środa, 4 października 2017

Swietłana Wasilenko: "Głuptaska". Opowieść o końcu świata /recenzja książki/

"Głuptaska"Swietłany Wasilenko jest niezwykłą przypowieścią o świętości zbawiającej świat. Obrazowość języka oraz religijna i baśniowa symbolika mieszają się w niej z rzeczywistością państwa totalitarnego.


Wydawnictwo Czarne

Lektura powieści Swietłany Wasilenko "Głuptaska" przypomina oglądanie filmu. To ten typ narracji, który sprawia, że "wyświetlają się" w naszej wyobraźni obrazy - słyszymy i widzimy. Jest to z pewnością cecha wielkiej literatury, choć rozmiarami powieść ta jest bardzo skromna. 

Słyszymy więc na początku skrzypienie huśtawki, na której kołysze się bohaterka. Kołysze się tak, że zdawać by się mogło, że uleci w niebo. Następuje zbliżenie twarzy:

... jej pąsowa ze szczęścia twarz o szalonych wypukłych oczach wzlatuje ponad ziemię i leci ku mnie okropnie prędko (...) Patrzę w jej źrenice, blisko, bliziutko.

Dziewczynka nie jest już Nadźką, staje się Hanną, tą samą, która przybywa do Kapustinego Jaru podczas upalnego lata 193.... roku. Tak oto przenosimy się w inny czas - czas obozów i totalitarnego reżimu. A to znaczy - w czas wielkiego cierpienia. 


Kapustin Jar - miejsce realistyczne i mityczne


Akcja opowieści rozgrywa się bowiem na dwóch płaszczyznach czasowych: podczas tzw. konfliktu kubańskiego, który miał miejsce w 1962 roku oraz w latach 30. ubiegłego wieku. Miejscem akcji jest astrachański Kapustin Jar. W czasach komunizmu było to miasteczko wojskowe, którego celowo nie zaznaczono na mapie. Zarazem jest to "mała ojczyzna" autorki powieści - Swietłany Wasilenko. Kraina doświadczona cierpieniem, a zarazem mająca bogatą historię.

Święta "głuptaska" w totalitarnym piekle


Główna bohaterka nosi znaczące imię - Nadźka (Nadieżda oznacza Nadzieję), a w części powieści, która rozgrywa się w latach 30. występuje jako Hanna. Ponieważ takiego imienia w ogóle w języku rosyjskim nie ma, podkreśla ono jej odmienność i obcość. I w pierwszym, i w drugim przypadku jest to ta sama  osoba - niema, "słaba na umyśle" dziewczynka, jurodiwa - święta. Żyje niejako na pograniczu dwóch światów: wewnętrznego, pełnego dobroci, wrażliwości i współczucia oraz zewnętrznego - z którym komunikuje się śpiewem i krzykiem. Uchodzi za miejscową głuptaskę.

Historia z lat 30. zaczyna się od przybycia dziewczynki do domu dziecka wraz z opiekującą się nią do tej pory ułomną kobietą o niespotykanym imieniu Charyta. Astrachańską wioskę Kapustin Jar zamieszkują wówczas zesłańcy, "wrogowie ludu", którzy w proteście udają, że nie słyszą i nie mówią, a co za tym idzie - nie rozumieją rozkazów.

Narracja powieści jest nie tylko obrazowa, jest także pełna ukrytej symboliki. Dziewczynka i jej opiekunka przybywają podczas burzy piaskowej i nie mogą znaleźć nikogo, kto by wskazał im drogę. Widzą z daleka postać jakby oczekującą, aby im pomóc. Udają się więc w jej kierunku, ale postać okazuje się kamiennym pomnikiem Lenina, którego stopy zanurzone są w klombie pełnym czerwonych tulipanów - niczym we krwi... Potem słyszą dzwonek wędkarski i napotykają miłego chłopca, który niesie srebrne rybki. Uśmiecha się i wskazuje Charycie drogę do domu dziecka, z którego wymknął się w poszukiwaniu pożywienia. Kiedy jednak odwraca się i zdejmuje czapkę, aby obetrzeć spoconą od upału twarz, okazuje się, że ma na głowie wygolony krzyż. W ten sposób strzyże się dzieci w domu dziecka, aby je naznaczyć. Jadą więc za nim - Za żywym krzyżem.... 

Dom dziecka znajduje się w budynku po starej cerkwi i zarządza nim zapiekła komunistka Traktorina Pietrowna, wraz ze stróżem Jegoryczem, którego rolą jest "wychowywanie"... poprzez bicie.

My dla nich z Jegoryczem jesteśmy jak matka i ojciec. I karmimy, i poimy, i bijemy; wszystko jak w rodzinie - rzekła uroczyście Traktorina Pietrowna. W naszej zgodnej radzieckiej, robotniczo - chłopskiej rodzinie!

Ciotka Charyta zaczyna rozumieć, że ratując Hannę przed głodem, naraziła ją na cierpienie i złe traktowanie, ale nie ma już odwrotu. Choć kaleka, jest to jednak osoba silna wiarą, nie boi się konsekwencji swoich czynów. Okazuje serdeczność i dobroć również innym dzieciom, biorąc je w obronę, czym naraża się Traktorinie.

Jest czas wielkanocny. Pragnąc nakarmić wiecznie głodne sieroty, ciotka Charyta udaje się z nimi na bazar i oznajmia ludziom, że Chrystus Zmartwychwstał!  Wówczas wszyscy - niemi i zastraszeni zesłańcy - zaczynają składać sobie życzenia oraz obdarowywać głodne dzieci czym kto może. Mało tego, Charyta swoim zachowaniem przywraca także godność rozpitemu ojcu Wasilijowi uświadamiając mu jego posłannictwo w tych tak trudnych okolicznościach. Drobna, stara i ułomna - przywraca niejako dawny, bosko-ludzki porządek. Chrzci także umierające dzieci, które zapewnia przy tym, że ich życie jest wieczne, bo mają nieśmiertelną duszę. Kończy się to aresztowaniem kobiety, która w tym dramatycznym momencie mówi do Traktoriny, będącej uosobieniem zbrodniczego systemu:

Myśmy ci wszystko oddali: i nasze ciała, i nasze mienie, nasze sprawy i myśli; ojczyznę ci, szatanie, oddaliśmy. Ale duszy nam nie zabierzesz. Odejdź!


Po aresztowaniu Charyty przez NKWD główna bohaterka, Hanna, będzie ciągle uciekać, a jej wędrówka przez kraj ukaże czytelnikowi rzeczywistość, w której pleni się podłość, donosicielstwo, strach i okrucieństwo. Realistyczny obraz przenikają staroruskie baśnie oraz legendy o skarbach i rzecznych księżniczkach. Rzeczywistość historyczna i mityczna splatają się w jedną nierozerwalną całość. Opowieść o astrachańskim wolnym królestwie przeplata się z ewangelicznymi scenami,  w których bohaterka uzdrawia wszystkich chorych i cierpiących.

Stiepan Razin - czytamy - zebrał wszystkich skrzywdzonych ludzi z całej ziemi rosyjskiej i postanowił: Tutaj, w Astrachaniu, będzie cesarstwo nie Zła, ale Dobra. Niewolnym dał wolność, biednym rozdał cały majątek, jaki zdobył, z więzień wypuścił niesprawiedliwie zasądzonych, domom Bogarodzicy - cerkwiom - się pokłonił.

Ta sama postać - już jako Nadźka, głuchoniema, niedorozwinięta dziewczynka - ratuje Kapustin Jar przed zagładą atomową podczas konfliktu kubańskiego. Ona jedna jest do tego zdolna, aby ocalić świat...

Znowu jesteśmy świadkami cudu. Ciężarna Nadźka wznosi się ku niebu, a po chwili rodzi słońce - olbrzymie, czerwone, nowe słońce. Jest ono jak zapowiedź Nowego Jeruzalem w Apokalipsie św. Jana:

Nagle zrozumiałem, że dzisiaj wojny nie będzie, że Nadźka nas uratowała, że nie będzie ataku jądrowego, rakiet... Nie będzie śmierci...!

Rosyjskość i uniwersalizm opowieści


Swietłana Wasilenko zdaje się być kontynuatorką twórczości Fiodora Dostojewskiego. Hanna/Nadźka mogłaby być przecież Sonią Marmieładową w świecie, przed którym pisarz ostrzegał: Jeżeli Boga nie ma, wszystko jest dozwolone... Zarazem jednak powieść ma uniwersalny wymiar, zrozumiały pod każdą szerokością geograficzną, ukazuje bowiem wędrówkę bohaterki z Domu w Świat i jej powrót, aby ocalić Dom przed zagładą.

Poetycki język narracji


Powieść, choć skromna rozmiarami, zawiera nie tylko istotne i głęboko poruszające treści. Trafia do wyobraźni i wrażliwości czytelnika również dzięki obrazowemu, poetyckiemu językowi. Pisarka snuje opowieść o sprawach tragicznych i smutnych z perspektywy dziecka, trochę tak, jak opowiada się baśń (a czyż baśnie Braci Grimm nie są okrutne?). Posługuje się przy tym językiem filmowym, obrazowym, tak bliskim współczesnemu człowiekowi. Jeśli ktoś pamięta "Labirynt fauna" (a tego filmu nie da się zapomnieć), z pewnością zrozumie, co mam na myśli. Jednocześnie pozostaje wrażliwą na słowo poetką. 
Książka Swietłany Wasilenko to wspaniała opowieść, do której można i trzeba powracać, jak do każdej wielkiej literatury.

"Głuptaska" Swietłany Wasilenko ukazała się w Wydawnictwie Czarne, w tłumaczeniu Jerzego Czecha.

Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline w 2015 r. w związku ze sceniczną wersją "Głuptaski" w reż. Jerzego Bielunasa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty