wtorek, 5 marca 2024

Wyrafinowane smaki muzyki francuskiego baroku /relacja z Akademii Francuskiej/

Od 28 lutego do 3 marca 2024 roku mogliśmy doświadczyć piękna muzyki francuskiej doby baroku, a także poznać jej znakomitych współczesnych wykonawców. Usłyszeliśmy też pasjonujące historie z nią związane, z którymi niestrudzenie i z wielką pasją zapoznawał nas dyrektor artystyczny Akademii Francuskiej – Jarosław Thiel. Pozostał niedosyt, który sprawia, że ciągle przesłuchuję rozmaite nagrania będące dla mnie prawdziwym estetycznym odkryciem...


Moda na Francję w czasach Króla Słońce

Barok był epoką niezwykle bujną, jeśli chodzi o rozwój kultury i obejmował wszystkie przejawy działalności literackiej i artystycznej. W Europie królował wówczas teatr, co znakomicie oddaje tytuł sztuki hiszpańskiego poety Pedro Calderóna de la Barca: "Wielki teatr świata". I świat – zwłaszcza świat dworów królewskich i magnackich – BYŁ zaiste teatrem. Wszystkie obrzędy i ceremonie traktowano jako widowiska. Rozkwitła także muzyka świecka, instrumentalna (zwłaszcza smyczkowa i organowa), opera, oratorium i kantata. Wynaleziono takie formy muzyczne, jak sonata, koncert i uwertura. Na rok 1597 datowana jest pierwsza opera: "Dafne" Jacopo Periego. W okresie tym komponowali najwięksi:  Antonio Vivaldi, Johann Sebastian Bach,  Georg Friedrich Händel, Jean-Philippe Rameau czy Domenico Scarlatti...

Szczególną rolę odgrywały w tym czasie Włochy, gdzie narodziły się dwa podstawowe style kompozytorskie XVII wieku: stile antico (styl dawny, bazujący na polifonii renesansowej) oraz stile nuovo (styl nowy, mający związek z monodią akompaniowaną i techniką koncertującą). 

W latach panowania Ludwika XIV to Francja stała się potęgą polityczną Europy, a Wersal kreował rozmaite mody, także muzyczne. Podstawę stylu francuskiego stanowiła muzyka taneczna (balet dworski), która dała początek operze i scenicznej tragedii. Francuzi cenili wyrafinowanie i celową "sztuczność". Brzmienie pełne blasku francuska muzyka dworska zawdzięczała intensywnemu wykorzystaniu instrumentów dętych obok smyczkowych. O ile sonata pozostawała domeną Włochów, o tyle suita – Francuzów. Skrzypkowie włoscy pogardzali stylem francuskim, zaś muzycy francuscy krytycznie oceniali swobodę włoskiego zdobnictwa. Jednakże za panowania Ludwika XVI styl francuski zdominował europejską kulturę: modne były francuskie stroje, kuchnia, obyczaje i oczywiście muzyka. To, co francuskie na długo stało się synonimem wyrafinowanego smaku i dobrego gustu. 

Francuzi od początku dążyli do syntezy stylu włoskiego z własnym. Na francuskie salony kantatę wprowadził Marc-Antoine Charpentier. Natomiast wielką tradycję muzyki klawesynowej zapoczątkował Jacques Champion de Chambonnières, ale jej rozkwit był zasługą dynastii Couperinów, z których najwybitniejszym muzykiem był François. O ile jednak był on mistrzem intymnej miniatury, to młodszy od niego Jean-Philippe Rameau przekroczył ramy muzyki klawesynowej, tworząc także muzykę do oper i baletów. 

Bernard Focroulle, fot. Sławek Przerwa

Podczas Akademii Francuskiej mogliśmy się przekonać za sprawą znakomitego organisty Bernarda Focroulle, który zainaugurował festiwal, że modzie tej uległ nawet Johann Sebastian Bach, u którego wpływy francuskie można dostrzec w suitach i uwerturach na instrumenty solowe i na orkiestrę. Podczas koncertu "Bach versus French Masters" zaprezentowano na przemian utwory francuskich kompozytorów (m. in. Georga Muffata, Nickolasa de Grigny, François Couperina)  z kompozycjami lipskiego Kantora (preludia chorałowe oraz "Die Kunst der Fuge"). Zestawienie to sprawiło, że owe francuskie wpływy na kompozycje Bacha stały się dla słuchaczy bardziej wyraziste. 

Z Wersalu do ... Sali Czerwonej 


Swoją przygodę z muzyką francuską doby baroku rozpoczęłam od koncertu "Les Ving - quatre Violons du Roy", który poprowadził mistrz muzyki dawnej, klawesynista i dyrygent założonego przez siebie zespołu Capriccio StravaganteSkip Sempé. Amerykański artysta studiował muzykę, muzykologię oraz historię sztuki w Konserwatorium Muzycznym w Oberlin w stanie Ohio. W tamtejszym ośrodku, zajmującym się wykonawstwem barokowym (Baroque Performance Institute), studiował także grę na klawesynie, na harfie i flecie prostym, a ponadto uczestniczył w kursach historii sztuki średniowiecznej i renesansowej. Nic zatem dziwnego, że trafił w końcu do Europy, gdzie pobierał nauki u Gustava Leonhardta w Amsterdamie. Po namowach Williama Christie (u którego również studiował) i Reinharda Goebela osiadł we Francji, gdzie rozwijał się także jako wykładowca, badacz i pisarz. Dzięki swoim licznym nagraniom, zarówno solowym, jak i z zespołem Capriccio Stravagante, a także esejom i wykładom, Sempé odmienił oblicze wykonawstwa muzyki dawnej, sprzeciwiając się praktyce ujednolicenia barokowego brzmienia. 

Skip Sempé, fot. Joanna Stoga/NFM
Dodajmy, że nie był to jego pierwszy występ we Wrocławiu. We wrześniu 2010 roku artysta gościł ze swoim zespołem na festiwalu Wratislavia Cantans. Natomiast w lutym ub. roku mieliśmy okazję wysłuchać koncertu, w którym Wrocławska Orkiestra Barokowa pod jego kierownictwem wykonała utwory Georga Friedricha Händla i Jana Sebastiana Bacha, a także Franza Xavera Richtera. Tym razem jednak Sempé wystąpił w roli mistrza, prowadząc – zgodnie z tradycją akademii – warsztaty, których efekty mogliśmy podziwiać podczas koncertu "Dwadzieściorga Czworga Skrzypiec", nawiązującego swoim tytułem do słynnej orkiestry grającej na dworze Ludwika XIII oraz jego następcy – Króla Słońce. Zespół stał się sławny zwłaszcza w okresie, gdy był prowadzony przez Jeana-Baptiste Lulliego. Zazdrościły go Wersalowi inne dwory Europy, szczególnie angielski dwór Karola I, który próbował go naśladować, oczywiście, z mniejszym rozmachem. Za czasów Lulliego do skrzypiec dodawano chór obojowy Stajni Królewskich, który zwykle grywał w plenerze. W ten sposób stworzono podstawę zespołów symfonicznych. Zespół ów miał specyficzne brzmienie, dziś trudne do odtworzenia, ponieważ pewne instrumenty, jak choćby rozmaitych rozmiarów wiolonczele i altówki, wyszły z użycia, zostały znormalizowane. Tamten dźwięk był zapewne bogatszy i bardziej różnorodny... Mogliśmy tego doświadczyć (w ograniczonym zakresie) podczas koncertu Bruno Cocseta. 

Skip Sempé,  Capriccio Stravagante i Studencka Orkiestra Festiwalowa,
fot. Joanna Stoga/NFM
Występ młodych muzyków, którzy mieli niebywałą okazję dotknąć rąbka tajemnicy dawnego wykonawstwa, także podczas warsztatów, był – jak się można domyślić –- rodzajem wtajemniczenia i wielkim przeżyciem dla nich. Odnosi się to również dla melomanów uczestniczących w Akademii Francuskiej. W programie koncertu "Marzenie Wersalu i angielskiego dworu" usłyszeliśmy kompozycje Jeana_Baptiste Lully, Henry Purcella, Marina Marais, André Campra oraz François Couperina. Koncert został przyjęty entuzjastycznie i artyści bisowali. Dodajmy, że na ten szczególny występ przyszliśmy odpowiednio wprowadzeni w nastrój przez znakomity film Alaina Corneau "Wszystkie poranki świata", a także przez dyrektora artystycznego Akademii Francuskiej - Jarosława Thiela, który słowem wstępnym poprzedzał każdy koncert. Mimo wszystko pozostało wrażenie niedosytu, skutkujące poszukiwaniem płyt Skip Sempé, ale to najlepszy dowód na to, jak podziałała ta muzyka na wyobraźnię.

Dyrektor artystyczny Akademii Francuskiej Jarosław Thiel,
fot. Joanna Stoga/NFM


Francusko-włoska sonata Jean-Baptiste Barrière i niezwykły Bruno Cocset


O ile koncert "Les Ving - quatre Violons du Roy" wprowadził nas w arkana francuskiej muzyki dworskiej czasów Filipa XIV, to za sprawą wybitnego wirtuoza wiolonczeli - Bruno Cocseta - mogliśmy posłuchać nieco dziś zapomnianego (niesłusznie!) artysty Jean-Baptiste Barrière, który jest przykładem łączenia stylów: francuskiego i włoskiego, a także ostatecznego zwycięstwa muzyki włoskiej. W utworach Barrière`a  można zauważyć jak w soczewce jeden z punktów zwrotnych w historii muzyki. Głównym smyczkowym instrumentem solowym w muzyce francuskiej była viola da gamba, która kojarzy się z takimi znakomitościami jak Marin Marais czy Jean de Sainte-Colombe. Jednak z czasem Francuzi zaczynają coraz częściej sięgać zarówno po instrumenty, jak i gatunki o włoskiej proweniencji. Ostatecznie styl francuski przegrywa ze stylem włoskim. Właśnie Jean-Baptiste Barrière był gambistą, który porzucił swój instrument dla wiolonczeli, stając się jej pierwszym francuskim wirtuozem. W 1736 roku wyjechał do Włoch, aby studiować u znanego włoskiego wiolonczelisty Francesco Alborei, znanego jako Franciscello. 

Bruno Cocset, fot. Joanna Stoga/NFM
Jego utwory są najbardziej znane ze swojej wrażliwości i subtelnej tonacji, emocjonalnego rezonansu i głębokiego brzmienia. Potrzeba zatem wiele subtelności, aby osiągnąć ten rodzaj wirtuozerii, jaki miał ów artysta, który aczkolwiek przyswoił sobie elementy stylu włoskiego, zachował również bogaty francuski smak. Wydaje się, że w Bruno Cocsetcie znalazł idealnego wykonawcę. Szczególnie dlatego, że pisał swoje utwory nie tylko na wiolonczelę, ale także na inne instrumenty, o których brzmieniu dziś niewiele wiemy, no, może poza jednym wyjątkiem – Bruno Cocseta, który z pasją zgłębia muzykę tego okresu od lat.  Francuski wiolonczelista barokowy ukończył Narodowe Konserwatorium w Tours, a później pobierał nauki u Annera Bylsmy, Jaapa Schrödera i Christophe'a Coina.  Współpracował z wieloma najważniejszymi grupami Europy, grającymi muzykę dawną na instrumentach historycznych, nagrywając głównie z Le Concert des Nations Jordiego Savalla, zanim stworzył własny zespół barokowy: Les Basses Réunies. To ciągle poszukujący muzyk i badacz, mający własny styl, pracujący nad brzmieniem instrumentu wespół z lutnikiem i wytwórcą instrumentów Charlesem Richem. W wyniku tej współpracy powstało dziewięć instrumentów, będących rekonstrukcją dawnych, a kilka z nich mogliśmy podziwiać i usłyszeć we Wrocławiu. 

Bruno Cocser z zespołem Les Basses Réunies, fot. Joanna Stoga/NFM
Artysta zaprezentował utwory Barrière`a na instrumentach przypominających mniejsze i większe wiolonczele, z towarzyszeniem klawesynu, kontrabasu i wiolonczeli. Grał z jakąś niezwykłą lekkością i precyzją, bardzo skupiony. Sonaty w jego (i zespołu) wykonaniu były wysmakowane i eleganckie, subtelnie nastrojowe. Ten koncert najbardziej zapisał się w mojej pamięci. Sądzę zresztą, że nie tylko w mojej, bo publiczność była oczarowana występem francuskiego wiolonczelisty. Nie dziwi, że przed laty jego gra zrobiła tak wielkie wrażenie na Jarosławie Thielu, iż postanowił studiować wiolonczelę barokową... Mistrz! Warto go posłuchać:


Bruno Cocset : Jean Barrière - Sonatas for Cello & Bass Continuo

"Nie wszystek umrę" – "La tombe de Rameau"

Znaną maksymę Horacego, w której poeta podkreśla, iż osiągnie nieśmiertelność za sprawą swojej poezji,  można by w równym stopniu odnieść do twórczości Jeana-Philippe'a Rameau, albowiem pięknym podsumowaniem jego twórczego żywota stała się poświęcona mu "Messe des mortes" Jeana Gillesa, uzupełniona przez zaprzyjaźnionych z nim kompozytorów o fragmenty dzieł samego Rameau. Historia Requiem Jeana Gillesa jako żywo przypomina legendę ostatniego dzieła W. A. Mozarta, z tą różnicą, że francuski kompozytor swoje dzieło ukończył, ale zleceniodawca uznał je za zbyt kosztowne i odmówił jego przyjęcia. W rezultacie wykonano je po raz pierwszy na pogrzebie kompozytora w 1705 roku. Później zabrzmiało  podczas uroczystości pogrzebowych Jeana-Philippe'a Rameau - popularnego francuskiego kompozytora  oper, baletów i utworów klawesynowych, zmarłego 12 września 1764 w Paryżu. Nabożeństwo odbyło się 27 września i było tak piękne, że wielokrotnie wykonywano Requiem także później – podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Leszczyńskiego, króla Polski, w 1766 r. i Ludwika XV, w 1774 r. oraz innych ważnych osobistości. Należy przy tym zaznaczyć, że wykonywano je w wersji zmienionej. Przyjaciele Rameau inkrustowali w pośpiechu oryginalny utwór kompozycjami zmarłego i w takiej wersji usłyszeliśmy go podczas koncertu poprowadzonego przez Skipa Sempé. Czwarta część koncertu zawierała wyłącznie utwory Rameau, a zwieńczeniem była Apothéose de Rameau, w której znalazł się fragment z opery "Zoroastre". Innym interesującym uzupełnieniem był utwór Michela Corrette`a: "Carrillion des morts", w którym instrumenty naśladują bicie dzwonów.

Koncert "La tombe de Rameau", fot. Sławek Przerwa/NFM
"Messe des mortes" Jeana Gillesa jest utworem pełnym nadziei na pośmiertne połączenie z Bogiem. Wykonanie tego wspaniałego dzieła na zakończenie Akademii Francuskiej było jej znakomitym zwieńczeniem. Wrocławska Orkiestra Barokowa pokazała cały swój kunszt, podobnie jak Chór NFM. Znakomici byli też starannie dobrani soliści: Judith van Wanroij  – holenderska sopranistka specjalizująca się w muzyce francuskiego baroku, francuski tenor Davy Cornillot, zafascynowany niemieckim repertuarem barokowym, a zwłaszcza muzyką J. S. Bacha, francuski baryton  Marc Mauillon, występujący w repertuarze barokowym, współpracujący m. in. z Jordi Savallem. Nie obyło się bez bisów, choć wydawać by się mogło, że takiego utworu bisować się nie da... Skip Sempé i tym razem okazał się łaskawy, poruszony prawdziwym entuzjazmem publiczności. 
Tym sposobem Akademia Francuska dobiegła końca, pozostawiając uczucie niedosytu, a zarazem większej otwartości na muzyczne skarby, o których dotąd mieliśmy blade pojęcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mariusz Mikołajek o sztuce jako o zastępczym obszarze łaski /wywiad/

Ubecja "aresztowała" jego prace dyplomowe, a tworzenie w trudnych czasach stanu wojennego stało się drogą do wiary. Swoje projekty...

Popularne posty