Gombrowicz
pantomimiczny? To mogło być ekscytujące. Ale nie było. No, przykro mi, ale nie
zachwyciło. Jak zachwyciło, kiedy nie zachwyciło...
Wyznam na
wstępie, że bardzo byłam ciekawa Gombrowicza ujętego w formę pantomimy. Od
czasów, kiedy czytałam jego Dzieła wydane w Paryskiej Kulturze, a było to
wówczas, kiedy pachniały owocem zakazanym i musiałam mieć specjalne zezwolenie
od dyrektora Ossolineum; otóż od tych pamiętnych a ekscytujących chwil
widziałam dziesiątki adaptacji teatralnych jego utworów, często znakomitych:
"Operetkę" w reż. K. Dejmka, ""Ślub" w reż. J.
Jarockiego, "Iwonę" T. Bradeckiego, "Trans-Atlantyk" E.
Korina... Były to świetne przedstawienia - każde na swój sposób. Tym razem
jednak miał to być Gombrowicz bez słów - swoisty paradoks.
Przedstawienie we Wrocławskim Teatrze Pantomimy wyreżyserował Leszek Bzdyl - niegdyś aktor Tomaszewskiego, obecnie (od lat) artysta osobny, aktualnie zaś prowadzący teatr tańca (Teatr Dada von Bzdülöw). Twórca poszukujący i piszący, a z Gombrowiczem mający już doświadczenie ("Kilka błyskotliwych spostrzeżeń", 2004). Tym razem sięgnął po Dziennik, a częściowo także po "Ślub", z którego zaczerpnął tytuł spektaklu.
Nigdy nie pisz o autorze
Ja zaś z
Dziennika Gombrowicza zapożyczyłam taką oto przestrogę (skierowaną do
krytyków):
Nigdy nie
pisz o autorze i dziele, ale o sobie w konfrontacji z autorem i dziełem.
Tak też
uczynię. Nie będzie to zatem typowa recenzja (od tych zresztą ciągle uciekam),
bo skoro Bzdyl we mnie Gombrowiczem, to i ja w niego Gombrowiczem. I nie będzie sam,
ale wobec mnie - nas, widzów, bo trzeba dotknąć, bez tego (międzyludzkiego) nie ma teatru, bo równie dobrze mógłby sam wobec
siebie, przed lustrem...
Pustka. Pustynia. Nic w reż. Leszka Bzdyla, fot. Natalia Kabanow |
Pantomimą w Gombrowicza
Reżyser
Leszek Bzdyl pisze w programie teatralnym:
Zadać
Gombrowiczowi cios! Zrobić z Gombrowicza pantomimę! Odebrać mu słowa i
zostawić tylko ciała, ciała uwikłane w inne ciała! Człowieka postawić przed
człowiekiem. W pustce.
Otóż to
wszystko nieprawda! Owszem, poszczególne sceny są pantomimicznymi
opowieściami o "stwarzaniu" człowieka przez człowieka, o tym, że
kochamy zawsze „wobec” i jeśli nie możemy się przejrzeć w oczach
"drugiego" (być "wobec niego"), to wszystko traci sens. Mowa
także o cierpieniu. Jednak reżyser nie dowierza pantomimie i chyba również
widzowi, bo mimo deklaracji nie odbiera
swemu bohaterowi słów. W pewnym momencie bohater wygłasza swoje
credo, swój (a właściwie Gombrowicza) monolog. Celowa sprzeczność?
A widz?
Przywołajmy ponownie tekst Leszka Bzdyla:
Widza
nasączyć namiętnościami i abstrakcjami, chaosem i kalkulacją. Niech ogląda
te... te golgoty!
Abstrakcja?
Chaos? Wątpię. Namiętności, kalkulacja - na pewno nie! Oglądaliśmy grzecznie,
chłodno, nikt nas wciągał do gry, nie prowokował, choćby umysłowo.
No, nie zachwyciło, choć zachwycić miało. Nie poruszyło, choć powinno było poruszyć.
Pustka. Pustynia. Nic. Ja sam tu jestem
Ten tytuł
to ledwie początek dramatu ("Ślubu"), bo człowiek według
Gombrowicza nigdy nie jest sam. A nawet kiedy jest sam, rozpoczyna swoje
gry - wymyśla siebie i innych. Jest w tym imperatyw
formy, nieustannego stwarzania siebie i innych. Ale jest również szczególna
metafizyka:
My tylko
- powie na
końcu bohater "Ślubu" - łącząc się pomiędzy sobą,
wciąż w nowe układamy się kształty. I kształty owe z dołu ku górze biją.
Dziwny to dym! Niepojęta melodia! Obłędny taniec! Niejasny marsz!
Zamiast
pustki i pustyni - "kościół międzyludzki" i pragnienie
"dutknięcia". Tak to się kończy.
Spektakl - przejaw pychy
|
We
wstępie czytamy również:
Ten
spektakl to przejaw pychy. To skandal i
profanacja.
Przejaw
pychy – może. Skandal i profanacja – skądże! Autor tych słów przegrał grę z Gombrowiczem o
własny, autorski spektakl. Tak "mnie się myśli" i tak "mnie się
pisze". Pantomima? Gombrowicz pantomimiczny? To mogło być ekscytujące. Ale
nie było. No, przykro mi, ale nie zachwyciło. Jak zachwyciło, kiedy nie
zachwyciło...
Post scriptum:
Niezależnie od wszystkiego, co napisałam, grający mimowie byli – jak zwykle - znakomici.
|
Premiera
przedstawienia Wrocławskiego Teatru Pantomimy pt. "Pustka. Pustynia.
Nic" w reżyserii Leszka Bzdyla odbyła się 8 marca 2016
roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz