Mój egzemplarz powieści Kristiny Sabaliauskaitė: "Silva rerum II" |
Pierwszy tom rozpoczynała ucieczka bohaterów z płonącego XVII-wiecznego Wilna, kończyła zaś śmierć żmudzkiego szlachcica, Jana Macieja Narwojsza. W pamięci pozostał obraz maleńkiego wróbelka, który pojawia się tajemniczo w komnacie zmarłego, by następnie wzbić się w niebo i obserwować powieściowy świat i jego bohaterów z ptasiej perspektywy. Jest jakby symbolem duszy Jana Macieja, transcendencji, a zarazem "okiem" narratora, żegnającego się ze światem swoich bohaterów.
Tajemnice ludzkiego losu
Tom II powieści rozpoczyna się podobnie, jak kończy I. Obserwujemy tym razem XVIII-wieczne Wilno okiem kawki siedzącej na gzymsie kościoła Świętego Kazimierza. Taka perspektywa narracji pozwala wprowadzić czytelnika w nową historię i przedstawić jej bohaterów. Żyją w czasach nie mniej mrocznych od tamtych: potop szwedzki i dżuma kładą się cieniem na ich życiu.
O ile jednak tematem, który dominował w pierwszej części powieści, była śmierć i miłość, Eros i Tanatos, tak charakterystyczne dla epoki baroku, to w drugim pojawia się motyw losu. Bohaterowie często zastanawiają się, czy jest on dziełem przypadku, czy też fatalistyczną siłą, od której nie można uciec. I tak jak w pierwszym tomie śmierć ukochanego kota Maurycego i doświadczenie rozkładu ciała zaważyły na decyzjach bohaterów, szczególnie Urszuli Narwojszówny, tak w tomie drugim pojawia się śmierć morowa pod postacią zarażonego dżumą szczura. Gdyby nie splot pewnych okoliczności, być może udałoby się uniknąć epidemii, ale to tylko gdybanie, rozważanie teoretyczne, którego doświadcza każdy z nas. Co by było gdyby...
Po tym wprowadzeniu następuje pyszna ekspozycja. Pisarka prezentuje dwie pary bohaterów, mocno ze sobą kontrastujące: szczęśliwy, kochający dom mądrego żydowskiego lekarza Aarona Gordona i jego nieco gderliwej żony Rebeki oraz zimny, pozbawiony miłości dom wnuka Jana Macieja Narwojsza, Jana Izydora i jego żony, Anny Katarzyny z Kotowiczów. Z wolna poznajemy ich historię, a autorka nie pozbawia nas bynajmniej wiedzy na temat dzieci Jana Macieja - Urszuli i Kazimierza oraz ich przyjaciela z dzieciństwa, Jana. Wszystko to jednak rozwija się jak dobrze skrywana tajemnica, odsłaniana powoli, budząca coraz większą ciekawość.
Zaraza i ... erotyzm
Tym razem pisarka również nie żałuje swoim wiernym czytelnikom różnych smaczków. Dowiadujemy się nie tylko, jak ubierali i czesali się ludzie tamtych czasów, jak wyglądały przyjęcia, bale, jak żyło się w czasach zarazy i potopu szwedzkiego w dworkach (znowu pojawiają się Milkonty), ale także jak leczono choroby i jakie straszliwe spustoszenie czyniła dżuma, niszcząc ludzi nie tylko fizycznie, ale również odsłaniając ich najgorsze instynkty. Wyobrażamy sobie ludzi XVIII wieku jako spętanych gorsetami i konwenansami, tymczasem z powieści wynika, że cechowała ich daleko posunięta swoboda obyczajowa.
Człowiek marionetką
Pogłębiona psychologia postaci pozwala także lepiej zrozumieć ich mentalność i motywacje. Pisarka przedstawia nie tylko pełnowymiarowe postaci głównych bohaterów, ale również postaci drugiego planu, jak choćby szwedzkiego oficera Ture Tibeliusa Magnussona. Poznajemy jego mentalność, a nawet sny... Pisarka próbuje oddać zarówno mentalność szwedzkich okupantów (którzy mordują i gwałcą, ale tylko ładne kobiety), ale także Rosjan - z ich prymitywizmem i uległością wobec zwierzchności.
Podczas gdy żona próbuje przeżyć trudny czas wdając się w romans ze szwedzkim oficerem, Jan Kirdej pozostaje w oblężonej twierdzy, gdzie ma "do pomocy" Rosjan, których postrzega tak:
Rosjanie wykonywali rozkazy, skakali w ogień za swoimi dowódcami, i w ogóle byli dziarskim, karnym i wdzięcznym mięsem armatnim, i tylko czasem z nudów wszczynali pojedyncze bunty w pułku. A tymczasem oni, nie byli tak zwarci ani tak jednomyślni, ale za to - wolni, byli szlachcicami, każdy z nich wiedział, o co się bije (...).
Człowiek w powieści Kristiny Sabaliauskaitė jawi się jako bezwolna jarmarczna lalka, której ruchami, pociągając sznurki, kierują czas, historia i rozmaite okoliczności, a wszystko to ku uciesze Najwyższego, lub może przeciwnie, szatana?
Ostatnie sceny powieści dają jednak nadzieję. Kończy się zaraza, życie rozpoczyna od nowa. Zły człowiek poniósł zasłużoną karę, a poczciwy, mądry Żyd Aaron Gordon cieszy się dobrym zdrowiem i z radością konstatuje, że uratowane przez Urszulę sieroty mają się dobrze. Co z nimi będzie, co się stanie z cudownie odnalezionym nieślubnym dzieckiem najmłodszego syna Urszuli? Tak, zdecydowanie trudno rozstać się z bohaterami powieści "Silva rerum". Mam zatem nadzieję, że kolejne tomy pojawią się wcześniej niż za trzy lata.
"Silva rerum" to powieść znakomita, trzymająca w napięciu, napisana z dużą znajomością epoki historycznej z jej obyczajowością i mentalnością. Jednocześnie czyta się ją jak historię współczesną, cechuje ją bowiem życiowa mądrość, a także, co tu dużo mówić, znajomość ludzkich dusz. Powieść Kristiny Sabaliauskaitė jest absolutnym ewenementem i ma szansę stać się prawdziwym bestsellerem wydawniczym również w Polsce, a nie tylko na Litwie. Bo chociaż Litwinka, nasza ci ona :-) Nie tylko dlatego, że ma polskie korzenie. Pisarka pozostaje zjawiskiem oryginalnym i jedynym w swoim rodzaju. Jej wspaniała narracja - długie homeryckie zdania - pokazuje, że w czasach, kiedy posługujemy się skrótem, taka wybujała opowieść może być fascynująca dla wielu i sprawia, że nie oderwiemy się od niej ani na chwilę, pozostając pod jej przemożnym urokiem. Jest w tej powieści wszystko: i liryzm, i dramatyzm, i komizm, a ostatecznie także wiara, że życie nie jest absurdem, lecz ma głęboko ukryty sens, który można dostrzec, kiedy się człowiek trochę potrudzi.
"Silva rerum II" Kristiny Sabaliauskaitė ukazała się w Wydawnictwie Literackim we wrześniu 2018 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz