czwartek, 5 października 2017

Teatr Wierszalin: „Bóg Niżyński”. Człowiek – grzesznik czy święty? /recenzja teatralna/

Przedstawienie Teatru Wierszalin zatytułowane „Bóg Niżyński” miało swoją premierę w 2006 roku. Mimo upływu czasu, zaprezentowane na 2 Festiwalu Teatru Nie-Złego, okazało się bardzo dobrym spektaklem. Choć Piotr Tomaszuk robi obecnie inne przestawienia, z wykorzystaniem wideo-dekoracji, jak np. „Traktat o manekinach”, jednak to, co jest interesujące i przemyślane, nie starzeje się przecież. Przeciwnie, nabiera dodatkowych znaczeń.

Rafał Gąsowski w tytułowej roli w spektaklu Bóg Niżyński, w reż. Piotra Tomaszuka

Spektakl „Bóg Niżyński” powstał pod wpływem fascynacji książką biograficzną o tancerzu: „Gdy rozum śpi, a w mięśniach rodzi się obłęd”, której autorem jest znany psychiatra Tadeusz Nasierowski.

„Gdy zaczynam robić adaptację, postacie zaczynają we mnie żyć w taki niezależny sposób, że zaczynam mówić nimi, myśleć nimi i to one „żądają” zapisywania tych słów – zwierzył się PiotrTomaszuk podczas spotkania z widzami w legnickim Teatrze im. H. Modrzejewskiej. Pomyślałem, że skoro mam takiego aktora jak Rafał Gąsowski, obdarzonego lotnością swej cielesnej powłoki, to byłoby niepowetowaną stratą, gdybym nie zrobił takiego tematu, nie dotknął takiego zagadnienia jak Niżyński”

Transgresja i szaleństwo, świętość i grzech

Nie jest więc to spektakl, który czerpie z ludowych opowieści pogranicza. Dotyka natomiast takich spraw, jak problem artysty i jego sztuki, transgresja i szaleństwo, świętość i grzech. Niżyński w interpretacji Rafała Gąsowskiego jest znanym tancerzem, ale jest też Każdym. 

Wacław Niżyński


Wacław Niżyński w "Popołudniu fauna", 1912

Prototyp postaci – Wacław Niżyński był z pochodzenia Polakiem, choć urodził się w Kijowie i studiował w Petersburgu, gdzie zadebiutował już w wieku 18 lat. Baletnicą była także jego siostra Bronisława. Sławę zdobył przede wszystkim jako tancerz Baletów Rosyjskich Diagilewa, którego został kochankiem. Podczas występów w Ameryce Południowej Niżyński wykorzystał nieobecność Diagilewa i ożenił się z węgierską tancerką Romolą de Pulszky. Usunięty z zespołu, próbował robić samodzielną karierę, ale na przeszkodzie stanęła postępująca choroba psychiczna – schizofrenia. W tym czasie zaczął pisać swój dziennik, który osłania tajemnice jego przeżyć i psychiki. Do dziś towarzyszy mu legenda geniusza – najwybitniejszego tancerza swojej epoki, o niespotykanym talencie i technice, która pozwalała mu pokonać ograniczenia własnej fizyczności. 

Rafał Gąsowski jako Niżyński, fot. Bartek Siejwa
Przedstawienie Tomaszuka pokazuje epizod rozgrywający się w zakładzie psychiatrycznym, gdzie bohater dowiaduje się po śmierci Diagilewa w Wenecji i staje się to impulsem do odprawienia panichidy nad ciałem zmarłego, zgodnie z obietnicą daną mu kiedyś, że "zatańczy na jego grobie". W towarzystwie innych chorych Niżyński „odgrywa” swoje kolejne role, zarówno baletowe („Pietruszka”, „Popołudnie fauna”, „Święto wiosny”), jak i życiowe – w relacjach z matką, żoną, kochankami, a przede wszystkim - z Diagilewem. Cynizm tego ostatniego zderzony zostaje z wrażliwością i poczuciem winy Niżyńskiego, który bezskutecznie usiłuje oderwać się od przeszłości, a nie potrafi jej zaakceptować. 

Ciemne drogi szaleństwa


Czy szaleństwo jest rodzajem ucieczki, czy też pozwala przekraczać ograniczenia cielesne, mentalne, moralne..? Podobnie jak to było w romantyzmie, z pewnością jest formą poznania, także poznania samego siebie. Jednakże poznanie to nie przynosi człowiekowi ani pewności, ani poczucia spełnienia. Przeciwnie, bohater coraz bardziej pogrąża się w swoim szaleństwie. Jako grzesznik próbuje odkupić swoje winy, kreując się na Ukrzyżowanego, a więc na Boga. Niżyński Tomaszuka i Gąsowskiego to człowiek pełen sprzeczności: kocha i nienawidzi, czuje się największym grzesznikiem, ale też Bogiem.

scena zbiorowa spektaklu

Kształt sceniczny


Gra aktorów, a zwłaszcza popisowa rola tytułowa – to aktorstwo najwyższej próby. Oszczędne środki wyrazu, znakomita choreografia – tworzą swoisty balet gry. Niekiedy ociera się on o ekshibicjonizm, ale nigdy nie przekracza tej niewidzialnej granicy. Aktorzy śpiewają, tańczą, tworząc bogaty wachlarz scenicznych postaci. To aktorstwo „gorące”, a przy tym bardzo precyzyjne i sugestywne. 

Rafał Gąsowski zdaje się być stworzony do roli Niżyńskiego; kreuje tę postać lekko i jakby od niechcenia, ale zarazem sugestywnie, dobierając środki scenicznego wyrazu w sposób nieomal doskonały. Wirtuoz po prostu! 

Na osobną uwagę zasługuje funkcjonalna i pełna ukrytych symboli dekoracja i kostiumy Evy Farkasovej i Jano Zavarsky`ego. Główny podest przypomina katafalk, ale pełni także funkcję łóżka i sceny baletowej. Wnętrze będące to kaplicą, to szpitalnym pokojem… Owa dwoistość i wieloznaczność wymowy scenografii odpowiada także dwoistości i niejednoznaczności głównego bohatera. 

Teatr Wierszalin przyzwyczaił nas także do znakomitej oprawy muzycznej, również funkcjonalnej wobec całości przedstawienia. Pieśni chóralne, fragmenty utworów Igora Strawińskiego, a także oryginalne kompozycje Piotra Nazaruka tworzą niepowtarzalną atmosferę tego spektaklu. 

Tekst ukazał się pierwotnie 13 czerwca 2012 roku na portalu PIK Wrocław.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty