„Wiek ambasadora” Zofii Wojtkowskiej to biografia
ambasadora i prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie, ukazana w kontekście
burzliwych czasów, w jakich przyszło mu żyć. Edward hrabia Raczyński mógłby
powtórzyć na świętym Pawłem: W dobrych
zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.
Wydawnictwo Iskry
Swoją opowieść (bo nie jest to bynajmniej sucha
biografia) Wojtkowska rozpoczyna niebanalnie - od … „Melancholii” Jacka Malczewskiego.
Trzeba przyznać, że powieszenie tego obrazu przez matkę w sypialni synów:
Rogera i Edzia pozostaje zagadką. Trudno jednak odmówić Róży Raczyńskiej tego,
że matką była niekonwencjonalną i że ona właśnie najmocniej odcisnęła piętno na
ich życiu. Po latach Edward Raczyński poświęcił jej obszerne wspomnienie, które
zatytułował: „Pani Róża z domu Potocka, synowa Zygmunta Krasińskiego, potem
Edwardowa Raczyńska”.
Pochodziła z patriotycznej rodziny, a w swoim czasie
była jedną z najlepiej urodzonych panien w Europie, w dodatku o ambicjach
intelektualnych. Wydana za mąż w wieku lat osiemnastu za syna Zygmunta Krasińskiego,
szybko zostaje wdową z trójką maleńkich dzieci, Władysław bowiem cierpi na
nieuleczalną wówczas gruźlicę. Odziedziczyły ją po nim dzieci, toteż wdowa
poświęca całą swoją energię, aby je ratować i w tym celu wyjeżdża z nimi do
Zakopanego.
Róża z Potockich Raczyńska, Muzeum Kórnickie
W tamtym czasie jest nieszczęśliwie zakochana w
Edwardzie Raczyńskim – poznańskim magnacie, którego nosi po świecie. Najpierw
walczy „za wolność waszą i naszą”, a potem, w aurze bohatera, prowadzi światowe
życie. W rezultacie różnych szalonych pomysłów (m.in. wyprawia się do Chile w
poszukiwaniu złota), traci niemal cały majątek. A kiedy powraca do Krakowa,
rozkochuje w sobie m.in. Różę Krasińską, po czym… oświadcza się jej szwagierce
Marii Beatrix, która – jak się wkrótce okazuje – cierpi na zaburzenia
psychiczne i jest narkomanką. Kiedy umrze, Edward nie wie, co począć z ich
dzieckiem, małym Karolem, i … zawozi go do Zakopanego, pod opiekę Róży, która
wszystko mu wybacza, pomaga wyjść z długów i w końcu wychodzi za niego za mąż. Ich
pierwszy syn otrzymuje imię Roger – na cześć dziadka Raczyńskiego. Drugi –
Edward otrzyma imię po ojcu.
Czy syn takiego ojca może mieć spokojną,
niedramatyczną biografię? A mając taką matkę – czyż nie miałby mieć głębokiego
poczucia życiowej misji?
Pałac w Rogalinie – genius loci
Pałac w Rogalinie
Należący do rodziny Raczyńskich pałac i park pozostanie
dla Edwarda miejscem, które go ukształtowało i gdzie chciałby spocząć po
śmierci. Mimo różnych historycznych zawirowań, Rogalin zawsze był oazą polskiej
myśli i polskiej sztuki, a dzięki kolekcjonerskiej pasji ojca, powstała tam
najwspanialsza kolekcja sztuki, licząca czterysta sześćdziesiąt sześć obrazów. I
to jakich! Rembrandt, Tycjan, Van Gogh, Matisse… Stałym gościem Rogalina był
Jacek Malczewski, bywała tam także Olga Boznańska. Tak powstawały portrety
domowników, a także rogalińskie pejzaże.
Ojciec czytał dzieciom wieczorami polską literaturę:
Kochanowskiego, Mickiewicza, Sienkiewicza, Fredrę, a także klasyków literatury
światowej. Poznany podczas wakacji w Londynie Paul Cazin, stał się nie tylko kolejnym
„honorowym domownikiem”, ale także przyjacielem i mentorem młodego Edwarda,
który nie tylko pochłania dobrą literaturę, ale również sam pisze.
Tak ukształtowany przyszły ambasador i prezydent do
końca swego długiego i burzliwego życia zachował intelektualne i moralne
priorytety.
Miłości i żony
Kto lubi zobaczyć w biografii człowieka z krwi i
kości, ten się nie zawiedzie. Zofia Wojtkowska pilnie śledzi życie miłosne Edwarda
i relacjonuje także i te jego aspekty, które były przez rodzinę wstydliwie
skrywane. Chodzi mianowicie o wieloletni romans młodego Raczyńskiego ze starszą
od niego mężatką, Katarzyną Baworowską, która – znudzona w małżeństwie –
uwiodła niedoświadczonego młodzieńca. Śmiertelnie się w niej zakochał i przez
wiele lat żywił nadzieję, że ukochana rozwiedzie się z mężem i wyjdzie za niego, ale
nigdy do tego nie doszło.
Tymczasem studiował, a potem robił karierę w
dyplomacji. A że poważny dyplomata powinien mieć rodzinę, próbowano go ożenić. O mały
włos nie został mężem znanej historyk sztuki, Karoliny Lanckorońskiej, którą
porzucił niefrasobliwie jego starszy brat Roger, toteż Edward „poczuł się w
obowiązku”. Nic z tego nie wyszło, ale przyjaźnili się przez całe życie. Ostatecznie Edward ożenił się z nieprawdopodobnie bogatą Angielką, lady Joy Markham, ale nie był
to szczęśliwy związek. Joy była chorowita i straciła pierwsze dziecko, co
jeszcze bardziej odbiło się na jej zdrowiu. Edward zaś nie umiał okazać jej
serdeczności, bo o wiele bardziej zajmowała go kariera dyplomatyczna. Poza tym denerwowało go, kiedy
żona próbowała stworzyć sobie w majątku koło Dębicy pole do aktywności,
przebudowując dom i ucząc wiejskie dzieci oraz kobiety. Nie umiał docenić jej
szlachetności, kiedy w swoim sklepie wyrobów artystycznych w Warszawie zatrudniała
młode, ubogie dziewczyny, pomagając im wyjść z nędzy. Ich jedyne wspólne
zdjęcia, które się zachowały, pochodzą z podróży na Bliski Wschód w 1930 roku.
Po powrocie Joy znowu zaszła w ciążę i robiła wszystko, aby ją donosić. Nie pozwalała
się nawet leczyć, aby nie zaszkodzić dziecku, ale i tak nie udało się go
uratować i wkrótce potem umarła również Joy, prosząc przed śmiercią Edwarda, aby ponownie się ożenił...
Cecylia i Edward Raczyńscy, Muzeum Rogalin
Tak też się stało. Związek z Joy nie był co prawda
udany, ale Edwardowi Raczyńskiemu udało się chyba dzięki niemu dojrzeć i rok po jej
śmierci poślubił Cecylię z Jaroszyńskich. Rodzą się im dzieci, a Edward już nie
tylko poświęca się karierze dyplomaty, ale nareszcie staje się szczęśliwym mężem
i ojcem. W swoim dzienniku zanotuje:
Jestem
niezasłużenie szczęśliwy i mam kochaną, najukochańszą żonę – i córeczkę
imieniem Wanda. Blondynkę.
Cecylia Raczyńska jest wzorową żoną, matką i
ambasadorową, także w trudnych czasach II wojny, kiedy Edward staje się
człowiekiem – instytucją, a jego dom w Londynie – azylem dla polskich emigrantów.
A mimo to, kiedy wyjeżdża do Nowego Jorku na operację oka i poznaje tam Anielę
Mieczysławską (z domu Lilpop), zakochuje się w niej bez pamięci. Po powrocie informuje
o tym … żonę. Sądzi, że tak jest uczciwie, nie myśli, że ją zrani. Nie
zostawia jednak Cecylii i trwa w tym związku do końca, szczególnie, że jest ciężko chora na serce. Z Mieczysławską
się nie spotyka, ale co roku, w rocznicę spotkania, wysyła jej jedną różę.
Romantycznie…
Kiedy Cecylia umiera, zamieszkują razem. Wszyscy są skonsternowani, zwłaszcza, że nie biorą ze sobą ślubu, bo Aniela jest rozwódką i nie ma co liczyć na kościelną dyspensę. Formalnościom staje się zadość dopiero po śmierci jej męża. Nie mniej związek Edwarda Raczyńskiego z Anielą Mieczysławską jest chyba najbardziej harmonijny. Mają wspólne zainteresowania, jeżdżą po świecie, fotografują się często. Aniela staje się jego oczami i w ogóle całym światem. Na zdjęciach wyglądają jak.. zakochani. I tak już będzie do końca. Dyplomata z klasą
Do końca też zachował Edward Raczyński niezwykłą klasę i w jakimś sensie
pozostał apolityczny. Miał chłodny analityczny umysł i poczucie służby. Po wojnie
jego świat zniknął bezpowrotnie – Polska dostała się pod wpływy ZSRR, a rząd na uchodźstwie przestał być traktowany poważnie. Raczyński nie przestaje jednak walczyć
o pozostających na emigracji Polaków. Pisze dziesiątki memorandów i apeli, by
przeciwstawić się żądaniom Moskwy, zmierzającym do tego, aby emigrantów
przymusowo odsyłać do kraju. Ponadto zakłada polskie instytucje, m.in. Instytut
Polski i Muzeum imienia generała Sikorskiego, nadzoruje powstawanie polskich
szkół, uruchamia programy stypendialne. Sprowadza polskie sieroty z Bliskiego
Wschodu…
Pozbawiony aparatu urzędniczego, załatwia niewyobrażalną
ilość spraw. Sam wiedzie skromne życie, często brakuje mu pieniędzy. W dodatku
cierpi na postępującą ślepotę, a przeprowadzone operacje się nie udają. Dopiero w 1951 roku pomyślnie
zoperowano mu w Nowym Jorku jedno oko – dzięki finansowej pomocy rodaków. Mimo
tych problemów, działa nadal. To dzięki niemu w 1976 roku zostaje odsłonięty w
Londynie pierwszy w Europie pomnik katyński.
Raczyński dba o kontakty z rodakami, przede
wszystkim z polskimi księżmi. W 1971 roku, podczas beatyfikacji o. Maksymiliana
Kolbego przez papieża Pawła VI, na specjalnej Mszy św. dla Polaków, zostaje
posadzony pomiędzy dwoma kardynałami: Stefanem Wyszyński a Karolem Wojtyłą…
W bazie Royal Navy w Rosyth, drugi od lewej: książę Kentu, trzeci ambasador Edward Raczyński,
czwarty Naczelny Wódz Władysław Sikorski, 17 listopada 1939 r.
Sprawy krajowe także bardzo leżą mu na sercu. Podczas Wydarzeń Czerwcowych 1976 roku staje na czele Komitetu Pomocy dla Ofiar
Wypadków Czerwcowych. Tworzy ponadto Fundusz Pomocy Krajowi oraz naciska znajomych
polityków, aby interweniowali w obronie Polaków. W kwietniu 1979 roku zostaje
prezydentem na uchodźstwie. Mimo podeszłego wieku (ma w tym czasie osiemdziesiąt
osiem lat!) i choroby, podejmuje się tej misji, co jest prawdziwym szczytem
odwagi z jego strony. Odwagi i poczucia obowiązku. Czyni wszelkie wysiłki, aby
pomóc rodakom uciekającym z Polski w stanie wojennym. Największą nadzieję
pokłada jednak w papieżu Polaku – Janie Pawle II, którego podziwia
bezgranicznie.
Ostatecznie, wyrzucony z polskiej historii na
pięćdziesiąt lat, powraca na jej karty. Otrzymuje doktorat honoris causa
Uniwersytetu Jagiellońskiego, na którym ongiś studiował, a jego nazwisko trafia
do encyklopedii i podręczników akademickich. Nagrywa także audycje dla RWE.
Swoje burzliwe i spełnione życie kończy 30 lipca
1993 roku, a już 9 sierpnia wraca na zawsze do kraju, gdzie zostaje uroczyście
pochowany w rodzinnej krypcie.
Zofii Wojtkowskiej zawdzięczamy opowieść niezwykle
wartką i żywą, a przy tym rzetelną i dobrze zakorzenioną w źródłach. Takiej historii niezwykłego człowieka – Edwarda Raczyńskiego – oczekiwaliśmy od dawna. Starannie
wydana – w twardej oprawie z obwolutą. Szkoda tylko, że zdobiące ją liczne
fotografie zostały opublikowane na kiepskiej jakości papierze…
„Wiek ambasadora. Opowieść o życiu Edwarda
Raczyńskiego” Zofii Wojtkowskiej okazała się nakładem Wydawnictwa Iskry w 2017 roku.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz