sobota, 14 września 2019

Finał 2. American Film Festival

W niedzielę, 20 listopada 2011,  zakończył się projekcją filmu „Damsels in Distress” Whita Stillmana  2. American Film Festival. Nagrody publiczności otrzymały – w kategorii filmu fabularnego: „Gdziekolwiek dzisiaj” Michaela Di Jiacomo, w kategorii dokumentu: „Sing Your Song” Susanne Rostock. Festiwal obejrzało ok. 24 tysiące widzów, więcej niż w roku ubiegłym.




Na zakończenie festiwalu publiczność zdecydowała, że głównymi nagrodami należy uhonorować dwa filmy: „Gdziekolwiek dzisiaj” w reż. Michaela Di Jiacomo - zabawną komedię o parze ekscentryków oraz „Sing Your Song” w reż. Susanne Rostock, fantastyczny dokument o Harrym Belafonte, któremu poświęciłam poprzednią relację.

Ostatni dzień festiwalu spędziłam „jazzowo”, oglądając bardzo dobry film Bertranda Traveniera 
„`Round Midnight”, inspirowany biografią znakomitego muzyka i saksofonisty Lestera Younga. Film opowiadał o ostatnim okresie jego życia, kiedy to grając w słynnym paryskim klubie Jazzowym „Blue Note”, zaprzyjaźnił się z Francisem Paudrasem – pisarzem i pasjonatem jazzu. Film pokazywał osobiste perypetie obu bohaterów, ale przede wszystkim można było wysłuchać znakomitych kompozycji w wykonaniu Herbie’ego Hancocka, dwunastokrotnego laureata Grammy. On sam także pojawia się na drugim planie w towarzystwie takich muzyków, jak Freddie Hubbard, Bobby Hutcherson, John McLaughlin i Wayne Shorter.

Na przystawkę obejrzałam po raz setny chyba mój ulubiony film Billy Wildera - komedię z Marylin Monroe, Jackiem Lemonem i Tony Curtisem „Pół żartem, pół serio”. Na 2. AFF Wilder miał swoją retrospektywę, dzięki której młodsi widzowie mieli okazję zobaczyć jego słynne filmy na dużym ekranie. Błyskotliwa komedia o tym, że „nikt nie jest doskonały”, nic a nic się nie zestarzała, mimo że podobno nic tak się nie starzeje, jak dowcip. Ale – zapewniam – nie dotyczy to mistrza z Suchej Beskidzkiej. Sala ryczała (wraz z niżej podpisaną) w tych samych momentach, co zawsze. Brillant!

Film na zakończenie festiwalu „Damsels in Distress” („Dziewczęta w niebezpieczeństwie”)  w reżyserii Whita Stillmana kończył podobno również festiwal w Wenecji, mnie jednak wy-kończył swoim gadulstwem i błahą treścią, mimo że momentami był zabawny. Daleko mu jednak do klasy błyskotliwych komedii Billy Wildera, więc nie podarowawszy mu reszty wieczoru, po angielsku opuściłam salę. Pozostały dobre wrażenia i nadzieja, że kolejny American Film Festival będzie równie pełen inspirujących przeżyć i refleksji.

Relacja ukazała się w listopadzie 2011 r. na portalu PIK Wrocław.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty