W latach 70.
Ken Russell (bohater retrospektywy Nowych Horyzontów 2014 r.) stworzył kilka filmów o muzykach: o Piotrze
Czajkowskim (”Kochankowie muzyki”), o Liszcie (”Lisztomania”) oraz o Mahlerze,
co świadczyłoby o trwającej latami fascynacji tym tematem. Opowiadając nam tę historię, Russell buduje własną, niepowtarzalną jej wersję. Czyni to za pomocą obrazów, oryginalnej muzyki, ale sięga także po filmowe cytaty.
Mahler Kena Russella (1974) |
”Mahler” ma cudowną, błyskotliwą narrację,
pełną fantazji, filmowych cytatów i pięknych zdjęć. Mimo upływu lat, nadal
wspaniale się go ogląda. Kanwą filmu jest podróż kompozytora do Wiednia, gdzie
ma dyrygować orkiestrą wykonującą jego IV Symfonię. Jest to zarazem
podróż symboliczna, gdyż w retrospekcjach oglądamy całe jego życie, którego
kres ma niebawem nastąpić. Russell skupia się przede wszystkim na osobowości
bohatera. Początkowo jego Gustav Mahler wydaje się być chimeryczny i przerysowany, ale
reżyser na tym nie poprzestaje. Pokazuje mianowicie, skąd się biorą fobie
artysty i czyni to w sposób ciepły, a zarazem dowcipny.
Mały
żydowski chłopiec, obdarzony twórczym talentem i despotycznym ojcem, który chce,
aby syn był „kimś”, nie licząc się właściwie z jego pragnieniami i
możliwościami. Samotność i wyobcowanie. Na ten – niekiedy groteskowy obraz –
nakłada się inny: poetycki, w którym przyszły geniusz znajduje swego mistrza i
mentora w osobie wędrownego grajka – filozofa.
Mahler Kena Russella (1974) |
Nieodparcie zabawne są sceny przedstawiające
jego związek z żoną Almą. Niełatwo bowiem być towarzyszką życia artysty. Kiedy
on tworzy, ona musi zrobić wszystko, aby miał do tego właściwe warunki. W
szeregu zabawnych scen widzimy, jak młoda kobieta raczy piwem wiejskich muzykantów,
żeby w ten sposób uciszyć nie tylko ich, ale również pohukujących tancerzy.
Następnie pozbawia krowy dzwoneczków, a na koniec pędzi do wieży kościelnej,
aby zatrzymać głośny dzwon. A kiedy zadowolona powraca do męża, zamiast słów
wdzięczności, otrzymuje reprymendę za to, że nie udało się jej przegonić wron… Żona
artysty nie może też sama być artystką i w ogóle musi zrezygnować ze swoich
pragnień, bo liczy się tylko mąż - geniusz… Mimo wszystko kocha go i trwa przy
nim, choć niewiele brakuje, aby odeszła z innym.
Mahler Kena Russella (1974)
Opowiadając
nam tę historię, Russell buduje własną, niepowtarzalną jej wersję. Czyni to za
pomocą obrazów, oryginalnej muzyki, ale sięga także po filmowe cytaty. Podczas
postoju pociągu bohater obserwuje przez szybę scenę, która jest cytatem ze
”Śmierci w Wenecji” Luchino Viscontiego. Słychać muzykę Mahlera, na dworcowej
ławce siedzi prof. Aschenbach, a w jego pobliżu widzimy Tadzia. I choć się tego
na razie nie spodziewamy (podobnie jak bohater), jest to jednak zapowiedź jego
bliskiej śmierci.
Russell
pokazuje także ciemną stronę życia kompozytora: śmierć bliskich osób, a także
wymuszone okolicznościami przejście na katolicyzm. Doświadcza upokorzeń, byle
tylko otrzymać posadę dyrygenta, a potem
dyrektora Opery Wiedeńskiej. Sława, piękne kompozycje oraz przedwczesna śmierć
kompozytora, opowiedziane zostały z rozmachem i doprawdy niekonwencjonalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz