czwartek, 5 października 2017

Kristina Sabaliauskaitė: Silva rerum. Pamiętnik znaleziony w ...Wilnie

Kristina Sabaliauskaitė   prowadzi czytelnika przez fascynujący, pełen tajemnic świat XVII-wiecznego Wilna, w którym bohaterowie przeżywają chwile piękne, ale częściej dramatyczne, zmagając się z kruchością życia, cierpieniem i obecnością zła.

Kristina Sabaliauskaitė, Silva rerum, Wydawnictwo Znak

Wyznam na wstępie, że dawno nie czytałam prozy równie uwodzicielskiej, od której wprost trudno się oderwać. Narracja pozbawiona jest dialogów i przypomina opowieść ustną, w której osoba opowiadacza w zupełności wystarcza, aby roztoczyć przed oczami wyobraźni barwny, fascynujący świat.

Łaciński tytuł nawiązuje do szlacheckiej księgi domowej, w której spisywano właściwie wszystko: wydarzenia z życia rodziny, przepisy, przemówienia, sentencje, wypadki polityczne... Taką księgę prowadzi jeden z bohaterów - Jan Maciej Narwojsz. Ale autorka powieści - Kristina Sabaliauskaitė wykorzystuje ten tytuł, podobnie jak wiele innych, aby oddać skomplikowany, pełen tajemnic świat XVII-wiecznych bohaterów, którzy bynajmniej tak bardzo się od nas mentalnie nie różnią. 

Śmierć w Wilnie, raj w Milkontach

A zatem autorka zabiera nas w podróż do XVII wieku - czasów potopu szwedzkiego, kontrreformacji, fascynacji śmiercią, a także - wobec poczucia kruchości istnienia - fascynacji życiem, jego zmysłową urodą. Jest to zarazem podróż w konkretne miejsca: do XVII-wiecznego Wilna oraz do majątku Milkonty na Żmudzi, należącym do głównych bohaterów - rodziny Narwojszów.

Opowieść zaczyna się - a jakże - od "trzęsienia ziemi": latem 1659 roku, kiedy to Jan Maciej i Elżbieta  uciekają wraz z małymi dziećmi z Wilna przed rzezią, którą mieszkańcom zgotowali Kozacy. Nie uda się im jednak uciec od budzących zgrozę obrazów śmierci, które staną się źródłem wątpliwości co do  istoty cierpienia i umierania, rozumianych jako część Bożego planu. 

Również para bliźniąt - Kazimierz i Urszula - musi się zmierzyć problemem śmierci, ale choć jest to doświadczenie wpisane w życie każdego człowieka, jakże niełatwo oswoić się  z nim. Ich ojciec próbuje złagodzić to poważnym i pełnymi współczucia "naukowym" tłumaczeniem, ale sam także przeżywa rozterki i ostatecznie notuje w swojej sylwie taką oto sentencję, że "nauka daje odpowiedzi, a wiara siły, żeby się z nimi pogodzić". Dzieci jednak - pod wpływem śmierci młodszej siostrzyczki i rozpaczy matki, postanawiają sprawdzić, czy ich mruczący ulubieniec – kot Maurycy nie ożył i dopiero ten wstrząsający widok rozkładających się zwłok stanie się przyczyną decyzji Urszuli pozostania świętą, aby w ten sposób zwyciężyć śmierć i postępujący rozkład. Ową atmosferę apokalipsy podsyca jeszcze przepowiednia szalonego Bonifacego Głuptaska, który wieszczy rodzeństwu dramatyczne wypadki, a wkrótce potem sam ginie okrutnie zamordowany.

Tymczasem Jan Maciej, pragnąc pocieszyć rozpaczającą żonę, tworzy dla niej rajski ogród, w którym może zagospodarować dom od nowa, tworząc w ten sposób nowe życie dla siebie i rodziny. Ona jednak marzy o ucieczce z tego pełnego okrucieństw świata, w którym na dodatek czuje się zniewolona rolą żony i matki. Przyjdzie jednak moment, kiedy w pięknej, nieomal malarsko odmalowanej scenie nad jeziorem, porzuci te mrzonki i stanie się w pełni wolnym, dojrzałym człowiekiem, który przeszedł kolejne etapy życia, aby  na koniec poczuć tę prawdziwą wolność - wewnętrzną.

Wątki te rozwijają się dramatycznie i pasjonująco, wiadomo bowiem, że raj nie jest na ziemi możliwy. Ważną część powieści stanowi przyjazd rodziny Narwojszów do Wilna, w związku z decyzją Urszuli o wstąpieniu do klasztoru. Wątek klasztorny okazuje się również bardzo interesujący, autorka bowiem opisuje życie w klasztorze z dużą znajomością rzeczy, nie stroniąc zarówno od aspektów duchowych i psychologicznych takiego wyboru, jak również okazując jego niebezpieczeństwa i ciemne strony. Także i w tym wątku nie brakuje tajemnic, a nasza bohaterka przejdzie niezłą szkołę życia.

Jana Kirdeja Bironta "retoryka stosowana"

Równie istotny w powieści jest wątek innego pierwszoplanowego bohatera, którego los złączy się ściśle z dziejami rodziny Narwojszów, a mianowicie Jana Kirdeja Bironta - bakalarza filozofii, który studiuje głównie "retorykę stosowaną", niczym się mentalnie nie różniąc od współczesnych pijarowców. No, może tym, że osiąga w dziedzinie manipulacji ludźmi prawdziwe mistrzostwo, ale potrafi też pod wpływem miłości zejść z tej drogi prowadzącej donikąd. Życiorys tego bohatera, który jako jedyny ocalał z rzezi kozackiej, sam w sobie jest szalenie pasjonujący, pokazuje bowiem jeszcze inną reakcję na cierpienie i śmierć. Jest nią chęć użycia, a także cynizm i manipulowanie ludźmi, które daje mu poczucie panowania nad nimi. Dopiero miłość do Urszuli wywraca ten świat do góry nogami.

Wątek uczelni i jej studentów to również barwne tło obyczajowe - z jednej strony obficie czerpiące z wiedzy o epoce, z drugiej zaś dziwnie znajome. Relacje międzyludzkie - podobnie jak bohaterowie tamtych czasów - przypominają ludzi współczesnych. Tym zresztą różni się powieść Sabaliauskaitė od sposobu opowiadania o przeszłości naszego Henryka Sienkiewicza, że ukazuje ludzi z krwi i kości - podobnych nam, bliskich psychologicznie o wiele bardziej niż pan Wołodyjowski czy Andrzej Kmicic. Dodajmy, że autorka posiada niezwykłą w jej wieku dojrzałość i wiedzę psychologiczną, mówiąc wprost: znajomość ludzkiej natury, toteż żadna z jej postaci, nawet drugoplanowa, nie szeleści papierem.

Wobec zła

Wszyscy bohaterowie, poprzez wypadki życia, które są źródłem cierpienia, dojrzewają i zmieniają się. Na koniec Jan Maciej, leżąc na łożu śmierci, nie może już mówić, ale mimo to, a może właśnie dlatego staje się tym, który wysłucha spowiedzi Jana Kirdeja. Sam już zupełnie inaczej myśli o złu:

Nie ma żadnych złych znaków, jest tylko ciemne myślenie o nich, podobne do żyjącego w ciemnej piwnicy bazyliszka; wystarczy go stamtąd wywlec na światło, a się okaże, że jest on tylko małym, oślizgłym, biednym stworzeniem, którego wszyscy nienawidzą i które nienawidzi samego siebie, i jest groźne tylko wtedy, gdy człowiek boi się mu spojrzeć w oczy, bo bazyliszek to nic innego jak strach przed sobą i nieczyste sumienie.

Kristina Sabaliauskaitė - zjawisko niezwykłe

Choć sama opowieść jest znakomicie opowiedziana, to jednak nie wyczerpuje jej zalet. Litewska pisarka posiada bowiem wielką erudycję, jeśli chodzi o historię, a w szczególności historię Wilna, w którym się urodziła Także zabytków i postaci tamtej epoki... Posiada nawet wiedzę z zakresu ogrodnictwa! To talent na miarę Jana Potockiego, choć "Silva rerum" brzmi bardziej współcześnie od "Pamiętnika znalezionego w Saragossie". Nie bez przyczyny porównuje się ją do Marqueza - z powodu zmysłowości i atmosfery magii, a także do Umberto Eco - ze względu na erudycję i grę konwencjami. Jednakże   mimo tych porównań, KristinaSabaliauskaitė pozostaje zjawiskiem oryginalnym i jedynym w swoim rodzaju. Jej wspaniała narracja - długie barokowe zdania - pokazuje, że w czasach, kiedy posługujemy się skrótem, taka wybujała opowieść może być fascynująca dla wielu i sprawia, że nie oderwiemy się od niej ani na chwilę, pozostając pod jej przemożnym urokiem. Jest w tej powieści wszystko: i liryzm, i dramatyzm, i komizm, a ostatecznie także wiara, że życie nie jest absurdem, lecz ma głęboko ukryty sens, który można dostrzec, kiedy się człowiek trochę potrudzi.

Kristina Sabaliauskaitė napisała całą trylogię, której akcja rozgrywa się w Wilnie. Pierwsza jej część ukazała się w ubiegłym roku w Wydawnictwie Znak. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że znakomita tłumaczka tej prozy - Izabela Korybut-Daszkiewicz przybliży polskim czytelnikom kolejne dzieła tej litewskiej pisarki o polskich korzeniach.  

Recenzja ukazała się pierwotnie na Kulturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty