sobota, 10 lutego 2018

Zbigniew Szymczyk: "Szkoła błaznów", czyli o okrucieństwie /wywiad/

Ze Zbigniewem Szymczykiem, reżyserem, mimem, dyrektorem Wrocławskiego Teatru Pantomimy - o "Szkole błaznów".

Zbigniew Szymczyk, fot. Wrocławski Teatr Pantomimy

Barbara Lekarczyk – Cisek: Dlaczego Ghelderode – pisarz teatralny niezwykle trudny, bo wymagający zestrojenia własnej wyobraźni i wrażliwości z jego widzeniem świata? I dlaczego jego ostatnia sztuka: ”Szkoła błaznów”?

Zbigniew Szymczyk:  Chciałem zrobić sztukę o błaznach i tak trafiłem na dramat Ghelderode. Początkowo, kiedy przeczytałem ten tekst, miałem ideę stworzenia spektaklu według estetyki autora, którą zawarł w rozbudowanych didaskaliach. Szukałem więc inspiracji w malarstwie Boscha, Bruegla i Goi, z zamiarem odtworzenia ich świata na scenie.

Po jakimś czasie zacząłem jednak myśleć o tym wszystkim inaczej. Coraz częściej ”odcinałem”  fragmenty dramatu, podobnie jak to zrobiłem w ”Bernardzie Albie”. W rezultacie dramat pozostał niejako szkieletem spektaklu. Wiele scen potraktowałem jako rodzaj metafory, czy też raczej opowieści metaforycznej na temat, który jest obecny w oryginale. W przypadku ”Szkoły błaznów” poszedłem jeszcze dalej: wyciąłem właściwie cały dramat i stworzyłem przedstawienie wokół jednego słowa. Wykrzykuje je mistrz błaznów do swoich wychowanków na końcu sztuki. Tym słowem jest okrucieństwo. Stało się ono słowem – kluczem w tym przedstawieniu.

Kim jest w Pańskim przedstawieniu tytułowym błazen?

Zacząłem patrzeć na świat wokół siebie i zastanawiać się, na czym obecnie polega błazeństwo. Kto może być błaznem współcześnie?
Jeśli spojrzymy na literaturę dawną, np. na twórczość Wyspiańskiego, widzimy błazna jako filozofa, człowieka inteligentnego, który jest trochę kpiarzem, a trochę lustrem pokazującym współczesność.
Dla mnie takim błaznem współczesnym, w duchu Ghelderode, jest np. Mussolini czy Hitler. Ten ostatni był w dodatku błaznem, który zmienił historię świata. Współczesnym symbolem takiej okrutnej błazenady może być biały konwój, który pojechał na Ukrainę. Towarzyszyła mu kompletna bezradność świata w stosunku do tego, co się działo. Bezradność wobec okrucieństwa…

Z okrucieństwem stykamy się częstokroć już w dzieciństwie…

Tak, okrucieństwo towarzyszy nam od zarania dziejów. Jest także elementem dziecięcej zabawy, w której istnieją stopnie hierarchii i zależności jednych od drugich.  Niektóre sceny spektaklu mają charakter dziecięcych zabaw, w których jedna z postaci zaczyna dominować, poskramia inne i doprowadza do tego, że okrucieństwo staje się rzeczywistością.

Skoro tak, to jaka jest Pańska narracja? Jakimi obrazami opowiada o okrucieństwie?

Teatr w swojej dyskusji z widzem odszedł od tego, co było możliwe w latach 70., kiedy ta sztuka była w Polsce wystawiana. Starałem się posługiwać narracją teledyskowo – telewizyjną, bliską współczesnemu widzowi. Próbowałem w prosty sposób opowiadać o sprawach, które są naprawdę bardzo istotne.
Stworzyliśmy fabułę na zasadzie impresji. Moja ”Szkoła błaznów” jest castingiem, na który zaprasza Folial – kreator mody, o którym nie wiadomo, czy jest kobietą, czy mężczyzną. Jednym z problemów przedstawienia jest więc okrucieństwo losu. Innym – okrucieństwo człowieka wobec innego.
Część zdarzeń to wizje Foliala, część zaś dzieje się realnie na scenie, gdzie odbywa się casting. Pojawiają się ludzie, którzy sami z siebie robią błaznów, ponieważ odgrywają zadane scenki. Zaczyna się zabawnie, ale kończy tragicznie. Jak w życiu.
Powstaje pytanie, gdzie jest źródło tego, że człowiek podnosi rękę na drugiego. Odpowiedzią jest okrzyk Foliala na końcu sztuki. A ja od tego zaczynam swoją opowieść.

Główny bohater sztuki powiada na końcu, że ”Sekretem wielkiej sztuki, sztuki, która chce trwać, jest okrucieństwo”. Jak się sztuka ma do życia?

Zawarłem tę myśl w prostym porównaniu. Ostatnia scena, która jest sceną egzekucji, jest zarazem bardzo metaforyczna. Mimo że gesty postaci, które „obrzucają” czymś Foliala, są gestami ”na niby”, to jednak wywołują prawdziwą reakcję. Bohater zostaje w rezultacie zmuszony do tego, aby się poddać. Jest zniszczony, ale zarazem zwycięża. W końcu znalazł w sobie odwagę do tego, aby przyznać, kim jest – odnalazł swoją tożsamość.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się na portalu Kulturaonline w październiku 2014.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

19 ¾ Święto Niemego Kina

Od 28 listopada do 1 grudnia w warszawskim Kinie Iluzjon odbędzie się 19 ¾. edycja Święta Niemego Kina – festiwalu, który łączy arcydzieła k...

Popularne posty