Radość muzykowania, duchowe piękno, liryzm i patos kompozycji Georga Fryderyka wypełniły dni Akademii Händlowskiej. Mogliśmy posłucha wybitnych artystów i ich znakomitych interpretacji rozmaitych kompozycji autora "Mesjasza".
Rachel Podger, czyli radość muzykowania
Rachel Podger, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
Akademię Händlowską rozpoczął koncert Rachel Podger i Brecon Baroque, w którym znalazły się utwory Purcella, Geminianiego i oczywiście Händla. Dwaj pierwsi kompozytorzy mieli duży wpływ na twórczość autora "Mesjasza", można więc było w takim zestawieniu owe wpływy usłyszeć. Jednak niewątpliwą gwiazdą tego wieczoru była Rachel Podger - angielska skrzypaczka, która nie po raz pierwszy gościła we Wrocławiu.
Mogliśmy słuchać jej koncertu przed dziesięcioma laty, kiedy to wystąpiła z zespołem Arte dei Suonatori w pięknych barokowych wnętrzach Oratorium Marianum. W rezultacie tej współpracy nagrano wspólną płytę: "La Stravaganza" Antonio Vivaldiego, która otrzymała tytuł najlepszej barokowej płyty roku 2003 pisma Gramophone. W 2012 roku, w ramach Wratislavia Cantans, Podger zagrała wraz z zespołem Brecon Baroque koncert skrzypcowy i klawesynowy J.S. Bacha. Dodajmy, że współpracuje ona z polskimi muzykami: klawesynistą - Marcinem Świątkiewiczem oraz z wiolonczelistą Tomaszem Pokrzywińskim.
Rachel Podger, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
Podczas inauguracyjnego koncertu mogliśmy posłuchać Podger w mniejszych i większych składach orkiestry, w duecie ze skrzypcami, m.in. w VI Sonacie a 4 g-moll Z. 807 oraz Three parts upon a ground Z. 731 H. Purcella, gdzie skrzypce zabrzmiały wręcz wirtuozowsko. Równie piękne były wykonane w pełnym składzie fragmenty "Króla Artura" - muzyki skomponowanej przez Purcella do sztuki teatralnej. Drugą część koncertu wypełniła muzyka G. F. Händla. Momentami artystka usuwała się nieco w cień, a na planie pierwszym prezentował się obój Alexandry Bellamy. Tak było podczas wykonania Koncertu na obój, smyczki i b.c. g-moll HWV 287. Dialog skrzypiec z obojem brzmiał lirycznie i pieścił ucho. Uderzające było jednak samo podejście Rachel Podger do wspólnego muzykowania - pełne radości i młodzieńczego wręcz entuzjazmu.
Julia Lezhneva i duchowe piękno
Najważniejszym gościem Akademii była w tym roku bez wątpienia Julia Lezhneva - mezzosopranistka koloraturowa o niespotykanej sile głosu i wspaniałej technice, mimo młodego wieku - zaledwie dwudziestu pięciu lat. Zapamiętana z występu na Wratislavia Cantans w 2013 roku, kiedy to wzbudziła w słuchaczach wielkie, niezapomniane emocje, i tym razem nie zawiodła ich oczekiwań.
Julia Lezhneva, fot. Marek Cisek |
Julia jest w dziedzinie wykonawstwa muzyki barokowej absolutnym ewenementem. Mając niespełna dwadzieścia lat, została zauważona przez Marca Minkowskiego, który raz ją usłyszawszy, zaprosił do wykonania Mszy h-moll J. S. Bacha w Katedrze Santiago de Compostella. Wkrótce potem, pod dyrekcją Giovanniego Antoniniego, zaśpiewała w operze Vivaldiego "Ottone in Villa". Z nim też i jego zespołem Il Giardino Armonico nagrała swoją pierwszą solową płytę "Alleluja", która okazała się prawdziwym sukcesem. Złożyły się na nią motety Vivaldiego, Mozarta, Händla i Porpory.
Julia Lehzneva, fot. B. Lekarczyk-Cisek |
Tym razem Julia Lezhneva przyjechała koncertować w ramach Akademii Händlowskiej i zaśpiewała z Wrocławską Orkiestrą Barokową. Zaprezentowała różnorodny repertuar, ukazując swoje bogate możliwości wokalne. Wykonała m.in. arię Agrippiny: "Pensieri, voi mi tormentate" z opery "Agrippina" HWV 6, w której zinterpretowała postać wbrew utartym schematom - jako zalęknioną o losy syna matkę. I chociaż w niektórych utworach śpiew Julii brzmiał równie wirtuozowsko jak głos Cecilli Bartoli, to mnie najbardziej poruszył przepiękny utwór "Salve Regina", w którym prócz znakomitej techniki wokalnej, słychać było to "coś", co sprawia, że śpiew Julii staje się czymś więcej niż śpiewem. Staje się przeżyciem duchowym.
Patetyczny i liryczny "Salomon" Paula McCreesha
Peter Harvey, fot. B. Lekarczyk-Cisek
G. F. Händel napisał wiele oratoriów, których libretta nawiązywały do Starego Testamentu. "Salomon", podobnie jak "Zuzanna", powstał w 1748 roku. Anonimowe libretto oparte jest na biblijnej opowieści o mądrym królu Salomonie z Pierwszej Księgi Królewskiej oraz Drugiej Księgi Kronik. Ma formę opery włoskiej. Dominują arie i recytatywy, które kompozytor specjalnie napisał dla śpiewaków - gwiazd.
We wrocławskim koncercie utwór wykonywał także potężny Chór Narodowego Forum Muzyki, który w swoich pieśniach wysławiał Jahwe i króla. W roli Salomona wystąpiła Pamela Helen Stephen (alt). Nie jest to bynajmniej jakaś współczesna fanaberia, jeśli przypomnieć, że w pierwszych wykonaniach rolę tę śpiewały: włoska sopranistka Giulia Frasi oraz Caterina Galli (alt). W ogóle Händel pisał głównie dla kobiet i arie te są bez wątpienia najpiękniejsze.
|
Pamela Helen Stephen/fot. Barbara Lekarczyk- Cisek |
Żywioł liryczny kobiecych głosów przeplatał się z patosem partii chóralnych i dramatyzmem głosów męskich. Dzieło G. F. Händla, choć nie tak spójne jak utwory J.S. Bacha, bo napisane najwyraźniej na zamówienie i pod konkretnych wykonawców, po latach olśniewa niekiedy swoją urodą.
Katherine Watson jako Żona Salomona/Pierwsza Nierządnica, fot.Barbara Lekarczyk=Cisek |
Choć Akademia Händlowska zostawiła wrażenie niedosytu, pozostaje mieć nadzieję, że za rok będziemy mogli posłuchać równie pięknej muzyki.
Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline 18 lutego 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz