Na zakończenie festiwalu publiczność zdecydowała, że głównymi nagrodami należy uhonorować dwa filmy: „Gdziekolwiek dzisiaj” w reż. Michaela Di Jiacomo - zabawną komedię o parze ekscentryków oraz „Sing Your Song” w reż. Susanne Rostock, fantastyczny dokument o Harrym Belafonte, któremu poświęciłam poprzednią relację.
Ostatni dzień festiwalu spędziłam „jazzowo”, oglądając bardzo dobry film Bertranda Traveniera
„`Round Midnight”, inspirowany biografią znakomitego muzyka i saksofonisty Lestera Younga. Film opowiadał o ostatnim okresie jego życia, kiedy to grając w słynnym paryskim klubie Jazzowym „Blue Note”, zaprzyjaźnił się z Francisem Paudrasem – pisarzem i pasjonatem jazzu. Film pokazywał osobiste perypetie obu bohaterów, ale przede wszystkim można było wysłuchać znakomitych kompozycji w wykonaniu Herbie’ego Hancocka, dwunastokrotnego laureata Grammy. On sam także pojawia się na drugim planie w towarzystwie takich muzyków, jak Freddie Hubbard, Bobby Hutcherson, John McLaughlin i Wayne Shorter.
Na przystawkę obejrzałam po raz setny chyba mój ulubiony film Billy Wildera - komedię z Marylin Monroe, Jackiem Lemonem i Tony Curtisem „Pół żartem, pół serio”. Na 2. AFF Wilder miał swoją retrospektywę, dzięki której młodsi widzowie mieli okazję zobaczyć jego słynne filmy na dużym ekranie. Błyskotliwa komedia o tym, że „nikt nie jest doskonały”, nic a nic się nie zestarzała, mimo że podobno nic tak się nie starzeje, jak dowcip. Ale – zapewniam – nie dotyczy to mistrza z Suchej Beskidzkiej. Sala ryczała (wraz z niżej podpisaną) w tych samych momentach, co zawsze. Brillant!
Film na zakończenie festiwalu „Damsels in Distress” („Dziewczęta w niebezpieczeństwie”) w reżyserii Whita Stillmana kończył podobno również festiwal w Wenecji, mnie jednak wy-kończył swoim gadulstwem i błahą treścią, mimo że momentami był zabawny. Daleko mu jednak do klasy błyskotliwych komedii Billy Wildera, więc nie podarowawszy mu reszty wieczoru, po angielsku opuściłam salę. Pozostały dobre wrażenia i nadzieja, że kolejny American Film Festival będzie równie pełen inspirujących przeżyć i refleksji.
Relacja ukazała się w listopadzie 2011 r. na portalu PIK Wrocław.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz