sobota, 20 stycznia 2018

Sławomir Cenckiewicz: "Atomowy szpieg". Ryszard Kukliński jako ostatni Konrad Wallenrod

Czy Ryszard Kukliński był zdrajcą, czy patriotą? Czy przypomina Kmicica, czy raczej Konrada Wallenroda? Kim naprawdę był Jack Strong - atomowy szpieg, można się dowiedzieć z lektury fascynującej książki Sławomira Cenckiewicza.

Sławomir Cenckiewicz, Atomowy szpieg, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Był czy też nie był zdrajcą?


Obu - Konrada Wallenroda i Ryszarda Kuklińskiego - łączy to samo fundamentalne pytanie: był czy nie był zdrajcą?  Sądzę jednak, że łączy ich znacznie więcej.

Mickiewicz - o czym wiemy z relacji jego miłości z czasów rzymskich, Henryki Ankwiczówny - bardzo obawiał się moralnych konsekwencji niewoli.  Jej skutkiem jest bowiem - jak uważał - upodlenie całego narodu. Pragnął więc, mówiąc słowami Wajdeloty, własne ognie przelać / W piersi słuchaczów. Stworzył więc polifoniczny poemat, którego główny bohater zapadnie w pamięć wielu pokoleń Polaków i stanie się literacką legendą, która w różnych okresach polskich dziejów będzie ożywała. 

Jak wiadomo z lektury książki Marii Janion "Życie pośmiertne Konrada Wallenroda" - wielu było takich, którzy wcielili w życie własne legendę romantyczną Konrada, ponieważ szczęścia w domu nie znaleźli, bo go nie było w ojczyźnie. Z całą pewnością pułkownik Kukliński wpisuje się w tę legendę. Sławomir Cenckiewicz odcina się wprawdzie od pytania, czy Kukliński był, czy też nie był zdrajcą:

W moim zamierzeniu jest to przede wszystkim studium poświęcone szpiegowskiemu rzemiosłu pułkownika (...). "Atomowy szpieg" zdecydowanie nie jest kolejną odsłoną jałowej i trwającej bez końca dyskusji pod hasłem "bohater czy zdrajca".

Omawiając tę książkę chciałabym jednak umieścić postać Ryszarda Kuklińskiego w szerszym kontekście - w kontekście mocno utrwalonych narodowych mitów, które - czy tego chcemy, czy nie - funkcjonują w masowej wyobraźni i rzutują na to, jak interpretujemy pewne zjawiska i zachowania. 


Zamaskowanie i tzw. szlachetna zdrada


Mickiewiczowski Konrad Wallenrod został porwany za młodu i wychowany przez wroga własnego narodu - zakon krzyżacki. Kiedy dorasta, najpierw walczy w szeregach wrogów przeciwko swoim, ale w pewnym momencie uświadamia sobie, kim jest i postanawia wrócić na Litwę. Zakłada rodzinę, lecz jego szczęście okazuje się nietrwałe. Wie, że jeśli nie podejmie swej trudnej misji, jego naród zginie. A ponieważ doskonale zna Krzyżaków, bo się wśród nich wychował, podejmuje się zniszczyć zakon "od środka".

Konrad Wallenrod pod wieżą, grafika Walerego Eliasza
Ryszard Kukliński wstąpił do wojska bardzo młodo. Do stopnia chorążego, po ukończeniu przezeń Oficerskiej Szkoły Piechoty Nr 1, w wieku dwudziestu lat, awansował go sam Bolesław Bierut. Z książki Cenckiewicza dowiadujemy się także o okupacyjnych doświadczeniach Kuklińskiego, który stracił ojca i wielu swoich żydowskich kolegów.
Podczas służby we Wrocławiu ożenił się z poznaną tam Joanną Christ, która stała się jego towarzyszką życia do końca, pomimo różnych zawirowań. Ciągle awansował i otrzymywał nagrody.

Posiada predyspozycje - pisano o nim - w pierwszym rzędzie pracownika sztabu, lecz również wiele cech dowódcy.

legitymacja

Z dokumentów wynika, że wtedy też otrzymał status Osoby Zaufanej, co oznaczało de facto, że jest współpracownikiem WSW. O zaufaniu przełożonych świadczy też jego wyjazd do Wietnamu, który - zdaniem Cenckiewicza - był prawdziwą szkołą szpiegostwa. Przywiózł stamtąd spore pieniądze, za które kupił w Sajgonie samochód. Potem były kolejne awanse i pochwały...
Przełom nastąpił w 1968 roku, gdy polskie wojska wraz z innymi członkami Układu Warszawskiego zaatakowały  Czechosłowację. Dwa lata później nastąpił  Grudzień `70, kiedy to wojsko, na rozkaz gen. Jaruzelskiego, strzelało do bezbronnych robotników Wybrzeża. Ponadto, uczestnicząc aktywnie w tworzeniu planów wojny z Zachodem, coraz lepiej rozumiał, co to oznacza dla Polski. W miarę jak zostałem dopuszczany w swojej pracy w sztabie do coraz większych tajemnic. zaczęło do mnie docierać, jak tragiczne byłoby położenie Polski w momencie konfliktu nuklearnego z Zachodem. (...) zrobiliby nam krwawą jatkę. Ale Sowietom o to chodziło, nasze wojska miały być krwawą tarczą, torującą im drogę do serca Europy. Spróbuj sobie wyobrazić, co czuje żołnierz, który jest powołany do obrony swego narodu, a odkrywa, że przez swoje działania naraża ten naród na śmiertelne niebezpieczeństwo - zwierzał się po latach Marii Nurowskiej.


Kukliński podczas narady z sowieckimi generałami

To właśnie wtedy zrodziła się myśl, by - ryzykując karierę i bezpieczeństwo - zaoferować Amerykanom plan akcji sabotażowej wobec sowieckiego tzw. drugiego rzutu strategicznego. 11 sierpnia 1972 roku Kukliński podczas rejsu wysłał z Wilhelmshaven list do ambasady w Bonn, z prośbą o kontakt i podpisał się pod nim: V.P. (Poland Victory/Polski Viking).

Agent Strong, Jack Strong


Kiedy po raz pierwszy przekazywał Amerykanom klisze z materiałami dotyczącymi armii sowieckiej i planów wojennych Układu Warszawskiego, dołączył do nich list podpisany pseudonimem "Jack Strong". Materiały okazały się bardzo cenne, a nowo pozyskanego szpiega otoczono szczególną ochroną.

Odtąd życie osobiste Kuklińskiego skomplikowało się jeszcze bardziej. Już wcześniej nie taił, że z powodu swego pracoholizmu ma problemy z żoną. Był kobieciarzem, o czym również powszechnie wiedziano, Na to wszystko nakładały się kłopoty z synami, zwłaszcza młodszym z nich - Bogdanem, który nie chciał się uczyć, nadużywał alkoholu i miał próby samobójcze.

Słynny list Kuklińskiego do ambasady

Kukliński zwierzał się po latach Marii Nurowskiej, że wykorzystywał swoją opinię uwodziciela do w miarę bezpiecznego obsługiwania tzw. martwych skrzynek kontaktowych. Wyjeżdżał z kobietami za miasto i tam w umówionych miejscach, próbując nie budzić niczyich podejrzeń, pozostawiał materiały dla amerykańskiego wywiadu.

Cenkiewicz rzetelnie podaje, że nie we wszystkich przypadkach był to tylko kamuflaż.  Konrad Wallenrod  topił swój dramat w alkoholu, ale był wierny jednej kobiecie - swojej żonie Aldonie. Kukliński wprawdzie nie pił, ale był kochliwy i romansował z różnymi kobietami. Znany był jego wieloletni związek z Barbarą Jakubowską, który trwał aż do jej przedwczesnej śmierci. Spędzali ze sobą wiele czasu, dzieląc m.in. pasję żeglarską. Nie zdecydował się jednak na rozwód i wiódł podwójne życie. Przed ucieczką z kraju udał się na cmentarz, aby pożegnać się z Barbarą i było to chyba najtrudniejsze rozstanie. Nie ukrywał łez. Romantyk? Z pewnością był człowiekiem bardzo emocjonalnym, o czym świadczy wiele jego zachowań i wypowiedzi.

Ucieczka i ponowne zamaskowanie


Kiedy okazało się, że Kuklińskiemu grozi dekonspiracja, wywieziono go wraz z rodziną do Stanów. Dopiero na krótko przed tym wyznał rodzinie, że zajmował się szpiegostwem, do tej pory bowiem (przez ok. dziesięć lat) nikt o tym nie wiedział. Szczegóły i okoliczności owego wyjazdu nie są do końca znane, choć krąży kilka wersji. Cenckiewicz przytacza tę, która jest najbardziej prawdopodobna i potwierdzona zeznaniami osób uczestniczących. W sztabie nie zorientowano się o tym od razu, toteż nikt go na początku nie poszukiwał. Machina ruszyła dwa dni po ucieczce, ale ślad po Kuklińskim zaginął.

Synowie Kuklińskiego: Waldemar i Bogdan

W procesie, który mu wytoczono w 1984 roku, został skazany na karę śmierci, konfiskatę mienia i pozbawienie praw publicznych na zawsze. Mimo usilnych starań, pułkownika nie odnaleziono. Był wtedy starannie chroniony przez amerykański kontrwywiad, zmienił także wygląd. Po odzyskaniu niepodległości , mimo nacisków opinii publicznej, nie zrehabilitowano Ryszarda Kuklińskiego. W jednym tylko, 1994 roku, stracił obu synów w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Zdruzgotany, powtarzał wiersz Zbigniewa Herberta, który stanął w jego obronie:

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

Wstrząśnięty dramatem pułkownika autor "Przesłania Pana Cogito" domagał się na łamach "Tygodnika Solidarność" anulowania wyroku i przywrócenia Kuklińskiemu polskiego obywatelstwa. Później - wobec braku reakcji władz - skierował list do prezydenta Wałęsy, w którym pisze m.in.:

Trudno zaiste pojąć, jak można ubiegać się o przyjęcie Polski do NATO, gdy odmawia się faktycznie powrotu do kraju temu, który pierwszy, na własne ryzyko,  z narażeniem życia, udowodnił, że Polska jest integralną częścią Zachodu i pragnie żyć we wspólnocie wolnych i demokratycznych państw. Jednocześnie przyjmuje się do służby osobnika, który był szpiegiem niesławnej pamięci państw Układu Warszawskiego. Tego naprawdę nikt o zdrowych zmysłach nie zrozumie.

Wszystko bez echa.

Jak Sienkiewiczowski Kmicic?


Wyrok na pułkownika Kuklińskiego został wprawdzie w końcu umorzony i mógł on w 1998 roku przyjechać do Polski z wizytą. Jednakże kontrowersje wokół jego osoby pozostały i były umiejętnie przemycane w różnych publikacjach. Książka Sławomira Cenckiewicza miała w założeniu pokazać prawdziwy portret człowieka, bez zbytnich sentymentów, ale i bez manipulacji słowem "zdrada". 
W podsumowaniu  autor twierdzi, że Ryszard Kukliński był w polskich dziejach jak biblijny Szaweł, który stał się Pawłem lub jak Sienkiewiczowski Kmicic, który stał się Babiniczem. Pozostanie na zawsze symbolem indywidualnej odwagi i niezgody na sowieckie zniewolenie Polski.

A jednak Wallenrod

Ja jednak sądzę, że jego postać lepiej wpisuje się w historię Konrada Wallenroda. Podobnie jak tamten, stracił wszystko, nawet ojczyznę, o którą walczył i do końca marzył, że do niej powróci. Żył ukrywając ciągle swoje prawdziwe emocje, swoją twarz. Był człowiekiem tragicznym, który nigdy nie znalazł spokoju i nie zaznał smaku sławy, choć był niekwestionowanym bohaterem. Postać Kmicica  nie oddaje całego skomplikowania losów Kuklińskiego. A Wallenrod - człowiek, którego zmiażdżyła Historia - tak.

Ryszard Kukliński podczas pobytu w Polsce, 1998 r.

Niezależnie jednak od tego, czy mamy takie literackie odniesienia, czy też nie, książka Sławomira Cenckiewicza zasługuje na uznanie, jest to bowiem najrzetelniejsze źródło wiedzy o "atomowym szpiegu". A przy tym to znakomita narracja i dobra lektura.

Książka Sławomira Cenckiewicza "Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów" ukazała się w Wydawnictwie Zysk i S-ka 

Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline w listopadzie 2014 roku.

P.S. Na załączonym zdjęciu Janusz Cisek (mój śp. szwagier), w latach 90. dyrektor Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, wręcza odznaczenie Ryszardowi Kuklińskiemu. Autorem zdjęcia jest Krzysztof Langowski.





2 komentarze:

  1. Czy może mi pani wytłumaczyć skąd ta zmiana imienia pani Kuklinskiej z Joanny na Elżbietę i syna pana Kuklińskiego z Bogusława na Boleslawa? Czy to zwykła pomyłka czy też jego najbliżsi poslugiwali sie później innymi personaliami? Na wyżej zamieszczonej fotografii są podane inne imiona niż te które użyła pani w swoim wpisie. To raczej pytanie które pozwoli mi usystematyzować wiadomości na temat pana Kuklińskiego, napewno nie jest to żaden przytyk. Pozdrawiam serdecznie ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za zwrócenie mi uwagi - te błędy są zwykłą pomyłką, której się dopuściłam w ferworze pisania.

      Usuń

Sakura. III Wrocławskie Dni Japońskich Inspiracji

 Z przyjemnością ogłaszamy nadchodzącą III edycję festiwalu Sakura. Wrocławskie Dni Japońskich Inspiracji, która odbędzie się w dniach 9-19 ...

Popularne posty