Spore fragmenty biografii Kota Jeleńskiego poświęcone zostały jego związkowi z Leonor Fini, ponieważ życie tych dwojga splotło się w pewnym momencie nierozłącznie aż do przedwczesnej śmierci młodszego o piętnaście lat eseisty i tłumacza. Jednak dopiero książka Doroty Hartwich pozwala w pełni poznać życiorys Gattory. Ów przydomek Leonor Fini, będący grą słów między włoskim „gatto”, czyli „kot”, a „signora”, czyli „pani” dobrze oddaje usposobienie artystki - kobiety niezależnej i tajemniczej, fascynującej.
Leonor Fini, Max Ernst, Enrico Colombotto Rosso, klasztor w Nonzy, Korsyka 1964/skan |
Autorka biografii rzetelnie i szczegółowo opisuje żywot artystki, począwszy od jej narodzin w Argentynie i dzieciństwa spędzonego w Trieście, w otoczeniu rodziny matki (ojciec okazał się despotą, od którego ta uciekła), poprzez studia malarskie, pierwsze sukcesy artystyczne, związki z kolejnymi partnerami - aż po jej śmierć w 1996 roku. Dowiadujemy się także, co się stało ze spuścizną artystki i jej dobytkiem. Jednak najważniejsza jest opowieść o niej samej - jej życiu w otoczeniu ówczesnej bohemy, błyskotliwej karierze.
Leonor Fini na wernisażu w galerii Isi Brachot w Brukseli, 12 stycznia 1970/skan |
Sprzyjała temu z pewnością nietuzinkowa uroda Leonor, ale także jej cechy charakteru. Dorota Hartwich nie poprzestaje na obiegowych opiniach czy plotkach na temat Gattory, ale obficie cytuje korespondencję artystki do przyjaciół, dzięki czemu poznajemy ją znacznie lepiej. Była czuła i pielęgnowała swoje przyjaźnie zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. Nie przeszkadzały temu bynajmniej jej kolejne związki. Trudno to zapewne zrozumieć, kiedy oceniamy to "zewnętrznym okiem", ale dzięki korespondencji zaczynamy pojmować, dlaczego jej pierwsza wielka miłość - André Pieyre de Mandiargues, jak też kolejni życiowi partnerzy, z Kotem Jeleńskim na czele, kochają się w niej całe życie, godząc się na kolejne związki. Była z pewnością fascynującą kobietą, wokół której trwał wieczny karnawał, a życie z nią było ekscytujące. Potrafiła być wielkoduszna, bywała kontrowersyjna i celowo prowokowała. Egocentryczna, ale i to właśnie fascynowało. Oto, co pisze Leonor w jednym z listów do André o swoim wyglądzie na przedstawieniu operowym:
"Byłam piękna, fantastyczna, piękniejsza niż sam spektakl. (...) Wyglądałam jak szalony król pokryty potężnymi liśćmi (zielona peleryna). Pod spodem miałam czarną suknię bardzo opinającą ciało, tak jak lubisz, tak bardzo, że wyglądałam, jakbym była naga, przykryta jedynie czarnymi płatkami. Trochę przypominałam posągi z Krety. Moja twarz była piękna i - jak to nazywasz - "nerwowa", chciałabym, zebyś mnie taką widział, mój drogi Mouni".
Leonor Fini, Paryż, ok. 1950 |
"Oni są, tak jak ja, Twoimi pórami - pisał André o mężczyznach Leonor. Kiedy pozwalasz nam rosnąć, jesteśmy dumni i piękni, kiedy o nas zapominasz, stajemy się zmokłymi piórami, smutnymi i brzydkimi, miotanymi przez wiatr".
Bez wątpienia była niepowtarzalnym, fascynującym zjawiskiem, jakie zdarzają się rzadko .
Opowieść o Leonor Fini to także historia ówczesnej bohemy artystycznej. Dzięki jej bliskim kontaktom z surrealistami, poznajemy bliżej wielu artystów i celebrytów, m. in. Salvadora Dalego i jego żonę Galę, Maxa Ernsta (z którym była w związku), Jeana Geneta...
Wielką zaletą autorki obszernej biografii Leonor Fini jest zarówno barwny język, dzięki któremu lektura tego obszernego tomu staje się lekka i przyjemna. Jednak najistotniejsza wydaje się być zebrana przez Dorotę Hartwich faktografia (listy, wspomnienia) oraz rozmach towarzyszący portretowaniu tła obyczajowego epoki, w której żyła bohaterka.
Biografia Doroty Hartwich: "Gattora. Życie Leonor Fini" ukazała się w Wydawnictwie Iskry w 2018 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz