Film obejrzany podczas MFF Nowe Horyzonty 2011 roku jest debiutem fabularnym Anny i Wilhelma Sasnalów – malarzy, grafików, którzy osiągnęli komercyjny sukces sprzedając swoje prace do znanych galerii (m.in. Tate Modern w Londynie, Museum of Modern Art. W Nowym Jorku). Podobnie jak Janusz Majewski, wychodzą więc od malarstwa. Sądzić by zatem można, że naturalna dla artystów, wizualna wrażliwość zaowocuje interesującym obrazem filmowym. Przyznam jednak, że wyszłam z pokazu i spotkania mocno rozczarowana.
Film zatytułowany „Z daleka widok jest piękny” pretenduje do
metafory, mającej uświadomić swoisty paradoks: że piękno krajobrazu, w
którym żyją ludzie jest odwrotnie proporcjonalne do ich moralnej i fizycznej
brzydoty.
Główny bohater Paweł (grany przez Marcina Czarnika), o twarzy i manierach typa, którego nie chciałoby się spotkać w ciemnym zaułku, pozbywa się starej chorej matki. Jej miejsce miałaby zająć młoda kobieta, z którą się spotyka. Jednak nie proponuje jej tego, ale znika na czas jakiś. Rodzina dziewczyny ogałaca pod jego nieobecność mieszkanie z tego, co uzna za godne uwagi, po czym wraz ze sąsiadami demolują dom i palą sprzęty. Kiedy bohater wraca, nie zastaje nic.
Kadr filmu Z daleka widok jest piekny |
Tyle fabuła. Dramaturgia filmu i sylwetki bohaterów - płaskie jak równina mazowiecka. Sasnalom wyraźnie brakuje umiejętności tworzenia scenariusza filmowego, zaś o ładunku intelektualnym filmu już nie wspomnę. Sylwetki, twarze, język bohaterów – skrajnie prymitywne. Jeśli to ma być metafora mówiąca o tym, do czego zdolny i jak brzydki pod każdym względem jest człowiek, to może niechby artyści zachowali taką wizję świata dla siebie i nie dzielili się nią z widzami. A tytułowy widok wcale nie był piękny – ot, kawałek natury, płasko i brzydko sfotografowanej. Czy naprawdę, wszyscy muszą robić filmy..?
ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz