Ewa K. Czaczkowska, fotografia z archiwum pisarki |
Barbara Lekarczyk-Cisek: Rozmawiamy o napisanej przez Panią biografii św. Faustyny, wydanej w lutym tego roku w Wydawnictwie Znak, ale należałoby się cofnąć do roku 2012, kiedy ukazała po raz pierwszy Po niej były "Cuda św. Faustyny". Czy takie wieloletnie towarzyszenie tak niezwykłej postaci wpłynęło w jakiś sposób na Pani życie?
Ewa K. Czaczkowska: Tak, istotnie, pojawiły się kolejne książki związane z siostrą Faustyną, oprócz wymienionych także "Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia". A 15 kwietnia tego roku będzie premiera książki o św. Faustynie dla dzieci: "Święta Faustyna i Boże Miłosierdzie". Oczywiście, miało to istotny wpływ na moje życie! Czytanie "Dzienniczka", zbieranie materiałów do biografii, spotkania ze wspaniałymi ludźmi, poznawanie miejsc związanych z życiem św. Siostry Faustyny, chodzenie jej śladami - to wszystko było dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem. Muszę jednak podkreślić, że napisałam biografię św. Faustyny, ponieważ była mi bliska już wcześniej - pojawiła się w moim życiu w połowie lat 90. Pierwszym miejscem znią związanym, które poznałam, był kościół - dawna kaplica Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie przy ulicy Żytniej, gdzie siostra Faustyna wstąpiła do klasztoru i gdzie mieszkała. Później były Łagiewniki oraz dom rodzinny w Głogowcu i kościół w Świnicach Warckich. W pewnym momencie poczułam mocną wewnętrzną potrzebę, aby napisać jej biografię. Poznawanie siostry Faustyny było długim procesem, na który złożyło się zbieranie materiałów, odwiedzanie miejsc i poznawanie relacji osób z nią związanych, wreszcie sam proces pisania. Odkrywanie siostry Faustyny, jakiej dotąd nie znałam, było doprawdy fascynujące!
Czytałam przed laty bardzo interesującą biografię Antoniego Czechowa: "Anton Czechow. Droga na wyspę katorżników", której autor, Leonid Bieżyn, pragnąc poznać tajemnicę duchowego przeobrażenia pisarza, dokonuje swoistej rekonstrukcji wydarzeń, udając się do miejsc z Czechowem związanych. Uważa bowiem, że człowieka i jego historię można pojąć właśnie poprzez miejsce. W biografii Świętej Faustyny dostrzegam podobną tendencję. Dzięki Pani peregrynacjom i opisom, czytelnik ma wrażenie, jakby przenosił się do tamtych czasów i miejsc. Proszę opowiedzieć, w jakiej kondycji są obecnie miejsca związane ze św. Faustyną - czy się zachowały, czy były bardzo zmienione?
Od początku, gdy rodziła się koncepcja biografii, bardzo zależało mi na tym, aby przybrała ona taki właśnie kształt - abym mogła poprowadzić czytelników śladami siostry Faustyny. Miejsc z nią związanych było bardzo wiele. Nie tylko dlatego, że jako zakonnica mieszkała w różnych klasztorach i miastach. Jeszcze przed wstąpieniem do zgromadzenia mieszkała w Aleksandrowie i w Łodzi, bo tam pracowała.
Miejsca te niekiedy zachowały się, przynajmniej częściowo, inne zniszczyła II wojna światowa. W Łagiewnikach np. zachowała się stara część klasztorna w kształcie, jaki znała siostra Faustyna. Nie ma jednak tego wielkiego gospodarstwa rolnego i ogrodu, na miejscu których stoi dziś Bazylika Bożego Miłosierdzia. Są takie miejsca jak Derdy czy Walendów pod Warszawą, w których klasztory nie zmieniły swego wyglądu od czasów, gdy przebywała w nich siostra Faustyna. Należy do nich klasztor w Kiekrzu pod Poznaniem. Natomiast warszawski klasztor Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia został kompletnie spalony podczas Powstania Warszawskiego wraz z archiwum, w którym znajdowało się wiele ważnych dokumentów. Zapewne wniosłyby one więcej światła, jeśli chodzi o życie siostry Faustyny. Niewiele zostało także po klasztorze w Wilnie - miejscu niezwykle ważnym dla historii życia św. Faustyny. Cudem można nazwać fakt, że spośród wielu budynków klasztornych zachował się właśnie ten, w którym mieszkała siostra Faustyna, ale i on został w znacznej części spalony.
Są zatem miejsca pamiętające siostrę Faustynę, w których można poczuć tamten czas, ale są też zmienione bardzo albo nie ma ich wcale. Zachował się, na szczęście, dom rodzinny w Głogowcu, ale został odremontowany i nie wygląda już jak dawniej, kiedy mieszkała w nim rodzina Kowalskich. Rozbudowany został także kościół świętego Kazimierza w Świnicach Warckich, w którym została ochrzczona. Mimo wszystko poznawanie tych miejsc było dla mnie najbardziej fascynującą częścią pracy nad książką, bo było próbą wniknięcia w ducha tych miejsc i pomogło w rekonstrukcji tamtych czasów, co pozwala lepiej poznać siostrę Faustynę.
Czy miała Pani sposobność dłuższego obcowania z tymi miejscami, czy też było to bardziej "reporterskie" zwiedzanie?
Często bywam w Sanktuarium św. Faustyny w Warszawie, w Sanktuarium w Łagiewnikach, bywałam też w kościele w Świnicach Warckich, w Głogowcu...I to niezależnie od pracy nad książką. Natomiast pozostałe miejsca opisane w książce zwiedzałam reportersko. A dzięki uprzejmości sióstr miałam możliwość wejścia do wnętrza klasztorów, które są zamknięte dla zwiedzających.
Kanwą biografii siostry Faustyny uczyniła Pani "Dzienniczek", który prowadzi nas niejako przez życie Świętej, w szczególności przez jej życie duchowe, mistyczne, które trudno byłoby opisać z zewnątrz. Musiała Pani jednak dokonać wyboru fragmentów do swojej opowieści - co było kluczem?
Przyjmując za podstawę chronologię miejsc, w których żyła siostra Faustyna, poszukiwałam w "Dzienniczku" opisu tych miejsc i czasu. O samych miejscach pisała raczej niewiele, czerpałam więc wiadomości z innych źródeł. Natomiast w "Dzienniczku" poszukiwałam opisu przeżyć mistycznych, które miała siostra Faustyna w tym czasie. Nadrzędną sprawą było ukazanie jej rozwoju duchowego oraz spraw związanych z kultem Bożego Miłosierdzia.
Dotarła Pani do osób, które znały siostrę Faustynę, a także do ich relacji. Jak zetknięcie się z tymi ludźmi, także rozmowy przyczyniły się do powstania tego wielobarwnego portretu Świętej?
Istotnie, spotkanie tych osób w znacznym stopniu wpłynęło na powstanie portretu siostry Faustyny. Czerpałam wiele ze znajdujących się w archiwum w Łagiewnikach wspomnień sióstr ze zgromadzenia, które spisano wkrótce po wojnie. Już wówczas myślano o wszczęciu procesu informacyjnego Faustyny. Wśród dokumentów znajdują się także wspomnienia rodziny. Bardzo ważne okazało się spotkanie z panią Marią Nowicką z domu Lipszyc, która jako dziecko poznała Helenę Kowalską przed jej wstąpieniem do klasztoru. W rodzinie Lipszyców, w Ostrówku pod Warszawą, pracowała jako pomoc domowa między 1924 a 1925 rokiem. Wspaniałe opowieści pani Marii, która zachowała znakomitą pamięć, pomogły mi lepiej zrozumieć siostrę Faustynę i wiele wniosły do biografii.
Czytając biografię, zwróciłam uwagę, że przytacza Pani również wspomnienia dotyczące sióstr, które nieźle dały się św. Faustynie we znaki, najczęściej przemilczając jednak miłosiernie ich nazwiska.
Tak, ale podobnie robiła w swoim "Dzienniczku" siostra Faustyna, która pisząc o przykrych wydarzeniach swego życia, unikała nawet inicjałów. To w gruncie rzeczy nie było najważniejsze. Istotne było opisanie życia Faustyny takim, jakie było naprawdę - z cierpieniem fizycznym i duchowymi udrękami.
Wiadomo mi także, że napisała Pani książkę o Miłosierdziu Bożym skierowaną do dzieci. Interesuje mnie, w jaki sposób przemawia Pani do młodego odbiorcy, mającego inną wyobraźnię i wrażliwość.
Książka dla nie jest biografią Świętej, choć piszę w niej również o św. Faustynie. Postawiłam sobie za cel, aby objaśnić młodym czytelnikom, czym jest Boże Miłosierdzie i że my, ludzie, także powinniśmy okazywać sobie nawzajem miłosierdzie. Książka została napisana językiem dla dzieci zrozumiałym i ma współczesne realia. O tym, czym jest Boże Miłosierdzie, dzieci dowiadują się w czasie podróży z Warszawy do Łagiewnik. Doświadczają różnych przygód i poprzez konkretne życiowe sytuacje próbuję przekazać czytelnikom, czym jest Boże Miłosierdzie. Ogromną rolę odgrywają rodzice, którzy stają się przewodnikami swoich dzieci, opowiadając lub cytując przypowieści biblijne, np. o miłosiernym Samarytaninie czy o synu marnotrawnym. Dzielą się przy tym własnym doświadczeniem miłosierdzia Boga. Książka ma wielki finał, którym jest spotkanie Świętej Faustyny w Łagiewnikach, bo takie cuda naprawdę się zdarzają.
Wydaje mi się, że Pani książkę o św. Faustynie dlatego tak dobrze się czyta, że można w niej odnaleźć własne doświadczenia życiowe, mając możliwość skonfrontowania naszych reakcji z postępowaniem siostry Faustyny. Uważna lektura jej biografii staje się rodzajem rekolekcji...
Bardzo dziękuję. Taki też miałam zamiar, aby pokazać osobę z krwi i kości - prawdziwą, jedną z nas. A jednocześnie pokazać, że była osobą niezwykłą, bo mistyczką, której dążenie do świętości – też wymagające wielu trudu - może stać się udziałem każdego z nas.
Co czuje autor po napisaniu takiego ważnego dzieła o osobie tak wyjątkowej i pięknej jak św. Faustyna - rodzaj ulgi czy może ma poczucie niezadowolenia, że można było lepiej?
Przede wszystkim jestem szczęśliwa, że dane mi było napisać tę książkę. To moje osobiste wotum wdzięczności Siostrze Faustynie, ponieważ wiele jej zawdzięczam. I dlatego też jest dla mnie najważniejszą z moich książek.
Dziękuję za rozmowę.
..................................................................................................................................................
Recenzję książki Ewy Czaczkowskiej "Siostra Faustyna" znajdziecie TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz