sobota, 20 kwietnia 2024

Jakub Polaczyk: Wszystko jest kompozycją /wywiad/

Rozmawiam z Jakubem Polaczykiem  kompozytorem polskim mieszkającym w Nowym Jorku – o jego "Postbachowskich kawkach", upowszechnianiu polskiej muzyki i kultury, komponowaniu perypatetycznym oraz o ... wpływie "Imagine" Johna Lennona na jego życie.

Jakub Polaczyk, fot. z archiwum artysty

Barbara Lekarczyk-Cisek: Połączyła nas „Kawa z Bachem”, czyli moja zapowiedź koncertu w Narodowym Forum Muzyki i Pańska audycja „Postbachowskie kawki” w Polskim Radio Chicago/NY. Zacznijmy więc naszą rozmowę od Bacha, jak zalecał Zbigniew Wodecki. Cóż to za audycja, dla jakiego słuchacza i od kiedy ją Pan prowadzi?

Jakub Polaczyk: Ta audycja powstała w czasach pandemii, kiedy wiele osób słuchało koncertów online, radia, You Tube. A ponieważ często prowadziłem w Nowym Jorku koncerty, zapraszałem artystów, dawałem też wykłady z historii muzyki w konserwatorium, to poproszono mnie o zrobienie audycji w Polskim Radio Chicago w Nowym Jorku. Poszukując odpowiedniej formy, doszedłem do wniosku, że skoro audycje mają być emitowane po południu, w czasie kiedy ludzie piją kawę, to nawiążę do jednej z moich ulubionych kantat J. S. Bacha – „Kantaty o kawie”. Pierwsza audycja opowiadała o tym utworze, ale kolejne poświęcone były różnym tematom, m. in. Konkursom Chopinowskim, Konkursowi Wieniawskiego, informowałem także o wydarzeniach muzycznych w Polsce i Stanach Zjednoczonych. Tytuł „Postbachowskie kawki” jednak pozostał, audycje rozpoczyna lub kończy „Kantata o kawie”. Prezentuję w tej audycji różne rodzaje muzyki: od baroku, poprzez klasycyzm, romantyzm, na muzyce współczesnej kończąc. Czasami są to rozmowy z muzykami, zwłaszcza polskimi, mieszkającymi w Stanach. Gościłem m. in. Mikołaja Góreckiego – syna kompozytora Henryka Mikołaja, mieszkającego obecnie w Teksasie. Pragnę w ten sposób zainteresować ludzi muzyką. Program się podoba, ma już stałe grono słuchaczy i prowadzę go już kilka lat.

Dzięki takim ludziom jak Pan, w Nowym Jorku rozwija się polska kultura! Wiadomo mi, że jest Pan także dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Chopin i Przyjaciele, który w tym roku odbędzie się już po raz XXVI.

Założycielem festiwalu, który jest organizowany jest od 1999 roku przez New York Dance & Arts Innovations, jest polski choreograf Marian Żak, który współpracował m. in. z Wojciechem Kilarem przy realizacji baletowej wersji poematu wokalno-symfonicznego „Exodus”. Mieliśmy podobne spojrzenie na ideę tego festiwalu. Chodziło nam o to, aby muzyka nie była prezentowana tylko Polakom, lecz by w festiwalu uczestniczyli także muzycy innych narodowości – w ten sposób rodzi się kulturowy dialog. Od pięciu lat jestem dyrektorem artystycznym tego festiwalu. W ubiegłym roku świętowaliśmy jubileusz XXV-lecia i obok muzyki elektronicznej prezentowaliśmy także muzykę Azji. Odbył się ponadto konkurs pod hasłem „Galaktyki" poświęcony pamięci Mikołaja Kopernika, a wcześniej uczciliśmy rocznicę wspomnianego Wojciecha Kilara. Konkursy poświęconej wybitnym postaciom polskiej kultury odbywały się w Polskim Konsulacie w Nowym Jorku, gdzie mieści się wspaniała sala koncertowa. 

Zazwyczaj kompozytorzy z całego świata nadsyłają swoje utwory, które są podczas festiwalu wykonywane. Oczywiście, istotne są polskie akcenty, występuje też wielu polskich artystów. Staramy się, stosownie do naszych możliwości, upowszechniać polską kulturę w Stanach Zjednoczonych, bo ciągle jest zbyt mało znana. W tym tyglu kulturowym nie jest to jednak łatwe. Oprócz muzyki prezentujemy też podczas trwania festiwalu wystawy i poezję. W Roku Norwida wykonaliśmy ze Stanem Borysem „Fortepian Chopina”, ale uczciliśmy też amerykańskiego artystę Johna Cage’a i francuskiego kompozytora Oliviera Messiaena.

Jakub Polaczyk (pierwszy z lewej) podczas Międzynarodowego Festiwalu Chopin i Przyjaciele,
fot. z archiwum artysty

Z wykształcenia i zamiłowania jest Pan kompozytorem. Podobno w wyborze profesji pomógł Panu … John Lennon?

Będąc chłopcem, usłyszałem w telewizji jego „Imagine”. Kiedy człowiek jest dzieckiem, nie zdaje sobie sprawy, jak twórcza jest wyobraźnia, a ten piękny utwór Johna Lennona wiele o tym opowiadał. Zafascynował mnie i dzięki temu zacząłem się interesować muzyką. Później odkrywałem także, że Lennon zajmował się również sztuką – był częstym bywalcem galerii, gdyż Yoko Ono należała do środowiska amerykańskich konceptualistów, w której znalazł się m.in. Andy Warhol. Ważna, także w muzyce, jest otwartość na sztukę i umiejętność poruszania pewnych strun w człowieku. Takim artystą – pierwszym, którego poznałem  – był Lennon.

A jakim Pan jest kompozytorem? W jaki sposób Pan pracuje? Witold Lutosławski miał swoje rytuały i uważał, że bez kontaktu z dźwiękiem, który stymuluje wyobraźnię, nic by nie powstało. Pan z kolei jest podobno kompozytorem – perypatetykiem – jak to możliwe?

Lutosławski był człowiekiem bardzo uporządkowanym i do tworzenia potrzebował ciszy. Ja niekoniecznie. W moim przypadku muzyka jest mocno związana z życiem. Wykonuję różne czynności, a jednocześnie przebiega we mnie proces twórczy. Na tym etapie działa wyobraźnia, która potrzebuje różnych impulsów, zastanawiam się nad formą, dźwiękiem, kolorem… Komponując chodzę, bo muzyka jest dla mnie ruchem. Jestem w stanie tworzyć w różnych warunkach – potrafię się wyłączyć i „słyszę” muzykę. Sam zapis kompozycji jest już sprawą finalną. Oczywiście, zdarza mi się też komponować przy fortepianie, co daje możliwość improwizacji, która też jest ruchem. Muzyka może być na papierze, w głowie i w palcach. Komponując, „widzę” muzykę przestrzennie.

Lutosławski, skoro już jesteśmy przy tym porównaniu, odkrył swoje powołanie mając dziewięć lat. Skomponował wówczas Preludium na fortepian. A jak to było z Panem?

Kiedy byłem młody, nie wiedziałem o istnieniu muzyki współczesnej i nie znałem systemu notacji. Będąc dzieckiem, lubiłem grać i miałem, by tak rzec, muzyczną wyobraźnię, ale wtedy nie myślałem o tym, aby to zapisywać. Pierwszy utwór skomponowałem mając osiemnaście lat. Wziąłem udział w konkursie kompozytorskim w Nowym Sączu. I tak to się zaczęło. Zrozumiałem wtedy, że komponowanie pozwala mi najlepiej wyrażać siebie. Przy tym nie komponuję regularnie. Czasami poświęcam komponowaniu 6-7 godzin, a niekiedy mam długie przerwy w zapisywaniu nut. Tworzę jednak bez przerwy – żyję muzyką. 

Miałam przed laty wywiad z prof. Konradem Jarodzkim, który – zapytany o źródła inspiracji – powiedział nieco żartobliwie: „Maluję, więc jestem”, dając w ten sposób do zrozumienia, że malarstwo nadaje jego życiu sens. Malowanie było dla niego, podobnie jak dla Pana, próbą opowiedzenia czegoś o sobie i o świecie, którą trzeba codziennie podejmować, bo jest to praca – nad sobą, nad formą… Czy takie podejście do sztuki (muzyki) jest Panu bliskie?

Tak, mógłbym sparafrazować Konrada Jarodzkiego i powiedzieć: „Komponuję, więc jestem”. Podobnie jak on, poprzez muzykę, jej zgłębianie, rozwijam się. Kompozycja rodzi wiele pytań, na które człowiek szuka odpowiedzi. Co więcej, wydaje mi się, że każdy dzień jest kompozycją – wszystko jest kompozycją, jeśli potraktować to pojęcie szerzej, nie tylko w odniesieniu do muzyki. 

Tak, ale nie każdy potrafi ładnie komponować swoje życie (śmiech). A Pan skomponował swoje nietypowo. Dość wcześnie zanurzył się Pan w wielkim tyglu kulturowym, zamieniając Nowy Sącz, gdzie się wychował, na Nowy Jork. Nawet jeśli po drodze były studia w Krakowie, to jednak imponujący skok. Jak to wpłynęło na Pana sposób myślenia o świecie i na twórczość?

Sama muzyka kształci mnie i zmienia, a także otwiera na inne kultury. Już w moim utworze dyplomowym – symfonii – wykorzystałem wpływy różnych kultur. Myślę, że Stany Zjednoczone były dla mnie naturalnym wyborem, choć w głębi serca nadal czuję się Polakiem. Niedaleko stąd jest dom Antonína Dvořáka, który będąc tutaj kolekcjonował muzykę rdzennych Amerykanów, co miało również przełożenie na jego kompozycje. Także i nasi kompozytorzy inspirowali się innymi kulturami, np. Karol Szymanowski, który sięgał po muzykę perską. Podobnie jest ze mną: zachowuję swoją słowiańskość, ale interesuje mnie też muzyka Indian. Rdzenni Amerykanie mają swoje festiwale, muzea, dzięki czemu mogę ich kulturę poznawać bliżej. Nie mam do niej podejścia naukowego, chodzi raczej o inspirację tym rzadkim zjawiskiem, nieobecnym w kulturze europejskiej. Moje kompozycje powstałe pod jej wpływem są rodzajem dialogu z tą sztuką.

Czy bywa Pan w Polsce, jak często i czy te Pańskie powroty przekładają się na Pańskie życie i twórczość – czy również są inspirujące?

W związku z tym pytaniem nasunęła mi się pewna refleksja. Otóż powstaje obecnie praca o mojej muzyce na University of Kentucky. Dotyczy moich polskich utworów, inspirowanych polskim krajobrazem, poezją, muzyką… Kiedy przyjeżdżam do Polski, to zawsze jestem pytany o swoje amerykańskie kompozycje. A tymczasem moja twórczość jest rozpięta na tych dwóch biegunach. Dzięki temu nic nie jest takie jednorodne, wszystko może się wydarzyć, na wszystko możemy być otwarci.

Do Polski przyjeżdżam przynajmniej raz w roku, a poza tym uważnie śledzę, co się w Polsce dzieje, często słucham Programu 2 Polskiego Radia, dzięki czemu orientuje się, co się dzieje w sztuce, muzyce, kulturze. Czuję się polskim kompozytorem, bo polska kultura mnie ukształtowała i to w Polsce zdobyłem wykształcenie. Tęsknię za Polską, ale Stany bardzo lubię – dają mi większą wolność. Miałem takie pragnienie, aby zwiedzić wraz z żoną, która urodziła się w Chinach, całą Polskę może także Chiny. Udało mi się je dotychczas tylko częściowo spełnić. 

Dziękuję za rozmowę i życzę, aby Pańska historia nadal się równie pięknie rozwijała.

.....................................................................................................................................................

Jakub Polaczyk (ur.1983 Kraków) polsko-amerykański kompozytor, pianista i pedagog. Stypendysta “Młodej Polski” Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2013), Stypendium Twórczego Miasta Krakowa (2010). Absolwent Krakowskiej Akademii Muzycznej im. K . Pendereckiego (kompozycja),  Uniwersytetu Jagiellońskiego (Muzykologia) i Carnegie Mellon University w Stanach Zjednoczonych. Studiował u: Marcela Chyrzyńskiego, Marka Chołoniewskiego, Krzysztofa Pendereckiego, Reza Vali i Jan van Landeghema. 

Kompozytor mieszka obecnie w Nowym Jorku i jest propagatorem muzyki współczesnej. Jako dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Chopin i Przyjaciele prowadzi konkurs kompozytorski “New Vision”. 24. Międzynarodowy Festiwal Chopin i Przyjaciele organizowany przez NYDAI, którego jest dyrektorem artystycznym, otrzymał Grand Prix Statuetkę Muzyczne Orly za wybitne osiągnięcie w dziedzinie wydarzenia międzynarodowego w 2022 roku.  

Jakub Polaczyk upowszechnia także kulturę muzyczną, prezentując na antenie Polskiego Radia Chicago/Nowy Jork muzykę współczesną i klasyczną w autorskim programie “Postbachowskie Kawki”. 

Jest także wykładowcą w New York Conservatory of Music, gdzie prowadzi zajęcia z kompozycji, teorii muzyki i gry na fortepianie. 

Od 2022 roku jest tez dyrektorem Centrum Społecznościowego Jana Pawła 2 na East Village na Manhattanie. 

Kompozytor na na swoim koncie wiele czołowych nagród i wyróżnień, m.in. Best Instrumental Album Magazynu Clouzine (2024), główne nagrody w dziedzinie kompozycji na Międzynarodowym Konkursie Antonia Vivaldiego (2024), Konkursie Saint Saënsa (2023), Konkursie im. H. Berlioza (2023), Amadeus w Wiedniu - III nagroda (2023), Złoty Dyplom na Muzycznych Orłach w Filharmonii A. Rubinsteina w Łodzi (2023), Srebrny Medal na Global Music Awards (2023). Ponadto zwyciężył w: Composers Guild of New Jersey (2022), American Prize in Composition (2020), Konkursie Kompozytorskim SIMC na Klawesyn w Mediolanie (2019), Iron Composer First Prize w Cleveland, Ohio (2013), na konkursie im. T Bairda ZKP (2013), na Orion Orchestral Composition Competition w Londynie (2010). Utwory jego były wykonywanie na całym świecie i miały premiery w Carnegie Hall, Lincoln Center, Kaufman Center. 

W 2023 roku kompozytor otrzymał z rąk Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego brązowy medal “Gloria Artis”.

Źródło: https://jakub.polaczyk.com.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty