnie przecież od nich niezależnych publiczność nie była w stanie ich w pełni docenić. Pamiętamy także o dniu, w którym po raz pierwszy we Wrocławiu po II wojnie światowej odbył się koncert orkiestry symfonicznej. 29 czerwca 1945 roku muzycy zagrali jeszcze pośród wojennych ruin. Do tego wydarzenia nawiążemy podczas najbliższej inauguracji sezonu artystycznego NFM Filharmonii Wrocławskiej i Chóru NFM. Z okazji naszego dziesięciolecia w NFM wystąpią wyjątkowe orkiestry zagraniczne: Insula Orchestra, Australian Chamber Orchestra czy brazylijska NEOJIBA. Londyńska Royal Philharmonic Orchestra zagra razem z Yunchanem Limem – triumfatorem Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Van Cliburna. W maju kolejne wielkie wydarzenia: koncerty Dresdner Philharmonie z Symfonią pieśni żałosnych Henryka Mikołaja Góreckiego oraz Chicago Symphony Orchestra zaliczanej do „Wielkiej Piątki” orkiestr amerykańskich. Wśród solistów nie można pominąć występów tak wybitnych muzyków, jak Bomsori Kim, Piotr Beczała, Sondra Radvanovsky, Sergei Babayan, Emmanuel Pahud, Bruno de Sá, Jakub Józef Orliński, Giovanni Sollima czy Piotr Anderszewski. Bez żadnych wątpliwości warto więc śledzić repertuar NFM.

W tym sezonie pracę z NFM Filharmonią Wrocławską rozpoczął jej nowy szef artystyczny – Christoph Eschenbach. Które z koncertów maestra poleciłby Pan szczególnej uwadze melomanów?

Każdy z sześciu koncertów z udziałem Christopha Eschenbacha będzie świętem. Pod jego batutą Wrocławscy Filharmonicy zagrają dzieła prawdziwych gigantów symfoniki: Antonína Dvořáka, Hectora Berlioza, Witolda Lutosławskiego, Johannesa Brahmsa, Arnolda Schönberga i Krzysztofa Pendereckiego. Podczas finału sezonu muzycy prawykonają też nowy utwór Agaty Zubel. Mam w pamięci interpretację maestra Eschenbacha Symfonii pastoralnej Beethovena podczas ubiegłorocznej Wratislavii Cantans. Chociaż mój stosunek do estetyki klasycznej różni się od koncepcji Eschenbacha, to jego wizja Beethovenowskiej Szóstej – subtelna i wokalna wręcz – urzekła mnie tamtego wieczoru. Słuchałem zachwycony. Myślę, że na podobne wrażenia publiczność może liczyć za każdym razem, kiedy ów wspaniały dyrygent stanie przed orkiestrą.

Podczas inauguracji sezonu NFM Filharmonia Wrocławska i Chór NFM pod Pana dyrekcją odtworzą repertuar pierwszego w historii koncertu Filharmonii w 1945 roku. Wspominał Pan o tamtym historycznym wydarzeniu – nie chciałbym jednak, żebyśmy teraz cofali się aż tak daleko w przeszłość; proponuję, byśmy przyjrzeli się ostatnim dwudziestu latom. Jak bardzo zmieniło się muzyczne życie stolicy Dolnego Śląska od 2005 roku, w którym to został Pan dyrektorem Filharmonii Wrocławskiej i Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans?

Zmieniło się wszystko. Miejsce niewielkiej sali koncertowej Filharmonii Wrocławskiej zajęły cztery sale NFM o fenomenalnej akustyce. Muszę jednak podkreślić, że NFM nigdy nie było projektem skoncentrowanym tylko na budynku. On sam miał być jedynie katalizatorem głębokich przemian w sposobie, w jaki obecna jest sztuka w naszym mieście. Udało się to osiągnąć, a efekt nawet przerósł nasze pierwotne oczekiwania: powstały zespoły artystyczne, które na stałe są obecne na najważniejszych scenach Europy, a przede wszystkim muzyka artystów skupionych wokół NFM dociera już do milionów ludzi, mamy też swoją stałą publiczność. Jesteśmy dumni, że Wrocław jest dziś tak istotnym punktem na kulturalnej mapie naszego kontynentu.

Dowiedzieliśmy się, że zrezygnował Pan ze stanowiska dyrektora NFM. Dlaczego zdecydował się Pan na ten krok i jakie uczucia towarzyszą Panu już po jego ogłoszeniu?

Przekazanie mojej decyzji do publicznej wiadomości – mimo iż była ona przemyślana – okazało się jednak dla mnie bardzo mocnym przeżyciem. To koniec długiego rozdziału, który rozpoczął się dwadzieścia jeden lat temu. Wszystko zaczęło się w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu, gdzie prowadziłem prace przygotowawcze przed budową nowej sali koncertowej, zarządzając całym projektem. Później od 2005 roku do jesieni 2014, realizując tę inwestycję, pełniłem jednocześnie funkcję dyrektora Wratislavii Cantans i Filharmonii Wrocławskiej. Potem nastąpiło połączenie obu instytucji i kierownictwo nad NFM. Zawsze zdawałem sobie sprawę, że ta przygoda mojego życia kiedyś się zakończy. Zdecydowałem, że to jest właśnie ten moment. Świadomość upływu czasu, a także pojawiające się ograniczenia związane ze stanem zdrowia w zupełnie naturalny sposób sprawiły, że zadałem sobie na nowo pytania, co jest dla mnie w tej chwili najważniejsze. NFM powstało i rozpoczyna właśnie dziesiąty sezon funkcjonowania – daje mi to poczucie spełnienia i jest źródłem ogromnego spokoju. Zamknął się istotny etap misji polegającej na przeobrażaniu muzycznego życia Wrocławia. Mogę zatem teraz skupić się już na sprawach artystycznych i oddać zarządzanie w inne ręce. Zaproponowałem rozwiązanie, które uwzględnia interes naszej instytucji i zapewnia jej stabilność. Cieszy mnie, że zostało ono zaakceptowane przez Ministrę Kultury i Dziedzictwa Narodowego Hannę Wróblewską, Prezydenta Miasta Jacka Sutryka oraz Marszałka Województwa Dolnośląskiego Pawła Gancarza. Nową dyrektorką NFM została Olga Humeńczuk – moja dotychczasowa zastępczyni, z którą współpracowałem przez dwadzieścia lat. Znakomicie zna ona zarówno specyfikę prowadzenia instytucji kultury, jak i samo NFM. Spełnia więc wszystkie warunki, żeby z powodzeniem wprowadzić je w kolejną dekadę działalności.

W nadchodzącym sezonie poprowadzi Pan zza dyrygenckiego pulpitu niemal wszystkie zespoły NFM. Czy będzie to okazja do pożegnania?

Sezon planowaliśmy zanim jeszcze podjąłem decyzję o rezygnacji. Myśleliśmy wówczas o naszych jubileuszach i to z tej okazji chciałem przygotować program z każdym z zespołów. Tak się jednak złożyło, że poprowadzę te koncerty już nie jako dyrektor instytucji. Podczas wspomnianej inauguracji z NFM Filharmonią Wrocławską i Chórem NFM zabrzmi między innymi Wielka Msza Mozarta. Mikołajki świętować będziemy razem z Chórem Chłopięcym NFM wykonaniem Kantaty o Świętym Mikołaju Benjamina Brittena. W gronie solistów znajdzie się wtedy Mark Padmore. Tuż przed Wielkanocą, w Wielką Środę, kiedy stanę przed Chórem NFM, a także NFM Orkiestrą Leopoldinum, będzie można usłyszeć kantatę Siedem ostatnich słów Chrystusa na Krzyżu współczesnego szkockiego kompozytora Jamesa MacMillana. Nie można jednak mówić tu o pożegnaniach, bo współpracę z muzykami NFM będę kontynuować. Na pewno pozostaję na stanowisku dyrektora artystycznego Wrocław Baroque Ensemble. Mamy wieloletnie plany obejmujące wyjazdy zagraniczne, nowe programy koncertowe i nowe nagrania.

Czy można zatem powiedzieć, że rezygnacja ze stanowiska dyrektora NFM oznacza dla Pana otwarcie zupełnie nowego rozdziału?

Nowa dyrektorka NFM – Olga Humeńczuk – zaproponowała mi, żebym poza współpracą z muzykami i realizacją własnych przedsięwzięć zajmował się również doradzaniem jej w sprawach artystycznych. Cieszę się więc, że dzieląc się swoimi doświadczeniem i wiedzą, zachowam wpływ na program instytucji i jej dalszy rozwój. Kolejna propozycja, którą otrzymałem, to objęcie stanowiska dyrektora artystycznego Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego. Już teraz nie mogę się doczekać pracy nad kolejnymi edycjami tego wyjątkowego wydarzenia, tak ważnego dla artystycznego życia w naszym mieście. Mam na nie wiele pomysłów! Podkreślam jednak, że nie oznacza to, że Giovanni Antonini, który do tej pory kierował Wratislavią, żegna się z NFM całkowicie. Bardzo wysoko oceniam kilkanaście lat jego pracy z nami. Ten wybitny muzyk zostaje w NFM artystą-rezydentem – będzie więc u nas jeszcze częściej występował zarówno on, jak i Il Giardino Armonico.

W roli flecisty usłyszymy Antoniniego już w tym sezonie, kiedy kierowany przez Pana Wrocław Baroque Ensemble sięgnie po wczesne kantaty Johanna Sebastian Bacha. Czy styczniowy koncert to element jakiegoś długofalowego przedsięwzięcia?

W ostatnich latach artyści z Wrocław Baroque Ensemble skupiali się na nagrywaniu polskiej muzyki XVII i XVIII wieku. Były też jednak inne epizody – zapadły mi w pamięć chociażby koncerty i płyta poświęcone twórczości Antonia Marii Bononciniego. Niezmiennie jednak uwielbiamy wykonywać dzieła Johanna Sebastiana Bacha. Po długim wahaniu zdecydowałem, że po raz pierwszy w życiu nagram album z utworami mistrza. To dla mnie niesamowicie ważny moment: zawsze czułem przed nim ogromny respekt i nadal tak jest, teraz jednak jestem gotowy, by wreszcie spróbować. Zaplanowałem to tak, że zarówno program koncertowy, jak i płyta nosić będą tytuł Komm, a obejmą dzieła zawierające to właśnie wezwanie: „Przyjdź”. Będą to kantaty Gottes Zeit i Komm, du süße Todesstunde, a być może także Himmelskönig, sei willkommen. Kiedy opowiedziałem o moim pomyśle Giovanniemu Antoniniemu, od razu zaproponował, że weźmie udział w tym projekcie w roli flecisty. Cieszę się, że ten wspaniały muzyk, od lat współpracujący z NFM, uznaje Wrocław Baroque Ensemble za równorzędnego partnera. W kantatach partie sopranowe, w tym te solowe, zrealizują członkowie Chóru Chłopięcego NFM, na czym zarówno mnie, jak i Giovanniemu bardzo zależało. Koncert, podczas którego wszyscy razem znajdziemy się na scenie, wykonując muzykę Bacha, będzie dla mnie jednym z najważniejszych momentów tego sezonu.

Do NFM w grudniu powróci Bartłomiej Nizioł, który wraz z Wrocławską Orkiestrą Barokową pod Pana dyrekcją zaprezentuje jeden z koncertów Feliksa Janiewicza. Doskonale wiemy, jak bardzo zaangażowany jest Pan w przywracanie do repertuaru muzyki I Rzeczypospolitej. Janiewicz urodził się w rzeczywistości Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przeżył jej upadek i rozwinął wielką karierę w Wielkiej Brytanii. Co zatem zainteresowało Pana w tej postaci i jaka historia kryje się za tym przedsięwzięciem?

Kilka lat temu przed koncertem w NFM odwiedziłem Bartka Nizioła w jego garderobie. To wielki skrzypek, zwycięzca Konkursu Wieniawskiego. Zauważyłem wtedy, że ma na pulpicie jedno z dzieł Janiewicza. To, jak doskonałe są te utwory, wiedziałem już od dawna – można ich było wysłuchać również w NFM. Zagadnąłem go więc o te nuty. Okazało się, że obu nas muzyka Janiewicza fascynuje i że obaj dostrzegamy konieczność wykonywania jej na historycznych instrumentach. Nizioł zdradził mi wtedy, że w związku ze swoim jubileuszem planuje nagranie kompletu pięciu koncertów skrzypcowych tego kompozytora w nurcie wykonawstwa historycznego. Wiedziałem, że dla Bartka występującego dotąd z instrumentami współczesnymi to przełomowa zmiana. W taki sposób właśnie, od słowa do słowa, powstała wówczas koncepcja projektu, w którym weźmie udział Wrocławska Orkiestra Barokowa pod moją dyrekcją i Bartek Nizioł w roli solisty. Występowaliśmy już razem we Wrocławiu, Warszawie i Wilnie, gdzie Janiewicz się urodził. Zarejestrowaliśmy także wspólnie dwa jego koncerty. Mogę powiedzieć, że brzmi to wprost niebywale. Teraz czas dokończyć całe to przedsięwzięcie – w tym sezonie chcemy nagrać zatem pozostałe trzy utwory. Mam nadzieję, że nasze płyty ukażą się już jesienią 2025 roku. Nie mogę na razie zdradzić szczegółów, powiem tylko, że wyda je renomowana wytwórnia. Uważam, że będą one niezwykle istotne dla sztuki wykonawstwa muzyki dawnej, bo odzwierciedlą rewolucyjne przemiany w technice skrzypcowej i budowie instrumentów, do których doszło w XVIII wieku.

Na koniec chciałbym wrócić jeszcze do jubileuszu NFM. Czego życzy Pan na kolejne lata stworzonej przez siebie instytucji?

Życzę NFM tego, by osoby za nie odpowiedzialne zawsze potrafiły odczytać sposób, w jaki instytucja ta powinna funkcjonować w przyszłości. Czasy szybko się zmieniają: dwadzieścia lat temu, rozpoczynając pierwszy etap prac przy projekcie NFM, działaliśmy w zupełnie innej rzeczywistości, a za kolejnych dwadzieścia lat też na pewno nic nie będzie takie samo. Sale koncertowe już są i melomani przez kolejne dziesięciolecia będą mogli cieszyć się komfortem, jaki one zapewniają. Ciągle aktualne zostanie jednak pytanie, jak dotrzeć do publiczności, jak zaprosić ją do kontaktu ze sztuką i jak wykorzystać do tego bieżący styl komunikacji. Na te zagadnienia musimy znaleźć odpowiedź już dzisiaj, bo to, co będzie, waży się właśnie teraz. Publiczność przyjdzie – niezależnie od wieku – wtedy, kiedy będzie miała taką potrzebę. Nie ma więc ważniejszej pracy dla przyszłości instytucji, niż wzbudzanie w ludziach takiego pragnienia, ufając jednocześnie w siłę tkwiącą w muzyce. Tej siły możemy być pewni.

Rozmawiał Barnaba Matusz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mariusz Mikołajek o sztuce jako o zastępczym obszarze łaski /wywiad/

Ubecja "aresztowała" jego prace dyplomowe, a tworzenie w trudnych czasach stanu wojennego stało się drogą do wiary. Swoje projekty...

Popularne posty