Już tylko do 29 września 2024 w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski można oglądać prace i projekty Jerzego Kaliny na wystawie pod znaczącym tytułem "Rozpętać sztukę". Obejrzałam tę ekspozycję podczas kilkudniowego pobytu w Warszawie w związku z Festiwalem "Chopin i jego Europa" i przyznam, że zrobiła na mnie wielkie wrażenie, czego rezultatem jest poniższy tekst.
Fragment wystawy Jerzego Kaliny "Rozpętać sztukę" w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
"Przeszłość dla mnie jest bardzo istotna – mówi artysta w filmie dokumentalnym Krzysztofa Tchórzewskiego: "Jerzy Kalina. Nawigacja sztuki", który możemy obejrzeć na wystawie, a który w sposób istotny ją dopełnia. Jest częścią tego, co następuje. Sztuka dla mnie to jest nieustanne odnajdywanie się w czasie. To jest tropienie samego siebie. I ważne jest, czy idziesz po cudzych śladach, czy po swoich...".
Sztuka Jerzego Kaliny jest od początku taka właśnie: rozpoznawalna, niepowtarzalna, poruszająca, a to za sprawą owego bezkompromisowego "tropienia samego siebie".
Na wystawie możemy zobaczyć wszystkie trzy odmiany sztuki, w których artysta się wypowiada: instalacje i performensy (zdjęcia, wideo), a także akcje rytualne. W przypadku performensu, tworzonego z rozmaitych, często nieoczywistych przedmiotów, metafora rodzi się właśnie z ich nieoczekiwanego spotkania. Często artysta włącza się w tworzony performens, a także aktywizuje widzów. W prezentowanym w 1974 roku we wrocławskiej BWA "Obchodzie", Jerzy Kalina oprowadzał widzów ubranych w białe fartuchy, w określonej porze, po sali przypominającej pomieszczenie szpitalne. Jednakże zamiast pacjentów, na łóżkach umieszczono rozmaite rośliny, ciasta itd.
Z kolei akcja rytualna to odmiana performensu, w którym dokonuje się próba wejścia w istniejące sacrum. Przykładem może być instalacja koło kościoła Stanisława Kostki na Żoliborzu: "Grób Pański" z 1982 roku, przedstawiająca żłóbek w formie samochodu z otwartym bagażnikiem, w którym spoczywało Dzieciątko...
Inna ekspozycja, zaprezentowana w 2019 roku w Galerii Narodowego Centrum Kultury Kordegarda w Warszawie, składała się z 14 figur naturalnej wielkości, trzymających w rękach symbole religijne wypieczone z chleba. Artysta umieścił też w przestrzeni, choć osobno, rzeźbę chłopca otoczoną ziemniakami. To powidok zdjęć i opowieści gehenny dziecka w czasie II wojny światowej.
Zdjęcia przedstawiające postaci instalacji "Przejście", fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
Najsłynniejszą instalacją Jerzego Kaliny, która stała się słynna, jest "Przejście" (1977). Została zrealizowana z 12 na 13 grudnia, dokładnie cztery lata przed stanem wojennym i w jakimś sensie go zapowiadała. Zrobiła także piorunujące wrażenie na Mariuszu Hersmandorferze, ówczesnym dyrektorze Muzeum Narodowego we Wrocławiu, który – jak sam opowiadał – postanowił przenieść rzeźby do Wrocławia, by następnie wykonać ich żeliwne odlewy, co zajęło mu ok. 10 lat. Stoją teraz przy ul Świdnickiej i zdążyły już wrosnąć we wrocławski pejzaż. W dodatku jest to obecnie nieco inna grupa rzeźb, wzorowana na rodzinie artysty, o czym dowiadujemy się z końcówki wspomnianego filmu.
Rzeźby J. Kaliny we Wrocławiu, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
Dziesiątki niedużych zdjęć, na których zostały utrwalone instalacje, performensy, projekty ołtarzy i pomników czy spektakle aż proszą się o to, by móc je powiększyć i obejrzeć w zbliżeniach... Zrozumiałe jest, że nie jest to łatwe, ale przecież nie niemożliwe... Być może dlatego tak wielkie wrażenie robi wyodrębnione pomieszczenie, w którym znajduje się "Całun turyński" – projekt witrażu w kościele w Komorowie, przedstawiający replikę całunu turyńskiego w skali 1x1.
Jerzy Kalina, "Całun turyński", fot. Marek Cisek |
Jerzy Kalina, "Powstanie Listopadowe", 2012, projekt spektaklu, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz