czwartek, 26 października 2017

"Lewiatan" Andrieya Zwiagincewa /recenzja filmowa/

Dramatyczna historia zwykłego człowieka niszczonego przez wszechmocną i cyniczną władzę – oto portret współczesnej Rosji w najnowszym filmie Andrieja Zwiagincewa.

plakat filmu, Against Gravity

Film „Lewiatan” Andrieya Zwiagincewa z pewnością nie zawiedzie miłośników jego kina. Można w jakimś sensie porównać do filmowego debiutu tego reżysera – do ”Powrotu”. Obydwa filmy bowiem swoją poetyką i biblijną symboliką przypominają przypowieść. W obu też pokazana jest egzystencjalna sytuacja człowieka, który żyje w zdesakralizowanym świecie.

Nieobecność Boga i obraz umierającego świata

O ile jednak ”Powrót” był bardziej ascetyczny, niejako pozbawiony konkretnych realiów, o tyle ”Lewiatan” ukazuje współczesną rosyjską prowincję i nasycony jest charakterystyczną dla niej obyczajowością. Miejsce akcji – ponure i jakby martwe. Stare, rozsypujące się budynki przypominające raczej baraki, błoto, a przede wszystkim – powtarzający się motyw roztrzaskanych łodzi rybackich i potężny szkielet jakiegoś morskiego stworzenia – tworzą obraz umierającego świata. Zniszczone łodzie znamionują nie tylko fakt, że nikt już nie żyje z rybołówstwa. To także symbole religijne, ewangeliczne. Ich roztrzaskane szczątki symbolizują zniszczoną wiarę i postępujący w jej wyniku całkowity rozpad wartości. Chciałoby się powiedzieć, że oto ziszcza się proroctwo Dostojewskiego, włożone w usta Stawrogina z ”Biesów”: „Skoro Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone”. Widomym symbolem braku Boga jest ruina starej cerkwi, w której zaniedbani i pozbawieni przyszłości chłopcy palą papierosy i wąchają klej. Niewidocznym – stan ducha ludzi zamieszkujących tę prowincję.

kadr filmu

Człowiek wobec cynicznej i skorumpowanej władzy


Główny bohater Kola (w tej roli Aleksey Serebryakov) mieszka wraz drugą żoną (pierwsza zmarła) i synem z pierwszego małżeństwa w skromnym drewnianym domu nad brzegiem morza i trudni się naprawą samochodów. Nie stroni od alkoholu, ale to zwyczajny, dobry człowiek, który próbuje jakoś przeżyć z dnia na dzień. W dodatku podejmuje walkę w miejscową mafią, na czele której stoi burmistrz miasteczka. Chce odebrać Koli dom i wyburzyć go, ponieważ wybrzeże może się okazać atrakcyjnym miejscem dla jego daczy i może dla przyszłych turystów. Kola z pomocą znajomego prawnika Dimitrija (Vladimir Vdovichenkov) próbuje dochodzić swoich praw na drodze sądowej, lecz bez skutku. Prawnik, który nie jest bynajmniej bezinteresowny i zajmuje się tą sprawą ze względu na młodą i urodziwą żonę swego klienta, zostaje brutalnie pobity. Psują się także relacje między małżonkami. Lilja (Elena Lyadova) otrzymuje wprawdzie od kochanka propozycję wyjazdu do miasta, ale rezygnuje z tego pomysłu, kiedy zaczyna rozumieć, iż ten jej nie kocha, w przeciwieństwie do męża. Zostaje więc, ale sposób, w jaki traktuje ją po odkryciu zdrady mąż i przybrany syn, przyczynia się do jej depresji i samobójstwa. 

Główny antagonista Koli – miejscowy burmistrz, typ spod ciemnej gwiazdy, ma jednak jakieś skrupuły w stosunku do niego. Udaje się więc po radę do cerkwi. Tam pop jednoznacznie i bez emocji każe mu „usunąć z drogi” niewygodnego przeciwnika. Okazuje się, że cerkiew również nie ma nic wspólnego z wiarą w Boga i nie stoi bynajmniej po stronie biednych i uciśnionych. Jest raczej ośrodkiem władzy, który znakomicie współdziała z władzą świecką. Po aresztowaniu Koli następuje w filmie Zwiagincewa  scena pełna okrutnej ironii. Pop, który de facto przyczynił się do zniszczenia Koli, wygłasza do zgromadzonych kazanie o prawdzie, o wierze, o wolności, ale też o nienawiści do wrogów narodu i jedynej prawdziwej religii. W cerkwi – dobrze ubrani, bogaci ludzie, z władzami miasteczka na czele. Usatysfakcjonowany burmistrz mówi z całą powagą do swego syna, że Bóg wszystko widzi i dlatego należy postępować dobrze.
 Zwiagincew ukazuje cynizm i obłudę każdej władzy, która nie tylko pozbawiona jest moralnego kośćca, ale ciągle odwołuje się do wartości, w które sama nie wierzy. Czyni to dlatego, aby trzymać innych w szachu.

  kadr z filmu

Lewiatan – zło pochłaniające świat

Wszystko w tym świecie zdaje się rozpadać i znikąd nie widać nadziei. Tytułowy Lewiatan pochłania bez przeszkód ludzkie istnienia. Kola zostaje fałszywie posądzony o zabicie żony i skazany. Zanim się to jednak stanie, szuka jakiejś pociechy. Jest jak Hiob, który traci wszystko, co ważne w życiu: dom, bliskich… Udaje się do miasteczka i spotyka tam mnicha, który niesie wór pełen bochenków chleba. On to właśnie opowiada napotkanemu nieszczęśnikowi historię Hioba. Nie jest to jednak dla Koli żadną pociechą, ponieważ on także nie wierzy i traktuje tę opowieść jak baśń. Zakonnik Jest wprawdzie człowiekiem wiary, w przeciwieństwie do obłudnego popa, ale nie jest w stanie pomóc Koli - pogrążonemu w alkoholizmie i zniszczonemu człowiekowi.

Ostatecznie Kola nie tylko nie zazna pociechy po śmierci żony, ale zostanie skazany za to, czego nie zrobił. Dom natomiast zostanie zniszczony, jak to było planowane. Scena, w której buldożer taranuje ten symbol dawnego życia, bezpieczeństwa i azylu, jest bardzo poruszająca i mocna. Reżyser celowo ją celebruje, abyśmy nie mieli złudzeń, jak to boli, kiedy rozpada się czyjś świat. Jedynym jasnym momentem w tym filmie jest odruch ludzkiej solidarności i współczucia. Kiedy znajomi zabierają syna Koli do siebie i obiecują mu, że go nie oddadzą do sierocińca, to mimo wszystko oddychamy z ulgą, że w tym świecie opanowanym przez zło, zwyczajni ludzie mają jeszcze ludzkie odruchy.

Obraz współczesnej Rosji, który pokazuje Zwiagincew, jest przerażający. Trzeba mieć doprawdy wiele odwagi, aby mówić w taki właśnie bezkompromisowy sposób.

polski zwiastun filmu

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 22-24.11.2024

Muzeum Narodowe we Wrocławiu zaprasza w nadchodzący weekend na dwa wykłady – dra Dariusz Galewskiego o sztuce bizantyjskiej (w ramach cyklu ...

Popularne posty